"Tam, gdzie śpiewają drzewa" - Laura Gallego - zapowiedź

27.2.13
Na blogu tym pojawiały już się różne posty. Nie było jednak jeszcze wywiadu. Postanowiłam to zmienić i umówiłam się dzisiaj na rozmowę z niezwykłą osobą. To zarówno mój, jak i jej pierwszy wywiad, dlatego miejcie dla nas trochę litości i nie spisujcie zaraz na straty. Jesteście ciekawi, z kim będę rozmawiać? Nie będę Was dłużej trzyma w niepewności. Moim dzisiejszym gościem jest książka Laury Gallego "Tam, gdzie śpiewają drzewa". 

  Amelia Grey: Witaj! Bardzo mi miło dzisiaj z Tobą rozmawiać. Nosisz bardzo oryginalny tytuł - "Tak, gdzie śpiewają drzewa". Mnie nurtuje bardziej nie gdzie, ale o czym śpiewają?

Tam, gdzie śpiewają drzewa: Mnie też jest miło. Drzewa natomiast śpiewają o pewnej Vianie - jedynej córka księcia z Rocagrís, która wraz z nadejściem wiosny planuje swój ślub z ukochanym Robianem z Castelmar, któremu przyrzeczona została jeszcze gdy byli dziećmi. Jednak podczas święta zimowego przesilenia na zamek przybywa Wlik, rycerz z gór, aby ostrzec króla Nortii o zbliżającej się inwazji stepowych barbarzyńców. Robian, książę, jak i pozostali rycerze, zmuszeni są bronić swojego króla i ziem. Większość z nich ginie w walce i królestwo zostaje podbite przez barbarzyńców. Pozostali przy życiu rebelianci wraz z Vianą postanawiają uwolnić królestwo Nortii spod panowania okrutnego i pozornie nieśmiertelnego króla Haraka. Aby zwyciężyć, muszą poznać tajemnicę Wielkiego Lasu i dotrzeć tam, gdzie śpiewają drzewa...
AG: Kto opowiedział Ci tę historię?
TMŚD: Była to pewna bardzo miła kobieta imieniem Laura Gallego. Bardzo lubi pisać różne historie. Tworzy od dawna, dlatego nie dziwię się, że opowiedział mi tą piękną opowieść, którą mogę w sobie nosić.
AG: Dlaczego właśnie Ciebie powinni wybrać czytelnicy? Co Cię różni od innych pozycji z kręgu fantasy?
TGŚD: Popatrz chociaż na krótkie streszczenie mojej historii. Czyż nie jest ona magiczna. Czyż nie uwalnia w człowieku dawnej miłości do legend i nie przywołuje lekkiego dreszczyku emocji. Mogę jedynie zapewnić, że kiedy poznacie mnie bliżej będzie jeszcze lepiej. 
AG: Do kogo przede wszystkim jesteś skierowana?
TGŚD: Nie myślę o sobie, że będzie mnie czytała tylko jedna, określona grupa wiekowa. Każdy znajdzie we mnie coś dla siebie. Coś, co go poruszy, czy przejmie do głębi. Nie ważne, czy jesteś młody, czy stary, możesz po mnie sięgnąć bez obaw. Spodobam Ci się (śmieje się).
AG: Masz piękną okładkę czyja to zasługa?
TGŚD: Dziękuję Ci bardzo. Też strasznie mi się podoba. A wykonał ją Cris Ortega.
AG: Cieszysz się, że to właśnie Dreams Cie wydaje?
TGŚD: Pewnie. Myślę, że to wydawnictwo i ja pasujemy do siebie. Mówią, że ciągnie swój do swego i my jesteśmy tego najlepszym przykładem. To wydawnictwo jest boskie! Można w nim znaleźć wszystko, czego osoba kochająca czytać potrzebuje.
AG: Ostatnie, chyba najważniejsze pytanie: kiedy wchodzisz na rynek i zaczynasz podbijać Polskę?
TGŚD: Oj Amelio, chyba się troszkę nie przygotowaliśmy, czyż nie? Moje klony (bo przecież, ja jestem tą jedyną, która wykazuje cechy ludzkie) już wyszły na rynek. Wszyscy, którzy są zainteresowani mogą już kupić i przeczytać tą magiczną opowieść, którą prezentujemy.
AG: Przepraszam, taka mała wtopa:) Dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Było mi bardzo miło. Mam nadzieję, że zyskasz całą masę wiernych fanów. Ja również chętnie Cię przeczytam, a cieszyłabym się bardzo, gdyby Wydawnictwo Dreams udostępniło mi egzemplarz recenzencki.
TGŚD: Również dziękuję. Miło się z Tobą rozmawiało. A wydawnictwu szepnę słówko, mam tam znajomości.
Gościłam dzisiaj książkę "Tam, gdzie śpiewają drzewa". Wrażeniami po przeczytaniu wywiadu możecie się podzielić w komentarzach. Jeżeli chcecie zadać jakieś pytania do mojego dzisiejszego gościa również piszcie je w komentarzach. Więcej informacji znajdziecie na mojej stronie na Facebook'u.
Pozdrawiam!
Read more ...

Istoty ciemności - Kami Garcia & Margaret Stohl

26.2.13





Autor: Kami Garcia & Margaret Stohl
Tytuł: Istoty ciemności
Wydawnictwo: Łyński kamień
Liczba stron: 484









Na nasze życie ma wpływ wiele czynników. Rodzina i przyjaciele niewątpliwie odgrywają jedną z najważniejszych ról. Ważne znacznie ma także środowisko, w którym się obracamy. Za blokiem, w galerii czy w miejscowości, gdzie mieszkamy. Jeżeli już o tych miejscowościach mowa, to niby są takie urokliwe, pełne wewnętrznego klimatu i życia, ale tak naprawdę to zmyślone historie. W takim Gatlin dajmy na to, nie dzieje się nic szczególnego. Sklepy i bary te, co zawsze. Ludzie, ci co zawsze. Wszystko monotonne i mdłe. Przedmiotem plotek, które umilały ludziom czas był żyjący na odludziu, stary Revenood. Ale teraz coś się stało... I nic nie będzie już takie, jak dawniej.


Do naszych bohaterów z Gatlin powracamy w momencie, w którym zostawiliśmy ich w pierwszej części. Macon nie żyje, co obeszło się szokiem, chyba u wszystkich osób zaangażowanych w świat Obdarzonych. Po uroczystym pogrzebie nic nie wraca do normy. Lena wini się za śmierć wuja. Odsuwa Ethana od siebie i zaczyna przebywać w towarzystwie Ridley i niejakiego Johna. Jak można się tego spodziewać nie wychodzi jej to na dobre. Ktoś bowiem ma plan, co do niej. Niekoniecznie dobry. A uratować ją może tylko Ethan.

Przygodę ze światem Obdarzonych rozpoczęłam dość dawno, bo ponad półtora roku temu. Od tego czasu szukałam okazji, kiedy będę mogła przeczytać następną część, bo świat Istot Światła i Ciemności zawładnął moim sercem do reszty. Zawsze jednak znalazło się coś innego, wymagającego szybkiego przeczytania. W końcu udało mi się dostać w swoje łapki "Istoty Ciemności". Odstały swoje na półce, aż w końcu postanowiłam po nie sięgnąć. Czy się zawiodłam?

Ani trochę. To prawda, początek był dla mnie trochę trudny. Potrzebowałam jakiś 50 stron, żeby przypomnieć sobie magię, którą poczułam przy "Pięknych istotach". Później byłam  już jak najbardziej pochłonięta czytaną historią. W tej części akcja dzieje się głównie w magicznych tunelach pod Gatlin. Zabrakło mi przez to klimatu miasteczka, które siłą rzeczy pokochałam. Tunele również swój urok miały, ale co Gatlin, to Gatlin. Na tapecie pojawiają się problemy nowe, ale stare też jeszcze nie wyszły z użycia. Choćby ten, czy śmiertelnik i Obdarzony mogą stworzyć razem pełny (czyt. fizyczny) związek. To pytanie wciąż nurtuje, a odpowiedź na nie nadal jest poszukiwana. Akcja wciąga i stawia przed nami nowe zagadki. Nowe fakty z przeszłości zostaną odkryte. Wzbudzą w nas różnorakie emocje, ale przecież o to chodzi. O szukanie emocjonalnych zaskoczeń. Język jest jak najbardziej na poziomie. Genialnie wprowadza nas w historię. Książkę czyta się bardzo przyjemnie.

Bohaterowie przeszli metamorfozę. Życiowe doświadczenia sprawiły, że dorośli i nauczyli się pewnych rzeczy. Lena pogrążona jest w głębokiej depresji. Śmierć wuja wpłynęła na nią i zmieniła jej sposób postrzegania świata. Odsuwa się od Ethana i zaczyna przebywać z Ridley i niejakim Johnem. To już nie ta sama Lena, co na początku mojej przygody z Obdarzonymi. Brak w niej radości życia i pasji, którą przejawiała na każdym kroku. Rozumiem jej zachowanie, jednak cieszyłam się bardzo, kiedy na końcu książki znowu, chociaż w pewnym stopniu była sobą. Ethan zaś za wszelką cenę stara się sprowadzić ją z powrotem. Trwa w tym uczuciu i czeka, mimo że Lena go odrzuca. Tylko szukać takiego faceta, jak on. Odkrywa u siebie nowe zdolności, o których nie będę mówić, bo nie chce spoilerować. Dorasta, a rzeczy które musi pokonać na swojej drodze, również odciskają na nim swoje piętno.

Wspomnieć też muszę o bohaterach nowych i tych drugoplanowych. Zacznijmy od Ridley. Zmienia się, to na pewno. Pewna sytuacja odmienia jej życie i nie umie sobie z tym poradzić. Mimo, że część zła nadal w niej jest, to zaczyna jej zależeć na innych. Pojawia się Liv, dziewczyna szkoląca się na Strażnika. Powiedzieć mogę tylko, że nie będzie biernie obserwować i robić notatek. Jest jeszcze John - można by rzecz ciemny charakter, chociaż ta postać jest dla mnie owiana mgłą tajemnicy. Niby znam jego historię, ale o nim samym i jego usposobieniu nie wiem nic, a szkoda, bo wydawał się postacią ciekawą. Link dostarcza nam momentów śmiechu, a Amma trzyma poziom, czyli tutaj wszystko po staremu.

"Istoty ciemności" to godna kontynuacja serii. Jest pełna uroku, którym autorki atakują czytelnika. Świat Obdarzonych zaskakuje, hipnotyzuje, czasem irytuje, ale wszystko to sprawia, że jesteśmy uzależnieni od przewrócenia następnej strony i przeczytania dalszej części historii. Książkę polecam fanom gatunku, ale także tym, którzy na co dzień mało mają z nim do czynienia. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie. Ja z chęcią sięgnę po następną część i w podskokach udam się do kina na ekranizację pierwszej części.

Moja ocena: 8/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Wyzwanie "Pod hasłem" (list Lilly do Macona)
Read more ...

Sala samobójców

24.2.13
NICK TO NIE IMIĘ. 

ŚWIAT TO NIE MATRIX. 

ŻYCIE TO NIE GRA, NIE DAJ SIĘ WYLOGOWAĆ!


Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. "Ona" zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do "Sali samobójców", miejsca, z którego nie ma ucieczki. Dominik, w pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze… [źródło]

Film Jana Komasy chodził za mną już od dłuższego czasu. Wszyscy go zachwalali, dziewczyny szalały za głównym bohaterem, a nauczyciele stawiali go za przykład, aby nas wychowywać. Mnie zawsze było z nim nie po drodze. A to brak czasu, a to coś innego (czytaj inny film) do obejrzenia. Ostatnio jednak postanowiłam się za siebie wziąć i nadrobić zaległości. Chęć sprawdzenia, co się kryje pod owym tytułem i czy swego czasu fenomen kina spodoba się i mnie przeważyła szale. I tak oto zasiadłam dzisiaj przed ekranem komputera i obejrzałam ten wychwalany przez wszystkich film. I powiem już teraz, że również i ja jestem nim zachwycona.

Film porusza problem dość ważny dla młodzieży, a mianowicie samotności i ewentualnych konsekwencji, do których może ona prowadzić. Każdy z nas ma problemy, mniejsze lub większe. Czasem może się zdarzyć, że nie umiemy sobie sami z nimi poradzić. Ludzie wrażliwi odczuwają to głębiej. W "Sali samobójców" widzimy, jak pewnemu chłopakowi z dnia na dzień załamuje się życie, przez co ucieka w świat wirtualny. Tam znajduje pocieszenie, którego nie mogą mu dać wiecznie zapracowani rodzice. Jednak, jak można się tego spodziewać nie kończy się to dobrze. Wyraźnie widzimy wiele innych alternatywnych zakończeń. Wiele furtek, które Dominik mógł wybrać, aby zmienić swoje życie. Nie zrobił jednak tego, i właśnie to tak nas porusza.

"Sala samobójców" stoi naprawdę na wysokim poziomie. To pierwsza produkcja w Polsce, gdzie akcja dzieje się częściowo w świecie awatarów. Dla mnie, jako dla antyfanki gier mógłby to być problem, jednak było wprost przeciwnie. Momenty "komputerowe" były nagrane bardzo dobrze. To swego rodzaju film w sieci, a akcja tam jest równie ważna, a czasem nawet ważniejsza niż w realu. Nie mogę też nic zarzucić grze aktorów. Doborowa obsada zrobiła swoje. Jakub Gierszał doskonale wywiązał się z postawionego mu zadania. Roma Gąsiorowska jak zwykle mnie zachwyciła. Śmiało mogę stwierdzić, że to jedna z lepszych polskich aktorek. Jej osoba hipnotyzuje chyba każdego. W tym filmie również tak było.

"Sala samobójców" to może nie idylla, którą ogląda się na poprawę humoru ani nie dobra opcja na nudę. To film, który porusza pewien problem, daje przestrogę na przyszłość, a nawet w pewnym stopniu uczy nas życia. Zakończenie wyciska łzy z oczu. Ja ciągle miałam nadzieję, że wszystko się jeszcze jakoś ułoży. Większość z z Was pewnie ma ten film już za sobą. Jeżeli jednak ktoś, tak jak ja, jeszcze go nie widział, to zdecydowanie go Wam polecam. 



I znowu muszę przeprosić za długo nieobecność. Powody chyba zna każdy. Książki się czytają, a recenzje piszą, także już niedługo coś się powinno pojawić. To moja pierwsza recenzja filmu. Nie mam za bardzo wprawy, bo jestem przyzwyczajona do recenzowania książek. Mam nadzieję, że nie wyszła strasznie źle.
Tymczasem pozdrawiam Was ciepło. Miłej niedzieli.
 A.

Read more ...

Jeden dzień - David Nicholls

17.2.13
Dni mijają, a my czasem nawet tego nie zauważamy. Lecą nieprzerwanie, zamieniają się w tygodnie, miesiące a później lata. Stajemy się coraz starsi, dorastamy, zmieniamy się. A gdyby tak wybrać jeden dzień każdego roku, w którym ktoś obserwowałby z boku nasze życie? Co by o nas pomyślał? Czy nasze zachowanie jednego dnia byłoby aprobowane, a za rok wywoływałoby już skrajną irytację?

Taki właśnie zabieg zastosował David Nicholls. Postawił przed nami dwoje absolwentów, którzy spotkali się 15 lipca. Nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiali, bo i po co, skoro różnili się diametralnie, a i przebywali w zupełnie innych środowiskach. Jednak ten jeden dzień/jedna noc zmieniła ich sposób postrzegania siebie i zaplotła ich relacje w skomplikowany węzeł miłości, przyjaźni i namiętności. Od teraz obserwujemy ich co roku 15 lipca i widzimy jak zmienia się ich relacja, a także oni sami. Wszystko to w atmosferze przyjaźni podszytej miłością i pożądaniem.

Właśnie ich zmiany są tu najistotniejsze. Ich osobowości i przyzwyczajenia zmienią się w miarę upływu lat. Emma w momencie, gdy ją poznajemy jest wkraczającą w dorosłe życie młodą kobietą. Ma wielkie plany na przyszłość, jest gniewna, bojkotująca wszystko i wszystkich, ale też nie pozbawiona wewnętrznego uroku. Brakuje jej pewności siebie i to sprawia, że pierwsze lata po studiach nie układają jej się najlepiej. Popada z jednego złego zajęcia w drugie, aż zaczyna dopadać ją depresja. Dzięki pomocy Dextera wychodzi z tego i zaczyna powoli układać sobie życie. Dexter jest typowym "studentem" przez co powinniśmy rozumieć mnóstwo imprez i dziewczyn. Później nie jest lepiej. Nasz przystojny książę staje się uzależniony od imprez, kobiet i używek. Chce wykorzystać swoją młodość, karierę i powodzenie, ale nie zauważa, jak przez lekkomyślność traci wszystko. Bohaterowie stanowią mocną, a nawet najważniejszą stronę tej książki. Nie są przerysowani, o czym świadczy choćby ich życiorys. Są świetnym przykładem na to, że nikt nie ma łatwego życia. Za wielkimi ambicjami, jak w przypadku Emmy, czasem kryje się rozczarowanie, a długo planowana przyszłość i tak jest inna, niż byśmy chcieli. Kariera niesie, masę fałszywych przyjaciół, którzy odwracają się od ciebie, gdy ich potrzebujesz, a sama przemija.

„Przyszłość nigdy nie jest taka, jakiej się spodziewamy. Właśnie dlatego jest tak cholernie ekscytująca.”

"Jeden dzień" nie jest romansem, o czym mogłam się przekonać, już po pierwszym rozdziale. Relacja bohaterów nie jest łatwa. Mimo że od pierwszej chwili przypadają sobie do gustu, nie decydują się na związek, bo przez ich charaktery od razu byłby on skazany na przegraną. Decydują się na przyjaźń. Dużo rozmawiają, piszą rzewne listy (Emma) i lakoniczne karki (Dexter). Mogą na siebie liczyć i porozmawiać o wszystkim, co jest ważne, bo przecież każdy z nas chciałby mieć obok osobę na którą zawsze może liczyć. "Jedne dzień" więc to raczej historia życia dwojga ludzi, którzy przeżywają swoje rozterki, gubią się w swych decyzjach, szukają szczęścia, choć nie widzą, że jest ono na wyciągnięcie ręki.

Świat przedstawiony jest idealnie wykreowany, zarówno miejsca, jak i czas oraz bohaterowie odzwierciedlają rzeczywistość, w którą naprawdę łatwo jest się wciągnąć. Książka jest pisana językiem przystępnym dla każdego. Bez zbędnego filozofowania, ale też bez prymitywności. Od czasu do czasu, miałam uczucie znużenia i trudności z wciągnięciem się, ale było to tak rzadkie, że aż prawie niezauważalne. Akcja każdego rozdziału, działa się rok później niż w poprzednim, co według mnie jest zabiegiem jak najbardziej trafionym. Przez to z każdym rozdziałem miałam wrażenie, jakbym czytała następną część przygód bohaterów. Dzięki temu łatwiej było zaobserwować ich zmianę, a i sama akcja była żywsza.

Jeden dzień - David Nicholls„Nie rozumiesz, że jeśli musisz coś trzymać w sekrecie, to dlatego, że nie powinieneś tego robić?”

Coraz częściej mamy do czynienia z okładkami będącymi klipami filmowymi. Tutaj również możemy zaobserwować ten przypadek. Dwoje całujących się ludzi, którzy sprawiają wrażenie, jakby był to ich ostatni pocałunek. Całość nie jest zbyt oryginalna i niepowtarzalna, choć pewną magię w sobie ma. Okładka z wcześniejszego wydania również szczególnie nie zachwyca, dlatego jeżeli miałabym decydować, to wybrałabym okładkę filmową.

"Jeden dzień" to pozycja przedstawiająca ludzie życie takim, jakim jest naprawdę, bez przerysowania i nadmiernego lukru. Zaskakuje, wyciska łzy z oczu, nawet tym, jak mnie, którzy zazwyczaj nie płaczą. Zakończenie na pewno Was wzruszy, ale i przysporzy Wam irytacji na taki, a nie inny rozwój wypadków. Gorąco polecam! Warto po nią sięgnąć, poświęcić jej czas i wgłębić się w przedstawioną historię. Ja zapamiętam ją na długo i pewnie wrócę do niej, jeszcze nie raz.

Moja ocena: 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,2 cm)
"Pod hasłem"
Read more ...

Moja paczka walentynkowa

15.2.13
Wczoraj swoje święto obchodził niejaki Walenty. Świętowali również zakochani. Mnie, jako tej pozostającej w związkach z bohaterami literackimi dzień umiliła paczka od Karolki.

Oto, co znalazłam w środku:



"Rozważną i romantyczną" planowałam przeczytać od dawna, teraz będę miała okazję, więc się naprawdę bardzo cieszę. O "Klarze" słyszałam i chętnie przeczytam. "Jutra może nie być" nie kojarzę, ale z chęcią się przekonam, co się kryje pod tym tytułem. Słodkości również jak najbardziej w moim guście. (Choć mnie, jako mega fance wszelkich słodyczy, chyba nie da się nie trafić w gust pod tym względem:))

Dziękuję Karolce, bo sprawiła mi naprawdę wielką radość:)
Podziękowania należą się również Sabince, za organizację tej wspaniałej wymianki.

A Was Drodzy Czytelnicy przepraszam, za długą nieobecność - wszyscy chyba znają moje kłopoty z brakiem czasu. W obecny czas, jakim jest weekend nadrobię zaległości i na dniach dodam recenzję.

Pozdrawiam cieplutko!
A.

Read more ...

Gorączka - Dee Shulman

9.2.13
Każdy z nas ma jakieś marzenia. Mniejsze, większe, do zrealizowania lub nie? Przypominasz sobie może Drogi Czytelniku te najbardziej niezwykłe marzenia, choćby o podróżach w czasie. Myśleliście kiedyś o magicznym wehikuł, które przeniosłoby Was do momentów, w których zawsze marzyliście się znaleźć. Kto by nie chciał wyjechać do starożytnego Rzymu albo wiktoriańskiej Anglii. Ja na pewno. A co, jeżeli byłoby to możliwe? Gdyby istniał sposób na zrealizowanie tych pragnień.

Ewa jest niepokorna. Nie potrafi znaleźć sobie miejsca w zwykłej szkole. Kiedy zostaje wyrzucona z kolejnej placówki, trafia do St. Magdalene's - szkoły dla wybitnie uzdolnionej młodzieży. Po zajęciach w laboratorium przez nadmierną ciekawość, niezaspokojony głód wiedzy i sekundę nieostrożności Ewa zostaje zaatakowana przez tajemniczy wirus wywołujący groźną gorączkę. Umiera, ale po kilku minutach wraca do życia. Wkrótce w szkole pojawia się tajemniczy Sethos Leontis, przystojny i mroczny nowy uczeń. To nieustraszony rzymski gladiator z II wieku naszej ery, który próbując rozwiązać zagadkę śmiercionośnego wirusa, przeniósł się w czasie do współczesności. W dziewczynie Sethos rozpoznaje swoją ukochaną Livię, zamordowaną prawie dwa tysiące lat temu. Ewa jednak go nie pamięta...

Do sięgnięcia po tę książkę przekonał mnie motyw podróży w czasie, który w erze wampirów, wilkołaków i upadłych aniołów jest dość nietypowy. Magnetyzująca okładka i masa zapowiedzi tej książki, które można było zobaczyć wszędzie również zrobiły swoje, dlatego moja osoba pewnego dnia dzierżąc w ręce "Gorączkę" pobiegła do empikowej kasy. Książka odstała na półce swoje, aż w końcu postanowiłam ją przeczytać. A że trafiło na okres, kiedy czasu nie miałam za wiele męczyłam się z ją prawie dwa tygodnie, co u mnie jest rzeczą niespotykaną i podchodzi wręcz pod absurd. Przechodziłam od stanów uwielbienia do postanowienia, że za chwilę wyrzucę ją przez okno. Dalej ciężko mi zdecydować, czy mam książkę wyzwać od najgorszych czy rozpływać się nad nią.

Jak już wspomniałam pomysł podróżowania w czasie jest naprawdę trafiony. Sama fabuła też nie byłaby najgorsza, gdy nie pomysł z "nowym chłopakiem", w którym główna bohaterka się zakochuję albo inaczej mówiąc zaczyna płaszczyć się pod jego stopami. Umieszczenie akcji w czasach starożytnych było świetnym pomysłem. Miło się czytało o życiu gladiatrów, o Londinium i o tamtych, jakże odległych od naszych czasach. Tak jakby autorka wiedziała, że epokę starożytną wprost uwielbiam. Część z XXI wiekiem już tak bardzo nie przypadła mi do gustu, chyba ze względu na swoją  przewidywalność. Autorka zaczęła kilka różnych wątków, jednych ciekawych, innych nieco mniej, jednak prawie żadnego z nich nie skończyła. To świetny zabieg, który skłania do sięgnięcia po następną część, ale mnie denerwowało to, że przeczytałam te ponad 400 stron, a tak naprawdę oprócz wprowadzenia w fabułę, nie dowiedziałam się niczego. Styl pisania pani Dee Shulman jest w porządku. Łatwo można się wciągnąć w opisywaną historię, język jest przyjemny i niemęczący. Znalazłam co prawda kilka powtórzeń, ale to raczej wina tłumaczki niż autorki.

Jeżeli chodzi o bohaterów, to byli naprawdę dobrze wykreowani. Dało się zauważyć, że mają jakąś tam głębię. Nie byli idealni, ale to dobrze, bo przecież nikt nie lubi wyidealizowanych postaci. Wszystko to wpływa jak najbardziej na plus, co jednak nie zmienia faktu, że ich zachowanie mnie drażniło. Ewa to geniusz w każdym calu, który ma problemy z aklimatyzacją w normalnej szkole, a jej rodzina jej nie rozumie. Nie wie czemu, ale przyciąga do siebie mężczyzn jak magnes, co również przysparza jej kłopotów. Po wyrzuceniu z kolejnej szkoły udaje się do St. Magdalene's, szkoły w której w końcu czuje się dobrze, ale i tam nie zaznaje spokoju. Nie ukrywam, że nie polubiłam Ewy. Mogę zrozumieć jej bóle i troski, ale denerwowała mnie jej nieporadność. Dała się poniżać i za wszelką cenę pragnęła zostać niewidzialną. Miałam ochotę nawrzeszczeć na nią i sprawić, aby się w końcu ogarnęła. Seth - rzymski gladiator, który zapłacił życiem za swoją miłość do pewnej dziewczyny imieniem Livia - był już mniej denerwujący. Polubiłam go, jednak jego niedorzeczność i uciekanie w momentach zagrożenia również doprowadzało mnie do szału.

Wątek miłosny między głównymi bohaterami był mdły i można powiedzieć, że trochę wyjęty z niczego. Miałam wrażenie, że powstał tylko po to, aby fabuła z podróżami w czasie się kleiła. Seth spotyka Livię, jest nią zainteresowany, ulega wypadkowi, po którym dziewczyna się nim opiekuje i... Zakochuje się w niej, jak można się było spodziewać. Co z tego, że był nieprzytomny prawie zawsze, gdy przy nim siedziała i rozmawiali może tylko ze dwa razy, to przecież i tak dużo. Kiedy Livia zostaje zmuszona do poślubienia innego mężczyzny, spotykają się potajemnie i wymieniają liściki. Ich nagłe zakochanie się w sobie w nowożytności już mogę zrozumieć, bo przypisuję to magicznemu przyciąganiu płynącemu z dawnych czasów.


Najdroższy
Łąka za świątynią Apolla
Jutro o zmroku
Tęsknię za Tobą
Na zawsze Twoja
L

Kończąc moje rozważania mogę powiedzieć tyle, że "Gorączka" ma naprawdę ciekawą fabułę, motyw podróży w czasie jest czymś mało spotykanym w dzisiejszej literaturze, a akcja w czasach starożytnych podnosi poziom książki. Uważam, że śmiało można przymknąć oko, na denerwujące zachowania bohaterów w pewnych momentach i na niedopracowany wątek romantyczny. Książkę mogę polecić wszystkim tym, którzy mają już dość wampirów i wilkołaków i naszła ich ochota na coś nowego. Warto po nią sięgnąć ze względu chociażby na sam pomysł.

Moja ocena: 6/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pod hasłem
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,8cm)
Wyzwanie - paranormal romance
Wyzwanie - czytam fantastykę
Read more ...

Stosik na luty

6.2.13
Nowy miesiąc, nowe książki do czytania. Jak to u mnie bywa, na półce zalegają jeszcze pozycje z poprzednich miesięcy, ale co tam, ja wiem, że ich czas kiedyś nadejdzie. Książka przecież musi swoje odleżeć, żeby czytało się ją lepiej. Musi poczuć smak półki, żeby później bez zbytniego pośpiechu mogła być chwycona w ręce czytelnika, otworzona i przeczytana. Nie przejmuję się więc zbytnio, że czasu mi nie przybywa, a książek i owszem, że na porządne czytanie zostaje mi weekend, tylko korzystam z wycieczek do bibliotek i zdobywam, co się da. Tak oto prezentują się moje nabytki na luty, choć pewnie będą czytane jeszcze i w marcu.



Lećmy od góry:
1. Cassandra Clare "Mechaniczny książę" - z biblioteki. Pamiętacie, jak bardzo podobał mi się "Mechaniczny anioł"? Teraz przyszła kolej na "Mechanicznego księcia".
2. Zoë Marriott "Cienie na księżycu" - jak wyżej. Dziękuję Ci moja kochana biblioteko!
3. Sara Shepard "Pretty Little Liars Doskonałe" - również z biblioteki.
4. John Marsden "Jutro 6" i "Jutro 7" - j.w. choć nie z tej samej biblioteki, co widać chociażby po braku zielonych pasków. To już koniec przygód Ellie i spółki i szkoda mi żegnać się z bohaterami, bo seria należy do jednych z moich ulubionych.
5. David Nicholls "Jeden dzień" - j.w. Chwała dla bibliotek!

Czytaliście, którąś z tych książek? Jeżeli tak, to jak je oceniacie? I pytanie chyba najważniejsze: od której radzicie zacząć?

A na koniec dwie nutki. Pierwsza to odrobina klasyki, a druga to nowy kawałek ( w porównaniu z pierwszą). Znacie? Lubicie?

Pozdrawiam!!



Read more ...

Top 10: ulubione seriale

3.2.13


Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięć ulubionych seriali!

Jak zapewne wiecie (a jeżeli nie, to właśnie się dowiadujecie:)) jestem fanką seriali. Naturalnie wolę te amerykańskie, ale inne też są mile widziane. Rankingi Top 10 mogliście u mnie zobaczyć już nie raz, więc kiedy przyszedł czas na serialowy temat zgłosić się musiałam. A oto moi ulubieńcy.

1. Pretty Little Liars - Słodkie kłamstewka

Serial ten zaczęłam zaczęłam oglądać w wakacje, potem nadrabiałam zaległości, a teraz mogę już śmiało stwierdzić, że jestem od niego niemal że uzależniona. Nie przypuszczałam nigdy, że wciągnę się aż tak bardzo, ale stałe pytania bez odpowiedzi, pokręcona losy głównych bohaterek i sprawa niewyjaśnionego przez trzy sezony morderstwa niezwykle mnie wciągają.

2. The Vampire Diaries - Pamiętniki wampirów

No tak, to uwielbiam go od bardzo dawna. Choć czasem wszystko tam jest pokręcone, choć obecny sezon mnie momentami denerwuje, to i tak nic nie zmieni faktu, że pałam wielką miłością do tego serialu.

3. Dr House

Co tu dużo mówić, House mimo swego uszczypliwego, sarkastycznego charakteru i autodestrukcyjnego stylu życia zdobywa serca fanów. Zdobył i moje.

4. 90210

Co robisz, kiedy w poczekalni u dentysty nudzi Ci się niesamowicie? Gapisz się w wiszący na ścianie telewizor. Nie możesz sobie dowolnie skakać po kanałach, więc oglądasz, co leci. A leci właśnie "90210", wkręcasz się w odcinek, a jak Cię wzywają masz ochotę powiedzieć: Nie ja chętne jeszcze sobie tu posiedzę. Tak było ze mną. Potem całe wakacyjne poranki spędziłam z tym serialem.

5. The gossip girl - Plotkara

Serial ten zaczęłam oglądać dzięki wielu zachwytom mojej koleżanki. I po obejrzeniu sześciu odcinków, śmiało mogę stwierdzić, że wart jest, aby wskoczyć na tę listę.

6. Bones - Kości

Jedni, gdy mają ochotę na kryminalne zagadki włączają sobie wszem obecne CSI. Ja natomiast wolę "Kości". Bowiem nie ma to jak solidna dawka geniuszu Dr Brennan.

7. The Secret Circle - Tajemnczy krąg

Drugi już serial na podstawie książki autorki "Pamiętników wampirów" miał dorównać koledze. Możecie sobie wyobrazić mój ból, gdy dowiedziałam się, że następnego sezonu nie będzie. Pierwszy bowiem lubiłam oglądać naprawdę bardzo.

8. Glee

O tak, szkolny chór jest dobry na wszystkie bolączki. Standardowy serial w połączeniu z musicalem, jak dla mnie świetne.

9. Prawo Agaty

Coś polskiego w moim rankingu również znaleźć się musiało. Wybrałam serial na tle prawniczym, z jedną z lepszych (moim zdaniem oczywiście) polskich aktorek - Agnieszką Dygant. Przyznam się szczerze, że drugiego sezonu jeszcze nie oglądałam, ale to wszystko z braku czasu. Nadrobię na pewno.

10. Nie igraj z aniołem

I telenowela na koniec. To właśnie ta, o której już wspominałam. Po niej naszła mnie ochota na naukę hiszpańskiego. Ogólnie rzecz biorąc fanką telenowel nie jestem, ale dla tej robię wyjątek.


A jakie są wasze typy? Też jesteście fankami/fanami seriali czy raczej od nich stronicie?
Read more ...

Zmiana adresu URL

3.2.13
Moi drodzy!
Postanowiłam zmienić URL bloga, aby kojarzył się bardziej z tytułem. 
Teraz możecie mnie znaleźć pod adresem: http://miedzystronami-agrey.blogspot.com/
Bardzo proszę o uwzględnienie owych zmian w waszej liście blogów, jeżeli oczywiście macie taką ochotę. 
Pozdrawiam!!:)


Read more ...

Podsumowanie stycznia

2.2.13
Styczeń za nami, więc na podsumowania czas nadszedł i u mnie. Pierwszy miesiąc tego roku był dla mnie dość owocny. Miałam swoje dwa tygodnie ferii, więc szkolnej monotonności zbytnio nie zaznałam. Mam nadzieję, że luty będzie równie udany, jak styczeń. A tak oto prezentują się moje dokonania:

Udało mi się przeczytać 5 książek, a zrecenzowałam 6. Pierwsza na liście pozycja była przeczytana pod koniec grudnia:
Najlepsza książka: 
"Zawsze przy mnie stój"

Największe rozczarowanie:
"Błękitnokrwiści"

W tym miesiącu odwiedziliście mojego bloga 1 541 razy, co jest moim miesięcznym rekordem, jak do tej pory. Naprawdę bardzo Wam za to dziękuję!! 
W styczniu zmieniłam odrobinę szablon, jednak wciąż szukam czegoś, co by odpowiadało moim wymaganiom, co jest o tyle trudne, że jak już coś znajdę, to moje "komputerowe zdolności" nie pozwalają na wgranie owego szablonu.

Biorę także udział w 4 wyzwaniach, w których moje wyniki prezentują się następująco:
"Przeczytam tyle, ile mam wzrostu": 12,4 cm
"Czytam fantastykę" - przeczytane: "Winter"
"Pod hasłem" - przeczytane : "Winter"
"Wyzwanie - paranormal romance" - przeczytane: "Finale" oraz "Winter"

W lutym oczywiście chciałabym przeczytać jak najwięcej książek, ale jak wiadomo szkoła nie oszczędza, dlatego zobaczymy, jak to będzie. Zamierzam także zmienić URL bloga. Jak już to zrobię, na pewno Was o tym poinformuję. 

Przypominam także o fanpage'u (wizytówka po lewej). Będzie mi niezmiernie miło, jeżeli go polubicie.

Tymczasem pozdrawiam Was ciepło i wracam do obowiązków i do czytania!
A.

Read more ...