Sala samobójców

24.2.13
NICK TO NIE IMIĘ. 

ŚWIAT TO NIE MATRIX. 

ŻYCIE TO NIE GRA, NIE DAJ SIĘ WYLOGOWAĆ!


Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. "Ona" zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do "Sali samobójców", miejsca, z którego nie ma ucieczki. Dominik, w pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze… [źródło]

Film Jana Komasy chodził za mną już od dłuższego czasu. Wszyscy go zachwalali, dziewczyny szalały za głównym bohaterem, a nauczyciele stawiali go za przykład, aby nas wychowywać. Mnie zawsze było z nim nie po drodze. A to brak czasu, a to coś innego (czytaj inny film) do obejrzenia. Ostatnio jednak postanowiłam się za siebie wziąć i nadrobić zaległości. Chęć sprawdzenia, co się kryje pod owym tytułem i czy swego czasu fenomen kina spodoba się i mnie przeważyła szale. I tak oto zasiadłam dzisiaj przed ekranem komputera i obejrzałam ten wychwalany przez wszystkich film. I powiem już teraz, że również i ja jestem nim zachwycona.

Film porusza problem dość ważny dla młodzieży, a mianowicie samotności i ewentualnych konsekwencji, do których może ona prowadzić. Każdy z nas ma problemy, mniejsze lub większe. Czasem może się zdarzyć, że nie umiemy sobie sami z nimi poradzić. Ludzie wrażliwi odczuwają to głębiej. W "Sali samobójców" widzimy, jak pewnemu chłopakowi z dnia na dzień załamuje się życie, przez co ucieka w świat wirtualny. Tam znajduje pocieszenie, którego nie mogą mu dać wiecznie zapracowani rodzice. Jednak, jak można się tego spodziewać nie kończy się to dobrze. Wyraźnie widzimy wiele innych alternatywnych zakończeń. Wiele furtek, które Dominik mógł wybrać, aby zmienić swoje życie. Nie zrobił jednak tego, i właśnie to tak nas porusza.

"Sala samobójców" stoi naprawdę na wysokim poziomie. To pierwsza produkcja w Polsce, gdzie akcja dzieje się częściowo w świecie awatarów. Dla mnie, jako dla antyfanki gier mógłby to być problem, jednak było wprost przeciwnie. Momenty "komputerowe" były nagrane bardzo dobrze. To swego rodzaju film w sieci, a akcja tam jest równie ważna, a czasem nawet ważniejsza niż w realu. Nie mogę też nic zarzucić grze aktorów. Doborowa obsada zrobiła swoje. Jakub Gierszał doskonale wywiązał się z postawionego mu zadania. Roma Gąsiorowska jak zwykle mnie zachwyciła. Śmiało mogę stwierdzić, że to jedna z lepszych polskich aktorek. Jej osoba hipnotyzuje chyba każdego. W tym filmie również tak było.

"Sala samobójców" to może nie idylla, którą ogląda się na poprawę humoru ani nie dobra opcja na nudę. To film, który porusza pewien problem, daje przestrogę na przyszłość, a nawet w pewnym stopniu uczy nas życia. Zakończenie wyciska łzy z oczu. Ja ciągle miałam nadzieję, że wszystko się jeszcze jakoś ułoży. Większość z z Was pewnie ma ten film już za sobą. Jeżeli jednak ktoś, tak jak ja, jeszcze go nie widział, to zdecydowanie go Wam polecam. 



I znowu muszę przeprosić za długo nieobecność. Powody chyba zna każdy. Książki się czytają, a recenzje piszą, także już niedługo coś się powinno pojawić. To moja pierwsza recenzja filmu. Nie mam za bardzo wprawy, bo jestem przyzwyczajona do recenzowania książek. Mam nadzieję, że nie wyszła strasznie źle.
Tymczasem pozdrawiam Was ciepło. Miłej niedzieli.
 A.