W życiu, człowiek musi zdobywać wiele umiejętności, a każda z nich w mniejszym lub większym stopniu mu się przydaje. Jedną z tych bardziej przydatnych rzeczy są języki obce. Mówi się, że trzy to minimum, a angielski trzeba znać tak, jak polski. Staram się te słowa wprowadzić w życie, choć do bardzo dobrej znajomości trzech języków, to mi jeszcze sporo brakuje. W ramach urozmaicenia bloga przygotowałam dla Was opinię o jednym z ciekawych sposobów nauki angielskiego.
,,English matters" jest jednym z bardziej znanych czasopism umożliwiających naukę języka. Czas pojawiania się nowych numerów bardzo dobrze umożliwia spokojne przeczytanie wszystkich artykułów i opanowanie nowego słownictwa. Jednym z wielu plusów jest różnorodność tematyczna. Znajdziemy tu tematy z działów: ,,People and Lifestyle", ,,Culture", ,,Travel", ,,Leisure" i ,,Sport". Można więc powiedzieć, że coś dla każdego. Z samych artykułów można dowiedzieć się ciekawych rzeczy, także nie ma się wrażenie, że czytamy tylko po to, żeby się uczyć. Dodatkowo na dole strony mamy wypisane wszystkie problematyczne słówka, nie musimy więc ich sprawdzać sami, przez co czytanie staje się o niebo łatwiejsze i przyjemniejsze. Później mając słówka i wyrażenia w jednym miejscu nauka ich jest dużo łatwiejsza. Część artykułów posiada także kody, które po wpisaniu w odpowiednim miejscu na stronie internetowej czasopisma, umożliwiają odsłuchanie tekstów. Dzięki temu możemy bardziej obsłuchać się z akcentem i ćwiczyć słuchanki, jeżeli komuś właśnie one sprawiają problemy.
W obecnych numerze na okładce widzimy Jennifer Lawrence - znaną wszystkim z roli Katniss w ,,Igrzyskach śmierci". Mimo że sama ciągle jestem na etapie ,,koniecznie muszę przeczytać tę książkę", to ten numer ,,English matters" kupiłam właśnie dla niej. W artykule znajdziemy coś o samych Igrzyskach, jak także i o Jennifer. Dla fanów lub jeszcze nie fanów (jak ja) może to być prawdziwa gratka. Znajdujemy także tutaj tekst o Jasperze Conrandzie - brytyjskim projektancie, czyli coś dla fanów mody. Poza tym trochę o operacjach plastycznych, oryginalności gwiazd czy teatrze cieni oraz wiele innych ciekawych tekstów. Jak już wspomniałam jest w czym wybierać.
To mój drugi numer, który postanowiłam kupić i muszę przyznać, że jestem zachwycona całością. Można poćwiczyć język, dowiedzieć się czegoś nowego i mieć w ręce bardzo dobrze wydane czasopismo - dobry papie i okładki, które niby proste, ale bardzo przyjemne dla oka. Nie zawsze jest łatwo, ale chodzi przecież o to, żeby poznać jakieś nowe słówka. Całość naprawdę warta jest swojej ceny i myślę, że jest to bardzo dobrze spożytkowane 9.50. Minusem jest to, że czasopismo możemy znaleźć jedynie w Empiku lub na kiosk.colorfulmedia.pl, ale mole książkowe przecież bardzo często w Empiku bywają, także nie powinno to być problemem. Ze swojej strony gorąco Wam polecam!
Już po raz kolejny widzę gdzieś na blogu wzmiankę o tym czasopiśmie i choć wcześniej mnie nie interesował, chyba bliżej mu się przyjrzę. Niestety w Empiku nie bywam tak często, bo jest on w innej miejscowości, ale może jeśli będę miała okazję zobaczę, co ciekawego skrywa to czasopismo.
OdpowiedzUsuńWcześniej słyszałam o tym czasopiśmie, ale dopiero Twoja recenzja mnie do niego przekonała :) Pewnie niedługo sobie kupię, chętnie poćwiczę angielski :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że pierwsze słyszę o tym czasopiśmie, a jako że uwielbiam naukę języków obcych, angielskiego w szczególności, to z wielką chęcią się bliżej zapoznam :)
OdpowiedzUsuńSuper sposób. Jutro wybieram się do Empiku, więc może już jutro dorwę to cudo :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o tym słyszę.
OdpowiedzUsuńCzyli w empiku to dostanę?
Muszę się wybrać.
W Empiku zdecydowanie powinno być:)
UsuńBardzo lubię to czasopismo - kiedyś zamówiłem z internetu wydanie specjalne o USA, super sprawa c: Wspomniany przez ciebie numer tylko przejrzałem ale może go zdobędę c:
OdpowiedzUsuńNastępnym razem jak będę w Empiku rozejrzę się za tym pismem :)
OdpowiedzUsuńKurde, właśnie wróciłam z Empiku i bardzo żałuję, że nie widziałam Twojej notki wcześniej.
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie, że o czymś takim napisałaś. Z pewnością kupię, bo ostatnio próbuję wszystkiego, żeby nauczyć się angielskiego. :) Cały czas żyję nadzieją, że będę kiedyś mogła czytać książki i oglądać filmy w oryginale. *-*
A zastanawiałam się, czy dodawać ten post, czy nie;) Mogłam to zrobić wcześniej:) Też kiedyś chciałabym zacząć czytać po angielsku, teraz raczej nie dałabym rady, ale jak się wezmę, to może w najbliższej przyszłości się uda:)
UsuńCzemu ono musi tyle kosztować? Gdyby było odrobinkę tańsze, może bym się kiedyś skusiła :) Naturalnie, zależnie od tego, co byłoby w środku
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zabieram za czytanie :) Ten magazyn jest świetny!
OdpowiedzUsuńWłaśnie leci do mnie jeden egzemplarz, cieszę się, że był to dobry wybór, bo na nauce języka zależy mi najbardziej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te czasopisma <3 Jak dla mnie nauka przez czytanie magazynu językowego z tak ciekawymi artykułami to prawdziwa przyjemność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie - blog ubogacam o vlogi :)
Miałem podobne zdanie na temat tego pisma, ale już nie mam. Zmieniło się ono a 180 stopni. W erze internetu i dostępu do wielu świetny artykułów na popularnych i znanych stronach internetowy gazet czy telewizji, czy to angielskich, czy amerykańskich, nie widzę powodu aby wydawać choćby złotówki na to pseudo "pisemko". Do rzeczy: nieznajomość podstawowych zasad interpunkcji języka angielskiego jest chyba najbardziej rażące, styl wielokrotnie niepotrzebnie zagmatwany i przez to niezrozumiały z ilością słów, zwrotów i idiomów, z których wiele sam Anglik na pewno nie zna, a w ustach obcokrajowca będzie to po prostu idiotycznie brzmieć. Druga sprawa to, że artykuły są pisane przez ludzi kompletnie nie znających tematów, o których piszą. Notabene wiele z nich jest płytkich i głupkowatych. Nie będę tu wymieniał wszystkiego, ale proszę sobie sprawdzić artykuł w ostatnim numerze o brytyjski humorze i miejscu śmierci Benny Hilla. Ten artykuł przelał czarę mojej goryczy. W innych numerach tego typy pomyłki są normą. Szczerz odradzam, szkoda pieniędzy i nerwów, żeby poprawiać nierzetelnych autorów i korektorów.
OdpowiedzUsuńTomek
Ja dopiero poznaję to czasopismo, ale faktycznie tych idiomów jest sporo. Sam angielski trochę znam, jednak nie na tyle, żeby oceniać poprawność. Wciąż się uczę i szukam właśnie jakiś innych źródeł, niż tylko podręczniki. W każdym razie będę miała Twoje zdanie na uwadze i dziękuję za komentarz.
UsuńTego artykułu o Benny Hillu jeszcze nie czytałam, ale niebawem to sprawdzę.
Czasopismo można znaleźć też w takich typowo gazetowych stoiskach/sklepikach i wtedy kosztuje 4.50- 5 zł. Wiem, że w W-wie jest na pkp środmiesciu, bo tam kupowałam :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam wcześniej English matters na takich stoiskach, ale to może dlatego, że się słabo rozglądałam. W W-wie jestem rzadko niestety:( W każdym razie dzięki za wiadomość:)
UsuńŚwietne czasopismo! Mam wszystkie numery. Serdecznie polecam. Mega plus za możliwość ściągnięcia mp3 niektórych z artykułów i odsłuchania tekstu. Zarzut nadmiaru idiomów jest śmieszny. Jeśli ktoś chcę mówić w języku obcym to idiomy są tym czymś czym przyprawy do dobrego jedzenia. Bez nich ono będzie tylko strawą. Poziom znajomości idiomów to wyznacznik co tak naprawdę potrafimy (szczególnie w brytyjskiej odmianie English - tu polecam także kopalnie wiedzy, gdzie łatwo można sprawdzić jak często idiom/czasownik frazowy to naturalny składni BrEng: http://www.bbc.co.uk/worldservice/learningenglish/language/wordsinthenews/). Wszystko zależy o tego co rozumiemy przez znajomość języka? Czy bazarowo-turystyczne konwersacje w Polish-English czy mówimy o dążeniu do osiągnięcia poziomu znajomości języka rozbudowanego. Jeśli ktoś narzeka na EM to rekomenduję jeszcze lepszą pozycje wydawnictwa Colorful Media tj Business English Magazine. Tu dopiero wchodzi się w świat złożonego języka :) EM to nie jest pismo dla początkujących ale uparci i wytrwali i od niego mogą zaczynać jako pomocy dodatkowej już na początku swojej przygody. Jest wtedy cholernie trudno ale ze słownikiem się da. Ja zacząłem w ten sposób refresh English w 2007 roku i .... dziś moje słownictwo jest bardzo szerokie. Na początku musiałem mieć wszystko przeczytane (i mp3 były dla mnie zbawieniem). Dziś zaczynam od odsłuchania by dopiero później sprawdzać czego nie zrozumiałem bądź nie wychwyciłem. Nie chodzi o to by zapamiętać jak najwięcej ale żeby czytać, czytać i jeszcze raz czytać (umiejętność mówienia to zupełnie inna para kaloszy). Systematyczne czytanie EM (wracanie do starych numerów) jest zbawienne dla utrwalania słownictwa (jeśli ktoś nie ma tej sposobności aby żyć w kraju anglojęzycznym). Dla wszystkich, którzy nie wierzą w idiotyczne metody typu "angielski w tydzień" to powinna być pozycja obowiązkowa. Podkreślam: to powinna być pomoc w nauce/ jej utrwalaniu a nie źródło wiedzy np nt gramatyki. POLECAM!
OdpowiedzUsuńPS. Nie jestem w żaden sposób powiązany z wydawnictwem (uprzedzając ew. zarzut za tą laurkę:) i w moim przekonaniu to najlepsze tego typu pismo w naszym kraju (obok wspomnianego BEM). Kraju w którym ponoć większość młodych ludzi zna angielski ale próba konwersacji faktycznej kończy się marnie w większości przypadków .....
Wypowiem się jako absolwent kierunku Business English. Od jakiegoś czasu szukałem angielskiego czasopisma, tylko po to, żeby być w miarę blisko tego języka mieszkając w PL. Dostałem ostatni numer (43/2013) od narzeczonej w prezencie i póki co jestem bardzo zadowolony. Do angielskich książek trzeba mieć czas i trzeba się skupić, a tutaj są artykuły na góra 3 strony i można to spokojnie czytać na codzień. Słowniczki są bardzo przydatne, choć czasami pomijają trudniejsze słowa, a tłumaczą łatwiejsze, ale w tym temacie oczywiście każdy może mieć swoją opinię. Nie traktuję czasopisma jako źródła wiedzy o świecie, więc nie oburzę się, jeśli gdzieś znajdę błąd rzeczowy (choć jeszcze się to nie zdarzyło). Moim zdaniem czasopismo jest warte swojej ceny i mam zamiar kupować kolejne numery. BTW, z mojej wiedzy, gazetkę można kupić też w Auchan :-) Dzięki za bloga Amelia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń