Autor: Janet Evanovixh
Tytuł: Najlepsza jedenastka
Tytuł oryginału: Eleven on Top
Liczba stron: 378
Wydawnictwo: Fabryka słow
Stephanie Plum nikomu już nie trzeba przedstawiać. Powiększające się grono wiernych fanów bardzo dobrze świadczy o jej popularności. Mogłoby się wydawać, że tak duża liczba tomów z jej przygodami w pewnym momencie znudzi czytelników. Nic bardziej mylnego!
W jedenastej już części Stephanie odchodzi z pracy. Życie w stresie to dla niej za wiele, teraz chce poszukać nowego, stabilnego zajęcia z możliwością awansu. Tyle, że w przypadku Stephenie takie nie istnieje. Przebiegły los chce, że wszystko, czego się dotknie, ucieka w popłochu... albo raczej wybucha w powietrze. Do tego karteczki z pogróżkami przywodzą na myśl człowieka, z którym Stephenie rozprawiła się wcześniej - niejakiego Spira. Wszystko prowadzi to jednego - życie bez adrenaliny nigdy nie miało jej być dane.
O tej serii mówi się, że poszczególne części można czytać w dowolnej kolejności, bo tak naprawdę każdy tom to inna historia. Muszę przyznać, że długi czas zaklinałam się, że przygody Stephanie będę poznawała po kolei, jak Pan Bóg przykazał. Dobiegające mnie jednak ze wszystkich stron zapewnienia i nowy tom, który niezmiernie kusił, w końcu przegięły szalę. I teraz pozostało mi się zgodzić z tymi zapewnieniami. Wcześniej czytałam tylko pierwszą część, więc mogło by się wydawać, że przeskok do jedenastej okaże się jednak za duży. Nic bardziej mylnego! Wydarzenia, które miały miejsce wcześniej i mają wpływ na obecną akcję zostały krótko przypomniane albo potraktowane w taki sposób, że nie czytając o nich wcześniej, łatwo możemy się zorientować w sytuacji. Pozostawiło to u mnie jedynie olbrzymią ochotę, aby nadrobić w końcu te dziewięć tomów, które ominęłam po drodze, bo widać, że u naszej Śliweczki zarówno na froncie zawodowym, jak i osobistym działo się bardzo wiele.
Janet Evanovich ciągle ma całe morze pomysłów. Choć to już jedenasta część serii ani przez chwilę się nie nudziłam. W Najlepszej jedenastce Stephanie rzuca dotychczasową pracę, aby poszukać czegoś spokojniejszego. Muszę przyznać, że średnio byłam zadowolona z tego faktu. Jeden przeczytany tom, w którym bohaterka jest łowczynią nagród to zdecydowanie za mało, aby ta sytuacja mogła mi się znudzić. Rozumiem jednak, że trzeba było przygotować coś nowego dla stałych fanów, dlatego pokornie wrócę do poprzednich części, żeby się nacieszyć Stephanie jako łowczynią nagród i już przestanę narzekać. W książce ciągle się coś dzieje. Zwroty akcji i niespodzianki w najmniej oczekiwanym momencie sprawiają, że nie ma tu mowy o przysypianiu nad lekturą. Autorka pisze w naprawdę zgrabny sposób - lekko, przyjemnie i zachęcająco do dalszej lektury. Co ważniejsze, przez książkę nie można przejść bez wybuchów śmiechu.
Bohaterom również nie można niczego zarzucić. Tytułowa Stephanie to postać niezwykle barwna i zabawna. Choć jest przekona, że nie ma żadnej pasji i przez to traci w porównaniu z innymi, jest wręcz odwrotnie. Umiłowanie do cukru, adrenaliny i kryminalnych zagadek to rzeczy, dla których tak ją uwielbiamy. Dochodzą jeszcze nasi naładowani testosteronem mężczyźni - Morelli i Komandos. Muszę przyznać, że w tym tomie jakoś nie przemawiały do mnie ich osobowości. Pamiętam zbuntowanego Morellego z pierwszego tomu, który tutaj gdzieś zniknął, nad czym niezmiernie ubolewam. Na prowadzenie wysuwa się natomiast Komandos. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się losy tej trójki w przyszłości. Nie mogłabym nie wspomnieć o babci Mazurowej, którą kocham całym sercem. Ta kobieta zapędza wszystkich w kozi róg!
Najlepsza jedenastka to kolejny tom przygód Stephanie Plum, który wciąga, bawi i nie pozwala o sobie zapomnieć. Czyta się go zdecydowanie za szybko! Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po tę serię, zróbcie to niezwłocznie. Jestem pewna, że pokochać ją równie bardzo, jak ja!
Moja ocena: 7/10, 4+/6