Najlepsza jedenastka - Janet Evanovich

27.5.14



Autor: Janet Evanovixh
Tytuł: Najlepsza jedenastka
Tytuł oryginału: Eleven on Top
Liczba stron: 378
Wydawnictwo: Fabryka słow






Stephanie Plum nikomu już nie trzeba przedstawiać. Powiększające się grono wiernych fanów bardzo dobrze świadczy o jej popularności. Mogłoby się wydawać, że tak duża liczba tomów z jej przygodami w pewnym momencie znudzi czytelników. Nic bardziej mylnego!

W jedenastej już części Stephanie odchodzi z pracy. Życie w stresie to dla niej za wiele, teraz chce poszukać nowego, stabilnego zajęcia z możliwością awansu. Tyle, że w przypadku Stephenie takie nie istnieje. Przebiegły los chce, że wszystko, czego się dotknie, ucieka w popłochu... albo raczej wybucha w powietrze. Do tego karteczki z pogróżkami przywodzą na myśl człowieka, z którym Stephenie rozprawiła się wcześniej - niejakiego Spira. Wszystko prowadzi to jednego - życie bez adrenaliny nigdy nie miało jej być dane.

O tej serii mówi się, że poszczególne części można czytać w dowolnej kolejności, bo tak naprawdę każdy tom to inna historia. Muszę przyznać, że długi czas zaklinałam się, że przygody Stephanie będę poznawała po kolei, jak Pan Bóg przykazał. Dobiegające mnie jednak ze wszystkich stron zapewnienia i nowy tom, który niezmiernie kusił, w końcu przegięły szalę. I teraz pozostało mi się zgodzić z tymi zapewnieniami. Wcześniej czytałam tylko pierwszą część, więc mogło by się wydawać, że przeskok do jedenastej okaże się jednak za duży. Nic bardziej mylnego! Wydarzenia, które miały miejsce wcześniej i mają wpływ na obecną akcję zostały krótko przypomniane albo potraktowane w taki sposób, że nie czytając o nich wcześniej, łatwo możemy się zorientować w sytuacji. Pozostawiło to u mnie jedynie olbrzymią ochotę, aby nadrobić w końcu te dziewięć tomów, które ominęłam po drodze, bo widać, że u naszej Śliweczki zarówno na froncie zawodowym, jak i osobistym działo się bardzo wiele.

Janet Evanovich ciągle ma całe morze pomysłów. Choć to już jedenasta część serii ani przez chwilę się nie nudziłam. W Najlepszej jedenastce Stephanie rzuca dotychczasową pracę, aby poszukać czegoś spokojniejszego. Muszę przyznać, że średnio byłam zadowolona z tego faktu. Jeden przeczytany tom, w którym bohaterka jest łowczynią nagród to zdecydowanie za mało, aby ta sytuacja mogła mi się znudzić. Rozumiem jednak, że trzeba było przygotować coś nowego dla stałych fanów, dlatego pokornie wrócę do poprzednich części, żeby się nacieszyć Stephanie jako łowczynią nagród i już przestanę narzekać. W książce ciągle się coś dzieje. Zwroty akcji i niespodzianki w najmniej oczekiwanym momencie sprawiają, że nie ma tu mowy o przysypianiu nad lekturą. Autorka pisze w naprawdę zgrabny sposób - lekko, przyjemnie i zachęcająco do dalszej lektury. Co ważniejsze, przez książkę nie można przejść bez wybuchów śmiechu.

Bohaterom również nie można niczego zarzucić. Tytułowa Stephanie to postać niezwykle barwna i zabawna. Choć jest przekona, że nie ma żadnej pasji i przez to traci w porównaniu z innymi, jest wręcz odwrotnie. Umiłowanie do cukru, adrenaliny i kryminalnych zagadek to rzeczy, dla których tak ją uwielbiamy. Dochodzą jeszcze nasi naładowani testosteronem mężczyźni - Morelli i Komandos. Muszę przyznać, że w tym tomie jakoś nie przemawiały do mnie ich osobowości. Pamiętam zbuntowanego Morellego z pierwszego tomu, który tutaj gdzieś zniknął, nad czym niezmiernie ubolewam. Na prowadzenie wysuwa się natomiast Komandos. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się losy tej trójki w przyszłości. Nie mogłabym nie wspomnieć o babci Mazurowej, którą kocham całym sercem. Ta kobieta zapędza wszystkich w kozi róg!

Najlepsza jedenastka to kolejny tom przygód Stephanie Plum, który wciąga, bawi i nie pozwala o sobie zapomnieć. Czyta się go zdecydowanie za szybko! Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po tę serię, zróbcie to niezwłocznie. Jestem pewna, że pokochać ją równie bardzo, jak ja!

Moja ocena: 7/10, 4+/6
Read more ...

Z innej bajki - Jodi Picoult, Samantha van Leer

19.5.14



Autor: Jodi Picoult, Samantha van Leer
Tytuł: Z innej bajki
Tytuł oryginału: Between The Lines
Liczba stron: 308
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka






Jodi Picoult jest jedną z bardziej znanych pisarek. Ma na swoim koncie trzydzieści powieści, które wielokrotnie doczekały się ekranizacji. Ludzie kochają jej twórczość za ważne treści, które za sobą niesie, a także za bezpośredniość w ich przekazywaniu. Gdy więc ukazała się jej książka napisana wraz z córkę, naszło mnie (i myślę, że nie tylko mnie) pytanie, czy jest to naprawdę owoc ich wspólnej twórczości, czy próba wypromowania swej latorośli.

Już na samym początku Jodi Picoult wyjaśnia, w jaki sposób powstała książka. Była na promocji w Los Angeles, kiedy zadzwoniła do niej córka z pomysłem na książkę. Jodi bardzo się on spodobał i dlatego też zgodziła się napisać ją wspólnie z nią. Tak odtąd w wolnych chwilach poświęcały swój czas piętnastoletniej Delilah, która pewnego dnia znalazła niespotykaną książkę. Niespotykaną, bowiem jej główny bohater - książę Oliver - przemówił do niej. Czas mijał, a ta dwójka coraz bardziej zbliżała się do siebie. Dziewczyna odkryła, że bohaterowie bajki tylko ją odgrywają, kiedy czytelnik otworzy książkę, a po skończonej pracy wracają do swojego życia. Oliver jednak różni się od nich - nie chce wieść życia według scenariusza autorki, chce się wyrwać z bajki.

Od razu przyznam, że kiedy skończyłam drugą w swoim życiu książkę Jodi, śmiało stwierdziłam, że kocham jej twórczość i chcę więcej. Gdy zobaczyłam w bibliotece Z innej bajki porwałam więc książkę bez mrugnięcia okiem. Swego czasu było o niej naprawdę głośno, ale kiedy już szał opadł, jakoś stopniowo wypadło mi z głowy, o czym właściwie jest. Kiedy więc nieświadomie zaczęłam czytać, fabuła wydała mi się dość infantylna. Zawsze powtarzam, że lubię baśnie i powiem to też teraz. Mimo to oczekuję, że zostaną one ugryzione w nieco inny sposób niż dotychczas. Tutaj niby mamy zbuntowanego księcia i bajkę na pokaz dla czytelnika, ale niestety etap rozmawiania z bohaterami, traktowania ich, jak realnych ludzi i marzenia o wyciągnięciu ich z książki mam już za sobą od dobrych kilkunastu lat. Może to smutne, że nie potrafiłam na czas czytania tej książki wrócić do dzieciństwa, ale nic nie poradzę, że taka fabuła wydaje mi się naiwna, a kiedy nachodzi mnie ochota przypomnienia sobie młodocianych lat wolę włączyć Króla Lwa.

Nie czułam tu także charakterystycznego stylu pisania Jodi. Może został on stłumiony przez córkę, a może po prostu nie miał podłoża do objawienia się. Znalazłam co prawda kilka pięknych cytatów, ale prawdę mówiąc, gdyby nie Lubimy Czytać nawet bym teraz o nich nie pamiętała. Pewnie stało się tak dlatego, że bez odpowiedniej oprawki fabuły, nie osiągają one aż tak wielkiego znaczenia. Książka nie jest napisana źle, co to, to nie. Jeżeli byłby to jedynie twór Samanthy powiedziałabym, że całość jest naprawdę bardzo dobra. Jednak w połączeniu z Jodi rodzi się pewne rozczarowanie, że mogło to być coś zdecydowanie więcej.

Niestety nie polubiłam też bohaterów. Byli bezbarwni i irytujący, a to dla mnie dwie najgorsze rzeczy z możliwych. Niby wszystko było dobrze, a tak naprawdę nie było ani jednego momentu, który by sprawił, że obdarzyłabym kogoś sympatią. Piętnaście lat miałam nie tak znowu dawno, ale nie przypominam sobie (albo nie chcę pamiętać), żebym byłam tak naiwna/irytująca/niemądra życiowo, jak Delilah. Niektóre sytuacje z jej udziałem były po prostu śmieszne. W tych mało komplikowanych rozwiązaniach, widać było rękę Samanthy. Z naszym Księciem sprawa ma się nieco inaczej, bo posiada jakby podwójną osobowość - bajkową i realną. Ta bajkowa wydaje się nieco ciekawsza. Nie jest to bowiem książę, jakich znamy. Choć mądry i lojalny, to jednak brak mu odwagi. Kiedy więc przychodzi potrzeba uratowania księżniczki, Oliver musi sprostać zadaniu bez tej ważnej cechy. Wszystkie zagadki pozostaje mu rozwiązać za sprawą rozumu. Ten realny Oliver, podobnie jak Delilah, nie jest już tak ciekawy. Niby można go nazwać zbuntowanym i skorym do ucieczki, co jest nieco innowacyjnym rozwiązaniem, ale ogólny zarys osobowości jakoś mało mnie zaciekawił.

Na plus książki wpływa jej wspaniała oprawa. Okładka bardzo wpada w oko. Co więcej, w środku jest równie prześlicznie. Tekst z punktu widzenia Olivera został wydrukowany na niebiesko, a ten z punktu widzenia Delilah na zielono. Część baśni pozostaje czarna. Całość wzbogacają piękne, baśniowe obrazy na całą stronę oraz małe rysunki przy tekście. Moim zdaniem to naprawdę fajna sprawa. Taka oprawa graficzna dodaje książce baśniowego klimatu, którego niestety nie doświadczyłam za sprawą fabuły.

Z innej bajki niestety zawiodło moje oczekiwania. Myślałam, że z uwagi na współudział pani Picoult w procesie tworzenia, będzie to naprawdę genialna pozycja, która przeniesie mnie do bajkowego świata. Niestety tak się nie stało. Na chwilę obecną pozostanę przy innych książkach Jodi, a twórczości Samanthy dam jeszcze kilka lat, aby ewoluowała. Myślę, że pewnego dnia stanie się godną następczynią swej matki. Co do Z innej bajki, jeżeli lubicie takie historie i jesteście ciekawie tego duetu - polecam! W przeciwnym wypadku już niekoniecznie.

Moja ocena: 4/10, 2+/6


Książka bierze udział w wyzwaniu
Read more ...

Sekret Julii - Tahereh Mafi

14.5.14



Autor: Tahereh Mafi
Tytuł: Sekret Julii
Tytuł oryginału: Unravel Me
Tom: 2
Liczba stron: 437
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive





„...słowa żyją tak długo, jak długo ludzie je pamiętają.” 

Poprzednią część serii - Dotyk Juli, przeczytałam prawie dwa lata temu. Liczyłam wtedy na pozycję genialną i wykraczającą poza standardy. I choć była to naprawdę dobra książka, to nie sprostała moim wygórowanym oczekiwaniom. Może właśnie ten fakt sprawił, że tak ociągałam się z przeczytaniem drugiego tomu. Zbliżająca się premiera trzeciej części spowodowała, że w końcu postanowiłam nadrobić zaległości.

W Sekrecie Julii nasza główna bohaterka po ucieczce z kwatery Komitetu Odnowy znajduje się w Punkcie Omega, wśród ludzi takich, jak ona. Niestety troski przeszłości uniemożliwiają jej zaaklimatyzowanie się w nowym środowisku. Atmosfera tego nie ułatwia. Nad światem wisi bowiem groźba wojny, a wszyscy oczekują od dziewczyny, że weźmie w niej udział. Tymczasem Adam odkrywa szokujące fakty o sobie, które znacząco wpłyną na jego związek z Julią.

Kolejna książka, która ostatnio skradła moje serca. Kolejna, o której nie wiem, co napisać, aby oddać ogrom emocji towarzyszący mi podczas czytania. Zacznę może od stylu Tahereh Mafi, bo to on tak bardzo wybija tę książkę ponad przeciętność. Przekreślenia, pisanie tylko jednego wyrazu w linij, zostawianie pół wolnej strony czy zabawa słowem, to tylko niektóre z morza przykładów tego niesamowitego pisarstwa. Autorka pozostawiła dla wypowiedzi Julii proste słownictwo, aby pokazać jej izolację od świata. Całość może się wydać nieco chaotyczna, ale to tylko podkreśla akcję i te wszystkie sprawy, którym nasza wyobraźnia musi podołać.

Pomysł na tematykę również zdobył moje uznanie. Choć motyw super mocy jest już dość znany, to ja mało miałam z nim do czynienia, dlatego więc ten w wydaniu pani Mafi, osadzony w antyutopijnych klimatach, uważam za interesujący. Sprawy z zabójczym dotykiem czy izolacją Julii od świata naprawdę rozbudzają ciekawość i oczekiwanie na więcej. Można grać uparciucha i próbować wpisać książkę w schematy, ale po co być upierdliwym? Nie ma to najmniejszego sensu, a jedyne co pozostaje przy Sekrecie Julii to przyznać, że całość jest naprawdę genialna. Do tego akcja na najwyższym poziomie. Mogłoby się wydawać, że mało się dzieje. Taki już urok drugich części trylogii, wszystko czeka na wielkie bum w ogólnym zakończeniu. W tym wypadku autorka zrobiła co mogła, aby wydarzenia przykuwały uwagę. Pociągnęła wątki z pierwszej części, dodała nowe i stworzyła pozycję, od której naprawdę nie sposób się oderwać. Całość jest niewyobrażalnie świeża, choć też nie pozbawiona swoistej głębi. Tyle pięknych cytatów dołączyło do grona moich ulubionych, tyle przemyśleń...

Julia w tej części musi zmierzyć się z nowymi przeciwnościami. Musi otrząsnąć się z widma przeszłości i stawić czoło temu, co czai się tuż za rogiem. Wszystko to sprawia, że ewoluuje, jako osoba. Staje się bardziej samodzielna, świadoma, mniej naiwna, a tym samym i mniej denerwująca. Tak, Julia z pierwszej części i początku drugiej była czasem nie do zniesienia. Na szczęście się to zmieniło. Mam nadzieję, że w trzecim tomie dziewczyna nie wróci do pierwotnej postawy. Autorka skupiła się także na postaciach męskich, aby wykreować trójkąt miłosny. Adam - romantyczny i delikatny (jak dla mnie zbyt kobiecy) i Warner - zdecydowany, skomplikowany i intrygujący. Takich trójkącików było już sporo, ale co ja biedna zrobię, że powstał kolejny, który podbił moje serce (powiedzmy sobie szczerze, zrobił to Warner;))? Nie mogłabym pominąć Kenji'ego, którego po prostu ubóstwiam! Istnieje Team Kenji? Mam nadzieję, że tak, bo zamierzam się zapisać i być najaktywniejszą członkinią.

Sekret Julii porwał moje serce o wiele bardziej, niż tom poprzedni. Stało się tak pewnie dlatego, że w tym wypadku nie miałam aż tak wielkich oczekiwań. Teraz właśnie mogę w pełni docenić styl autorki, który w połączeniu z wartką akcją, pomysłem i stopniem zaangażowania w lekturę, nie może być oceniony inaczej, niż jak arcydzieło. Wy wiecie, że nie sypię często dziesiątkami. Dość ostrożnie podchodzę do tych najwyższych punkcików. Myślę, że dla Sekretu Julii taka ocena jest jak najbardziej zasłużona! Tak okropnie chcę już przeczytać trzecią część! Tak bardzo tego pragnę! Ja udaję się teraz ubolewać nad tymi siedmioma dnami do premiery, a Was, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę serię!

„Nadzieja. Jest jak kropla miodu, jak pole kwitnących tulipanów na wiosnę. Jak orzeźwiający deszcz, wyszeptana obietnica, bezchmurne niebo, idealny znak przestankowy na końcu zdania. Jedyne, co mnie trzyma przy życiu.” 

Moja ocena: 10/10, 6/6

Książka bierze udział w wyzwaniu

Read more ...

Jakim jestem czytelnikiem?

11.5.14

Ostatnio w blogosferze krąży pewna zabawa/akcja/często pojawiająca się notka (niewłaściwe skreślić). Ja zostałam do niej zaproszona przez Anię, za co bardzo dziękuję! Pomyślałam, że to naprawdę fajna sprawa, aby podzielić się z Wami czymś więcej na temat mojego czytelniczego życia. Ciekawych zapraszam niżej!


  • Uwielbiam biblioteki. Mogłabym je odwiedzać codziennie i wynosić po kilkanaście książek. Trzeba się jednak hamować i czytać też własne egzemplarze. Po ostatnich stosikach widać, że w tym roku udaje mi się ograniczać wizyty w tych książkowych królestwach.

  • Równie bardzo, jak biblioteki, kocham własne książki. Ładnie się komponują na półce, do tego można zaznaczać cytaty i po prostu cieszyć się z posiadania. Czegóż taki chomik książkowy, jak ja, może chcieć więcej?

  • Jeżeli o cytatach mowa, to nie wyobrażam sobie mojej czytelniczej przygody bez nich. Jest tyle pięknych myśli, zabawnych fragmentów czy po prostu tych, które magicznie do mnie przemawiają. Nie mogłabym sobie odmówić grupowania ich. Zazwyczaj od razu nie zaznaczam ich w książkach, bo albo jestem tak pochłonięta lekturą, że nie chcę sobie przerywać, albo nie mam niczego do pisania pod ręką. Dlatego zostają zdjęcia czy notatki w telefonie. Dopiero potem lajkowanie na Lubimy czytać czy zaznaczanie w książce. 
The Fault In our Stars

  • Jest całe może książek, które chciałabym poznać czy posiąść. Do listy ciągle dochodzą nowe. Pewnie nie starczy mi życia, żeby wszystko to zrealizować. 

  •  Lubię łączyć aktualnie czytaną książkę z różnymi rzeczami. Bardzo często jest to muzyka, z czego powstał nawet specjalny post. Często jest to jakieś przelotne odczucie, pogoda za oknem czy miejsce, gdzie czytałam. Potem wspomnienia nawiedzają mnie w różnych momentach i zawsze mam przeogromną ochotę wrócić do tamtej chwili.
Untitled

  •  Bardzo rzadko czytam jakąś książkę ponownie. Prawdę mówiąc na chwilę obecną nie mogę sobie przypomnieć ani jednej takiej. Zawsze sobie obiecuję, że do tej na pewno wrócę, ale jakoś tak się nie dzieje. Zwykle, kiedy sobie o którejś przypominam, kończy się na ulubionych fragmentem.  Do "Gwiazd naszych wina" z pewnością wrócę ponownie przed premierą filmu i będzie ona dla mnie odstępstwem od reguły.

  • Mogłabym czytać wszędzie. Nie ma znaczenia czy to bus, szkoła, czy chociażby dworzec. Jeżeli książka jest ciekawa, to dosłownie wyłączam się na cały świat. Jeżeli nie, potrafię nawet nad nią zasnąć. No ale przyznajcie, czy to moja wina?

  • Nie lubię audiobooków. Choć w przypadku Lalki jeden bardzo mi pomógł, to nic nie poradzę na to, że ich po prostu nie uznaję. Zazwyczaj więcej czasu poświęcam irytacji na lektora, niż na rozumienie tego, co aktualnie czyta.

  •  Czytam dość wolno. Z jednej strony mogę to zwalić na inne zajęcia, ale prawda jest taka, że lubię się delektować książką i trochę pobyć w stanie czytania jej, niż odkładać ją zaraz na półkę.

  • Z moją pamięcią do przeczytanych rzeczy jest różnie. Niektóre pozycje pamiętam ze szczegółami, a niektórych wcale. Myślę jednak, że jest to uzależnione od emocji towarzyszących czytaniu.


. | via Tumblr


A Ty jakim jesteś czytelnikami? Jeżeli jeszcze nie brałeś/brałaś udziału, nie krępuj się! Zapraszam właśnie Ciebie! Z chęcią przeczytam o Twoich czytelniczych zwyczajach!
    

Read more ...

Kosogłos - Suzanne Collins

7.5.14


Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Kosogłos
Tytuł oryginału: Mockingjay
Tom: 3
Liczba stron: 371
Wydawnictwo: Media Rodzina






Po długim odwlekaniu, na początku tego roku zabrałam się w końcu za trylogię Suzanne Collins. Dwa pierwsze tomy przeczytałam w zawrotnym tempie, aż w końcu przyszedł czas na ostatnie spotkanie. Już na początku uświadamiamy sobie, że ta część będzie inna od pozostałych. Katniss mieszka teraz wraz z rodziną w Trzynastym Dystrykcie, który do tej pory uważany był za zniszczony. Władze rebelii stawiają przed nią ważne zadanie - ma stać się Kosogłosem i tym samym zachęcać ludzi do walki. Peeta tymczasem więziony i torturowany przez Kapitol, nie jest już tą samą osobą. Nasi bohaterowie będą musieli wiele poświęcić, aby zdobyć to, czego tak bardzo pragną.

Minęło już dobrych kilka dni, od kiedy skończyłam Kosogłosa. Fakt, że recenzja ukazuje się dopiero dzisiaj, nie jest jednak spowodowany brakiem czasu czy zwykłym lenistwem. Całość bowiem wywołała we mnie tak wielkie emocje, a tym bardziej zakończenie, które dosłownie mnie zmiażdżyło, że musiałam w spokoju pozbierać się do kupy. Jak już napisałam wyżej, ta część nie jest taka, jak poprzednie. Zdecydowanie więcej tu krwi, brutalności i decyzji, których podjęcie wcale nie jest łatwe. Wszystko to wywołuje jeden wielki szok, a po przeczytaniu zastanawiamy się, czy naprawdę całość musiała się zakończyć w ten sposób. W tej części odchodzimy od Głodowych Igrzysk na rzecz walki o wolność. Niektórym takie różnice w porównaniu z poprzednimi częściami mogą nie przypaść do gustu. Mnie wcale to nie przeszkadzało. Zarówno pod względem języka, jak i treści, ta część jest dokładnie tak dobra, jak poprzednie. Autorka nadal trzymała w napięciu i nie pozwalała się oderwać od lektury, choć czasem z uwagi na okrucieństwa, chciałoby się przestać. Nie da się! Tak, jak nie da się pogodzić z wszystkim tym, co zaszło!

Wielkie zmiany dokonały się także w bohaterach. Żadne z nich nie jest takie, jak do tej pory. W każdym jakby coś pękło, a wyjątkowe okoliczności wyzwoliły w nich rzeczy, o które normalnie byśmy ich nie podejrzewali. Faktem jest, że musieli zmierzyć się z całym morzem wątpliwości i spraw, którym ja z pewnością bym nie podołała. Autorka pokombinowała także z wątkiem miłosnym. Zaserwowała nam wiele niepewności i oczekiwania, jaki też będzie jego koniec. Powiedziałabym, że nie jestem zadowolona tym, jak się zakończył, ale w obliczu takiego, a nie innego zakończenia, muszę przyznać, że rozumiem ten wybór i jak najbardziej popieram, choć mi się nie podoba.

Kosogłos to z pewnością najbardziej emocjonująca i dotykająca do żywego część serii (co można zauważyć po tej nieskładnej opinii). Wiem, że uważana jest za najgorszą, ale dla mnie z pewnością taka nie była. Była inna, to fakt, ale właśnie ta odmienność sprawia, że jest tak genialnym zakończeniem serii. Trylogię gorąco Wam polecam! Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji jej przeczytać, nie traćcie czasu! Z pewnością się nie zawiedziecie!

Moja ocena: 10/10, 6/6

Książka bierze udział w wyzwaniu
Read more ...

Zapowiedzi: Maj

4.5.14



Autor: Tahereh Mafi
Tytuł: Dar Julii
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 21.05.2014






Julia już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać – Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.

Wciąż pamiętam, jak prawie dwa lata temu niezmiernie pragnęłam przeczytać Dotyk Julii. Pamiętam to oczekiwanie i złość, z powodu przesuwania daty premiery. Właśnie czytam Sekret Julii i i podobnie, jak dwa lata temu na pierwszą, teraz niecierpliwie czekam na trzecią część serii.
________________________________________________________________________________




Autor: R. J. Palacio
Tytuł: Cud chłopka
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 21.05.2014






Na skutek zaburzeń genetycznych August Pullman urodził się z poważnymi deformacjami twarzy. Pod każdym innym względem jest zwykłym dzieckiem, przy tym inteligentnym, wrażliwym i serdecznym. Mając dziesięć lat, idzie pierwszy raz do szkoły – wcześniej uczy go w domu mama. Właśnie ten rok w piątej klasie nowojorskiej szkoły podstawowej jest opisany w książce, która porusza ważny i trudny temat znęcania się nad rówieśnikami.

Opis brzmi strasznie zachęcająco, do tego chwytliwa okładka i jeden efekt - muszę przeczytać tę książkę!
______________________________________________________________________________




Autor: L. A. Weatherly
Tytuł: Płomień anioła
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 28.05.2014





Druga część bestsellerowej trylogii. Anioły – najpiękniejsze istoty nie z tego świata – są wokół nas. A co jeśli nie są tymi, za które ich uważamy i powoli niszczą ludzkość? Jedynie Willow posiada moc potrzebną do pokonania złowrogiego Kościoła Aniołów, który nie cofnie się przed niczym, żeby ją unieszkodliwić. Lecz Willow nie działa samotnie. Wspiera ją ukochany Alex – wyszkolony Zabójca Aniołów. Kiedy więc Alex jednoczy siły z grupą innych ZA, dziewczyna czuje się straszliwie osamotniona. Wkrótce, w niezwykłych okolicznościach, spotyka Seba. Chłopak poszukiwał Willow przez całe życie, ponieważ jest, tak jak ona, półaniołem…
Pierwszy tom przeczytałam zaraz po jego premierze, a jeżeli mnie pamięć nie myli, było to już około trzech lat temu. Choć teraz pewnie na trylogię bym się raczej nie skusiła, to w ramach kontynuacji rozpoczętych serii, kiedyś z pewnością przeczytam tę książkę.
_______________________________________________________________________________



Autor: Janet Evanovich
Tytuł: Najlepsza jedenastka
Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 9.05.2014






Stephanie Plum po ostatnich przejściach ma dość pracy jako łowczymi nagród. Nie chce już tropić zbiegów, ani uczestniczyć w strzelaninach i nie chce by jej kolejne samochody regularnie wylatywały w powietrze. Pragnie przejść na emeryturę. Tyle, że nie dorobiła się jeszcze odpowiedniego kapitału. Do tego wszystkiego tajemniczy „duch” z przeszłości podrzuca anonimy pod drzwi

Pierwsza część skradła moje serce, dlatego postanowiłam poznać pozostałe. Wszędzie słyszę, że każdy tom, to zupełnie inna historia i że tej serii nie trzeba czytać po kolei. Z tego powodu cierpliwie wyczekuje jedenastej części przygód Śliweczki.
______________________________________________________________________________




Autor: Jean Des Cars
Tytuł: Kobiety, które zawładnęły Europą
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 21.05.2014







Dwanaście wyjątkowych kobiet królowych mających wpływ na losy całych narodów i granice Europy od XVI wieku do współczesności!
Wszystkie fascynujące i niepowtarzalne, a jednocześnie tak różne. Kim były, czym się wsławiły, jak sięgnęły po władzę i dlaczego nie potrafimy o nich zapomnieć?
Ich krótkie lub długie życie to dni chwały na polu wojen, walk sukcesyjnych, zawieranych sojuszy czy też czas wypełniony pałacowymi intrygami przeplatanymi szczęściem lub cierpieniem?
Jean des Cars ukazuje kobiety postawione na czele państwa, małżonki monarchów lub regentki, które naznaczyły swoje czasy, wykuwając przymierza, knując spiski, stawiając czoło walkom sukcesyjnym, wywołując wojny, poszukując pokoju lub pokój zawierając, oddziałując swoimi czynami, inteligencją lub zwyczajnie osobistym urokiem: kobiety zamężne lub nie, obyczajowo skromne lub znane z prawdziwych lub przypisywanych im miłosnych przygód, które znaczyły niekiedy więcej niż królowe z uwagi na rozległość lub zróżnicowanie terytoriów podległych ich Koronie.
Przedstawia nowe, często zaskakujące fakty historyczne, szczegółowe obrazy dzieciństwa, prawdziwe oblicza władczyń, pełniących jednocześnie rolę matek, kochanek, żon, ich zalety i wady, a także wiele ciekawostek dotyczących mody, urody i strojów typowych dla danej epoki.

Brzmi interesująco, prawda?
______________________________________________________________________________

Widzicie coś dla siebie?
Read more ...

Saga księżycowa. Scarlet - Marissa Meyer

2.5.14


Autor: Marissa Meyer
Tytuł: Saga księżycowa. Scarlet
Tytuł oryginału: Scarlet
Tom: 2
Liczba stron: 494
Wydawnictwo: Egmont






Po wielkim sukcesie opowieści o Kopciuszku, Marissa Meyer postawiła tym razem na historię Czerwonego Kapturka. Jeżeli jednak myślicie, że w tej części spotkacie się z dobrze znaną, grzeczną dziewczynką z koszyczkiem, która zgodnie z poleceniem mknie do domu chorej babci, to czeka Was zaskoczenie. Tak jak w tomie pierwszym, tak też tutaj, autorka wychodzi poza utarte schematy i przedstawia nam zupełnie nową, równie zaskakującą wersję znanej historii.

W drugiej części Sagi księżycowej obok Cinder, pojawia się druga główna bohaterka - Scarlet. Dziewczynie cyborg zgodnie z planem udaje się uciec z więzienia. W drodze dołącza do niej skazany kadet sił powietrznych - Carswell Thorne. Razem wyruszają ku Francji, gdzie planują znaleźć kobietę, która w przeszłości mogła mieć związek z ucieczką Cinder z Luny. Tymczasem nasz Czerwony Kapturek - Scarlet Benoit - wiodący do tej pory spokojne życie na farmie, za wszelką cenę pragnie odnaleźć zagubioną babcię. Na jej drodze staje Wilk, zdający się znać miejsce pobytu poszukiwanej. Tych dwoje połączy wiele, ale też wiele będzie dzielić. Dodając do tego problem królowej Levany powstanie mieszanka, z którą tylko Marissa Meyer mogła sobie poradzić.

Jak mogliście już czytać w mojej recenzji Cinder, Saga księżycowa zawładnęła moim sercem. Zarówno stworzony przez autorkę świat, bohaterowie, jak i sama akcja zapisały się głęboko w mojej pamięci, dlatego więc niecierpliwie czekałam na okazję, by móc w końcu zapoznać się z drugą częścią. Kiedy już rozpoczęłam czytanie, zdałam sobie sprawia, że będzie to zupełnie inna przygoda. Nie tylko z oczywistego powodu skupienia się na losach innej bohaterki. Przesądziło o tym kilka innych czynników. Jednym z nich jest świat przedstawiony. W Scarlet odchodzimy od zdziesiątkowanego przez zarazę Nowego Pekinu, by udać się do Francji. Nie zostajemy tam jednak w jednym miejscu. Całość bowiem to jedna wielka podróż, zarówno Cinder, jak i Scarlet. Autorka z pewnością tak zaplanowała akcję książki, aby nawiązać do wędrówki Czerwonego Kapturka, jednak nie zmienia to faktu, że właśnie chyba przez to podróżowanie uleciał gdzieś klimat pierwszej części.

Muszę przyznać, że brakowało mi Cinder. Autorka poświęciła jej kilka rozdziałów, ale jak dla mnie było to zdecydowanie za mało. To nie tak, że nie polubiłam Scarlet. Zarówno ona, jak i Wilk zostali wykreowani naprawdę w doskonały sposób. Byli dokładnie tacy, jacy być powinni - zachowujący cechy baśniowych pierwowzorów, ale też odznaczający się indywidualizmem. Naprawdę ich polubiłam, ale jednak to nie to samo, co Cinder i Kai. To tamtą dwójkę pokochałam, to im kibicowałam. Dlatego właśnie te kilka rozdziałów z ich udziałem wydawało mi się tak szczątkową ilością.

Muszę docenić autorkę za precyzyjnie zaplanowaną akcję. Lubię to wrażenie przy końcu lektury, kiedy zdaję sobie sprawę, że twórca doskonale wiedział, co pisze i miał całość już z góry zobrazowaną w głowie. Marissa Meyer zalicza się do tych twórców, a fakt przemyślenia całości świetnie widać w drugiej części jej sagi. Autorka bardzo zgrabnie pokierowała akcją, tak aby doprowadzić do spotkania naszych dwóch bohaterek. Jeżeli chodzi o samo nawiązanie do Czerwonego Kapturka, to tak jak i w przypadku Cinder, pani Meyer świetnie sobie poradziła. Zaczerpnęła w wielu momentach ze znanej opowieści, ale też dodała własne szczegóły, a całość umieściła w antyutopijnym klimacie. Takie połączenie naprawdę bardzo przypada mi do gustu. Samą baśń o Czerwonym Kapturku nie darzę taką sympatią, jak tę o Kopciuszku, może więc dlatego nie pokochałam Scarlet, tak jak Cinder. To była naprawdę świetna książka, ale moje serce będzie należeć do jej poprzedniczki.

Przed przeczytaniem Scarlet miałam małe obawy, bo każdy z nas wie, jak to z kontynuacjami bywa. Choć druga część Sagi księżycowej umiliła mi czas i pozwoliła na powrót do znanego świata, to jednak zabrakło mi klimatu, Nowego Pekinu i głównej bohaterki z części pierwszej. Mimo wszystko, nie mogłabym bardziej złorzeczyć na Scarlet. Głęboko wierzę, że w tomie trzecim powróci magia Cinder. Wam gorąco polecam całość! Tę serię naprawdę warto poznać!

Moja ocena: 8/10, 5/6


Książka zaliczana do wyzwania


Read more ...