Jak zapewne mogliście zauważyć w blogosferze trwa Tydzień z literaturą dziecięcą i młodzieżową organizowany przez Mery z Gwiazdowego gościńca. Zainspirowana, postanowiłam wrócić do błogiego czasu dzieciństwa i wczesnych lat, w których mogłam zaliczać się już do młodzieży i przedstawić Wam lektury, które u mnie królowały. Oto i one:
Dzieciństwo żadnego dziecka nie może być prawdziwym dzieciństwem bez Astrid Lindgren. Dzieci z Bullerbyn były oczywiście moją szkolną lekturą. Pamiętam, jak czytałam z zapartym tchem i też chciałam mieć takie przygody, jak bohaterowie. Po skończeniu wypożyczyłam Braci Lwie Serce i mój zachwyt był jeszcze większy. Książkę tę poznałam w wieku dziesięciu czy jedenastu lat i była ona wtedy dla mnie pełna tajemniczości, smutku i ciepła za razem. Podejrzewam, że jeżeli przeczytałabym ją jeszcze raz w tej chwili, nadal by taka była. Kolejną szkolną lekturą, która poruszyła moje małe serce była Mała księżniczka. Czytałam ją z wypiekami na twarzy i odczuwam niemal osobiście wszystkie sukcesy i niepowodzenia Sary. Film z Shirley Temple, choć był dobry, to jednak nie przypadł mi już tak do gustu, jak wersja papierowa i było to moje pierwsze stwierdzenie, że książki są lepsze.
Drugą trójkę otwierają moje ukochane Muminki. Doskonały przykład, że Dobranocka może zmienić życie dziecka. Zawsze z ogromną chęcią zasiadałam przed telewizorem i oglądałam kolejne przygody rodziny Muminków. Przełożyło się to oczywiście na książki. Dalej mamy kolejną świetną lekturę - Tajemniczy ogród. Ci, którzy czytali z pewnością wiedzą o co chodzi. Książka to bardzo poruszająca i chwytająca za serce, więc jak tu jej nie wspominać w tak ciepły sposób? Przedostatnia już lektura to Ida sierpniowa. Małgorzatę Musierowicz zna chyba każdy. Tę książkę również musiałam przeczytać do szkoły i nie ukrywam, że bardzo mi się podobała. Wcześniej i później robiłam podejścia do twórczości pani Musierowicz i zawsze niemiłosiernie się męczyłam, ale ta jedna pozycja naprawdę przypadła mi do gustu. Chyba Jeżycjada w ogólnym ujęciu nie jest dla mnie.
Ostatnią pozycję przypomniała mi Marta. Wiedziałam, że o jakiejś książce zapomniałam, ale dalej się zastanawiam, jak mogłam pominąć właśnie Anię z Zielonego Wzgórza. Ania to po prostu Ania. Jest niezwykła pod każdym względem i zdobywa rzesze fanów. Przeczytałam tylko pierwszą część jej przygód, ale teraz czuję, że muszę nadrobić kolejne.
Przyznaję, że pisząc tego posta zebrało mi się na wspomnienia, za co dziękuję Mery. Wynikło z tego postanowienie, że muszę wrócić do tych moich ulubionych lektur. Szczególnie do ,,Braci Lwie Serce", ,,Małej księżniczki" i ,,Tajemniczego ogrodu". Dzieciństwo jednak to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu...
A jakie są Wasze ulubione lektury z młodych lat? Chętnie je poznam!
"Dzieci z Bullerbyn", "Mała księżniczka" i "Tajemniczy ogród" zdecydowanie! Braci "Lwie Serce" nie czytałam i chyba to zrobię niebawem :-) Ale gdzie tu miejsce na "Anię z Zielonego Wzgórza"? :P
OdpowiedzUsuńO Matko!!! Wiedziałam, że o jakiejś książce zapomniałam, ale żeby o Ani? Wieczorem edytuję, bo tak nie może być;)
UsuńPo pierwsze - dziękuję za dołączenie do akcji. :-)
OdpowiedzUsuńTak obserwuję jednym okiem, co dzieje się z ankietami (wybór ulubionych autorów) i o ile w pierwszej pani Musierowicz odskoczyła wszystkim, to w drugiej Lindgren z Burnett nie są od siebie aż tak oddalone. Przyznam, troszkę mnie to zdziwiło, ponieważ raczej stawiałam na Nesbit czy coś. No i, chociaż uwielbiam Małą księżniczkę czy Tajemniczy ogród (w drugim przypadku - ekranizacja, ekranizacja jest super!), to wielką miłością do niej nigdy nie pałałam...
Muminki, Idusia, Bracia Lwie Serce - czy trzeba coś jeszcze dodawać? :)
Oj, nie trzeba, nie trzeba;)
UsuńEkranizacja Małej księżniczki była w porządku, ale książka sto razy lepsza:) Ja głosowałam na Lindgren;)
W dzieciństwie czytałam bardzo mało, jednak teraz staram się to wszystko nadrabiać i zdecydowanie "Opowiadania z Doliny Muminków", "Ida sierpniowa" oraz "Tajemniczy ogród" są świetne :)
OdpowiedzUsuń"Dzieci z Bullerbyn" to pierwsza książka jaką wypożyczyłam z biblioteki :) Sentyment!
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie oprócz "Idy sierpniowej" :) Też mi się strasznie podobały :) A małą księżniczkę przeczytałam 3 razy :D
OdpowiedzUsuńaah, "Dzieci z Bullerbyn", "Mała księżniczka".. tyle wspomnień.
OdpowiedzUsuńnatomiast "Ida Sierpniowa" to książka nie dla dzieci, tylko raczej dla młodzieży - choć jestem pewna, że i jako dorosła będę się zaczytywała w Jeżycjadzie, kochamkocham <3
W akcji można przedstawiać książki dla dzieci i młodzieży. Co prawa ,,Ida..." trochę nieadekwatna do tytułu posta, ale chciałam ją zamieścić.;)
UsuńMnie jakoś Jeżycjada nie podchodzi:(
Nie byłabym taka pewna. wiele osób nie zna "Idy sierpniowej" bo nie jest to lektura obowiązkowa w wielu szkołach. Ja na przykład przeczytałam ją nie dawno i jestem zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że nie wszyscy muszą znać. Napisałam, że Małgorzatę Musierowicz (nie Idę) zna chyba każdy, bo nie oszukujmy się, to jednak z bardziej popularnych pisarek w naszym kraju. :)
UsuńCudowne książki! Uwielbiam je. :)
OdpowiedzUsuń"Dzieci z Bullerbyn" były zawsze bliskie mojemu sercu. Ostatnio też pokochałam "Braci Lwie Serce", których przeczytałam dopiero parę dni temu. Dziwię się sobie, jak mogłam żyć w nieświadomości, że istnieje taka piękna książka dla dzieci!
Uwielbiam również "Tajemniczy ogród". Pamiętam jak przy pierwszej lekturze tej książki była bardzo wzruszona. Piękna opowieść.
Jeżycjadę dopiero poznaję, ale już czuję, że na pewno mi się spodoba.
Najważniejsze, że w ogóle przeczytałaś;) Tajemniczy ogród jest świetny:D
Usuń"Dzieci z Bullerbyn" oczywiście! Dokładnie pamiętam swoje zdziwienie, jak mi się ta ksiażka spodobała;)
OdpowiedzUsuńU mnie: ,,Dzieci z Bullerbyn", ,,Bracia Lwie serce", ,,Tajemniczy ogród", ,,Mała księżniczka" (swoją drogą T.O i M.K - niesamowite ekranizacje filmowe). Do tego ,,Karolcia", ,,Mały książę" i ,,Spotkanie nad morze". I oczywiście ,,Ania z Zielonego wzgórza" :))
OdpowiedzUsuńAnia zdecydowanie zajmuje wyjątkowe miejsce, także i u mnie :-)
OdpowiedzUsuńW swoim zestawieniu na pewno wspomniałabym o baśniach Andersenach - bo to jedna z pierwszych książek, które przeczytałam. Pamiętam też "W pustyni i w puszczy", "Dzieci z Bullerbyn" - a kto ich nie pamięta?, "Małą księżniczkę", "Tajemniczy ogród" i chyba nieco gorszego od nich "Małego Lorda". A ukoronowaniem tego wszystkiego jest "Władca pierścieni" :-)
Też kochałam baśnie Andersena, ale jednak w filmowym wydaniu. Przeczytałam niektóre, ale tutaj bardziej podobały mi się wersje filmowe;) Małego Lorda nie czytałam. Władcy pierścieni też - jeszcze:D
Usuń