Podsumowanie wakacji

31.8.13


To, co dobre, szybko się kończy. Nie wprowadzajmy się jednak w depresyjną atmosferę, cały weekend jeszcze przed nami. Mimo wszystko, aby zachować porządek, przyszedł czas na podsumowanie tych dwóch minionych leniwych miesięcy.

Książki w lipcu:
1. Pretty Little Liars - Sara Shepard
2. Magiczna gondola - Eva Voller
3. Kolor bursztynu - Hanna Cygler
4. Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy - Janet Evanovich
5. Pandemonium - Lauren Oliver
6. Harry Potter i Kamień Filozoficzny - J.K.Rowling
7. Papierowe miasta - John Green
8. Angelfall - Susan Ee
9. Boy 7 - Mirjam Mous
10. Mówię z pamięci - Beniamin Pytliński
11. Lato w Jagódce - Katarzyna Michalak

Książki w sierpniu:
1. Krew to nie wszystko - Izabela Degórska
2. Jane Eyre. Autobiografia - Charlotte Brontë
3. Password - Mirjam Mous
4. Miasto zagubionych dusz - Cassandra Clare
5. Bogowie i wojownicy - Michelle Paver
6. Przez burzę ognia - Veronica Rossi
7. ,,Sekretne życie CeeCee Wilkes" - Diane Chamberlain

Muszę przyznać, że jestem naprawdę zadowolona z wyników. Przeczytałam trochę zaległości, trochę nowości i książek nieplanowanych. Zaczęłam w końcu ,,Harry'ego Pottera" i spotkałam się z twórczością Katarzyny Michalak, planowałam to zrobić już od dawna, także bardzo się cieszę, że się udało. Przeczytałam także trochę klasyki, a mowa tu o ,,Jane Eyre", z czego również się cieszę, bo była to niezwykła książka. Muszę także wspomnieć o ,,Papierowych miastach", bo były one naprawdę genialne i jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że John Green pisze naprawdę świetnie. W lipcu uśmiałam się czytając pierwszą część Śliweczki, a w sierpniu 5 raz powróciłam do nowojorskiego świata Nocnych Łowców w ,,Mieście zagubionych dusz". Żeby nie było kolorowo rozczarowałam się przy okazji ,,Angelfall" i ,,Password". Ogólnie mówiąc książki naprawdę mi podchodziły w te wakacje.

Wyzwania:

  • Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - +41,3cm
  • Czytam fantastykę - 9
  • Pod hasłem - 5
  • Czekam na list z Hogwartu - 1
  • Z listą BBC -1


W lipcu wystartował mój pierwszy konkurs, a okazją były urodziny bloga. Zgłaszaliście się bardzo chętnie, za co naprawdę dziękuję! Same statystyki w ciągu tych dwóch miesięcy osiągnęły tyle, ile wcześniej w ciągu roku. Nie muszę chyba mówić, że ogromnie się cieszę i dziękuję, że tu wpadacie i pozostawiacie po sobie ślad.

Nie traćmy dłużej czasu na podsumowania, tylko cieszmy się tym weekendem. Oczywiście cieszmy się nim z książką.
Pozdrawiam,
A.
Read more ...

Językowo: English matters

28.8.13

W życiu, człowiek musi zdobywać wiele umiejętności, a każda z nich w mniejszym lub większym stopniu mu się przydaje. Jedną z tych bardziej przydatnych rzeczy są języki obce. Mówi się, że trzy to minimum, a angielski trzeba znać tak, jak polski. Staram się te słowa wprowadzić w życie, choć do bardzo dobrej znajomości trzech języków, to mi jeszcze sporo brakuje. W ramach urozmaicenia bloga przygotowałam dla Was opinię o jednym z ciekawych sposobów nauki angielskiego.


,,English matters" jest jednym z bardziej znanych czasopism umożliwiających naukę języka. Czas pojawiania się nowych numerów bardzo dobrze umożliwia spokojne przeczytanie wszystkich artykułów i opanowanie nowego słownictwa. Jednym z wielu plusów jest różnorodność tematyczna. Znajdziemy tu tematy z działów: ,,People and Lifestyle", ,,Culture", ,,Travel", ,,Leisure" i ,,Sport". Można więc powiedzieć, że coś dla każdego. Z samych artykułów można dowiedzieć się ciekawych rzeczy, także nie ma się wrażenie, że czytamy tylko po to, żeby się uczyć. Dodatkowo na dole strony mamy wypisane wszystkie problematyczne słówka, nie musimy więc ich sprawdzać sami, przez co czytanie staje się o niebo łatwiejsze i przyjemniejsze. Później mając słówka i wyrażenia w jednym miejscu nauka ich jest dużo łatwiejsza. Część artykułów posiada także kody, które po wpisaniu w odpowiednim miejscu na stronie internetowej czasopisma, umożliwiają odsłuchanie tekstów. Dzięki temu możemy bardziej obsłuchać się z akcentem i ćwiczyć słuchanki, jeżeli komuś właśnie one sprawiają problemy.

W obecnych numerze na okładce widzimy Jennifer Lawrence - znaną wszystkim z roli Katniss w ,,Igrzyskach śmierci". Mimo że sama ciągle jestem na etapie ,,koniecznie muszę przeczytać tę książkę", to ten numer ,,English matters" kupiłam właśnie dla niej. W artykule znajdziemy coś o samych Igrzyskach, jak także i o Jennifer. Dla fanów lub jeszcze nie fanów (jak ja) może to być prawdziwa gratka. Znajdujemy także tutaj tekst o Jasperze Conrandzie - brytyjskim projektancie, czyli coś dla fanów mody. Poza tym trochę o operacjach plastycznych, oryginalności gwiazd czy teatrze cieni oraz wiele innych ciekawych tekstów. Jak już wspomniałam jest w czym wybierać. 

To mój drugi numer, który postanowiłam kupić i muszę przyznać, że jestem zachwycona całością. Można poćwiczyć język, dowiedzieć się czegoś nowego i mieć w ręce bardzo dobrze wydane czasopismo - dobry papie i okładki, które niby proste, ale bardzo przyjemne dla oka. Nie zawsze jest łatwo, ale chodzi przecież o to, żeby poznać jakieś nowe słówka. Całość naprawdę warta jest swojej ceny i myślę, że jest to bardzo dobrze spożytkowane 9.50. Minusem jest to, że czasopismo możemy znaleźć jedynie w Empiku lub na kiosk.colorfulmedia.pl, ale mole książkowe przecież bardzo często w Empiku bywają, także nie powinno to być problemem. Ze swojej strony gorąco Wam polecam!


Read more ...

Przez burze ognia - Veronica Rossi

25.8.13


Autor: Veronica Rossi
Tytuł: Przez burzę ognia
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 359
Moja ocena: 7/10, 4+/6






Każdy chyba przyzna, że obecnie książki z gatunku Young Adults podbijają rynek i zyskują coraz więcej czytelników. Można im zarzucać schematyczność i płytkość, ale trzeba pamiętać, że nie zawsze tak jest, a nawet jeśli, to czyta się je bardzo dobrze. Dodatkowo prawie zawsze charakteryzują się ciekawym pomysłem i wartką akcją, a to już tylko wpływa na podwyższenie poziomu książki, przynajmniej w moich oczach. Było tak w przypadku ,,Przez burzę ognia".

Akcja rozgrywa się w czasach Jedności. Świat zaczęły nawiedzać burze eterowe, dlatego ludzie postanowili schronić się w Kapsułach Podu. Wszystko poza nimi nazwane jest Umieralnią - to tam rozprzestrzeniają się choroby, a jeden oddech może uśmiercić człowieka. W Kapsułach ludzie korzystają ze Sfer, które za pomocą specjalnego Wizjera umożliwiają egzystowanie na dwóch płaszczyznach. Jedną z nich jest szara rzeczywistość, jednakowe stroje i wszechogarniająca nuda. Drugą - powszechne, wirtualne, LEPSZE NIŻ RZECZYWISTOŚĆ Sfery. To tam ludzie mogą doświadczać wszystkiego, od dotyku do smaków i zapachów. Dodatkowo jest to przecież lepsze niż w rzeczywistości. Powiedzcie sami, czy pomysł nie jest ciekawy i niespotykany? Czytałam, że niektórym kojarzy się z ,,Nową Ziemią", ale ja jej jeszcze nie miałam okazji poznać, także pomysł w ,,Przez burze ognia" uważam za ciekawy i niespotykany.

W takich warunkach żyje główna bohaterka książki - Aria. Dziewczyna spędza czas na odkrywaniu nowych Sfer, a każdej niedzieli śpiewa dla matki. Pewnego dnia kobieta musi wyjechać do innej Kapsuły Podu, w celach badawczych. Kiedy wiadomości od niej przestają przychodzić Aria zaczyna się niepokoić. Próba dowiedzenia się czegoś kończy się bardzo tragicznie. Jej drogi skrzyżują się z niejakim Perrym. Chłopak należy do Wykluczonych, żyje w jednym z plemion, które rozsiane są po całej Umieralni. Codziennie musi walczyć o jedzenie i przetrwanie. Z jego winy stało się coś strasznego. Razem będą próbowali naprawić błędy i odnaleźć szczęście.

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam tę dwójkę, mimo tego, że byli szablonowi. No bo ileż to razy już czytaliśmy o dziewczynie ze ,,złego" świata i chłopaku od tych ,,dobrych". Nie kojarzy Wam się chociażby z ,,Delirium"? Aria mnie nieco irytowała. Początkowo myślałam, że będzie dość sympatyczną bohaterką, ale potem jej zdobywane umiejętności tylko mnie irytowały. Nie mogła zostać ,,wirtualną" dziewczyną? Nie byłoby ciekawiej? Perry (czy tylko mnie to imię bawi) był bohaterem trochę ciekawszym, niż Aria. Jego przeszłość intrygowała, a cechy charakteru wywoływały podziw. Może nie stanie się moim ulubieńcem, ale pozostawi w mojej pamięci miłe wrażenie. Wątek miłosny między nimi był trochę nijaki, jak dla mnie. Delikatny, przyjemny dla czytelnika, ale nie wyróżniający się niczym szczególnym. Dla tej historii to dobrze, bo możemy się skupić na innych szczegółach, niż miłość między bohaterami, ale sam w sobie nie przypadł mi do gustu. Czy naprawdę każdą książkę trzeba w niego wyposażyć? Co do innych, drugoplanowych bohaterów, to nie byli oni jakoś bardzo charakterystyczni. Ciekawi, to fakt, ale byli oni z tych, którzy pewien czas po przeczytaniu po prostu blakną w naszej pamięci.

,,Przez burzę ognia" napisana jest dość prostym językiem. Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z opisami rzeczywistości i poprowadzeniem historii. Czyta się to bardzo dobrze i szybko, jednak książka pod tym względem nie należy do ambitnych. Od początku coś się dzieje, a z każdym rozdziałem historia tempa i nie pozwala czytelnikowi się nudzić. To, w połączeniu z językiem, powoduje że nie zaznamy spokoju, dopóki nie skończymy czytać. Mogę się przyczepić tylko do tego, że opowieść nie wywołała we mnie jakiś wielkich emocji. Była tu napięta akcja, niepewność i chęć czytania dalej, ale wstrząsu ani zbyt dużego przeżywania wydarzeń nie było. Zakończenie jednak sprawiło, że mam teraz olbrzymią ochotę na drugą część. Z jednej strony mnie zirytowało, ale z drugiej sprawiło, że chcę zdecydowanie więcej. Popatrzcie jeszcze na tę okładkę. Czy nie jest piękna, klimatyczna i wpadająca w oko? Nie widzę tego napisu na górze i z tyłu i po prostu ją uwielbiam.

,,Przez burzę ognia" to książka nie pozbawiona wad i momentów, w których czytelnik ma tak napięte nerwy, że zamiast wyrzucić przez okno śmieję się do książki. Ma też bardzo dobrze wykreowany świat, ciekawy pomysł i sympatycznych bohaterów. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Mimo tych irytujących fragmentów muszę przyznać, że bardzo polubiłam tę historię. Nie zawiodłam się, bo oczekiwałam właśnie czegoś takiego - lekkiego i przyjemnego. Książka nie trafi do moich ulubionych, ale będę ją wspominać bardzo dobrze i z wielką chęcią przeczytam kolejny tom.
Read more ...

Bogowie i wojownicy - Michelle Paver

21.8.13



Autor: Michelle Paver
Tytuł: Bogowie i wojownicy
Wydawnictwo: Uroboros, Grupa Wydawnicza Foksal
Liczba stron: 301
Moja ocena: 8/10, 5/6






Wiele książek opowiada o przyjaźni, odwadze i więziach rodzinnych. Pod tym względem do wyboru jest bardzo dużo pozycji. Te same tematy w swojej nowej książce postanowiła poruszyć Michelle Paver. Osadziła wszystko w epoce brązu, wzbogaciła o fantastyczną rzeczywistość i powstała z tego bardzo wciągająca lektura.

Autorka  urodziła się w Malawi, w wieku trzech lat zamieszkała w Anglii, w Wimbledonie. Ukończyła wydział biochemii na Uniwersytecie Oksfordzkim. Następnie zaczęła pracować jako prawnik. W 1996, po śmierci ojca, poprosiła o jednoroczny urlop i zaczęła planować swoją pierwszą książkę. Sławę przyniósł jej sześciotomowy cykl powieści dla dzieci ,,Kroniki Pradawnego Mroku". 

W ,,Bogach i wojownikach" poznajemy Hylasa. Chłopak jest Osobnym, co oznacza, że żyje poza swoją społecznością. Urodził się poza wioską i teraz musi żyć, jako pasterz kóz. Towarzyszy mu młodsza siostra, która jest dla niego jedyną rodziną oraz najlepszy przyjaciel, który przy okazji jest synem wodza. Pewnego dnia wszystkich Osobnych zaczynają ścigać wojownicy, zwani Krukami. Hylasowi udaje się przeżyć, ale zostaje rozdzielony z siostrą. Od tej chwili chłopak stara się ją odnaleźć. Aby to zrobić wypływa w morze i dociera na tajemniczą wyspę, gdzie poznaje córkę kapłanki - Pirrę. Razem będę odkrywać sekrety nowego miejsca i walczyć o przetrwanie.

W książce, jak widać po opisie, możemy spotkać się z bardzo ciekawą fabułą. Autorka wprowadza nas do krainy Bogów i Wojowników, pradawnych legend i zwyczajów. Jest tego bardzo dużo, a z każdego wątku możemy dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Historia poprowadzona jest w przemyślany sposób. Autorka może poszczycić się lekkim piórem, dzięki czemu aż się chce czytać. Zaserwowała czytelnikowi barwne opisy świata przedstawionego, które ani przez chwilę nie nudziły, a co więcej, pozwalały na dokładne wyobrażenie o całości. Informacja na okładce mówi nam, że grupa wiekowa to 9+. Jak najbardziej się zgadzam. Przedstawiona historia, spodoba się młodszym czytelnikom, jednak starszy też nie będzie się nudził. Możecie mi wierzyć, ja nie nudziłam się ani przez chwilę. Jedyne co mogę zarzucić, to zbyt mała liczba stron i to, że muszę czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Kolejną rzeczą, która zachwyca w książce jest przedstawienie rzeczywistości. Widać pracę, jaką Michelle Paver włożyła w wykończenie wszystkiego. Akcja umieszczona jest w Grecji epoki brązu. Wiele szczegółów, jak i sama notka od autorki na końcu, potwierdza włożone serce i czas w wykończenie tej historii. Nie mamy tu totalnego misz-maszu ani nagich historycznych faktów. Wszystko jest ze sobą połączone w sposób niemal idealny. Dostajemy też wiele wartości moralnych, które możemy podziwiać - jak chociażby wymienione już przyjaźń, odwaga czy więzi rodzinne. Z jednej strony prehistoryczna Grecja, z drugiej świetna fantastyczna historia i wartości, na których możemy się wzorować. Czegóż chcieć więcej?

Hylas to bardzo odważny, dwunastoletni chłopiec. Postanawia wyruszyć w niebezpieczną wędrówkę w poszukiwaniu siostry. Jego życie nie raz zawisa na włosku, ale on nie poddaje się, bo wie, co musi zrobić. Każde jego działanie sprowadzone jest do jednego - przetrwania. Na Wyspie pozna Pirrę, córkę kapłanki, która uciekła przed okrutnym losem, który na nią czekał. Czy nie możemy tego podziwiać? Oczywiście, że możemy, bo walkę przeciw złemu systemowi zawsze trzeba szanować. Przyjaźń między nimi nie pojawia się od razu. Początkowo są do siebie wrogo nastawieni, jednak potem, wraz z rozwojem wypadków zaprzyjaźniają się. Dzięki temu całość nie wydaje się sztuczna. Mamy tu jeszcze jednego ważnego bohatera - niejakiego Ducha. Nie będę zdradzała, kim on naprawdę jest, ale możecie być pewni, że jego tożsamość Was zaskoczy, a fragmenty z nim będzie się czytało bardzo dobrze.

Książka ma przepiękną okładkę. Są tu zarówno części matowe, jak i te, która ja nazywam śliskimi. Wygląda to po prostu przepiękne. W środku możemy znaleźć mapkę Wyspy Płetwowego Ludu, a każdy rozdział rozpoczyna się małym, tematycznym rysunkiem. Oko naprawdę się cieszy, gdy widzi coś takiego.

,,Bogowie i wojownicy" to przepiękna, bardzo malownicza i magiczna historia. Spodoba się zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom. Przygody Hylasa i Pirry śledzi się bardzo przyjemnie. Może nie wywołały we mnie wielkich zaskoczeń, ani momentów skrajnych emocji (dlatego nie ma najwyższej oceny), ale czytało się je bardzo miło. Książka posiada ciekawą fabułę, dopracowanie świata przedstawionego i interesujących bohaterów, dlatego z czystym sercem polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Uroboros oraz Grupie Wydawniczej Foksal!


Read more ...

Miasto zagubionych dusz - Cassandra Clare

18.8.13


Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Miasto zagubionych dusz
Seria: Dary Anioła
Tom: 5
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 548
Moja ocena: 8/10, 5/6





Są serie, które kochamy ponad wszystko. Magicznym sposobem rozkochują nas w sobie, wyczekiwanie na kolejny tom powoli nas zabija, a kiedy już trzymamy go w ręce z mętnym wzrokiem stwierdzamy, że jeszcze nie chcemy go czytać. Dlaczego? Absolutnie nie dla tego, że nie mamy już ochoty. Wręcz przeciwnie. Chcemy skrócić nasze późniejsze męki oczekiwania na część następną. Tak jest ze mną i z całą twórczością Cassandy Clare, której już nikomu przedstawiać nie trzeba. Zarówno ,,Dary Anioła", jak i ,,Diabelskie maszyny" mają morze fanów. Autorka stworzyła dla nas Nocnych Łowców i sprawiła, że stali się kultowi.

W piątym tomie ,,Darów Anioła" Jace odchodzi z Sebastianem. Po dwóch tygodniach bezowocnych poszukiwań, Clave przesuwa tę sprawę na dalszy plan. Clary wraz z przyjaciółki nie poddaje się i szukają go na własną rękę. Kiedy nadarza się okazja, dziewczyna odchodzi z Jace'em i dowiaduje się, że jest on połączony z Sebastianem. Zrobi wszystko, o co tamten go poprosi. A na dodatek zabić jednego, oznacza zabić także drugiego. Wszyscy chcą znaleźć sposób na rozdzielenie ich i udaremnienie diabolicznego planu Sebastiana.

W piątym tomie przygód naszych bohaterów również można znaleźć to, za co tak bardzo kocham książki Cassandry Clare - klimat. Mają one w sobie, to poszukiwane ,,coś". Autorka stworzyła zdumiewający świat Nocnych Łowców, wampirów, faerie i czarowników. Każdemu gatunkowi nadała historię, a cały ten świat wyposażyła w najdrobniejsze szczegóły. Możemy tu odnaleźć wiele aspektów, historii rodów czy rytuałów. Całość jest dopracowana, jak tylko się da i pod tym względem jestem przekonana, że już tak zostanie. Rozpoczynając czytanie ma się wrażenie, jakby wybierało się w podróż i pozostawało w miejscu, gdzie życie jest o wiele ciekawsze. W ,,Mieście zagubionych dusz" też tak było, a każda kolejna strona sprawiała, że coraz bardziej zatracałam się w tamtym świecie.

Autorka wykształciła charakterystyczny sposób pisania, który w trakcie czytania się rozpoznaje i zdobywa wrażenie, jakby spotykało się z dawno nie widzianym przyjacielem. Do tego zdumiewający talent kształtowania historii. Przemyślenie całości od początku do końca. Nie mówię tu o jednym tomie, ale o całości przygód. Ani razu nie miałam wrażenia, że bohaterom towarzyszy pomieszanie z poplątaniem. Wszystko toczy się tak, jak gdyby to była prawda. W ,,Mieście zagubionych dusz" rozpoczynamy poszukiwać Jace'a, a potem staramy się oddzielić go od Sebastiana. Dobrze widzicie: ,,rozpoczynamy" i ,,staramy", a napisałam tak dlatego, ponieważ czytając ma się wrażenie, jakby było się światkiem wydarzeń i uczestniczyło w nich. Jeżeli chodzi o akcję, to książka trochę cierpi. Jedynie nieliczne momenty wbijają w fotel, a wydarzenia są raczej przejściem do kolejnej części. To nie tak, że nic się nie działo, po prostu w porównaniu z pierwszą trylogią jest trochę gorzej. Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że te kolejne trzy części serii napisane są tylko dla pieniędzy. Staram się nie zwracać na to uwagi i po prostu cieszyć się z czytania, ale nie zmienia to faktu, że książce ubywa nieco duszy.

Kolejną rzeczą, której nie mogę zdzierżyć jest brak ,,mojego" Jace'a. Chłopak będąc powiązany z Sebastianem zmienił się diametralnie. Było powiedziane, że Jace jest inny, a czytelnik naprawdę mocno odczuwał wraz z Clary tę zmianę. Pod koniec wrócił stary ulubieniec i było już dobrze, jednak przez pierwsze 500 naprawdę głęboko odczuwa się ten brak. Clary pozostaje moją ulubienicą wśród bohaterek - odważna, niepokorna i absolutnie nie nijaka. Tutaj również to pokazała. Szukała Jace i była gotowa zrobić dla niego dosłownie wszystko. Została postawiona przed ważnymi wyborami, a decyzja absolutnie jej nie złamała. Do tej dwójki dochodzi reszta ze znanej paczki - Simon i Isabelle, Alec i Magnus, Maya i Jordan. Każdy, kto czytał choć jedną część, wie, że bohaterowie są doskonale wykreowani. Nawet jeżeli czasem irytują robią to w sposób, jaki mogli by to robić nowo spotkani ludzie. Dostaniemy tu całą gamę osobowości, których nie da się nie pokochać.

,,Miasto zagubionych dusz" to kolejna genialna książka Cassandry Clare. Jako kontynuacja bardzo dobrze spełnia swoje zadania. Jeżeli tylko przymkniemy oko na komercję i brak Jace'a to już nic więcej do szczęścia nie będzie nam potrzeba. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej serii, to polecam Wam ją całym sercem. Zakochacie się i utkniecie w świecie Nocnych Łowców, tak jak ja. Tych, którzy zaczęli już swoją przygodę z twórczością Cassandry Clarę mogę zapewnić, że ,,Miasto zagubionych dusz" również Wam się spodoba i nie powinniście dłużej zwlekać z kolejnym spotkaniem z bohaterami!
Read more ...

Filmowe weekendy: Edward Nożycoręki

16.8.13
Baśnie nie są tylko dla dzieci. Dorośli również je uwielbiają, a te obrazy stworzone z myślą o nich, przekazują równie bogate i zdumiewające treści. Tego zadania podejmuje się często Tim Burton, które możemy znać między innymi z wyreżyserowania ,,Alicji w Krainie Czarów". Produkcja, o której dzisiaj mowa pochodzi z dość dawna, bo z 1990 r.. Aż wstyd, że obejrzałam ją dopiero niedawno.

Poznajemy tu Edwarda - chłopca-cyborga, którego twórca zamiast rąk wyposażył w nożyce. Po jego śmierci, znajduje go akwizytorka kosmetyków i zabiera do swego domu w miasteczku. Edward powoli zyskuje sympatię ludzi, staje się fryzjerem i ogrodnikiem. Zakochuje się także w pewnej dziewczynie. Mimo wszystko nadal trudno mu się odnaleźć w nowym środowisku i zyskać akceptację.

Taką historię odnajdziemy w ,,Edwardzie Nożycorękim" - historię o braku akceptacji, samotności i dobroci, która wciąż istnieje na tym świecie. Dla niektórych może się to wydać naiwna i pewnie w innym przypadku bym się do nich zaliczała, ale nie tutaj. Tutaj przedstawiona opowieść jest po prostu piękna i zdumiewająca. Jak ze wszystkich baśni, tak też i z ,,Edwarda Nożycorękiego" możemy wyciągnąć ważny morał. Widzimy wyraźny kontrast pomiędzy ludźmi, ich obłudę i fałsz. To naprawdę razi w oczy i wywołuje żal, że potrafimy właśnie tacy być. Edward za każdym razem wzbudza współczucie, przypomina nam dziecinną samotność, ale i możliwość radości z najprostszych rzeczy. Zostaje niejednokrotnie wykorzystany przez swoją naiwność i łatwowierność. Widzimy również to, jak nieraz dobrym ludziom ciężko jest odnaleźć się w rzeczywistym, pełnym fałszu świecie. Rzeczą, która zachwyca jest także klimat stworzony przez Tima Burtona. Wprowadza on nas w swój magiczny świat i każdą sceną, każdym pojedynczym obrazem opowiada nam magiczną historię o tym, jak powstał śnieg.


W główną rolę wciela się aktor, którego wprost uwielbiam. Mowa tu o Johnnym Deppie. Kocham go za to, że w każdym filmie jest inny, za każdym razem pokazuje nam inną kreację, inną postać, w którą wciela się całym sobą. Zmienia wizerunek do każdego filmu i nie boi się tego, że może nie wyjść wystarczająco przystojnie. To człowiek kameleon, a właśnie w ,,Edwardzie Nożycorękim" genialnie to pokazał. Świetnie oddał dziecinność i zagubienie swojego bohatera. Pokazał jego dobroć i emocje towarzyszące odrzuceniu. Jednym słowem geniusz. Możemy tu też obserwować Winone Ryder, jako dziewczynę, w której zakochał się nasz Edward. Moim skromnym zdaniem, również bardzo dobrze wcieliła się w postać i pokazała młodzieńcze zagubienie, ale również coś, co nazywam ,,nawróceniem nastolatków", aby móc zakochać się w tym ,,dobrym". Uogólniając, kreacje bohaterów nie pozostawiają nic do życzenia i naprawdę stoją na wysokim poziomie.

,,Edward Nożycoręki" to piękna opowieść. Jest tam wszystko, co od dobrego filmu można wymagać - przesłanie, klimat, świetne wykonanie, aktorzy, których kochamy i kreacje bohaterów, które potem pozostają w pamięci. Ten film naprawdę warto poznać, a powodów ku temu są miliony. Tych, którzy go jeszcze nie widzieli zachęcam gorąco do obejrzenia, a tych, którzy mają go już za sobą, namawiam do przypomnienia sobie, co też w nim się działo.

Read more ...

Password - Mirjam Mous

14.8.13



Autor: Mirjam Mous
Tytuł: Password
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 327
Moja ocena: 6/10, 3+/6






Mirjam Mous znana jest ze swoim thrillerów młodzieżowych. W Polsce zasłynęła z trzymającego w napięciu ,,Boy-a 7". Czytałam go stosunkowo niedawno i mimo kilku potknięć wciąż uważam tę książkę za bardzo dobrą i zaskakującą. Z tego powodu naprawdę ucieszyłam się z możliwości przeczytania innej książki autorki - ,,Password". Pozostajemy tu również w klimacie thrillera młodzieżowego.

Tym razem poznajemy Micka i Jerro. Chłopcy przyjaźnią się od ponad dwóch lat i są dla siebie wszystkim. Kiedy Jerro traci przytomność, Mick szybko wzywa pogotowie, jednak nie może z nim jechać. Udaje się więc jak najszybciej rowerem do szpitala, a tam zostaje poinformowany, że jego przyjaciela nie przywieziono. Chłopak pojawia się w szpitalu dopiero później. Od tego czasu zaczyna się dziwnie zachowywać. Wszystko to sprawia, że Mick staje się podejrzliwy i rozpoczyna śledztwo na własną rękę, aby pomóc przyjacielowi. Do akcji wchodzi jeszcze jeden chłopak - niejaki Stefan, którego śledzi pewien mężczyzna. Propozycja, którą mu przedstawi będzie naprawdę nie do odrzucenia, a chęć pomocy bezrobotnej matce okaże się dla niego ważniejsza niż uczciwość.

Tak oto rysuje się fabuła w ,,Password". Czy jednak było tak zaskakująco i przerażająco, jak oczekiwałam? Zdecydowanie nie! W klimat książki wprowadza nas fragment na okładce. Naprawdę trzeba przyznać, że stwarza nadzieję, iż książka będzie trzymała w napięciu, niestety wyczekiwanych fragmentów było zdecydowanie za mało. Pomysł na fabułę, jak w większości przypadków jest bardzo dobry, jednak zabrakło mi tej niepewności z ,,Boy-a 7". Tam też nie było idealnie, ale tu, w ,,Password", momentów w których byłabym zaskoczona, było jak na lekarstwo. Do tego zawrotne tempo rozwiązywania zagadki. Aż nie chce się wierzyć, że piętnastolatek byłby zdolny do udaremnienia akcji doskonale przygotowanej przez psychicznego przestępcę. Nie zrobił tego w ,,bohaterski" sposób, jednak prosto, a wręcz dziecinnie łatwo. Nie wiem, czy cieszyć się z tego powodu, czy żałować, że odbyło się to tak szybko i bez większych przeszkód.

Książka napisana jest na naprawdę dobrym poziomie. Czyta się ją bardzo lekko, co umożliwia niezwracanie uwagi na irytujące momenty. Nie podobało mi się natomiast ułożenie całości. Pierwsze trzy części, mimo że rzadko dostarczały mi dreszczyku emocji, to jednak świetnie wprowadziły mnie w historię. Mogłam się zastanawiać i domyślać rozwiązania (przymykam oko, że można było na nie wpaść zdecydowanie za szybko). Później natomiast mamy wałkowaną tę samą historię, lecz z innych punktów widzenia. Kiedy na początku domyśliliśmy się już części faktów, później możemy tylko potwierdzać swoje domysły i częściowo je zmieniać. Byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby historie wszystkich chłopców były pomieszane i serwowane nam w przeplatający się sposób. Dałoby nam to po prostu możliwość na dłuższe dochodzenie do prawdy.

Co do bohaterów, to byli przedstawieni jak najbardziej poprawnie. Mogliśmy przeczytać o punkcie widzenia każdego z nich, poznać ich motywację, sposób widzenia i postrzegania świata. Byli przedstawieni naprawdę dobrze. Mimo to, jakoś z żadnym z chłopaków nie zżyłam się wystarczająco mocno. Średnio szło mi bowiem wczuwanie się w ich sytuację. Mick i Jerro to najlepsi przyjaciele. Pierwszy zmaga się z odrzuceniem z powodu wagi, a drugi z brakiem czasu rodziców i zamknięciem w złotej klatce. Stefan ma problemy finansowe i ponad wszystko chce wieść normalne życie. Los splata ich drogi i stawia przed nimi wielkie wyzwanie. Oprócz nich mamy jeszcze innych bohaterów. Jednych bardziej potrzebnych, innych nieco mniej. Sprawia to, że książka jest bogata pod względem postaci i absolutnie na tym nie traci, mimo, że nie zawsze też zyskuje.

,,Password" to książka, która sama w sobie nie jest zła. Bardzo szybko i lekko się ją czyta. Historia i życie bohaterów również ciekawią, jednak dreszczyku emocji tu nie znajdziemy. Pod tym względem ,,Boy 7" przedstawia się zdecydowanie lepiej. Mimo wszystko świetnie nadaje się na umilenie czasu i wszystkim tym, którzy szukają lekkiej, czasem zaskakującej książki, serdecznie ją polecam!


Za możliwość przeczytania historii Jerro, Micka i Stefana serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams!


Read more ...

Jane Eyre. Autobiografia - Charlotte Brontë

11.8.13


Autor: Charlotte Brontë
Tytuł: Jane Eyre. Autobiografia
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 607
Moja ocena: 9/10, 5+/6







Nie ma chyba człowieka, a tym bardziej fana literatury, który nie słyszałby o siostrach Brontë. Dzięki swoim książkom wzniosły literaturę angielską na wyżyny i zyskały wielu fanów. Tą najbardziej popularną, jest najstarsza z nich - Charlotte. Napisała między innymi: ,,Profesora", ,,Shirley", ,,Vilette" czy osławione ,,Dziwne losy Jane Eyre". Za to ostatnie dzieło planowałam zabrać się już od dawna, a dzięki Wydawnictwu MG, w końcu mi się to udało.

Główną bohaterką książki jest Jane - dziewczyna, której rodzice umarli niedługo po jej urodzeniu. Przygarnął ją wuj, który również niedługo potem zmarł. Dziesięcioletnia dziewczynka musiała zmierzać się z brakiem miłości ze strony ciotki oraz poniżaniem przez kuzynostwo. Niemogąca z nią dłużej wytrzymać kobieta, wysłała ją do szkoły, gdzie Jane spędziła osiem lat, ostatnie dwa, jako nauczycielka. Potem, napędzana chęcią zmiany w życiu, została guwernantką. W nowym domu znalazła spokój i prawdziwe uczucie, jednak i to nie było jej dane od razu.

Swoją przygodę z książkami wiktoriańskiej Anglii już od dawna chciałam rozpocząć. Klimat tamtych wydarzeń bije po oczach i niewyobrażenie zachęca do sięgnięcia po daną książkę. Bardzo się cieszę, że tę podróż w przeszłość mogłam rozpocząć właśnie od ,,Jane Eyre". Mamy tu historię chwytającą za serce. Tytułowa Jane musi zmierzyć się z wieloma niepowodzeniami i przeciwnościami losu. Właśnie te przeżycia tak bardzo oddziałują na czytelnika. Nieraz łezka kręciła się w oku lub ściskało serce. Te przeżycia możemy utożsamiać z nami, bo jak to mówi fragment recenzji na okładce: ,,Bez względu na epokę, w której człowiek żyje, samotność, tęsknota i cierpienie są zawsze te same i zawsze tak samo przeżywane". Nie mogę tu powiedzieć nic więcej i zgadzam się z tymi słowami w stu procentach. O czym tak naprawdę jest ,,Jane Eyre"? Właśnie o samotności, tęsknocie i cierpieniu. Znajdziemy tu też wątek miłosny. Nie jest on jednym z tych ckliwych. Ta miłość jest prawdziwa, przekracza każde przeszkody i dlatego właśnie jest taka piękna. 

,,Jane Eyre" nie jest napisana w sposób, który zapewniałby nam wartką akcję i dreszczyk emocji. Książka jest poprowadzona ze spokojem, co jednak nie sprawia, że się nudzimy. Akcja toczy się w kilku miejscach, a zawsze tam coś się dzieje i to właśnie sprawia, że jesteśmy ciekawi dalszych wydarzeń. ,,Jane Eyre" to przede wszystkim powieść o życiu, dlatego właśnie tak wpływa na czytelnika. Jest ponadczasowa zarówno pod względem przesłania, historii czy wykonania.

Tytułowa Jane, jak każdy z nas nie jest idealna. Błyskotliwa, inteligenta i waleczna z niej osoba, jednak urodą nie grzeszy. Nie sprawia jej to jednak większego problemu w robieniu tego, czego pragne. Obserwujemy jak się zmienia w przeciągu dziesięciu lat. Tę zmiany naprawdę widać - od początkowej pełnej energii i niegodzącej się z losem dziewczynki do zrównoważonej i skrytej kobiety. Pan Rochester - miłość Jane - również został przedstawiony perfekcyjnie. Jego przeszłość wpłynęła na jego teraźniejsze usposobienie, jednak nie sprawiła, że przestał być dżentelmenem. Początkowo średnio przypadł mi do gustu, jednak potem, gdy pojawił się niejaki St. John Rivers, wprost pokochałam Pana Rochestera. Generalnie rzecz biorąc Charlotte Brontë była obdarzona darem kreowania postaci. Każdy bohater jest bardzo żywy i głęboki. Znamy ich życie, do każdego możemy się ustosunkować, podziwiać go lub nienawidzić. Nie ma tu ideałów, dzięki czemu jeszcze bardziej możemy się z nimi zżyć. 

 Rzeczą, która przyciąga wzrok jest oczywiście okładka. Na żywo robi dużo większe wrażenie, niż na ekranie. Do tego fakt, że książka ma ponad 600 stron i grubą okładkę. Wszystko to sprawia, że naprawdę bardzo fajna z niej cegiełka, świetnie się ją trzyma w ręce, a napatrzeć się naprawdę nie można.

Jeżeli miałabym jednym słowem podsumować ,,Jane Eyre", byłoby to ,,piękna". Ta historia naprawdę chwyta za serca, porusza w czytelniku najgłębsze emocje i wnosi w jego życie zdecydowanie inne spojrzenie na świat. Jane Eyre naprawdę można pokochać, przeżywać razem z nią i doświadczać wiktoriańskiego życia. Nie mogłabym jej nie polecić. To klasyka gatunku, którą zdecydowanie trzeba poznać!


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG!
Read more ...

Kilka faktów o mnie

10.8.13
Dzisiaj post z rodzaju tych, ujawniających fakty z życia blogera. Mowa tu o The Versatile Blogger Award oraz "NIEnawidzę". Za nominację do zabaw dziękuję serdecznie Nadzie
Zacznijmy od pierwszej.



Zasady każdy pewnie zna, ale dla porządku przypomnę:
1. Podziękuj nominującemu Cię blogerowi.
2. Pokaż logo zabawy u siebie na blogu.
3. Ujawnij siedem faktów o sobie.
4. Nominuj piętnastu innych blogerów.
5. Poinformuj ich o nominacji.

Powiem szczerze, że cieszę się, że trzeba wymienić tylko 7 faktów, a nie 50, jak w przypadku innej zabawy, bo uwierzcie mi, byłoby ciężko. W ,,The Versatile Blogger Awards" brałam już raz udział, więc jeżeli jesteście ciekawi zapraszam tutaj. A oto kolejne 7 faktów o mnie:

1. Zdecydowanie za bardzo się przejmuję. Każdy mały problem zamienia się u mnie w tragedię narodową. Wpływa i wynika z tego tyle, że  łatwo mnie zranić, a w przyszłości czeka mnie zaawansowana nerwica.

2. Lubię się izolować. W samotności też nie mogłabym żyć, ale mam nieraz momenty w których czuję, że muszę pobyć sama.

3. W dzieciństwie zbierałam wiele rzeczy. Od kamieni, przez pocztówki, do porcelanowych aniołków. W żadnym tym zbieractwie nie wytrwałam.

4. Mam włosy prawie do pasa. Od jakiegoś roku zbieram się do obcięcia ich, bo chcę jakieś zmiany, ale z drugiej strony mi ich szkoda. Na sam fakt pozytywnie nie wpływa to, że są cienkie.

5. Panicznie boję się psów. Kiedy widzę je biegające bez smyczy, czy właściciela, dostaję białej gorączki. Nawet ze swoim psem nie spędzam czasu;)

6. Uwielbiam oglądać seriale. Mam zdecydowanie zbyt dużo rozpoczętych, ale wciąż chciałabym zacząć oglądać nowe. Kocham PLL, TVD, Plotkarę. Oglądam też Once Upon a Time, Dr Housa i wiele, wiele innych.

7.  Uwielbiam małe księgarnie. Rzadko coś tam kupuję, bo w takim Empiku czy Matrasie jest zdecydowanie taniej, ale te mniej komercyjne punkty z książkami mają świetną atmosferę i uwielbiam do nich chodzić.

Quote

Druga zabawa, jak sama nazwa wskazuje polega na podaniu rzeczy, których się nienawidzi. Dokładniej ośmiu. Oto i one:

Nienawidzę:
  • robienia sztucznego fame'u.
  • upałów. Nie wiem, jak z własnej woli można chcieć się gotować w słońcu.
  • zabobonów. Ja nie z tych, którzy panikują na widok czarnego kota. 
  • nietolerancji.
  • odgłosu łamanego styropianu.
  • okularów przeciwsłonecznych. Wyglądają fajnie, ale nic nie poradzę, że czuję się w nich, jak mucha. 
  • owadów.
  • krówek. Słodycze kocham, ale krówki to dla mnie sam cukier:)


Read more ...

Lato w Jagódce - Katarzyna Michalak

7.8.13


Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Lato w Jagódce
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 281
Moja ocena: 7/10, 4+/6







Każdy z nas wiele chce od życia. U praktycznie każdego w tych pragnieniach pojawia się jedna rzecz - szczęście. Wszyscy chcieliby czuć się spełnieni, robić to, co kochają, odnaleźć akceptację i uznanie innych. Sprowadza się to właśnie do szczęścia w życiu. Nie zawsze łatwo jest je osiągnąć. Nieraz na naszej drodze znajdują się przeszkody, które ciężko przeskoczyć, chciałoby się jednak wierzyć, że wszystko jest realne. Takim pozytywnym nastawieniem może wypełnić nas książka Katarzyny Michalak ,,Lato w Jagódce".

Autorkę tę zna chyba każdy. Utożsamiana jest z jedną z lepszych polskich pisarek. Zadebiutowała w 2007 r. powieścią fantasy ,,Gra o Ferrin". Dla pisania porzuciła pracę weterynarza. Od tamtej pory zdobyła morze fanów. Zachęcana Waszymi wychwalającymi recenzjami, co do jej książek, postanowiłam w końcu sięgnąć po jedną z nich.

W ,,Lecie w Jagódce" poznajemy Gabrysię - dziewczynę porzuconą niedługo po urodzeniu na wycieraczce pewnej kobiety. Postanowiła ona ją przygarnąć i od tamtego czasu obdarowywała miłością i zapewniła szczęśliwe dzieciństwo. Dziewczyna, mimo braku urody i jednej krótszej nogi stara się wieść normalne życie. Pewnego dnia, Gabrysia dostanie szansę na zmianę i bycie tym, o kim marzy. Nieprawdopodobne wypadki sprawią, że  uwierzy w siebie, spełni marzenia i co najważniejsze, osiągnie szczęście.

,,Lato w Jagódce", jak sam tytuł wskazuje jest pozycją idealną na wakacje. Napisana jest bardzo lekko i obrazowo, czyli w sposób, jaki najlepiej przyswaja się czytelnikowi w te upalne dni. Pani Michalak potrafi bardzo łatwo wprowadzić w wykreowany przez siebie świat. Świat o wiele lepszy od rzeczywistego, w którym czeka nas wiele dobra i szczęśliwe zakończenie. Naprawdę bardzo łatwo można zżyć się z bohaterami, przeżywać razem z nimi szczęścia i niepowodzenia. Autorka porusza ważne sprawy, takie jak na przykład niepełnosprawność. Pokazuje, że można cieszyć się z rzeczy najprostszych, a nie zawsze wymagać za wiele. Dzięki temu odkryłam, dlaczego tak wiele osób zachwala autorkę. Jej książki nie są o niczym! Nawet jeżeli dominuje wszechogarniające szczęście, to między nie wplecione są ważne prawdy, które możemy wyciągnąć.

Rzeczą, która mnie denerwowała było właśnie to szczęście. Fajnie jest o nim czytać, jednak gdy jest go za dużo, może się przyjeść. Tu tak było, nic tylko lukier z czekoladą przez cały czas. Historia była naprawdę bardzo ciekawa, a mogłabym ją pokochać jeszcze bardziej, gdyby nie to, że każde działanie kończyło się powodzeniem. Zero potknięć, czy trudnej drogi do przebycia. Może to i dobrze, ale miałam wrażenie, że książka od drugiej połowy przyjęła formę jednego, długiego szczęśliwego zakończenia.

W ,,Lecie w Jagódce" mamy całą gamę bohaterów. Główna postać - Gabriela, to osoba niepełnosprawna, jednak pokazująca nam, jak należy korzystać z życia i wykorzystywać nawet małe rzeczy, aby być szczęśliwym. Jak najbardziej mogłam ją zrozumiem i wczuć się w jej sytuację. Nie zawsze podobały mi się jej wybory, ale co tam, ja to nie ona. Poznajemy także inne, ciekawe osoby, jak chociażby Milenę, totalne przeciwieństwo Gabrysi. Liczy się dla niej jedynie kariera i zrobi dla niej wszystko, nawet za cenę szczęścia. To nie wszyscy bohaterowie naturalnie. Będzie ich dużo, uwierzcie mi, a każdy z nich Was oczaruje.

,,Lato w Jagódce" nie zachwyciło mnie szczególnie, ale też nie rozczarowało. Pewne rzeczy uniemożliwiały mi po prostu całkowitą radość z lektury. Mimo wszystko czytało się świetnie. Świat przedstawiony zachwyca i bardzo łatwo można do niego wejść. Książka z pewnością spodoba się fanom twórczości autorki, a także i tym, którzy szukają idealnej książki na wakacje, bo takie przedłużone szczęśliwe zakończenie, jak najbardziej tu pasuje. Ja tymczasem wierzę, a nawet jestem pewna, że po przeczytaniu innych tworów Katarzyny Michalak pokocham je, jak i samą autorkę całym sercem.


Read more ...

Krew to nie wszystko - Izabela Degórska

4.8.13


Autor: Izabela Degórska
Tytuł: Krew to nie wszystko
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 346
Moja ocena: 6/10, 4/6







Wampiry opanowały naszą kulturę już bardzo dawno temu. Tak naprawdę nie wiadomo od czego się zaczęło, ale wszyscy z pewnością kojarzą Draculę, uwielbiany bądź znienawidzony ,,Zmierzch", czy chociażby ,,Pamiętniki wampirów". Zdawać by się mogło, że te stworzenia są już przejrzane ze wszystkich stron i każdy ma ich dość, lecz wciąż pojawiają się jeszcze jakieś pozycje, z nimi związane. Chociażby nowa książka Izabeli Degórskiej.

Autorka jest z zawodu dziennikarką. Przez dziesięć lat realizowała reportaże dla ogólnopolskich stacji telewizyjnych oraz współpracowała z prasą i radiem. Wyprodukowała kilka teledysków, pisała dialogi dla telenoweli ,,Klan". Zadebiutowała w 2002 roku ,,Bajką o szczęściu", obecnie jedną z najczęściej wystawianych w Polsce sztuk teatralnych dla dzieci.

Główna bohaterki książki - Milena - na co dzień pracuje jako dziennikarka w lokalnej szczecińskiej gazecie. Nie jest jednak zwykłą osobą. Jest wampirem, i to nie byle jakim. Potrafi chodzić za dnia, nie odnosząc żadnych obrażeń. Wszyscy ją znają i niesamowicie jej zazdroszczą. Jej niespotykana umiejętność staje się dla wszystkich bardzo ważna. W noc jej inicjacji przez pewien incydent dziewczyna zostaje porwana i od teraz będzie pionkiem w wampirzej grze.

Książek o wampirach mamy bardzo wiele i mimo, że zapieram się, że mam ich już dość, to lektury tego typu, jakimś magicznym sposobem do mnie lgną. Do sięgnięcia po ,,Krew to nie wszystko" przekonało mnie to, że bohaterka jest dziennikarką. Nie ukrywam, to mój wymarzony zawód. Opis książki również wydał mi się dość ciekawy, więc czemu by nie spróbować z wampirami raz jeszcze? Kiedy rozpoczęłam czytanie, zaczął mnie niepokoić fakt, że pewne rzeczy są niejasne i jakby niedopowiedziane. Zaczęłam szukać informacji na ten temat i zdałam sobie sprawę, że to drugi tom serii. Wszystko się wyjaśniło, ale powiem szczerze, że mimo tych paru nieznanych faktów, o których w ,,Krwi to nie wszystko" była mowa, książkę czytało się bardzo dobrze. Irytowało mnie trochę to, że czasami nie wiedziałam, o co chodzi, ale mogę winić tylko siebie. Na szczęście autorka przypominała czytelnikom wydarzenia z pierwszego tomu, tak więc kompletnego mętliku nie miałam.

Jak już wspomniałam dwa razy wampiry są bardzo, a nawet aż za bardzo powszechne. Pani Degórska nie przedstawiła ich jakoś inaczej. Pokazała nam jednak zdecydowanie inną, niż znana do tej pory organizację ich życia. Podziemny świat, w którym dzieje się życie tych krwiopijnych stworów, może przypaść do gustu. Wszystko jest tam bardzo dopracowane i przedstawione w najdrobniejszych szczegółach. Jak dla mnie, bardzo dobrze, że akcja dzieję się w Polsce. Dowartościowało to trochę nasz kraj i pokazało, że wampiry mogę być i u nas, a co! Początkowo książkę czytało się trochę ciężko i naprawdę nie mogłam się za nic wciągnąć w fabułę. Potem było już zdecydowanie lepiej, jednak nie aż tak, żebym była w stu procentach zachwycona. Autorka ma bogate doświadczenie, jako dziennikarka i w książce było to widoczne. Nawet gdyby ktoś chciał, ciężko by było z doczepieniem się do czegoś, pod względem napisania całości.

Plusem dla autorki jest to, że nie stworzyła rozanielonych wampirów do paranormal romance, a bardzo drapieżne stworzenia. Nie z nimi romantyczne randki. Ogólnie postaci są bardzo barwne i dobrze przedstawione. Jedynie Milena - główna bohaterka - denerwowała mnie co nie miara. Każde jej działanie wywoływało u mnie złość, a bezmyślność i płytkość wprost mnie dobijała. Miałam rekompensatę w postaci Dity, która to była bardzo ciekawą wampirzycą. Jej poczynania, choć nie najlepsze, jednak były czymś ukierunkowane. Ogólnie mówiąc jestem jej fanką. Trójkąt miłosny również można tu znaleźć. Nawet kwadrat, jak ktoś chce. Trochę to było mało potrzebne, moim zdaniem, ale cóż. Nie było tego aż tak dużo, więc jestem zadowolona.

,,Krew to nie wszystko" to książka, która ukaże Wam nowe wampiry. Jest dobrze napisana i przedstawia coś, czego jeszcze nie było. Nie porwała mnie może na tyle, abym wychwalała ją pod niebiosa. Brakło mi chyba tego ,,czegoś", ale mimo to uważam, że warta jest przeczytania i bliższego poznania. Jeżeli lubicie mroczne historie, to będzie coś dla Was!

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.pl!

Read more ...

Wyniki konkursu urodzinowego!!!

2.8.13
 Nadszedł w końcu ten moment, w którym poznany zwycięzców konkursu. Możecie mi wierzyć lub nie, ale sama już nie mogłam się doczekać, aby ich poznać. Zgłosiło się bardzo wiele osób, bo aż 116. Za tak duże zainteresowanie bardzo dziękuję. Chciałabym nagrodzić Was wszystkich, ale mój portfel nie zniósł by tego. Musiałam więc wybrać tylko dwóch szczęśliwców, bo tak jak powiedziałam, gdy będzie ponad 100 zgłoszeń, wylosuję drugą osobę, dla której wybiorę nagrodę sama. Nie przedłużajmy więc i przejdźmy do sprawy.

Tak przedstawiały się listy osób:


Maszyna losująca wskazała dwie liczby, a były to: 96 i 18


A zatem zwycięzcy to:

GumcioBook

oraz

X Rosemarie

Gratuluję serdecznie zwyciężczyniom! Skontaktuję się z Wami meilowo.
Wszystkim jeszcze raz bardzo dziękuję za liczny udział i zapraszam do kolejnych konkursów, które mam nadzieję, pojawiają się szybciej niż na kolejne urodziny.
Pozdrawiam! 

Read more ...

Nowość: Password - Mirjam Mous

1.8.13



Tytuł: Password
Autor: Mirjam Mous
Wydawnictwo: Dreams
Data premiery: 25 lipca 2013
Liczba stron: 328







Opis: 
Mick, wchodząc do pokoju swego najlepszego przyjaciela Jerro, dostrzega, że ten leży nieprzytomny. Szybko powiadamia pogotowie. Ponieważ nie należy do rodziny, nie wolno mu towarzyszyć w karetce. Lecz gdy chwilę później w szpitalu chce się czegoś o nim dowiedzieć, spotyka go coś osobliwego.
Na Stefana czeka pod szkołą nieznany mężczyzna. Chłopiec mu nie ufa, więc odchodzi. Czego ten facet od niego chce?
Stefan rozpaczliwie próbuje zgubić śledzącego go człowieka.
Życiorysy trzech chłopców splatają się ze sobą w szczególny sposób. Przedziwne wydarzenia następują jedno po drugim, a Jerro i Stefan znajdują się w wielkim niebezpieczeństwie. Natomiast Mick dochodzi do szokującej prawdy...

Fragment:
Szpital zbudowano z szarego kamienia i mnóstwa szkła. Wejście składało się ze szklanej fasady z drzwiami obrotowymi, które drażniąco wolno się przesuwały. Mick wyminął mężczyznę o kulach i pospieszył do informacji. Za monitorem siedziała kobieta. W jej prawym, przednim zębie migotał diamencik.
– Dzień dobry – powiedziała. – W czym mogę pomóc?
– Przed chwilą przywieziono tu karetką mojego przyjaciela – Mick wciąż nie mógł złapać oddechu po szaleńczym pędzie na rowerze – Jerro Prins. Chciałbym się dowiedzieć, jak się czuje.
– Hmmm – kliknęła coś na komputerze. – Jerro Prins, mówisz?
– Tak – Mick twierdząco skinął głową tak mocno, że miał wrażenie, jakby mu zamierzała odpaść.
– Przykro mi, ale nikogo o takim nazwisku do nas nie przywieziono.


Pytania do autorki:

1. Pracowała Pani w szkole specjalnej, teraz pisze. Gdyby miała Pani możliwość jeszcze jednej zmiany zawodu, na co padłby wybór?
2. Czy uważa Pani, że książki, mogą być sposobem na oddziaływać na młodych ludzi i pomaganie im w sytuacjach kryzysowych?
3. Życiowe inspiracje podczas pisania są z pewnością bardzo cenne. Co jest dla Pani takim źródłem?
4. Jakie było Pani najmilsze doświadczenie, jako pisarki?
5. Jako wielbicielka czytania mam wielu autorów, których bardzo sobie cenię. Jakich pisarzy Pani lubi?

Read more ...