Bliżej słońca - Richard Paul Evans
11.7.14
Richard Paul Evans to jeden z bardziej znanych autorów. Każda z jego jedenastu powieści gościła na liście bestsellerów "The New York Timesa", a przetłumaczenie ich na dwadzieścia dwa języki dowodzi tylko ich popularności. Od dawna chciałam zapoznać się bliżej z autorem, aby przekonać się, w czym drzemie jego sława. W końcu przyszła na to pora.
Christina od dawna planowała swój wymarzony ślub. Nie przewidziała tylko jednego - że jej narzeczony opuści ją tydzień przed wielkim dniem. Zrozpaczona kobieta wraz z najlepszą przyjaciółką postanawia udać się na misję humanitarną do Peru. Tam los połączy ją z Paulem, którego życie także nie oszczędzało. Pewnego Bożego Narodzenia na jego dyżurze w szpitalu zmarły dwie osoby. To przykre zdarzenie miało dla niego tragiczne skutki. Jedno miejsce jednak jest w stanie nie tylko połączyć ludzi, ale też zmienić ich spojrzenie na świat.
Prawdę mówiąc mam bardzo mieszane uczucia odnośnie tej książki. Z jednej strony doceniam pana Evansa za pomysł na całość i poruszone wątki. Misje humanitarne, sytuacja dzieci w Peru - bardzo się cieszę, że autor postanowił poświęcić tym tematom swój czas. Jeżeli dodać do tego opis plemion, dżungli czy zwiedzanych miejsc, to wyjdzie z tego całkiem przyjemny klimat, o którym bardzo miło się czyta. Cała książka wypełniona jest swego rodzaju ciepłem, łatwo można się przy niej odprężyć, nie narażając się na palpitacje serce. Ta historia jest naprawdę ciekawie napisana, tak aby czytelnik mógł łatwo wdrążyć się w opowieść i przy tym zrelaksować. Autor zaserwował nam też piękne przesłanie, które możemy zobaczyć na okładce - ,,najlepszym lekarstwem na złamane serce jest oddać je innym". Wierzcie mi, nabiera ono prawdziwego sensu dopiero, kiedy pozna się tę historię.
Z drugiej jednak strony jestem przerażona banalnością tej opowieści. Wiem, że opis nie sugeruje, nie wiadomo czego, ale na samym początku autor wspomina o motywach do napisania książki i już właśnie one pozostawiły mnie z nadzieją na nieco inną historię. Bliżej słońca jest jednak przewidywalne do bólu. A co gorsze, mam wrażenie, że w niektórych momentach można było napisać więcej i głębiej. Jak chociażby w temacie dzieci w Peru, któremu autor mógł poświęcić więcej miejsca. Tutaj każde wydarzenie szło, jak po maśle, a nawet jeżeli wypłynęły pewne przeciwności i tak było wiadomo, że skończą się dobrze. Sami bohaterowie byli strasznie... poprawni i nieco zbyt wyidealizowani. Sympatyczni, to fakt, ale też i mało zapadający w pamięci. Ich miłość, tak jak i sama akcja, była dla mnie zbyt prosta. Choć ubrana w piękne przesłanie, to jednak zbyt zwyczajna, zbyt banalna.
Bliżej słońca to z pewnością dobra książka na wakacje. Pozwalana na podróż z autorem do magicznego miejsca i pełen relaks w trakcie czytania. Ma piękne przesłanie i wypełniona jest promieniującym ciepłem. Choć posiada też wady, które uniemożliwiają zaliczenie jej do tych naprawdę dobrych powieści, to właśnie jej klimat sprawił, że będę ją miło wspominać. W przyszłości chętnie poznam inne książki Evansa, aby się przekonać, czy może one spodobają mi się bardziej. Decyzję, czy chcecie sięgnąć po Bliżej słońca pozostawiam Wam.
Moja ocena: 6/10
Richard Paul Evans, Bliżej słońca/The Sunflower, str. 315, wyd. Znak, 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPewnego Bożego Narodzenie chyba powinno być a zamiast e na końcu. Co do książki to mam w planach bo bardzo lubię styl tego autora.
OdpowiedzUsuńPrzeoczyłam tę literówkę. ;) Dzięki!:)
UsuńMnie zdziwiło, że ten autor napisał też serię o Michaelu Veyu! Nie czytałam jej jeszcze, ale pisałam ostatnio o drugim tomie i robiąc research, mocno mnie ta informacja zaskoczyła.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na książkowy konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/07/richard-paul-evans-michael-vey-bunt_10.html - 5 książek do zgarnięcia dla jednej osoby (do wyboru z wielu!) :)
Dałabym jednak szansę książce i przeczytała :)
OdpowiedzUsuńJa odebrałam książkę dużo lepiej. Ogólnie kocham Evansa, i jest to jeden z niewielu, u których banalność kompletnie mi nie przeszkadza. Po prostu uwielbiam jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńTen autor od dość dawna chodzi za mną i nie daje mi spokoju, dlatego planuję przeczytać coś sygnowanego jego nazwiskiem w najbliższym czasie. :)
OdpowiedzUsuńWstyd - nie znam kompletnie twórczości tego autora. Ale na usprawiedliwienie powiem tylko tyle: czasu brak na wszystko :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności z autorem, ale ta lektura chyba nie jest najlepszym pomysłem na pierwsze spotkanie
OdpowiedzUsuńChyba ta książka nie jest dla mnie, trochę nie odpowiada mi tematyka, no i skoro piszesz, że strasznie banalna, to chyba sobie daruję. ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ta książka mnie do siebie nie przekonuje. Pierwszą rzeczą, na którą zwracam uwagę w książkach jest kreacja bohaterów. A jeśli jacyś nie wzbudzają mojej sympatii, to właśnie ci wyidealizowani, którym wszystko idzie zbyt... prosto. Nie czytałam jeszcze ani jednej książki tego autora i choć te misje mnie ciekawią to... nie. Te wady, które wypisałaś jakoś przeważają szalę na niekorzyść książki. Ale nie mówię nie autorowi. Mam ochotę poznać jego styl pisania, także pewnie po jakieś jego dzieło w końcu sięgnę z biblioteki. Ale nie będzie to "Bliżej słońca". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry