Drzewo migdałowe - Michelle Cohen Corasanti

22.7.14

Chwytliwa okładka, ciekawy opis i przyciągająca siła - to powody, dzięki którym zwróciłam uwagę na Drzewo migdałowe. Czasem tak się dzieję, że jesteśmy niemal pewni, że dana opowieść będzie niezwykła. Tak było właśnie ze mną i debiutem Michelle Cohen Corasanti.

Ahmadowi przyszło żyć w czasach wojny. Wszystko zaczyna się sypać, kiedy jego siostra umiera. Potem, w dwunaste urodziny chłopca, jego ojciec trafia do więzienia z jego winy. Wkrótce ich dom zostanie zniszczony, a rodzina będzie musiała zamieszkać w namiocie. Od tej pory każdy dzień Ahmada wypełniony będzie strachem o bliskich i naglącą potrzebą zapewnienia im przetrwania. Ponadprzeciętna inteligencja jednak da mu szansę na lepsze życie.

Rzeczą niezwykle ważną w tej książce jest przedstawiony konflikt izraelsko-palestyński. Autorka ukazuje życie mieszkańców i w pewnym sensie otwiera oczy tych, którzy ignorowali tamtejszą sytuację. Żyjemy sobie bezpiecznie i bardzo często nawet się nie zastanawiamy, jak to wygląda w rzeczywistości. Michelle Cohen Corasanti nie unika trudnych tematów. Nie stroni też od polityki. W książce pełno jest grozy i cierpienia, które nie raz sprawiają, że łzy stają w oczach. Drzewo migdałowe to piękna opowieść, lecz wcale nie lekka. Mamy tu przekaz, który skłania do myślenia. Widzimy bardzo wyraźnie, jak ważne jest, by każdy dzień miał znaczenie, by cieszyć się z tych prostych, małych rzeczy i uświadamiamy sobie wpływ jednej decyzji na naszą przyszłość. Można też przyznać, że jest to opowieść o przebaczeniu, więzach rodzinnych, przyjaźni i prawdach, które możemy odnaleźć w życiu każdego z nas.

Nie myślcie sobie, że w książce jest tylko wiedza i morał. Autorka posiada naprawdę dobry warsztat, dzięki któremu bardzo umiejętnie wplotła w przesłanie opowieść o pewnym chłopcu. Czytając Drzewo migdałowe nie miałam wrażenia, że czytam książkę polityczną, a autorka zbyt moralizuje. Otrzymałam piękną i mądrą historię, gdzie życie głównego bohatera zmuszało do refleksji i podziwu. Nie powiem, że zawsze się ją lekko czytało, ale za to w opowieść można się niewyobrażalnie wciągnąć. Wędrujemy strona za stroną przez życie Ahmada i choć mogłoby się wydawać, że nie może się zdarzyć więcej nic interesującego, to jesteśmy ciekawi każdego kolejnego dnia, miesiąca i roku. Trzeba też wspomnieć o samym tytule, który stanowi jakoby hołd dla niezwykle ważnego dla rodziny Ahmada drzewa.

W książce ukazaną mamy również bardzo bogatą kreację bohaterów. Główna postać - Ahmad - to mądry, skłonny do poświęceń chłopak. Jego zachowanie często może budzić podziw, a dążenie do celu stanowi w pewnym sensie natchnienie dla nas. Na uwagę zasługuje profesor Szaron czy Baba - ojciec chłopaka. Ten drugi dostarczał wielu mądrości i mimo problemów, z którymi się musiał zmierzyć, wnosił pozytywną energię do tej opowieści. Mamy także Abbasa - brata Ahmada, będącego symbolem nienawiści i stanowiącego kontrast dla głównego bohatera. Przy postaciach muszę wspomnieć o jednej rzeczy, która mnie irytowała. Chodzi mi o fakt, że prawie każdy odniósł życiowy sukces. Mimo trudnych warunków i konieczności podjęcia ciężkiej pracy, aby utrzymać rodzinę, nie tylko mądry Ahmad zdobył profesorskie wykształcenie, ale też jego rodzeństwo, a później wnuki. Nawet żona, która początkowo nie potrafiła sama zrobić zakupów, stała się kobietą biznesu. Może się czepiam i jestem tak okrutna, że nie pozwalam bohaterom na to szczęśliwe zakończenie, mimo trudów, które przeżyli, no ale...

Drzewo migdałowe to opowieść, której naprawdę warto poświęcić czas. Pokazuje ona izraelsko-palestyński konflikt i ważne w naszym życiu wartości. Choć wypełniona cierpieniem, daje też nadzieję na lepsze jutro. Autorka wykorzystała swoje umiejętności, aby stworzyć piękną historię, która z pewnością pozostanie ze mną na długo. Polecam gorąco!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania Drzewa migdałowego dziękuję Wydawnictwu SQN!

Michelle Cohen Corasanti, Drzewo migdałowe/The Almond Tree, str. 386, SQN, 2014

13 komentarzy:

  1. Ostatnio często spotykam tę książkę na blogach, to znak, że i ja ją muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i byłam pod ogromnym wrażeniem. Niby cały czas słyszymy tu i tam o konflikcie Izraela i Palestyny, ale dopiero Corasanti otwiera ludziom oczy na ten problem, a w połączeniu z jej świetnym warsztatem... otrzymujemy do ręki naprawdę niezwykłą książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo dobrego słyszałam już o tej powieści i o ile pewnie nawet nie zwróciłabym uwagi na ten tytuł, bo porusza dość ciężkie tematy, to jednak te pozytywne opinie zdecydowanie mnie do niej przekonują. :) Gdybym miała okazję przeczytać tą pozycję, to chętnie bym skorzystała. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieco już mi się obiło o uszy na temat tej książki i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że bardzo chcę ją przeczytać. Lubię od czasu do czasu przeczytać coś, co niesie ze sobą jakieś wartości i przekaz, pokazuje prawdziwe i pełne szczerości spojrzenie na sprawy, z których wagi nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie wiem o tym konflikcie i jest to podstawowy powód, dla którego mam ochotę na "Drzewo migdałowe" I na pewno prędzej czy później przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam na uwadze tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jest to książka w moim stylu, ale ostatnio szukam czegoś poważnego i wydaje mi się, że ta książka idealnie się do tego nadaje. Nie czepiasz się. Życie nie jest idealne. To raczej niezbyt możliwe, żeby wszyscy odeniśli sukces, choć nie powinnam oceniać, bo nie czytałam jeszcze książki.
    Pozdrawiam ;)
    lustrzananadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tej książce jednak dzięki tobie mam teraz coś co muszę jak najszybciej przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że to raczej naturalne, że irytowało Cię, że wszyscy "dobrzy" bohaterowie odnieśli sukces - bo jakoś tak podświadomie czujemy, że to zakończenie zbyt szczęśliwe, żeby mogło się zdarzyć w normalnym życiu :)
    Gdy widzę książkę z drzewem w tytule i utrzymaną w takim właśnie stylu, jak ta, przypomina mi się "Moje drzewko pomarańczowe" :) Nie pamiętam już dokładnie fabuły tej książki, ale też była to taka trochę baśń, trochę przypowieść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kojarzę jej, ale zaraz obczaję. "Drzewa migdałowego" raczej pod baśń nie można podpiąć, ale nie zmienia to faktu, że książka jest naprawdę warta uwagi.:)

      Usuń
    2. Nie chodziło mi o taką baśń stricte, tylko raczej coś właśnie w takim klimacie historii z morałem, pełnej rad związanych z życiem, historię z takim specyficznym klimatem, jakby nie do końca rzeczywistym :) Nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi, bo chyba nie potrafię odpowiednio tego nazwać :D

      Usuń
    3. To się nie zrozumiałyśmy. ;) Chyba wiem, co masz na myśli.:)

      Usuń
  10. Jeśli zobaczę gdzieś tą książkę, postaram się przeczytać, bo brzmi naprawdę ciekawie. ;)

    OdpowiedzUsuń