Podsumowanie września

30.9.13

Dopiero co narzekaliśmy, że zaczyna się rok szkolny, a tymczasem wrzesień już za nami. Nie będziemy już musieli czuć się samotni w obowiązkach szkolnych, bo studentom również kończy się słodkie lenistwo. Słońce coraz rzadziej już nas odwiedza, zastępowane przez nieznośne deszcze, wiatry i pluchę. Dla czytelnika to bardzo dobry czas, bo może on oddać się kochanej lekturze, zatopiony pod kocykiem, z kubkiem kakaa w jednej ręce i książką w drugiej. Jeżeli tylko zapomnimy o szkolnych obowiązkach, ta jesień nie będzie wcale taka zła. Dla porządku jednak porozmawiajmy trochę o wrześniu.

Udało mi się przeczytać 5 książek:

Za najlepszą bez wątpliwości uznaję ,,Harry'ego Pottera i Komnatę Tajemnic". Znowu muszę stwierdzić, że żałuję, że nie przeczytałam wcześniej tej serii. Kolejne dwie części już czekają na półce, na wolną chwilę mojego, jakże drogocennego, czasu. Wielkim zaskoczeniem było ,,Gdzie jesteś, Leno?". Naprawdę nie  spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra. Zawiodłam się nieco na ,,Ostatniej spowiedzi" i ,,Wyspie z mgły i kamienia", jednak nie mówię, bo były to naprawdę dobre książki, jednak nie aż tak dobre, jak się spodziewałam. Najgorzej w tym miesiącu odebrałam ,,Azyl".

Wyzwania:
  • Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - +14cm
  • Czytam fantastykę - 1
  • Pod hasłem - 0
  • Czekam na list z Hogwartu - 1
  • Z listą BBC -1

Inne:
  • Uzupełniłam zakładkę z listą recenzji i uporządkowałam je alfabetycznie. Stwierdziłam bowiem, że jeżeli będziecie chcieli znaleźć jakąś recenzję, w taki sposób będzie Wam łatwiej, niż w kolejności dodania. <Klik>
  • Udało mi się także podjąć współpracę z wydawnictwem Fabryka Słów, z czego naprawdę się cieszę. 

Mniej więcej tak się wszystko przedstawia. Wyniki, biorąc pod uwagę rok szkolny, uważam za dość przeciętne. Zawsze mogło być lepiej, ale gorzej także, więc staram się patrzeć pozytywnie. W październiku mam nadzieję, że będzie lepiej lub w najgorszym wypadku podobnie. 

Jak u Was przedstawia się wrzesień? Dzielcie się wynikami.
Pozdrawiam,
A.
Read more ...

Muzyczne książki

28.9.13
Macie czasem tak, że pewna piosenka wprost idealnie pasuje Wam do jakieś książki? Czy to pod względem tekstu, samej muzyki czy chociażby dziwnej zbieżności, kiedy słuchaliście i czytaliście je jednocześnie i tak już zostanie, że w Waszej pamięci będą połączone na wieki? Ja mam tak bardzo często. Postanowiłam więc podzielić się z Wami kilkoma takimi moimi połączeniami.

Najbardziej ze wszystkich pasują mi do siebie ,,Burning in the Sky" Linkin Park i seria ,,Upadli". Sami przesłuchajcie, przypomnijcie sobie historię Luce i Daniela (a zwłaszcza część pierwszą) i przyznajcie mi rację, że ta piosenka powinna znaleźć się na ścieżce dźwiękowej filmu. Klimat stworzony przez Linkin Park wprost idealnie oddaje ten z książki. Razem są niczym bliźniaki syjamskie.

   Upadli - Lauren Kate

Dalej mamy ,,Kiss Me Slowly"  Parachute i ,,Tak blisko...". Sama autorka na swojej stronie umieściła tę piosenkę w playliście do książki. Kiedy ją odsłuchałam, stwierdziłam, że pasuje idealnie - równie niebanalna i młodzieńczo świeża. 

Tak blisko... - Tammara Webber
 


,,Zombie" w wersji akustycznej Pretty Reckles i seria Pretty Little Liars zostały dobrane razem dlatego, że dosłownie w tym samym czasie poznałam zespół, jak i zaczęłam oglądać serial. Dodatkowo ta piosenka genialnie oddaje klimat serii, a jedno słówko - ,,pretty" w obu nazwach sprawia, że Pretty Reckles i Pretty Little Liars trzeba było połączyć razem. 

Pretty Little Liars. Kłamczuchy - Sara Shepard
Tutaj wybór nie działał na zasadzie klimatu, a jedynie dlatego, że ,,Delirium" czytałam w okresie przedświątecznym. ,,Shake up Christmas" Train przygotowywałam do jakieś szkolnej zabawy przedświątecznej z angielskiego, w między czasie podczytywałam Delirium i taki dobór już został. 

Delirium - Lauren Oliver
,,Wake Me Up When September Ends" Green Day i ,,Intruz" byli dobrani na podobnej zasadzie, co wyżej. ,,Intruza" czytałam na przełomie sierpnia i września, w tytule mamy wrzesień. Nie dopasowałam tego od razu, co prawda, ale później podczas słuchania muzyki, przy tej piosence przypomniał mi się właśnie ,,Intruz".

Intruz - Stephenie Meyer





Tak po części przedstawiają się moje połączenia. Jak już mówiłam, nie zawsze są one na zasadzie odzwierciedlenia tekstu piosenki do tematyki książki. Czasem po prostu jest to sprawa zwykłego koła fortuny. 
Macie jakieś swoje charakterystyczne połączenia? Chętnie ich odsłucham, więc dzielcie się.
Miłego weekendu!
Read more ...

Wyspa z mgły i kamienia - Magdalena Kawka

26.9.13


Autor: Magdalena Kawka
Tytuł: Wyspa z mgły i kamienia
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 285
Moja ocena: 7/10, 4+/6







,,Wyspa z mgły i kamienia" to książka, która jakimś magicznym sposobem przyciągała mnie do siebie. Jej autorkę - Magdalenę Kawkę - możemy znać z takich książek, jak ,,Alicja w krainie konieczności" czy ,,Rzeka zimna". Ja spotykam się z jej twórczością po raz pierwszy i choć muszę przyznać, że oczekiwałam od książki czegoś innego, to jednak się nie zawiodłam.

Poznajemy tutaj ponad pięćdziesięcioletnią Julię. Kobieta całe swoje życie dbała o innych, żyła według planu i starała się wszystko wykonywać jak najlepiej. Wychowała samotnie córki, pracowała w szpitalu, jako anestezjolog i mierzyła się z trudami codzienności. Kiedy jej partner odszedł, uświadomiła sobie, że dotychczasowe życie nie daje jej już radości. Postanawia więc coś zmienić, zacząć walczyć i zmienić sposób patrzenia na świat. Trafia na Kretę, gdzie oprócz spokoju doświadczy także niespodziewanych wrażeń.

Na pierwszy rzut oka można by sądzić, że książka będzie jedną z tych kobiecych, o zmienianiu życia z powodu odejścia partnera. Sama trochę się tego obawiałam, ale okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Na początku doświadczamy co prawda tego schematu, jednak potem autorka daje nam całą masę innych wątków, niż tylko zrozpaczona samotna kobieta. Prawdę mówiąc tej rozpaczy w ogóle nie było. Była natomiast archeologia, temat jak dla mnie bardzo ciekawy i na pewno różniący się od innych pozycji. Mamy tu także temat drugiej wojny światowej połączony właśnie z archeologią, do tego lekki wątek kryminalny i wychodzi bardzo zjadliwa i frapująca mieszanka. Umieszczenie akcji w Grecji sprawia, że od razu robi się człowiekowi cieplej, a serca ogarnia przyjemny spokój. Pod tym względem więc książka wyróżnia się i naprawdę zachwyca. Widać pracę, jaką autorką włożyła w to wszystko. Informacje o wykopaliskach czy nawet o wojnie wymagały poznania i odpowiedniego zgromadzenia, także należą się wyrazy szacunku.

Rzeczą, która mnie drażniła było samo wykonanie. Nie mówię nic na temat języka, a po prostu formy pisania. Całość była bowiem dość ciężko przyswajalna. Czytając miałam wrażenie, że nie odbieram wszystkiego kompletnie, a jedynie doświadczam powierzchni tej historii, bez możliwości całkowitego zatopienia się w niej. Opisy były miejscami naprawdę nudne, a przez niektóre fragmenty ciężko było mi przebrnąć. Nie było jednak tak ciągle, nie bójcie się. Nie skreślajmy więc całości, z powodu kilku niepowodzeń.

Bohaterowie byli tu jak najbardziej poprawni. Główna bohaterka, mimo wieku, który przyznajmy szczerze, raczej bliski mi nie jest, była osobą, którą naprawdę dało się polubić. Nie jak ciocię, czy babcię, a po prostu kobietę, równą nam, z którą można by porozmawiać i od której można się uczyć. Nie wiem, czy podjęłabym decyzję, taką jak ona, nie wiem, czy zachowywałabym się podobnie, ale choć w innym przypadku taka sytuacja mogłaby mnie irytować, tu traktowałam ją, jako swego rodzaju doświadczenie. W ,,Wyspie z mgły i kamienia" możemy spotkać także pewnego tajemniczego archeologa i trochę mniej tajemniczego syna. Panowie wprowadzają pewną zagadkę, którą czytelnik za wszelką cenę stara się rozwiązać. Dodaje to książce profesjonalizmu i nie pozostawia jej w kanonach kobiecych czytadeł, a sprawia, że idzie ona znacznie dalej. Bez obaw, przystojniaczka też nie zabraknie...

,,Wyspa z mgły i kamienia" to bardzo przyjemna powieść, która ma w sobie więcej, niż możemy się po niej spodziewać. Choć nie jest w stu procentach taka, jakbym chciała, to jednak całość prezentuje się bardzo dobrze. Postaram się więc zapomnieć o braku większych emocji towarzyszących czytaniu, a w pamięci pozostawię bardzo dobry pomysł, widoczną pracę, sympatycznych bohaterów i to ,,coś", które książka niewątpliwie ma.

Za możliwość przeczytani dziękuję Wydawnictwu MG!

Read more ...

Ostatnia spowiedź - Nina Reichter

21.9.13



Autor: Nina Reichter
Tytuł: Ostatnia spowiedź
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 375
Moja ocena: 7/10, 4+/6






O ,,Ostatniej spowiedzi" jest głośno już od jakiegoś czasu. Internetowy hit podbił serca czytelników również w wersji papierowej. Po swojej premierze fala zachwytów uderzyła w blogosferę, a teraz w związku z premierą drugiego tomu fala ta robi nawrót. Wszyscy jej ulegli, dlatego byłam niezmiernie ciekawa, dlaczegóż to tak się stało. Dałam się więc porwać i ja.

W ,,Ostatniej spowiedzi" znajdziemy miłosną historię dwójki ludzi. Nie jest to jednak zwykła miłość, a uczucie które łączy dwie, na pozór diametralnie różne osoby. Bradin to gwiazda estrady, łamacz kobiecych serc i ideał - jak wiele tych serc uważa - męskiego piękna. Ally ma właśnie rozpocząć studia prawnicze, utknęła w koszmarnym związku, a każdy jej krok kontroluje matka. Los sprawia, że ta dwójka spotyka się na lotnisku. Na spotkaniu miało się skończyć, jednak nie mogą oni o sobie zapomnieć. Udaje im się nawiązać kontakt, lecz dalsze plany, jak można się tego spodziewać, wcale nie będą takie proste.

Każdy chyba przyzna, że fabuła nie jest obiecująca. Ot, zwykły romans, a może nawet mniej niż zwykły, bo przeciętny, aż piszczy. Dlatego właśnie książka nie zainteresowała mnie po przeczytaniu opisu, a dopiero po Waszych recenzjach. Nigdy bowiem nie pałałam głęboką miłością do żadnego wokalisty. Lubię muzykę, a jakże by inaczej, jednak jakoś ci moi uwielbiani muzycy niezbyt nadawali się do obdarowywania ich młodzieńczym uczuciem. Wpłynęło to pewnie na to, że i czytając historię o miłości pseudo rockmana ze zwykłą dziewczyną nie zachwycałam się książką tak, jak można się było spodziewać. Co innego dziewczyna i wampir, prawda? Przecież to takie niespotykane... Ale mimo to, zobaczyłam w ,,Ostatniej spowiedzi" to coś. Jakby wiara autorki w opowiadaną historię sprawiała, że i czytelnik w nią wierzy. Nina Reichter pokazała, że romans młodzieżowy nie musi być błahy, że pozostawia przed autorem wielkie możliwości do popisu. Każdej stronie tutaj towarzyszyły ogromne emocje. Nie dało się po prostu prześlizgnąć przez tę historię bez bijącego serca z powodu wydarzeń, których doświadczamy wraz z bohaterami. Wydarzenia te nie zawsze jednak były takie, jakby się chciało. Nie raz ogarniała mnie irytacja, bo ,,to przecież żałosne". I nie wiem dlaczego, ale choć mam ochotę zwymyślać tu całość, bo ewidentnie były momenty na to zasługujące, to jakoś nie potrafię tego zrobić. Nie mogę właśnie z powodu tych emocji, ciepła i niewymownego klimatu, który towarzyszył mi od początku do końca.

Przyznaję, że nie zżyłam się z bohaterami i to oni chyba irytowali mnie najbardziej. Po przeczytaniu jednej z recenzji dowiedziałam się, że zespół, w którym śpiewa Bradin, inspirowany był Tokio Hotel. Nigdy nie rozumiałam ich geniuszu, a sam wokalista zawsze mnie bardziej odpychał nić pociągał. Nie chcę tutaj spisywać całej książki na straty z powodu uprzedzeń, ale nic nie poradzę, że za każdym razem, gdy czytałam o Bradnie widziałam Billa. Nawet moja próby wyobrażenia sobie innego wyglądu bohatera nie pomagały. Pozostawiając płytkość i patrząc na charakter muszę przyznać, że tutaj Bradin zyskuje na plus - ciekawy, głęboki i wrażliwy. Idealny, żeby nastolatka mogła się zakochać. Sama się sobie dziwię, ale chyba bardziej zainteresował mnie jego brat Tim. Niegrzeczny chłopiec, którego trzeba poskromić = Amelia w swoim żywiole. Coś mi się wydaje, że w drugim tomie powstanie trójkącik, więc już zacieram łapki. Co do Ally, to jej niezdecydowanie i nieumiejętność podjęcia decyzji momentami naprawdę wyprowadzały mnie z równowagi. Nie chcę spojlerować i przytaczać przykładów, więc Ci, którzy nie czytali będą musieli mi uwierzyć na słowo. Gdyby nie to polubiłabym ją naprawdę bardzo. Mimo bohaterów, którzy mi nie grali, trzeba przyznać, że sama ich relacja grała jak najbardziej. Była w niej swego rodzaju zmysłowość, niedopowiedzenia i wzrok, który mówi wszystko. Może w innym przypadku by się to nie sprawdziło, jednak tu odegrało swą rolę genialnie.

Wiem, że jestem raczej odosobniona, bo innym ,,Ostatnia spowiedź" podobała się bezgranicznie. Nie mówię, że mnie nie, bo czytało się ją świetnie, nie raz straciłam poczucie czasu i jak najszybciej chciałam doczytać do końca, aby poznać dalsze wydarzenia. Pewne rzeczy jednak nie pozwalają mi się nad nią całkowicie rozpłynąć. Minusy były niestety, a czasem nawet przewyższały one zachwyt. Mimo to, z wielką chęcią przeczytałabym tom drugi i zobaczyła, co też autorka dla nas zgotowała. Tych, którzy jeszcze nie czytali tomu pierwszego, zapewniam, że może on podobać się innym zdecydowanie bardziej, niż mnie. Nie wahajcie się więc i nie patrzcie zbytnio na minusy, miłość Bradina i Ally czeka na poznanie!
Read more ...

Gdzie jesteś, Leno? - Joanna Opiat-Bojarska

17.9.13



Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Tytuł: Gdzie jesteś, Leno?
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 322
Moja ocena: 9/10, 5+/6






Temat zaginięć ludzi od zawsze budzi emocje. Zastanawiamy się, co też mogło się stać i nawet jeżeli nie jesteśmy bliskimi zaginionego człowieka i tak się niepokoimy i dociekamy prawdy. Choć różne spekulacje przychodzą nam do głowy i tak zwykle nie są one prawdziwe. Często powody są zgoła zaskakujące, a poznanie ich nigdy nie będzie nam dane. Ten właśnie temat w swojej książce poruszyłam Joanna Opiat-Bojarska, autorka m.in.: ,,Błogostanu" czy ,,Klubu Wrednych Matek". To moje pierwsze spotkanie z jej twórczością i już na wstępie muszę przyznać, że bardzo udane.

Głównym tematem w ,,Gdzie jesteś, Leno?" jest sprawa zaginięcia pewnej dziewczyny - Leny Pietrzak, pięknej studentki anglistyki. Pewnej sobotniej nocy wychodzi ona ze znajomymi do klubu, po czym opuszcza go sama około drugiej. Wtedy słuch po niej ginie. Matka zgłasza jej zaginięcie na policje i podstępem zmusza ją do natychmiastowego śledztwa. W jego wyniku zostanie odkryte wiele faktów i zawiłości, które pozwolą wysunąć hipotezę zniknięcia dziewczyny.

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że książka aż tak mnie wciągnie. Nie czytam zazwyczaj kryminałów, jednak nie dlatego, że ich nie lubię, a po prostu nie mam wystarczająco czasu, aby w końcu się w nie wgłębić. ,,Gdzie jesteś, Leno?" pozwoliło mi trochę to zmienić i już wiem, że chcę czytać więcej książek tego typu. Fabuła naprawdę wciąga. Rozwiązanie zagadki nie jest ani przez chwilę proste. Wciąż pojawiają się nowe poszlaki, którymi trzeba podążać. Autorka bardzo dobrze nimi prosperowała, pozwoliła czytelnikowi na odkrywanie prawdy razem z bohaterami, jednak nie pokazała jej od razu. Dawała różne wątki, mieszała, sprawiała, że mój pomysł upadał by znowu powstać, a końcowy rezultat i tak mnie zaskoczył. Książka nie nudziła ani przez chwilę, a to za sprawą bardzo dobrze skonstruowanych rozdziałów, które nie dłużyły się i przedstawiały to, co ważne, bez zbędnego rozciągania, czy dawania wytchnienia czytelnikowi. Widać, że autorka bardzo dobrze przemyślała to, co chce nam zaserwować. Dzięki temu książka charakteryzuje się wielką precyzją i dopracowaniem. Rzeczą, która również bardzo przypadła mi do gustu były opisy świata przedstawionego. Nie miało się bowiem wrażenia, że tkwimy w szarej Polsce, a realia daleko odbiegają od tych zagranicznych, jak często w naszych rodowitych tworach bywa. Autorka stworzyła wszystko tak, że spokojnie moglibyśmy uznać akcję w Poznaniu, za akcję w jakiś mniejszym mieście w Stanach. Wszystko było bardzo barwne i rzeczywiste, jednak bez zbędnej koloryzacji czy zabarwiania na szaro.

Bohaterowie stoją na bardzo wysokim poziomie. Zacznijmy od matki Leny, której emocje towarzyszące zaginięciu córki zostały naprawdę bardzo dobrze oddane. Widać wszystko to, przez co kobieta musi przechodzić i działania, które podejmuje, aby odnaleźć dziecko. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Bardzo dobrze przedstawieni byli również policjanci - Przemysław Burza Burzyński oraz Michał Majewski. Widać różnice ich charakterów i przede wszystkim pokoleń, lecz także miłość do zawodu, która ich połączyła. Przemysław ma rodzinne kłopoty, a po odejściu jego starego partnera zostaje mu przydzielony młody chłopak - chrześnik przełożonego. Nie jest więc do niego przyjaźnie nastawiony, a gburowatość i zbytnia pewność siebie chłopaka nie ułatwiają sprawy. Mimo tego, podczas prowadzenia śledztwa potrafili się zgrać. Autorka stworzyła naprawdę dobry duet i cieszyłabym się bardzo, gdyby wróciła do niego w innej książki z inną już sprawą. Sami przyznajcie, polska literatura potrzebuje czegoś takiego, a ja chętnie przeczytałabym jeszcze o losach tej dwójki.

,,Gdzie jesteś, Leno?" to jedna z lepszych polskich książek, jakie czytałam. Wyróżnia się na tym tle i przyznaje z czystym sercem, że naprawdę wciągnęłam się w opisywane zdarzenia. Starałam się rozwikłać zagadkę razem z bohaterami, choć jak pewnie przypuszczacie, nie udało się. Książka to nie tylko zagadka kryminalna, ale także multum emocji towarzyszących bohaterom. Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.pl!
Read more ...

Filmowe weekendy: Przerwana lekcja muzyki

14.9.13
Choroba psychiczna nie raz była już poruszana przez twórców. Pokazywano nam różne jej aspekty, różnych bohaterów i inne środowisko, które wpływało na całość. Kilkanaście lat temu, kiedy temat ten nie był tak popularny, ukazał się film, który wzbudził kontrowersje. A była to słynna już ,,Przerwana lekcja muzyki".

Film opowiada historię Susanny Kaysen, której wielka wrażliwość sprawia, że okres dojrzewania przechodzi dużo bardziej burzliwie, niż reszta ludzi w jej wieku. Ma romans z nauczycielem, postanawia nie iść na studia, a w końcu połyka opakowanie aspiryny i popija je wódką. Po tej nieudanej próbie samobójczej, rodzice wysyłają ją do lekarza, który wysyła dziewczynę do szpitala psychiatrycznego. Tam Susanna staje się ofiarą systemu, musi nauczyć się żyć w zupełnie innym świecie i podjąć decyzję, czy naprawdę chce wyzdrowieć. Zaprzyjaźnia się z socjopatką Lisą i choć ich przyjaźń nie należy do najlepszych, to pozwoli dziewczynie na otworzenie oczu.

Akcja filmu dzieje się w latach sześćdziesiątych, a na jego prawdziwość wpływa fakt, że to autentyczna historia. Dziewczyna po próbie samobójczej trafia do szpitala psychiatrycznego. Tam zostaje u niej stwierdzona osobowość graniczna. Sam szpital psychiatryczny, mimo że uchodzi za luksusowy, jest prawdziwą szkołą przetrwania. Miejscem, z którym trzeba walczyć, bo oczekuje od Ciebie tylko pozornej poprawy, sprzymierzenia się z nim, gdyż tylko wtedy będziesz mógł wyjść na wolność. Pacjenci nie są chętni do współpracy, bo nieraz to dla nich jedyne miejsce, gdzie warto być. Może to głupie, ale ten szpital stworzył niesamowity klimat filmu. Pokazał, że ludzie chorzy są dużo bardziej tolerancyjni, wrażliwy i otwarci, niż ci ,,na zewnątrz", którzy żyją w szklanych klatkach kłamstw niedomówień i pozorów. Akcja w latach sześćdziesiątych dodaje tylko dramatyzmu, który wpływa tu na plus. ,,Przerwana lekcja muzyki" to nie tylko klimat. To przede wszystkim studium ludzkiej psychiki. Pokazanie ludzi chorych, jako wrażliwych, myślących, a dodatkowo w sposób, który sprawia, że im współczujemy. Na podstawie psychiki ludzi zdrowych możemy zaobserwować olbrzymie różnice pomiędzy nimi, a chorymi. Każdy z mieszkańców szpitala jest inny, bardziej lub mniej szalony, ale mimo tego lubimy tych bohaterów i solidaryzujemy się właśnie z nimi. Według mojej amatorskiej oceny film wykonany jest bardzo dobrze. Całość bardzo przyjemnie się ogląda, nic nie przeszkadza, ani nie zakłóca odbioru. 

Olbrzymią zaletą tej produkcji jest obsada. Zdecydowaną gwiazdą była tu Angelina Jolie, grająca Lisę. Za tę drugoplanową rolę otrzymała Złotego Globa oraz Oskara. Było to jak najbardziej zasłużone. Stworzyła postać, którą się kochało i nienawidziło jednocześnie. Można by odrywać warstwy osoby Lisy, a i tak długo nie doszłoby się do wnętrza. Skrywała swoje tajemnice i mimo że krzywdziła ludzi, to była w tym prawdziwa. Oglądałam już filmu z udziałem Angeliny i podziwiałam ją, jednak dopiero ,,Przerwana lekcja muzyki" sprawiła, że zobaczyłam jej olbrzymi talent. Główną rolę zagrała Winona Ryder, którą chwaliłam za kreację w ,,Edwardzie Nożycorękim". Tutaj również bardzo dobrze sobie poradziła. Oddała dylemat bohaterki nad prawdziwością choroby, chęć buntu i późniejszego wyleczenia z problemów. Choć bardzo bym chciała zachwycać się tu właśnie nad nią, bo zdecydowanie ją lubię, to muszę przyznać, że została stłamszona przez genialną Angelinę. Dotrzymywała jej kroku, a jakże. Pokazała też bardzo dobre zdolności aktorskie, świetnie się wczuła w postać, jednak to właśnie Angelina królowała. W filmie możemy podziwiać też Whoopi Goldberg, która gra ona jedną z sióstr w szpitalu. Nie trzeba zastanawiać się nad jej geniuszem.Tutaj może nie było jej wiele, jednak i tak cieszyłam się z tych kilku minut, kiedy mogłam ją obserwować.

Nie wiem, co w tym filmie jest takiego. Z pewnością istnieją od niego lepsze, dużo bardziej malownicze i lepiej zasługujące na status ulubionego. Ma jednak to ,,coś" co przyciąga i nie pozwala oderwać się od ekranu. Jeżeli jeszcze go nie oglądaliście, wiedzcie, że warto! Ja z pewnością wrócę do niego jeszcze nie raz i będę go uznawać za jeden z moich ulubionych. 

Read more ...

Azyl - Izabela Sowa

12.9.13


Autor: Izabela Sowa
Tytuł: Azyl
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 237
Moja ocena: 6/10, 3+/6







Na rynku istnieje wiele książek poruszających problemy trudów życia i jego odnowy po ciężkim doświadczeniu. Wątek ten może wydać się oklepany, jednak każda książka, która go podejmuje wnosi coś nowego. Do takich właśnie lektur należy ,,Azyl" Izabeli Sowy.

Z autorką po raz pierwszy spotkałam się kilka lat temu, czytając jej książkę dla młodzieży ,,Agrafka". Podobała mi się ona naprawdę bardzo, dlatego byłam ciekawa nowej powieści autorki mojego dawnego odkrycia. ,,Azyl" jest już pozycją skierowaną do starszych czytelników. Opowiada o kobiecie – Wiktorii, której szczęśliwe małżeństwo załamało się w jednej chwili. Postanowiła ona odciąć się od obecnego życia, spakowała walizkę i wyjechała. Za cel podróży wybrała Dubrownik, miejsce które pokochała podczas wyjazdów wakacyjnych w dzieciństwie. Teraz liczy na to, że pozwoli jej na odbudowę życie. Poznaje tam troje niezwykle ciekawych ludzi – Jasną, Sandrę i Vinka, przeszli oni przez wiele trudności, jednak mimo to będą potrafili jej pokazać, co w życiu ważne.

W książce, jak już wspomniałam spotykamy się z dość powszechną fabułą. Kobieta, której związek się rozpadł, stwierdza, że jej życie nie ma sensu i trzeba olbrzymiego czynnika zewnętrznego, aby go odbudować. Rozumiem żal, gorycz i poczucie oszustwa, bo wina męża bohaterki – Bastka, była faktycznie wstrząsająca. Mimo to, zamiast robienia z siebie pokrzywdzonej kobiety, preferowałabym pokazanie siły i wytrwałości. No ale dobrze, ludzie są różni. Tak więc Wiktoria wybrała odbudowę życia w Chorwacji. Magiczne miejsce można by rzecz. Słońce, plaża, krajobrazy. Jako, że nienawidzę upałów był to trochę nie mój klimat, ale nie wpływało to na pogorszenie mojego czytania, a nawet go trochę polepszało. Wiktoria za sprawą przypadku trafiła do schroniska dla psów, prowadzonego przez niezwykle silną Sandrę. To właśnie to miejsce pozwoliło jej stanąć na nogi. Tutaj zabieg bardzo trafiony, jak dla mnie. Schroniska dla psów nie spotkałam jeszcze w literaturze, więc nie było szablonowo. Na plus jak najbardziej wpływa to, że autorka uniknęła przewidywalności. Do ostatniej chwili trzymała przed nami powód rozpadu małżeństwa Wiktorii, uniknęła nudnych postaci i bardzo ciekawie zakończyła całość.

Styl Izabeli Sowy w ,,Azylu” należy do tych nielicznych, które mnie irytują. Jakoś niespecjalnie ułatwiał mi wciągnięcie się w fabułę. Był nużący i jakiś taki niemrawy. Dziwną rzeczą było przerzucanie dialogów, które urywały się nagle, a dalsza część znajdowała się w nowym rozdziale, ale już jako odniesienie do innej sytuacji. Trochę mylące to było, muszę przyznać. Rzeczą rzadko spotykaną były też przemyślenia pisane od myślników, co sprawiało, że zaczynałam myśleć, że bohater wypowiedział dane słowa, a dopiero potem, po dopisku, zdawałam sobie sprawę, że to jego myśli.

,,Azyl” może poszczycić się bardzo bogatymi i świetnie wykreowanymi postaciami. Główna bohaterka Wiktoria, mimo podjęcia decyzji, która mi się nie podobała, była postacią dość interesującą. Przeżyła kilka niepowodzeń, w tym stratę największej pasji i obwinianie się za śmierć ukochanego psa. Chcąc żyć w zgodzie ze światem musiała wyrzec się wielu rzeczy. Zdrada męża przegięła szalę. Ciężko mi stwierdzić czy ją polubiłam, czy nie. Była ciekawą bohaterką, ale mimo tego, choć dziwnie to brzmi, muszę przyznać, że dla mnie była trochę szablonowa. Zupełnie inaczej sprawa ma się z chorwackimi bohaterami. Sandra to silna kobieta, doświadczona przez wojnę. Po jej zakończeniu mogłaby wieść spokojne życie, jednak wybrała troszczenie się o czworonożnych przyjaciół człowieka. Nie jeden mógłby się uczyć obserwując ją. Jasna i Vinko także przeżyli wojnę i doświadczyła ich ona równie mocno, co Sandrę. Każde z tych trojga dźwiga piętno, a poradzenie sobie z nim nie zawsze jest łatwe. Żadne z nich nie było pokazane w bezbarwny sposób, każde coś wniosło, pokazało inne spojrzenie na życie i pozwalało na wyciagnięcie ważnej nauki i wniosków.

,,Azyl” nie jest idealną książką. Muszę przyznać, że się rozczarowałam. Oczekiwałam czegoś zupełnie innego i zdecydowanie bardziej… No właśnie. Porywającego? Wciągającego? Intrygującego? Nie dostałam tego, ale też książka nie była całkowicie zła. Ma bardzo dobrze wykreowanych bohaterów, umieszczona jest w intrygującym miejscu i momentami naprawdę można było się wciągnąć w fabułę. Mimo rozczarowanie, nie żałuje, że ją przeczytałam. Pokazała mi ona bowiem, że nie wszystko jest w życiu kolorowe i mimo, że nie zawsze się z tym zgadzamy, to czasem tak po prostu musi być. Czy polecam? Decydujcie sami.


Za możliwość przeczytania, dziękuję portalowi Sztukater.pl!
Read more ...

Harry Potter i Komnata Tajemnic - J.K.Rowling

9.9.13


Autor: J.K.Rowling
Tytuł: Harry Potter i Komnata Tajemnic
Liczba stron: 356
Wydawnictwo: Media Rodzina
Moja ocena: 9/10, 5+/6







Harry'ego Pottera nikomu nie trzeba przedstawiać. Wiele osób go uwielbia, czy to z książek, czy z filmów. Nawet jeżeli te dwie formy nie są komuś znane i tak o nim słyszeli. To chyba jeden z najbardziej znanych bohaterów w kulturze. Sama od zawsze uwielbiam filmy o nim, jednak z książkami spotkałam się dopiero w te wakacje. Pierwsza część przypadła mi do gustu naprawdę bardzo, więc nie zwlekałam długo z przeczytaniem drugiej. Nie będę Was zwodzić, bo pewnie podejrzewacie, że i tę pokochałam.

W drugiej części odwiedzamy Harry'ego podczas wakacji w domu wujostwa. Nie jest tam dobrze traktowany, a za sprawą złośliwego domowego skrzata, który nie daje mu spokoju zostaje uwięziony w pokoju. Z odsieczą przybywa mu Ron z braćmi. Kiedy nadchodzi czas przyjaciele wyruszają do Hogwartu, a droga ta nie pozbawiona jest przeszkód. W szkole zaś rozchodzi się wieść, że legendarna Komnata Tajemnic została otwarta. Na uczniów czyha niebezpieczeństwo, a Harry z przyjaciółmi na własną rękę zaczynają prowadzić śledztwo.

,,Harry Potter i Komnata Tajemnic" to powrót to do dobrze nam znanego magicznego świata. Rozpoczyna się, jak część pierwsza, w środku wakacji. Harry spędza czas u źle traktującej go rodziny, wpada w kłopoty, dzięki czemu może odwiedzić Rona w jego domu. Już od początku wiemy, że będzie równie ciekawie, co w przypadku Kamienia Filozoficznego. Drugie części często są gorsze, niż pierwsze, ale w jeżeli chodzi o Harry'ego to jest jak najbardziej logiczne, że tak nie jest. Gdyby ktoś nie znał tej historii, w Komnacie Tajemnic zaczyna być widoczne, że autorka bardzo dobrze rozplanowała całość. Stopniowo odkrywa przed nami fakty, syci nas jedynie szczątkowymi informacjami, by na koniec zaserwować bombę. Robi to w mistrzowski sposób, bo do języka naprawdę nie można się przyczepić. Młodszym czytelnikom się spodoba, starsi nie będą mieli wrażenia, że czytają coś infantylnego. Jednym słowem Harry jest dla każdego.

Podczas recenzowania pierwszego tomu, stwierdziłam, że pani Rowling genialnie tworzy klimat. Podtrzymuję to i teraz. Od początku można zatracić się w magicznym świecie, który pokochaliśmy w pierwszej części. Wracamy do mioteł, różdżek, quidditcha i innych rzeczy charakterystycznych tylko dla tej serii. Żeby nie było nudy mamy tu też nowe pokłady magii. Wszystko to stworzone jest tak, że ani przez chwilę nie ma się wrażenia przesytu czy niedopowiedzeń. To jak lepszy świat, do którego tylko wybrańcy mają wstęp. I, o rany! Ja tak bardzo nie chcę być tylko mugolem! Proszę tak ładnie i pytam, czy list z Hogwartu w Polsce ze względu na naszą Pocztę przychodzi może dopiero w wieku siedemnastu lat??

Od wydarzeń pierwszego tomu minął pewien czas, więc nasi bohaterowie trochę dorośli. Może jeszcze nie widać rażącej zmiany, tylko te subtelne w pewnych zachowaniach. Trójka przyjaciół już nie jest najmłodsza w Hogwarcie, więc czują się pewniej. Hermiona narażona jest na niebezpieczeństwo związane z Komnatą Tajemnic, więc ponad wszystko stara się mu zapobiec, nawet za cenę złamania regulaminu szkolnego, co w pierwszej części w jej przypadku było nie do pomyślenia. Ron dalej pozostaje roztargnionym, sarkastycznym Ronem, a Harry lekko zagubionym, inteligentnym i niezwykle odważnym chłopcem. Pojawia się także nowa postać - niejaki Gilderoy Lockhart, pisarz i nowy nauczyciel obrony przed czarną magią. Muszę przyznać, że ciężko mi się do niego ustosunkować. Trochę irytujący, trochę zabawny, ale mimo wszystko jakoś niedający się polubić. Do tego dochodzą oczywiście inne postaci, a żadna z nich nie jest płytka czy nie dopracowana.

,,Harry Potter i Komnata Tajemnic" to świetna kontynuacja przygód słynnego Harry'ego. Naprawdę się cieszę, że w końcu zaczęłam przygodę z papierową wersją. Z powodu szczególików fabuły, które wydawały mi się idiotycznie nie dałam najwyższej oceny, jak w przypadku Kamienia Filozoficznego, były one jednak naprawdę rzadkie. Nie będę polecać tej serii, bo uważam, że nie trzeba tego robić. Całość przechodzi już do klasyki, a wierzcie mi, klasykę po prostu wypada znać. W tym wypadku Ci, którzy jeszcze nie czytali, nie powinni oczekiwać tylko odbębnienia dla świętego spokoju, bo dostaną świetną historię, która ich zachwyci. Ja tymczasem poszukiwanie kolejnych części uważam za rozpoczęte.
Read more ...

Zapowiedzi: wrzesień

7.9.13
Nie prezentowałam Wam jeszcze nigdy cyklu z zapowiedziami. Postanowiłam ostatnio to zmienić. Tak więc możecie dzisiaj poznać trzy książki, na których premierę we wrześniu niecierpliwie czekam. Pewnie minie trochę czasu, zanim uda mi się je przeczytać, ale liczy się fakt, że będą już na rynku. Oto i one:



Autor:  Gena Showalter
Tytuł: Alicja w krainie zombie
Wydawnictwo: Mira
Data wydania: 25.09.2013
Opis: Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją… By pomścić śmierć rodziny, Alicja musi się nauczyć, jak walczyć z zombi. Nie spocznie, dopóki nie odeśle każdego żywego trupa z powrotem do grobu. Na zawsze.

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: To, co zostało
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 10.09.2013
Opis: Osamotniona Sage Singer, zrozpaczona po śmierci matki, zaprzyjaźnia się ze starszym panem, ulubieńcem lokalnej społeczności, emerytowanym nauczycielem. Pewnego dnia Josef prosi ją o nietypową przysługę: chciałby, aby pomogła mu umrzeć. Wyznaje, że nie jest tym, za kogo przez wiele lat się podawał. Mężczyzna skrywa straszną tajemnicę z przeszłości, sięgającą czasów II wojny światowej i masowych mordów na ludności żydowskiej. Czy Sage zgodzi się mu pomóc? Czym będzie wówczas jej czyn: aktem miłosierdzia wobec drugiego człowieka czy wymierzeniem sprawiedliwości bezwzględnemu naziście? Czy ma do tego prawo? 

Autor: Robin LaFevers
Tytuł: Posępna litość
Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 20.09.2013
Opis: Sam bóg śmierci naznaczył 17-letnią Ismae niezwykłym brzemieniem i zdolnościami.
Jako assassin, może uchronić swój lud przed zatraceniem i zdradą. Jednakże, aby tego dokonać, musi zabijać. Nawet tych, których kocha.

A na co Wy czekacie w tym miesiącu? Może któraś z tych pozycji Was zaciekawiła?

Miłego weekendu,
A.
Read more ...

Sekretne życie CeeCee Wilkes - Diane Chamberlain

4.9.13


Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Sekretne życie CeeCee Wilkes
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 542
Moja ocena: 9/10, 5+/6







Coraz częściej w moich planach czytelniczych pojawia się literatura obyczajowa. Książki poruszające życiowe problemy i oddziałujące na czytelnika to coś, obok czego nie można przejść obojętnie. Kiedy na rynku pojawiła się nowa powieść Diane Chamberlain wiedziałam, że po prostu muszę po nią sięgnąć. Jej autorka uważana jest za Jodi Picoult amerykańskiego południa. Już samo to sprawiło, że nie mogłam przejść obok jej twórczości obojętnie. Jodi bowiem wprost uwielbiam i chciałam sprawdzić, czy książki Pani Chamberlain również mi się spodobają.

W ,,Sekretnym życiu CeeCee Wilkes" czytamy o losach pewnej szesnastoletniej dziewczyny. Losach nie łatwym, bowiem już od najmłodszych lat musiała ona radzić sobie z wieloma problemami. Kiedy miała dwanaście lat zmarła jej matka i od tego czasu mieszkała w rodzinach zastępczych. Mając szesnaście lat usamodzielniła się, mimo tego jej życie nie stało się łatwiejsze. Za sprawą poznanego Tima, zgodziła się na pilnowanie porwanej żony gubernatora i przez złośliwość losu stała się jedynym świadkiem jej śmierci. Po latach ukrywania się i życia pod innym nazwiskiem dorosła już kobieta zostaje postawiona wobec pytania czy chronić rodzinę, czy uratować niewinnego człowieka.

Trzeba przyznać, że fabuła jest naprawdę ciekawa. Po przeczytaniu opisu na okładce byłam zaintrygowana, co też kryje się w środku. Dostałam, co chciałam, a nawet więcej. Historia życia CeeCee nie nudziła, ani przez chwilę. To chyba za sprawą języka autorki, która w mistrzowski sposób prowadzi nas przez lata życia bohaterki. Na początku doświadczamy chwil napięcia, która sprawiają, że zapomina się o bożym świecie i po prostu musi się czytać dalej. Potem było równie dobrze. Każde wydarzenie, każda najmniejsza czynność była po prostu pochłaniana przeze mnie. Mogłoby się wydawać, że zwykła codzienność na przestrzeni lat może się czytelnikowi znudzić, ale tu absolutnie tak nie było. ,,Sekretne życie CeeCee Wilkes" to nie tylko świetny czasoumilacz, lecz także lub przede wszystkim historia, która uczy i pozostawia po sobą ślad. Zmusza do przemyśleń nad tym, jak daleko człowiek jest w stanie posunąć, aby spełnić wymagania kochanej osoby, opowiada o miłości macierzyńskiej i wyrzeczeniach, jakie się z tym wiążą. Czytaniu towarzyszyła cała masa emocji, które nieraz ściskały za serce.

Bohaterowie tutaj stoją na naprawdę wysokim poziomie. Każdy z nich przedstawiony jest najlepiej, jak się tylko da. Bohaterka skupiła się, aby przeanalizować ich psychikę, ukazać motywy i postąpić z nimi, jak najbardziej obiektywnie. Czytelnik może więc sam zdecydować, komu wierzy, a komu nie, kogo usprawiedliwia, a kogo już niekoniecznie. Tytułowa CeeCee zmieniała się z biegiem lat. Od początkowej młodzieńczej naiwności do rozsądku, towarzyszącemu wieku starszemu. Jej późniejsza odsłona zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Pierwotna naiwność jakoś odpychała mnie od niej, jednak później CeeCee się zrehabiliotowała. Czy postąpiłabym tak, jak ona, mogę tylko gdybać. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji. Mogę tylko podziwiać CeeCee za to, że sobie poradziła i zaakceptowała to, co zgotował dla niej los, bo ja na pewno bym nie potrafiła.

,,Sekretne życie CeeCee Wilkes" jest pozycją, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Czytało się ją genialnie, wydarzenia nie pozwoliły się oderwać, a rozważania psychologiczne skłaniały do zastanowienia. Wiem, że do twórczości Diane Chamberlain jeszcze wrócę. Opowieść o CeeCee spodoba się wszystkim tym, którzy lubię książki obyczajowe, a także takie, które są bardzo dobrze napisane, porywają czytelnika w swój świat i pozostawiają po sobie ślad.
Read more ...

Stos #6/2013 - zdobycze wakacyjne

2.9.13
W te wakacje miałam postanowienie, że nadrobię zaległości, a nowe książki będę zdobywać dopiero we wrześniu. Postanowienie to udało mi się zrealizować częściowo. Trochę zaległości przeczytałam, ale nowych książek zawitało do mnie wiele. Tak oto się prezentują:


Pierwszy stos od góry: 

  • ,,Przez burzę ognia" - Veronica Rossi  - od wyd. Moondrive RECENZJA
  • ,,Bogowie i wojownicy" - Michelle Paver - od wyd. Uroboros i Grupy Wydawniczej Foksal RECENZJA
  • ,,Password" - Mirjam Mous - od wyd. Dreams RECENZJA
  • ,,Azyl' - Izabela Sowa - od portalu Sztukater.pl
  • ,,Gdzie jesteś, Leno?" - Joanna Opiat-Bojarska - jw.
  • ,,Wyspa z mgły i kamienia" - Magdalena Kawka - od wyd. MG
  • ,,Mówię z pamięci" - Beniamin Pytliński - od portalu Sztukater.pl RECENZJA
  • ,,Krew to nie wszystko" - Izabela Degórska -jw. RECENZJA
  • ,,Jane Eyre. Autobiografia" - Charlotte Bronte - od wyd. MG RECENZJA

Drugi stos od góry:

  • ,,Wybacz, ale będę Ci mówiła skarbie" - Federico Moccia - zakup własny na biedronkowej wyprzedaży
  • ,,Przemiana" - Jodi Picoult - jw.
  • ,,Sekret Julii" - Tahereh Mafi - zakup własny
  • ,,Kruk kruków" Maggie Stiefvater - jw. Po tylu pozytywnych recenzjach nie mogłam się oprzeć.
  • ,,W kajdanach namiętności" - Piotr Kołodziejczak - wygrana w konkursie u Beaty
  • ,,Ostatnia spowiedź" Nina Reichter - z wymiany na LC
  • ,,Nowa ziemia" - Julianna Baggott - z biblioteki
  • ,,Harry Potter i Komnata Tajemnic" - J.K.Rowling - jw.
  • ,,Lśnienie" Stephen King - jw.

Widzicie coś dla siebie? Albo może polecacie coś koniecznie przenieść na początek kolejki ,,Do przeczytania"?

Pozdrawiam,
A


Read more ...