Autor: Carrie Ryan
Tytuł: Las Zębów i Rąk
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Liczba stron: 345
Moja ocena: 6/10, 4/6
W życiu człowieka, nigdy nic nie układa się tak, jakby on tego chciał. Zdarzają się niespodziewane sytuacje, którym trzeba sprostać, przypadek o sobie przypomina, a ciąg zdarzeń, który potem zostaje wywołany wywraca nasze życie do góry nogami. Choć chciałoby się potem cofnąć czas, to jednak nie można już tego zrobić i pozostaje jedynie ratować to, co jeszcze można. W takiej właśnie sytuacji znalazła się Mary - bohaterka ,,Lasu Zębów i Rąk".
Dziewczyna żyła w świecie po Powrocie. W tym czasie ludzie zostali zarażeni, umarli i powrócili, jako Nieuświęceni, polujący na żywych. Na świecie pozostała tylko garstka zdrowych ludzi, którzy stworzyli osadę, a żeby bronić się przed Nieuświęconymi odgrodzili ją siatką. W miasteczku porządku strzegło Siostrzaństwo i Strażnicy. Pilnowali, aby ludzie żyli zgodnie z prawem i zapewnili przetrwanie gatunku. Kiedy nadchodził czas musieli wziąć ślub, mieć dzieci i je wychować. Mary jednak nigdy nie była taka, jak wszyscy dookoła niej. Od zawsze wiedziała, że świat nie kończy się w Lesie. Że jest coś więcej. Każdej nocy marzyła o Ocenie i przypominała sobie historie sprzed Powrotu, które opowiadała jej matka. Kiedy jej rodzice zostali zarażeni, trafiła do Siostrzaństwa, gdzie miała się uczyć, aby zostać jedną z nich. W momencie, kiedy pod ich opiekę trafia Travis, jej wielka miłość i zarazem przyszły narzeczony jej najlepszej przyjaciółki, dziewczyna mimo prób wie, że nie jest w stanie bronić się przed miłością. Mary odkrywa także sekret, który poddaje w wątpliwość wiarygodność Sióstr. Kiedy jej dotychczasowy świat legnie w gruzach, będzie musiała nauczyć się walczyć o marzenia.
Przyznacie sami, że powieści antyutopijnych mamy na rynku sporo. Sama je wprost uwielbiam, a że wybierać jest w czym, czytać można w nieskończoność. Kiedy jednak książek z danego gatunku jest multum, pojawia się możliwość powielania pewnych schematów. Coś takiego niestety znalazło się w ,,Lesie Zębów i Rąk". Odizolowaną społeczność, ,,złych" po drugiej stronie i swego rodzaju rząd, chcący ratować ludzi, możemy spotkać naprawdę w wielu pozycjach. Jako jednak, że książka pojawiła się na rynku około dwóch lat temu, mogę ten fakt wybaczyć autorce. Gdybym przeczytała książkę w momencie wydania, pewnie zachwycałabym się nad tym pomysłem. Nawet teraz, wśród wielu podobnych schematów, pozostaje on w jakimś stopniu inny i intrygujący. Wędrówka wśród labiryntów ścieżek, szukanie wskazówek i Nieuświęceni czający się na każdym kroku wprowadzają naprawdę sporą dawkę tajemniczości i klimatu, który książka wprost musi mieć.
Sama fabuła w jakimś stopniu mnie nie usatysfakcjonowała. Oczywiście wydarzenia były wciągające, nie nudziły, a co więcej - intrygowały. Mimo to mam wrażenie, jakby mogło się zdarzyć coś więcej, a wszystko mogło być poprowadzone w jakiś głębszy sposób. Za dużo było zwykłego siedzenia w miejscu. Można było wykorzystać ten czas na tworzenie relacji między bohaterami, czy po prostu rozbudowywanie ich osobowości, a niestety tego zabrakło. Dialogów było, jak na lekarstwo, a przecież to one w wielkim stopniu wyznaczają nam tę osobowość. Tu dużo rzeczy działo się ,,bez słów". Dodatkowo narracja poprowadzona została w czasie teraźniejszym, czego niezbyt lubię. Miało to pewnie dodawać akcji, jednak mnie niestety irytowało.
Główna bohaterka - Mary - była odważna, musiała znieść wiele i sprostać rzeczom, których żadne z nas nigdy nie doświadczy. Mimo to irytowała mnie. Nie rozumiałam i chyba nie będzie mi dane zrozumieć jej pragnienia zobaczenia oceanu. Wiem, dlaczego miała właśnie takie marzenie i nie ten fakt mnie denerwuje, jednak to, że podporządkowywała mu ona całe swoje życie. Tak naprawdę to taka mała egoistka z niej była. Poza tym co możemy sami zaobserwować, zarówno o niej, jak i o pozostałych bohaterach niewiele wiemy. Mamy co prawda, jakieś wspomnienia z dzieciństwa, jednak ich osobowość pozostaje dla nas niewiadomą. Byli, ale nic po za tym. Nikt się nie wyróżniał, nie fascynował, ani nie pozwalał na branie z siebie przykładu. Choć mówię to z ciężkim sercem, jednak muszę to przyznać, że byli po prostu bezbarwni.
,,Las Zębów i Rąk" to książka, która swego czasu zrobiła furorę i furorę tę, jak najbardziej rozumiem. Teraz jednak wśród wielu podobnych pozycji na rynku, pozostaje dość w tyle. Choć czyta się ją naprawdę dobrze, ma tajemniczy klimat, a wydarzenia intrygują, to jednak pozostawiła we mnie niedosyt. Choćby pod względem bohaterów. Drugą część jednak z chęcią bym przeczytała. Często bywa, że kontynuacje są lepsze od pierwszych tomów i mam nadzieję, że tu właśnie tak będzie. Jeżeli ,,Las Zębów i Rąk" wciąż przed Wami, jak najbardziej mogę go Wam polecić. Nie powinniście wiele stracić, a może odkryjecie historię, która porwie Was zdecydowanie bardziej, niż mnie.
Intryguje mnie ta książka, aczkolwiek nie wiem, czy warto ryzykować...
OdpowiedzUsuńJeżeli Cię do niej ciągnie, jak najbardziej możesz sięgnąć:)
Usuńtakie książki przestały mnie rajcować już jakiś czas temu. a jeśli chodzi o tematykę zombie, to o wiele bardziej ciekawi mnie "Feed'.
OdpowiedzUsuńTeż z wielką chęcią bym przeczytała ,,Feed":)
UsuńZaczęłam czytać ponad miesiąc temu, ale jakoś początek mnie nie zainteresował i odłożyłam ją na półkę. Na pewno do niej wrócę, ale nie mam pojęcia kiedy.
OdpowiedzUsuńoj tym razem nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńTroszkę mnie teraz zbiłaś z pantałyku, bo byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tej książki, a tu proszę - narracja w czasie teraźniejszym, której nie cierpię. No nic, mam nadzieję, że fabuła jednak się obroni i rzeczywiście będzie mi się dobrze czytało :-)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię narrację w czasie teraźniejszym, mimo to nie sięgnę po „Las Zębów i Rąk”. Przyznam, że kiedyś bardzo mnie ta książka intrygowała, ale teraz nie sądzę żeby mi się spodobała, tak jak napisałaś w recenzji, za dużo podobnych na rynku. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę dość dawno, ale bardzo mi się podobała. Druga część trochę mniej. Może dlatego, że nie znałam jeszcze tylu powieści antyutopijnych polubiłam twórczość pani Rayan ;)
OdpowiedzUsuńKocham antyutopię, ale nie czytam dużo tego typu książek. Boję się do nich zrazić. Ale może skuszę się na las zębów i rąk :-)
OdpowiedzUsuńMiałam ta przyjemność przeczytać tę książkę właśnie kilka chwil po jej publikacji i była dla mnie na ten czas całkiem przyjemna lekturą, jednak z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że są lepsze pozycje właśnie z tej dziedziny :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Mi też całkiem się podobała. Oczywiście w porównaniu z innymi dystopijnymi ksiażkami nie wypada tak świetnie.;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już różne opinie. Pozytywne i negatywne. Chętnie sama się przekonam co sądzę na temat tej książki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Las Zębów i Rąk" ponad dwa lata temu i mimo upływu czasu nadal pewne wydarzenia, sceny z niego siedzą mi w głowie, co chyba oznacza, że przypadł mi do gustu. ;) W pewien sposób książka pani Ryan mnie oczarowała - wzruszyłam się przy niej w jednym momencie, co w moim przypadku nie zdarza się często. ;)
OdpowiedzUsuńChyba wiem, o jakim momencie mówisz i powiem Ci szczerze, że też się wzruszyłam. Do płaczu trochę brakowało jednak, ale łezka się w oku kręciła:)
UsuńMi się książka podobała. Mam też za sobą drugi tom, a teraz z niecierpliwością czekam na część ostatnią wieńczącą historię :)
OdpowiedzUsuńrecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę",
pozdrawiam :)
Jest to książka, która widnieje na mojej liście"Must Have" :) Bloga dodaję do obserwowanych i zapraszam również do mnie :)
OdpowiedzUsuń