Hopeless - Colleen Hoover

9.7.14


Są takie lektury, które na pierwszy rzut oka niepozorne, potem wstrząsają nami do głębi. O Hopeless było głośno już na długo przed premierą. Przyznaję, że właśnie ten szum popchnął mnie do sięgnięcia po książkę Colleen Hoover. Początkowo obawiałam się, że może fanów jest już zbyt wiele i ja nie dołączę do ich grona. Szybko jednak przekonałam się, że moje obawy są bezpodstawne.

New Adult spotykamy ostatnio na każdym kroku. Trudna przeszłość, wielka miłość - zbyt wiele do tłumaczenia tu nie ma. W Hopeless też mamy ten schemat. Dwójka nastolatków - Sky i Holder - ze złą reputacją. Kiedy się poznają, już wtedy kłopoty można wyczuć w powietrzu. Wspólnie spędzony czas sprawia, że coraz bardziej zbliżają się do siebie. Połączy ich wielka miłość, a odkryte fakty z przeszłości będą miały drastyczny wpływ na ich życie.

Ustalmy coś na początku. Hopeless to NIE JEST kolejny błahy romans. To też NIE JEST kolejne takie samo New Adult. Mamy tu wszystkie potrzebne cechy, które mogą zapowiadać przeciętną historię, ale już po kilku stronach czytelnik zdaje sobie sprawę, że wcale taką nie będzie. Całość niesie za sobą tak olbrzymie emocje, że aż nie można tego wyrazić słowami. Od pierwszej do ostatniej strony doświadczyłam gamy różnych przeżyć, od dobrych po złe. Byłam wielokrotnie wściekła na autorkę, że postanowiła przed bohaterami takie kłody, ale też wdzięczna, że postanowiła ominąć je w taki sposób. Zakochałam się w przedstawionym uczuciu, ale też serce mi się krajało, kiedy czytałam o bólu. Rozwiązując kwestię romansu, trzeba szczerze przyznać, że w przypadku Sky i Holdera to nie jest jakieś cukierkowe uczucie. Ich relacja jest delikatna, subtelna i na swój sposób magiczna, ale od cukierkowości dzieli ją olbrzymi ból, obok którego czytelnik nie może przejść obojętnie.

Podobał mi się pomysł z systematycznym powracaniem do przeszłości w snach. Choć przez to domyśliłam się bardzo szybko, co jest grane, to jednak fakt ten pozwolił mi inaczej spojrzeć na zachowanie bohaterów. Jestem pod olbrzymim wrażeniem całego konspektu książki, który sprawia, że jest to na naprawdę dobra lektura. Jestem też pod wrażeniem małych gestów, prostych czynności i codzienności. Bo czytało się o tym świetnie! Do tego język autorki, który wywołał całe to uwielbienie i gamę przeżyć. Colleen Hoover przedstawiła tę pozycję w naprawdę świetny sposób, zaczarowała tłumy, a w tym mnie.

Pokochałam też całym sercem bohaterów. Zacznijmy od Sky, którą podziwiam za odwagę i współczuję jej tego, co musiała przejść. Lubiłabym ją i bez tego. Za to, jaka była i po prostu, bo tak! Może to świadczyć o tym, że spełniła rolę sympatycznej bohaterki. Holder to chłopak w stylu tych, w których możemy się zakochać, na pierwszy rzut oka zbyt idealny, żeby okazał się prawdziwy. Był też jednak bardzo złożoną postacią. Trudno go było rozgryźć i wytłumaczyć sobie jego zachowanie. Później to wszystko nabrało sensu oczywiście. Pokochałam też innych. Choćby Six czy Breckina. Byli bohaterami w rodzaju tych, których po prostu trzeba lubić. Wszystkie postaci stworzone przez autorkę mają tu jedną, ważną cechę - emanują prawdziwością. I za to ich uwielbiam!

Nie chcę zdradzać o Hopeless już nic więcej, niż to zrobiłam wcześniej. To po prostu jedna z tych książek, które trzeba przeczytać samemu i przeżyć opowiadaną w nich historię, bo wszelkie spoilery mogą tylko popsuć radość z lektury. Ja jestem ogromnie szczęśliwa, że ją poznałam, bo dawno żadna książka nie poruszyła mnie aż tak bardzo. Dawno nie czytałam lektury, z której emocje wylewały się dosłownie z każdej strony, a ja przy tym przeskakiwałam od radości do smutku. Przeczytajcie! Choćby z ciekawości, o co cały ten szum. Przekonacie się, że Hopeless to pozycja niezwykła!

Moja ocena: 10/10

Colleen Hoover, Hopeless, str. 377, Otwarte/Moondrive, 2014

26 komentarzy:

  1. Czytam już kolejną pozytywną recenzję :) Bardzo, bardzo pozytywną i mój apetyt na "Hopeless" wzrasta cały czas. Teraz już wiem, że muszę mieć ją u siebie i dowiedzieć się co takiego zrobiła autorka, że książka wstrząsnęła bardzo dużym gronem osób! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spotkałam jeszcze ani jednej negatywnej recenzji na temat tej książki. Bardzo chętnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę przeczytać i za parę dni to nastąpi , więc jestem wstrząśnięta ( pozytywnie ) Twoją recenzją ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mhm, no i właśnie wyrzucam sobie swoją własną głupotę. Miałam tę książkę prosto przed nosem, już miałam kupić, już, już, sekundka, prawie... i nie kupiłam! Czemu? Wymyśliłam sobie, że jednak mi się nie spodoba! No i wzięłam w zamian dwie inne pozycje, z których prawdopodobnie będę tak samo zadowolona jak z Hopeless, jeśli kiedykolwiek uda mi się tę powieść zdobyć, żeby przeczytać i, tak jak Ty, się w niej zakochać. :)
    Pozdrawiam cieplutko. :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Odwracałam wzrok od tej książki nawet nie czytając o czym jest bo myślałam, że będzie romansidłem. Ale po przeczytaniu Twojej recenzji wiem, że byłam niesprawiedliwa :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo głośno o tej książce ostatnio. Dużo recenzji już się przewinęło i nie przypominam sobie żebym natrafiła na negatywną. Na pewno ją przeczytam jak trafi się okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, aż tak? Coś tam czytałam, że "Hopeless" jest świetne, ale nie spodziewałam się, że aż tak zachwyci wielu bloggerów. Zdecydowanie ją kupię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszyscy chwalą, może i mi się w końcu uda przeczytać tę książkę. ;) Obym tylko nie postawiła sobie zbyt wysokich oczekiwań co do niej, po takich pozytywnych recenzjach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po takiej recenzji mam na tę książkę jeszcze większą chęć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny post :)

    KTOŚ MOŻE OBSERWACJĘ ZA OBSERWACJĘ?
    DAJ PIERWSZY OBSERWACJĘ A JA SZYBKO SIĘ ODWDZIĘCZĘ :)

    http://modoy-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Absolutnie muszę przeczytać "Hopeless" - na własnej skórze sprawdzić, czy powieść Hoover mnie poruszy i emocjonalnie zmiażdży.
    Pozdrawiam,
    Nada

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ wysoka ocena! Utwierdziłaś mnie tym bardziej w fakcie, że warto sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę mieć tą książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zbieram się za jej kupienie ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszy mnie kolejna taka recenzja, bo Hopeless już do mnie idzie pocztą z wymiany :) Nie mogę się doczekać, bo czuję, że sama też zasilę grono fanów tej książki!

    P.S. Zaobserwowałam Cię od nowa i chyba znowu zaczęłaś mi się aktualizować na liście czytelniczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakim cudem ją dorwałaś na wymianie?
      Zrobię tak u Ciebie.;)

      Usuń
    2. Też się zdziwiłam, ale aż dwie osoby zaproponowały :) Miałam się nawet skusić na oba egzemplarze i drugi też trzymać na wymianę za coś fajnego :D

      Usuń
  16. I dlatego Hopeless jedzie ze mną na wakacje. Nie mogę się doczekać po takiej opinii <3

    Przy okazji zapraszam do mnie na książkowy konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/07/richard-paul-evans-michael-vey-bunt_10.html - 5 książek do zgarnięcia dla jednej osoby (do wyboru z wielu!) :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na pewno przeczytam:) Po takiej recenzji nie można się nie skusić!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ach, nie wiem czy muszę mówić cokolwiek o tej książce, bo jeśli byłaś u mnie na recenzji tego dzieła, to doskonale wiesz, że "Hopeless" zrobiło na mnie tak wielkie wrażenie, jak na tobie. Rany. Jestem po prostu... urzeczona. Zaaferowana. Oczarowana. I kolejnych książek tej autorki będę wyczekiwać z ogromną niecierpliwością, choć wątpię żeby którakolwiek z nich miała przebić "Hopeless". :D Choć kto wie? W końcu to ta sama autorka ^^
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  19. Są różne opinie o tej książce ale i tak mam na nią wielką chrapkę. :)

    lustrzananadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Na początku jakoś mnie do Hopeless nie ciągnęło - prawdopodobnie przez ten szum, który u mnie czasem działa jak antyreklama :P Im bardziej zachwalają, tym bardziej ja się bronię przed przeczytaniem :P Ale coś ostatnio zaczynam się łamać i chyba też się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak często mam, ale wierz mi, że w przypadku Hopeless naprawdę warto się złamać!;)

      Usuń