Podsumowanie listopada

30.11.13


Ależ ten czas szybko płynie! Dopiero co mieliśmy początek roku szkolnego, a teraz już możemy podziwiać śnieg za oknem, a przedświąteczna gorączka zaczyna narastać. Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, bo uwielbiam ten czas i nawet choinka w galerii pod koniec listopada nie razi mnie już tak, jak kiedyś. Jest coś magicznego w tym oczekiwaniu... Tymczasem przyszła pora na podsumowanie listopada i moje kolejne usprawiedliwienie się, że nie zrobiłam w pełni tego, co zamierzałam.

Przeczytane w listopadzie:
4. Kordian - Juliusz Słowacki
5. Nie-Boska komedia - Zygmunt Krasiński
6. Uwięziona królowa - Philippa Gregory

reading is ♥ | via FacebookCieszy mnie fakt, że te książki, które przeczytałam (choć mogło ich być więcej), były naprawdę świetne. Lokatorka Wildfell Hall to kolejna książka sióstr Bronte, którą pokochałam. Chcę więcej! W listopadzie przeczytałam pierwszą w życiu książkę Kinga - Lśnienie i choć nie bałam się tak, jak chciałam, to i tak jego twórczość przypadła mi do gustu. Zapoznałam się także z kolejnym tomem Pretty Little Liars. Nie muszę chyba mówić, że uwielbiam tę serię? Kordian i Nie-Boska komedia, to dwie szkolne lektury, do których byłam zmuszona. Na koniec pierwsza książka Phlippy Gregory, jaką przeczytałam - Uwięziona królowa. Opinię o niej będziecie mogli przeczytać jutro lub w poniedziałek, także nie będę nic zdradzać.


W listopadzie mogliście przeczytać także opinię o Dziewiątych wrotach Polańskiego. O wyzwaniach tym razem nie będę nic mówić, bo tak naprawdę nie ma o czym. Obiecuję poprawę!! Ogólnie ten miesiąc wyszedł zdecydowanie lepiej, niż poprzedni, dlatego nie jestem w pełni zawiedziona. Zawsze mogło być lepiej co prawda, ale biorąc pod uwagę inne obowiązki, nie jest źle.

Jeżeli chodzi o grudzień, to w związku z dużą ilością wolnego czasu, myślę, że uda mi się przeczytać zdecydowanie więcej, niż w listopadzie. Mam nadzieję, że nadrobię trochę zaległości i może w końcu ruszę książki, które czekają na przeczytanie już prawie rok. No i oczywiście wiele świątecznych filmów  czeka na obejrzenie.



A jeżeli o nich mowa, to nie ciekawi Was, kiedy będzie Titanic w TV? Skoro Kevin już był, to i na niego najwyższa pora. Chętnie bym obejrzała.:)

Jak tak Wasz listopad?  
Read more ...

Idealne książki na prezent

27.11.13
Grudzień tuż tuż, a co za tym idzie, chyba każdy wie - całkiem sporo okazji do otrzymania prezentu. Jak dla każdego mola książkowego, tak i dla mnie najlepszym podarunkiem jest, jak się pewnie domyślacie - książka. W związku z tym postanowiłam przygotować małą podpowiedź dla wszystkich dobrych duszków skorych, aby mnie obdarować.


Igrzyska śmierci chodzą za mną od bardzo dawna. W związku z premierą W pierścieniu ognia wzbraniam się ostatnio rękami i nogami, żeby nie obejrzeć filmu przed przeczytaniem książek. Dobry duszek mógłby mnie obdarować od razu całą trylogią, żebym nie musiała marudzić po przeczytaniu pierwszej, że nie mam na półce kolejnych części. Niezbędnik obserwatorów gwiazd prezentowałam Wam w październikowych zapowiedziach. Jako, że jeszcze nie udało mi się go zdobyć i przeczytać, ucieszyłabym się co nie miara, gdybym go dostała. Obowiązkowo oczywiście z Poradnikiem pozytywnego myślenia. Mechaniczną księżniczkę przeczytać po prostu muszę, Cassandrę uwielbiam, a poprzednie tomy były genialne, także nie widzę innej możliwości. Czas żniw i Gra w kłamstwa także prezentowane były w zapowiedziach. Moja ciekawość odnośnie nich jest przeogromna, także z pewnością sprawdziłyby się, jako prezenty. Przy czytaniu pierwszej części przygód Śliweczki uśmiałam się, co nie miara, także kolejna dawka humoru z pewnością by mi się przydała. Zamiast zielonej herbaty, na uspokojenie moich skołatanych nerwów Po drugie dla kasy świetny pomysł, nie uważacie? Za Anioły i demony i Grę o Tron planuje się zabrać już od bardzo dawna, ale jakoś nigdy nie mogę ich zdobyć, przez co czytanie odkładam na nieokreślone ,,potem". Gdybym je dostała z pewnością miałabym w końcu możliwość i okazję, aby je przeczytać.


A co Wy zobaczylibyście chętnie w podarunkowej paczce?
Read more ...

Filmowe weekendy: Dziewiąte wrota

24.11.13
Roman Polański bez wątpienia jest jednym z lepszych reżyserów, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Burzliwe życie zapewniło mu rozgłos, ale jak najbardziej słuszny, bo nie można odmówić mu kunsztu i przeogromnego talentu. Pokazuje, że jako Polacy mamy z czego być dumni. Do tej pory widziałam zdumiewająco mało filmów, czy to z jego udziałem, czy wyreżyserowanych przez niego. Obiecuję to zmienić, bo obejrzane ostatnio przeze mnie Dziewiąte wrota potwierdzają, że powinnam poważniej zabrać się za jego twórczość już bardzo dawno temu.

Reżyser postawił tu ponownie na swego rodzaju pakty z szatanem. Po Dziecku Rosemary, gdzie mamy motyw narodzenia potomka pana ciemności (filmu nie oglądałam, ale Filmweb to wielka skarbnica wiedzy), teraz przyszła pora na szatańskie księgi. Poznajemy Deana Corso - bibliofila, który odnajduje wartościowe egzemplarze i odkupuje je, często zapominając o zasadach moralnych. Pewnego dnia jeden z wydawców - Boris Balkan pokazuje mu swoją bibliotekę, gdzie gromadzi dzieła poświęcone szatanowi. Niedawno wszedł w posiadanie ,,Dziewiątych wrót królestwa cieni" - księgi, która podobno była pisana przez samego Lucyfera. Na świecie znajdują się jeszcze dwa takie egzemplarze, ale tylko jeden jest autentyczny. Zadaniem Corso'a będzie się dowiedzieć który i zbadać autentyczny, bowiem prawdziwa księga umożliwi jej posiadaczowi przywołanie samego pana ciemności.




Przyznałam ostatnio, że nie oglądałam zbyt wielu horrorów. W opisie filmu figuruje właśnie ten gatunek, łącznie z dramatem i kryminałem. Jeżeli dodamy do tego nazwisko Deppa i Polańskiego to wyjdzie bardzo intrygująca mieszanka. Film jednak nie jest misz-maszem, w którym jest wszystko, ale i nie ma nic. Zaserwowaną tu mamy opowieść o ludziach wielbiących szatana, ludziach, których intryguje zło i zjawiska ponad naturalne. Do opowiedzenia nam o tym, służy poszukiwanie autentycznej wersji ,,Dziewiątych wrót królestwa cieni". W Dziewiątych wrotach nie znajdziemy jednak żadnych fantastycznych zjawisk, duchów czy demonów, które czekają na głównego bohatera. Jego poszukiwania nie będą szły, jak po maśle, jednak nikt z poza światów w wyraźny sposób przeszkadzać mu nie będzie. Nie myślcie, że bez tego film traci, bo według mnie tylko zyskuje. 


Klimat, który stworzył Polański jest po prostu mistrzowski. Nie można go nazwać mrocznym, ale z pewnością był tajemniczy i w jakiś nieznany sposób pociągający. Od początku do końca oglądaniu poświęcamy całą naszą uwagę, a każdy kolejny krok bohatera śledzi się z największym zaangażowaniem (nie tylko dlatego, że gra go Johnny). Historia jest po prostu ciekawa. Było tu kilka momentów grozy, pościg i tajemnica, a właściwie tajemnicza Dziewczyna z pewnym sekretem. Polański nie skupił się jedynie na historii poszukiwań księgi Diabła, ale przedstawił także ludzie emocje i skłonności, które widoczne są niemal na każdym kroku. Jedyną rzeczą, która mi się nie podobała było zakończenie. Nie wyjaśniło się tu tak naprawdę nic i kiedy zazwyczaj lubię tego typu zabiegi, tu posunięcie to mnie wywołało moją irytację. Tak jakby zaraz po punkcie kulminacyjnym ucięto akcję. W tym wypadku moja wyobraźnia prosiła o pomoc w rozwiązaniu zagadki i opowiedzeniu dalszych wydarzeń, a niestety tego nie dostała.



Obsada spisała się naprawdę bardzo dobrze. Nie mówię tylko o Johnny'm, którego uwielbiam i który nie mógł nie wykonać swojego zadania najlepiej, jak potrafił. Jego kunszt aktorski znów się objawił i chyba nikt nie zakwestionuje, że jest jednym z najlepszym aktorów naszych czasów. Na uznanie zasługuje Emmanuelle Seigner, która zagrała tajemniczą Dziewczynę. Kiedy pojawiała się gdzieś w kadrze, nawet na ułamek sekundy patrzyło się tylko na nią. Sama postać, którą stworzyła była bardzo ciekawa i z pewnością zapadająca w pamięci. I to by było chyba na tyle, jeżeli chodzi o wyróżniające się postaci. Wszyscy zagrali naprawdę dobrze, jednak oprócz tej dwójki mało kto objawił geniusz. Może ich zadanie polegało na wtopienie się w tło, żebyśmy się mogli skupić na dwójce głównych bohaterów albo zwyczajnie nie potrafili skupić na sobie uwagi. Odpowiedź znajdziemy chyba dopiero oglądając jakąś inną produkcję z nich udziałem.

Dziewiąte wrota to jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio obejrzałam. Polański stworzył pozycję, która naprawdę zapada w pamięci i wyróżnia się wśród innych. Ciekawa fabuła, akcja, która nie nudzi i aktorzy, których po prostu chce się oglądać. Film jest naprawdę godny polecania, więc jeżeli jeszcze go nie oglądaliście, nie traćcie czasu i zróbcie to jak najszybciej!!




Read more ...

Pretty Little Liars Zepsute - Sara Shepard

21.11.13



Autor: Sara Shepard
Tytuł: Pretty Little Liars Zepsute
Tom: 5
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 312
Moja ocena: 7/10, 4+/6





O serii Pretty Little Liars jest głośno już od długiego czasu. Serial zdobywa coraz więcej fanów, a książki mu nie ustępują. Ich recenzje możemy czytać naprawdę często. Śmiało więc można przyznać, że jest to jedna z popularniejszych serii. U mnie miłość do niej zaczęła się od serialu, potem przyszła kolej na wersje papierowe. Do tej pory przeczytałam pięć tomów, a opinię o ostatnim z nich możecie właśnie przeczytać.

Do naszych Kłamczuch wracamy około dwóch miesięcy po zakończeniu akcji poprzedniej części. Podejrzany o zabójstwo Ali, znajduje się w areszcie i czeka na proces. Dziewczyny odkryły tożsamość A., które umarło podczas próby zabicia jednej z nich. Wydawać by się mogło, że mogą już spać spokojnie. Kiedy jednak ma rozpocząć się proces podejrzanego, akcja znów nabiera tempa. Na jaw wychodzą nowe wiadomości, a ktoś postanawia podszyć się pod A. i raczyć bohaterki niepokojącymi SMS-ami. W życiu prywatnym dziewczyn też wiele się dzieje. Aria po rozstaniu z Ezrą poznaje przystojnego malarza. Okazuje się, że jest to przyszły chłopak jej mamy. Mężczyzna jednak wysyła Arii sprzeczne sygnały, czym nie ułatwia jej życia. Spencer ciągle znajduje się w konflikcie z rodzicami. Sprawy nie ułatwia fakt, że zaczyna podejrzewać, że została adoptowana. Emily znów ma problemy z określeniem swojej osobowości. Spowodowane jest to spotkaniem pewnego chłopaka, do którego dziewczyna zdaje się coś czuć, co w jej sytuacji jest dość nietypowe. Mama Hanny dostaje nową pracę, w związku z czym do jej domu musi wprowadzić się ojciec z żoną i pasierbicą. Dziewczyny nie darzą się zbytnią sympatią, co musi niestety spowodować kłopoty.

Wiecie już, że od dłuższego czasu jestem wielką fanką Pretty Little Liars. Nie jest jednak tak, że nie dostrzegam błędów, bo widzę je aż za dobrze. Chciałabym, żeby ta jedna z moich ukochanych serii była bez skazy, ale tak nie jest. Czasem jest zbyt banalna, czasem zionie od niej płytkością i nieraz chciałoby się, żeby dane wydarzenie opisane było głębiej. Mimo to jednak seria ma coś w sobie. Jakąś magię i niespotykany klimat, co sprawia, że nawet błędy nie rażą, aż tak bardzo. To właśnie chyba przeświadczyło o sukcesie, który odniosła ta seria. Czyta się ją niespodziewanie lekko, a pod koniec chciałoby się, żeby wydarzenia jeszcze trwały i trwały. Zepsute jednak podobały mi się mniej, niż tom poprzedni. Wcześniej rozdziały o danej bohaterce kończyły się bardzo intrygująco, tak że po prostu trzeba było czytać dalej, żeby móc wrócić i przekonać się, co się stanie. Tu niestety tego mi zabrakło. W książkowych wersjach nie dostrzegamy również tak wyraźnie, jak w serialu, przyjaźni między dziewczynami. Relacje, które je łączą ogląda się świetnie i szkoda, że nie ma ich tak wyraźnie zaznaczonych w książkach. Miałam też wrażenie, że w piątym tomie dzieje się, jakby mniej. Może dlatego, że w czwartej części wydarzyło się naprawdę wiele i teraz trudno było to powtórzyć, ale jednak brakło mi trochę dreszczyku emocji, niedopowiedzeń i tej tajemnicy, która towarzyszyła mi wcześniej.

Pretty Little Liars to seria, gdzie bohaterki są niezwykle charakterystyczne. Nie ma tu mowy o tym, żebyśmy mogli je nazwać szarymi myszkami. W Zepsutych dziewczyny miały chwilę na odpoczynek od nękających je SMS-ów. W ich życiu jednak nawet bez A. coś się działo. Muszę przyznać, że w tej części moją wielką sympatię zdobyła Emily. Zwykle zwracałam na nią najmniejszą uwagę, nie nie lubiłam jej, ale jednak także nie uwielbiałam. Tutaj, jakimś sposobem zapunktowała sobie u mnie. Denerwowała mnie natomiast Hanna. Nie zmieniło się to w sumie od poprzednich tomów. Jej serialowa wersja charakteryzuje się wielkim poczuciem humoru, książkowa natomiast irytuje na każdym kroku. Jest płytka i niestety sama lektura na tym traci. Spencer i Aria pozostają świetne, jak zwykle.

Choć Zepsute podobały mi się mniej, niż tomy poprzednie, to moja miłość do całej serii nie zgasła. Na półce już czekają Zabójcze i mam cichą nadzieję, że piąty tom był jednorazowym spadkiem formy, a w kolejnym autorka pokaże, na co ją stać i wróci do poprzedniego genialnego stylu. Całość jest naprawdę świetna! Mamy tu i zapadające w pamięci bohaterki, i zagadkę do rozwiązania, a lekki język sprawia, że czytanie nie nudzi. Tym, którzy nie poznali jeszcze przygód Kłamczuch, polecam je z czystym sercem!


Read more ...

Lśnienie - Stephen King

16.11.13



Autor: Stephen King
Tytuł: Lśnienie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 515
Moja ocena: 8/10, 5/6






Stephen King to chyba jeden z najbardziej popularnych pisarzy. Nazywa się go królem horrorów, prawie każda z jego książek została zekranizowana, a miliony ludzi zaczytuje się w jego dziełach, które mimo upływu czasu nie tracą na autentyczności. Wszystko to świadczy o tym, że jest to autor, obok którego nie można przejść obojętnie. Do niedawna z wielkim wstydem przyznawałam, że nie znam żadnej z jego książek. Każda próba podejścia do jego twórczości kończyła się fiaskiem, aż w końcu, kiedy tylko w moje ręce wpadło ,,Lśnienie", wiedziałam, że tę książka jednak przeczytam.

Poznajemy tu Jacka Torrance'a. Mężczyzna przez problemy z alkoholem doświadczył wielu problemów. W końcu, w związku z pewnym wydarzeniem postanowił wyjść z nałogu, choć mimo to i tak stracił posadę nauczyciela. Dostał jednak propozycję nowej pracy, jako dozorca hotelu Panorama. Hotel ten położony wysoko w górach, zamykany był dla gości na czas zimy. Zadaniem Jacka miało być przeprowadzenie się tam z rodziną na ten czas i pilnowanie, czy wszystko jest, jak być powinno. Jego syn jednak posiada pewien dar. Widzi i czuje rzeczy, których nie doświadczają inni. Jedną z nich było przeczucie, że w Panoramie czai się zło. Zło, które chce jego rodziny i którego nie da się tak łatwo wyeliminować. Jak można się spodziewać bohaterowie przeprowadzają się do hotelu. Na Jacka zaczynają polować duchy, a z każdym dniem mężczyzna coraz bardziej traci panowanie nad sobą.

Nigdy nie uwielbiałam horrorów. Nie obejrzałam ani nie przeczytałam ich wiele w swoim życiu, a te które poznałam, częściej uważałam za kiczowate, niż straszne. Może po prostu trafiałam na złe albo ten gatunek zwyczajnie nie jest dla mnie. Byłam jednak ciekawa, czy King będzie potrafił mnie wystraszyć. Gdy w końcu zaczęłam czytać ,,Lśnienie" zdałam sobie sprawę, że tu nie będzie kiczu. Może i wątek nawiedzonego hotelu/domu jest dość powszechny, ale trzeba pamiętać, że książka nie została wydana tydzień temu, więc nie możemy tego zarzucać autorowi. King nie skupia się tutaj tylko na nawiedzonym hotelu. Co to, to nie. W ,,Lśnieniu" można zgłębić nieco problem alkoholizmu, trudów dzieciństwa czy rodzin patologicznych. Jeszcze do tego wątek parapsychologiczny, który naprawdę ciekawił.

Całość została poprowadzona w sposób, który sprawia, że książkę uważamy za niepowtarzalną i niezwykłą. Autor potrafi bawić się językiem. Wie, jak wzbudzić w czytelniku grozę i niepewność,  jak wywołać gęsią skórkę i podnieść poziom adrenaliny. Nie ma tu mowy o jakimś niedopracowaniu czy odwaleniu roboty, co przecież zdarza się bardzo często. Czytając ,,Lśnienie" nie nudzimy się ani przez chwilę. Opisy nie sprawiają, że chce się je omijać, a dygresje ciekawią równie bardzo, co sama akcja. Muszę przyznać, że mimo wszystko nie bałam się tak, jak oczekiwałam. Jestem bardzo strachliwą osobą, ale że tak powiem ,,sztuczne zjawiska" bardzo trudno wywołują we mnie lęk. Trudno, ale nie w ogóle. Czytając ,,Lśnienie" były chwile, kiedy naprawdę się bałam. Choćby przy końcowej części, kiedy żona Jacka - Wendy schodzi w nieznane. Takie momenty zdarzył się wcześniej i później jeszcze kilka razy, ale nie ukrywam, myślałam, że będę się bała wyjść spod kołdry albo przez kolejne dni, będę spała przy zapalonym świetle. Niestety tak nie się stało.

W ,,Lśnieniu" mamy naprawdę bardzo dobrze skonstruowanych bohaterów. Począwszy od Jacka, który staje się ofiarą hotelu, przez jego żonę Wendy - kobietę niezwykle silną, potrafiącą sprostać wielu życiowym przeciwnością. Tak naprawdę jednak najbardziej wybijał się tu ich syn Danny. Był to chłopiec naprawdę inteligentny, aż chyba za bardzo, jak na swój wiek. Od początku wiedział więcej, niż jego rodzice, a to, że sprostał tej wiedzy budzi dodatkowy podziw. Nie wiem dlaczego, ale Danny naprawdę dał się lubić. Uwielbiałam fragmenty z nim i kiedy Jack i Wendy od czasu do czasu mnie irytowali, on pozostał bez skazy. Polubiłam również pana Holloranna. Według mnie była to naprawdę bardzo ciekawa osobowość i trochę szkoda, że tak mało go tutaj było.

,,Lśnienie" to moja pierwsza książka Kinga, jednak jestem przekonana, że nie ostatnia. Całość jest wykonana niemal perfekcyjnie, wielowątkowość sprawia, że książka nie nudzi, a fabuła wywołuje w czytelniku wielkie emocje. Nie bałam się tak, jak tego oczekiwałam, ale mam nadzieję, że przy innych książkach Kinga będę. Tych, którzy jeszcze nie czytali ,,Lśnienia" gorąco do tego zachęcam!


Read more ...

Zapowiedzi i nowości: Listopad

11.11.13
Mówiliśmy, że październik obfituje w nowości, a popatrzcie tylko na listopad. Tyle perełek i wspaniałości, że aż nie wiadomo, co wybrać. Oto zapowiedzi i nowości, na które będę polować w tym miesiącu:





Autor: Samantha Shannon
Tytuł: Czas żniw
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 06.11.2013




Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.



Autor: Lauren Kate
Tytuł: Łza
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 06.11.2013





Początek nowego serii Lauren Kate, autorki bestsellerowych Upadłych, to epicka opowieść pełna zapierających dech w piersi uczuć, wstrząsających tajemnic i mrocznej magii… Świat, w którym można utracić wszystko, co się kocha. „Nigdy, przenigdy nie płacz” – tego przed laty nauczyła Eurekę Boudreaux jej mama. Ale teraz nie żyła, za to dziewczyna na każdym kroku natyka się na Andera – wysokiego, bladego, jasnowłosego chłopca, który wydaje się wiedzieć rzeczy, jakich wiedzieć nie ma prawa, i który ostrzega Eurekę, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, i prawie doprowadza ją do łez. Ander nie zna jednak najmroczniejszej tajemnicy Eureki – od kiedy jej matka zginęła w tajemniczym wypadku, dziewczyna również pragnie umrzeć. Niewiele jej w życiu pozostało, jedynie stary przyjaciel Brooks i dziwny spadek: medalion, list, tajemny kamień i starożytna księga, której nikt nie rozumie. Księga opisuje niepokojącą historię dziewczyny o złamanym sercu, której łzy zatopiły cały kontynent. Eureka wkrótce odkryje, że starożytna opowieść nie jest czystą fantazją i Ander może mówić prawdę, a w jej życiu kryją się mroczniejsze tajemnice, niż się kiedykolwiek spodziewała…




Autor: Anna Kańtoch
Tytuł: Tajemnica diabelskiego kręgu
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 06.11.2013





Nie każdy zostaje wybrany przez anioły i zaproszony przez nie na tajemnicze wakacje w klasztorze znajdującym się w niewielkiej miejscowości Markoty. Tak się składa, że przydarzyło się to trzynastoletniej Ninie. Nie bardzo wie jednak, dlaczego – jest przecież bardzo zwyczajną dziewczyną. Czy aby na pewno?




Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Mechaniczna księżniczka
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 20.11.2013







Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje Piekielne Maszyny, armię bezlitosnych automatów, żeby zniszczyć Nocnych Łowców. Potrzebuje jeszcze tylko ostatniego elementu, żeby zrealizować swój plan. Potrzebuje Tessy Gray, Charlotte Branwell, szefowa Instytutu Londyńskiego, rozpaczliwie stara się znaleźć Mortmaina, zanim ten zaatakuje. Ale kiedy Mortmain porywa Tessę, chłopcy, którzy roszczą sobie równe prawa do jej serca, Jem i Will, zrobią wszystko, żeby ją uratować. Bo choć Tessa i Jem są zaręczeni, Will jest zakochany w niej jak zawsze.

Ciekawi Was coś? A może czekacie na zupełnie coś innego?

Read more ...

Ulubione książki z dzieciństwa

9.11.13


Jak zapewne mogliście zauważyć w blogosferze trwa Tydzień z literaturą dziecięcą i młodzieżową organizowany przez Mery z Gwiazdowego gościńca. Zainspirowana, postanowiłam wrócić do błogiego czasu dzieciństwa i wczesnych lat, w których mogłam zaliczać się już do młodzieży i przedstawić Wam lektury, które u mnie królowały. Oto i one:







Dzieciństwo żadnego dziecka nie może być prawdziwym dzieciństwem bez Astrid Lindgren. Dzieci z Bullerbyn były oczywiście moją szkolną lekturą. Pamiętam, jak czytałam z zapartym tchem i też chciałam mieć takie przygody, jak bohaterowie. Po skończeniu wypożyczyłam Braci Lwie Serce i mój zachwyt był jeszcze większy. Książkę tę poznałam w wieku dziesięciu czy jedenastu lat i była ona wtedy dla mnie pełna tajemniczości, smutku i ciepła za razem. Podejrzewam, że jeżeli przeczytałabym ją jeszcze raz w tej chwili, nadal by taka była. Kolejną szkolną lekturą, która poruszyła moje małe serce była Mała księżniczka. Czytałam ją z wypiekami na twarzy i odczuwam niemal osobiście wszystkie sukcesy i niepowodzenia Sary. Film z Shirley Temple, choć był dobry, to jednak nie przypadł mi już tak do gustu, jak wersja papierowa i było to moje pierwsze stwierdzenie, że książki są lepsze.


Drugą trójkę otwierają moje ukochane Muminki. Doskonały przykład, że Dobranocka może zmienić życie dziecka. Zawsze z ogromną chęcią zasiadałam przed telewizorem i oglądałam kolejne przygody rodziny Muminków. Przełożyło się to oczywiście na książki. Dalej mamy kolejną świetną lekturę - Tajemniczy ogród. Ci, którzy czytali z pewnością wiedzą o co chodzi. Książka to bardzo poruszająca i chwytająca za serce, więc jak tu jej nie wspominać w tak ciepły sposób? Przedostatnia już lektura to Ida sierpniowa. Małgorzatę Musierowicz zna chyba każdy. Tę książkę również musiałam przeczytać do szkoły i nie ukrywam, że bardzo mi się podobała. Wcześniej i później robiłam podejścia do twórczości pani Musierowicz i zawsze niemiłosiernie się męczyłam, ale ta jedna pozycja naprawdę przypadła mi do gustu. Chyba Jeżycjada w ogólnym ujęciu nie jest dla mnie.


Ostatnią pozycję przypomniała mi Marta. Wiedziałam, że o jakiejś książce zapomniałam, ale dalej się zastanawiam, jak mogłam pominąć właśnie Anię z Zielonego Wzgórza. Ania to po prostu Ania. Jest niezwykła pod każdym względem i zdobywa rzesze fanów. Przeczytałam tylko pierwszą część jej przygód, ale teraz czuję, że muszę nadrobić kolejne.

Przyznaję, że pisząc tego posta zebrało mi się na wspomnienia, za co dziękuję Mery. Wynikło z tego postanowienie, że muszę wrócić do tych moich ulubionych lektur. Szczególnie do ,,Braci Lwie Serce", ,,Małej księżniczki" i ,,Tajemniczego ogrodu". Dzieciństwo jednak to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu...

A jakie są Wasze ulubione lektury z młodych lat? Chętnie je poznam!


Read more ...

Lokatorka Wildfell Hall - Anne Brontë

6.11.13


Autor: Anne Brontë
Tytuł: Lokatorka Wildfell Hall
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 525
Moja ocena: 9/10, 5+/6







Siostry Brontë popularne są już od ponad półtora wieku. Śmiało można powiedzieć, że obecnie przeżywają drugą młodość. Pierwszy raz spotkałam się z nimi nie tak dano temu, bo w te wakacje, przy okazji ,,Jane Eyre. Autobiografia". Opowieść ta poruszyła moje serce, dlatego też z wielką chęcią sięgnęłam po ,,Lokatorką Wildfell Hall" Anne Brontë. Mogę już teraz przyznać, że znów się nie zawiodłam, a co więcej, odkryłam kolejną emocjonującą historię.

W ,,Lokatorce..." rzecz się dzieje w jednym z angielskich miasteczek w latach 20-tych XIX wieku. Wszyscy mieszkańcy bardzo dobrze się znają, a codzienne obowiązki urozmaicają im spotkania towarzyskie, które stanowią doskonałą okazję do wymiany najświeższych plotek. Nic więc dziwnego, że gdy nieznajoma kobieta zamieszkuje w dawno opuszczonym domu, staje się okazją do rozmów. Fakt, że Helen Graham jest wdową, samotnie wychowuje syna i postanowiła zamieszkać w obcym miejscu wzbudza niemałe kontrowersje. Gilbert Markham jednak nie traktuje jej tak, jak wszyscy. Znajduje sposób, żeby ją lepiej poznać. Między bohaterami rodzi się uczucie, które będzie musiało wiele pokonać. Przeszłość Helen upomni się o nią i nie pozwoli tak łatwo o sobie zapomnieć. 

Zastanawialiście się kiedyś, co też takiego ma w sobie klimat dziewiętnastowiecznej Anglii, że wszyscy się nim zachwycają? Czy to te długie suknie, dworska etykieta w zwykłych przyjacielskich rozmowach albo może Anglia sama w sobie ma to ,,coś"? Pewne jest to, że klimatu tego nie można nazwać przeciętnym i nijakim, a to najważniejsze. Możemy go zaobserwować chociażby w książkach sióstr Brontë. Anne zaprowadziła nas do jednego z angielskich miasteczek i w bardzo malowniczy sposób ukazała pewną chwytającą za serce historię. Barwne opisy, zabawa emocjami czytelnika czy oddziaływanie na wyobraźnie to nie wszystko. W ,,Lokatorce Wildfell Hall" widzimy w najdrobniejszych szczegółach wykonaną pracę. Przemyślenie tego, co chce się opowiedzieć i realizację do samego końca.

Całości daleko do przeciętności i najlepiej potwierdza to sposób prowadzenia narracji. Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju powieścią szkatułkową. Cała historia to list głównego bohatera - Gilberta Markhama -  który chcąc przeprosić za swoje zachowanie piszę do przyjaciela i opowiada mu historię ze swej młodości. To on przedstawia nam Helen Graham, wspomina jak ją poznał i w jaki sposób dowiedział się więcej na jej temat. To właśnie jej przeszłość stanowi główną część książki i chyba najbardziej wpływa na czytelnika. Ukazane tu mamy bowiem wiele problemów, których odzwierciedlenie możemy spotkać i w naszych czasach. Historia o kobiecie, która musiała się z nimi mierzyć niewyobrażalnie wciąga. Czytając mamy wrażenie, jakbyśmy znajdowali się w innym świecie, a o swoim własnym zapominamy. Gdyby nie obowiązki, które nie pozwalały mi na długie czytanie pochłonęłabym ,,Lokatorkę..." naprawdę szybko. Niestety trochę się to rozciągnęło, ale nie zmienia to faktu, że książka ma coś, co nie pozwala się od niej oderwać. Przedstawiana historia nie jest byle jaka czy nudna, a to jeszcze bardziej wpływa na chęć do dalszego poznawania.


Ogromnym plusem są bohaterowie. Już sami mieszkańcy miasteczka, którzy ociekają fałszywą życzliwością i obłudą, zostali skonstruowani doskonale. Najbardziej jednak wybija się właśnie Helen Graham - kobieta silna, wytrwała i potrafiąca walczyć o szczęście swoje i bliskich. Choć irytowała mnie w niej czasem nadmierna dobroć, to jednak jak najbardziej jestem w stanie jej to wybaczyć. Umiejętność walki o swoje to rekompensuje. Bardzo dobrze skonstruowany został jej pierwszy mąż - pan Huntingdon. Choć nie dało się go polubić, to jednak widać włożoną w niego pracę. Był postacią, która miała przestrzegać i w tym wydaniu, jak najbardziej spełniał swoją rolę. Pozostaje jeszcze jeden główny bohater - Gilbert. Nie możemy uznać go za jednego z bohaterów, do których serce szybciej bije, to fakt, ale w ogólnym rozrachunku przedstawia się, jak najbardziej pozytywnie, więc narzekać nie powinniśmy.

,,Lokatorka Wildfell Hall" to kolejna genialna książka sióstr Brontë, jaką miałam okazję przeczytać. Malowniczy klimat, piękna historia i ponadprzeciętni bohaterowi pozostaną w mojej pamięci jeszcze na długi czas. Nie będę porównywać jej do ,,Jane Eyre", bo to dwie zupełnie różne historie. Każda coś w sobie ma i pokazuje coś innego. Na ,,Lokatorce..." z pewnością się nie zawiedziecie, a może i pokochacie ją tak, jak ja. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG!


Read more ...

Stos #8/2013

3.11.13
Jak już mówiłam Wam w podsumowaniu, październik nie był dla mnie zbyt dobrym miesiącem. Przeczytałam zdumiewająco mało, także zdobycze z września wciąż w większym stopniu zalegają. W październiku nie miałam tylko czasu na czytanie, ale również na zdobywanie książek. Na stosiku możecie zobaczyć efekt wizyty w bibliotece, bo tak właśnie kończy się, gdy chcę oddać jedną książkę - zabieram cztery. ,,Szukając Alaski" to zakup własny. Kolejny Green po prostu musiał się znaleźć na mojej półce.


Od góry:
Szukając Alaski John Green
Saga księżycowa. Cinder Marissa Meyer - po tylu pozytywnych recenzjach, byłam jej niesamowicie ciekawa.
Pretty Little Liars. Zepsute Sara Shepard - trzeba sobie w końcu jakoś umilić oczekiwanie na nowe odcinki serialu, prawda?
Dotyk Gwen Frost Jennifer Estep - byłam jej bardzo ciekawa, a skoro była dostępna, to skorzystałam z okazji.
7 razy dziś Lauren Oliver - polowałam na nią rok. Jak więc mogłam jej nie wziąć?

Czytaliście coś z tych pozycji? Polecacie? 
Pozdrawiam, 
A
Read more ...

Podsumowanie października

1.11.13

Październik za nami. Przyznaję bez bicia, że ten miesiąc nie był dla mnie najlepszy. Nie tylko dlatego, że przeczytałam karygodnie mało książek, ale również pod względem obowiązków i ogólnego samopoczucia, które średnio mi dopisywało, a przełożyło się to właśnie na małą liczbę książek. Jesiennej depresji spodziewałam się co prawda dopiero w listopadzie, bo październikową pogodę bardzo lubię, no ale cóż. Teraz jednak poczułam w końcu motywację do działania, także obiecuję sobie i Wam, że listopad będzie lepszy.

Książki w październiku - 3

Za najlepszą książkę bezkonkurencyjnie uznaję Simona i dęby. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę historię. Na Lasie Zębów i Rąk niestety się zawiodłam, jednak za najgorszą książkę w tym miesiącu uznać jej nie mogę. W ramach szkolnej lektury przeczytałam także Pana Tadeusza i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że mi się spodoba. Najlepsza szkolna lektura to może nie była, ale jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Mogliście także przeczytać opinię o Wielkim przewodniku po gramatyce angielskiej.

Wyzwania:

  • Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - +8,5 cm
  • Czytam fantastykę - 1
  • Pod hasłem - 2
  • Czekam na list z Hogwartu - 0
  • Z listą BBC - 0

Jak widzicie, nie zaszalałam w tym miesiącu, ale koniec tego dobrego. Trzeba się wziąć do roboty, bo książki czekają. I to nie byle jakie książki. Plany na listopad są, a to najważniejsze. Pozostaje trzymać kciuki, żeby udało się je zrealizować. 

Pozdrawiam,
A.
Read more ...