Relacja z 19. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie

27.10.15

Na Targach Książki w Krakowie byłam wcześniej tylko raz - rok temu. Porwana niezwykłą atmosferą i magią tego wydarzenia wiedziałam, że udam się na nie i w tym roku. Wyprawę tę ułatwił fakt, że przeniosłam się na studia do Krakowa. Dzięki temu na tym święcie książkoholików mogłam być aż przez trzy dni (zajęcia uniemożliwiły mi niestety pójście na Targi w czwartek).

W piątek na korytarzach Hali EXPO towarzyszyła mi Sylwia z My supernatural books. Korzystając z okazji, że nie było jeszcze wielkich tłumów, spokojnie obejrzałam wszystkie stoiska i zrobiłam książkowe zakupy. Promocje nie zachwycały, ale jednak prawie na każdym ze stoisk wydawnictw jakieś się pojawiły. Choć pewnie dałoby się znaleźć tańsze książki na jakimś dyskoncie książkowym, to jednak magia targów sprawiła, że skusiłam się na całkiem sporo pozycji i pomęczyłam mój portfel. 


W sobotę można było już podziwiać rzesze ludzi, którzy zawitali na Targi. Kolejki do wejścia jeszcze dało się znieść. Przerażały natomiast te do szatni. Na korytarzach nie było wcale lepiej. Trzeba było uruchomić niezłke zdolności logistyczne, żeby się gdziekolwiek dostać. Po krótkich oględzinach stoisk razem z Sylwią i Agnieszką z Anima Libros udałyśmy się na spotkanie blogerów, na którym zostały ogłoszone wyniki konkursu Literacki Blog Roku oraz Złota Zakładka - nagroda blogerów książkowych. Każdy z uczestników otrzymał od portalu Granice.pl po dwie książki oraz zestaw zakładek. Potem udałyśmy się z dziewczynami na stoisko Wydawnictwa Czwarta Strona, gdzie gościł Remigiusz Mróz. Po ponad godzinnym oczekiwaniu w końcu dopchałam się do autora i zdobyłam podpis. Choć nie czytałam jeszcze żadnej jego książki, to jestem teraz na dobrej drodze, żeby to nadrobić (spotkanie zobowiązuje;)). Zamknięciem sobotniego dnia było blogerskie spotkanie w Smakołykach. Niezmiernie się cieszę, że na nie poszłam, bo atmosfera była cudowna. Poznałam nowych blogerów, m.in. Julię z Kochajmy książki (okazało się, że studiuje na tym samym piętrze, co ja) i przesymaptyczną Anitę z Moja okładka. Podczas całego spotkania losowane były książki. Wierzcie mi, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. 







Niedziela upłynęła mi już spokojnie. Byłam na jednym z paneli dla blogerów: Blog książkowy uszyty na miarę - jak stworzyć atrakcyjny wizualnie content. Muszę przyznać, że okazał się naprawdę pouczający i postaram się wprowadzić choć część rzeczy w życie. Po pospacerowaniu jeszcze trochę przez targowe aleje pożegnałam się z nimi na kolejny rok.





Stoisko Wydawnictwa Otwartego jak zwykle królowało, jeśli chodzi o wystrój.

Andrzej Pilipiuk sfotografowany w biegu.



Moje targowe zdobycze książkowe.
I gadżetowe.

Te Targi Książki okazały naprawdę świetne. Oficjalnie dziękuję Sylwii i Agnieszce za przemiłe towarzystwo! Jesteście świetne! Żałuję jedynie, że nie udało mi się ze wszystkimi porozmawiać. A teraz pozostaje mi czekać na kolejne Targi za rok. 

Słabiutka jakość, ale jednak jakaś pamiątka.

Read more ...

Pierwsze koty - Ewa Nowak

20.10.15


Jeżeli ktoś choć trochę interesuje się literaturą, musiał choć raz spotkać się z Ewą Nowak. Jeżeli nawet nie czytał nic, co wyszło spod jej pióro, to nazwisko słyszeć musiał. Obowiązkowo. Kilka lat temu zgłębiałam twórczość tej Pani z dość dużym zapałem. I choć obyło się bez większych porywów i wzruszeń, to czas spędzony z lekturą okazał się naprawdę pouczający. Po tych kilku latach postanowiłam znów przeczytać coś jej autorstwa. I nasunął mi się wniosek, że wiek gimnazjalny jest najlepszy dla zaznajomienia się z twórczością tej pisarki.

Dzieje się tak chociażby przez wiek głównej bohaterki, która właśnie przeżywa uroki gimnazjalnego życia. Ada, to dziewczyna niezwykle uzdolniona plastycznie. Jak każdy jednak, musi sprostać pewnym problemom. Apodyktyczny ojciec śledzi każdy jej ruch, zbliżają się egzaminy gimnazjalne i konieczność wyboru liceum, a co za tym idzie podjęcie decyzji, czy wybrać praktykę, czy pasję, chłopak z dnia na dzień stał się dla niej oziębły, a każdą wolną chwilę wypełnia jej nowa praca. Jednym słowem nie jest łatwo. 

Książka ma niewątpliwie swoje plusy. Chociażby świetny kontekst psychologiczny, dogłębne ukazanie problemów rodzinnych i skutków, jakie mają one na rozwój młodego człowieka. Widać, że autorka ma duże doświadczenie i potrafi tak przedstawić sytuację, aby odwołać się do naszych emocji i sumienia. Nie muszę mówić o umiejętnościach pisarskich, bo w przypadku tak dużego doświadczenia świetne kreowania świata przedstawionego rozumie się samo przez się. Mamy też ciekawie przedstawione postaci i klimat Warszawa. I byłoby idealnie, gdyby nie jedna rzecz. Jestem już chyba za stara na tego typu historie. Wiedziałam, czego się spodziewać, naturalnie i sądziłam, że przypomnę sobie przyjemną atmosferę, która kilka lat temu towarzyszyła mi lekturze książek Pani Nowak. Tym razem jednak nie cieszyłam się z czytania tak, jak kiedyś, a w problemy bohaterów, jakoś nie mogłam się wczuć. Poznałam tę opowieść bez większych emocji, niestety.

To spotkanie z Ewą Nowak nie okazało się dla mnie takie, jakbym chciała. Nie oznacza to, że książka była zła. Jeżeli chodzi o wartość jej przekazu, to prezentuje naprawdę wiele. Po prostu to historia nie dla mnie, co nie znaczy, że innym się nie spodoba!

Moja ocena: 6/10

Ewa Nowak, Pierwsze koty, str. 318, Wydawnictwo Egmont, Warszawa, 2015

Za możliwość przeczytania Pierwszych kotów dziękuję Wydawnictwu Egmont!




Read more ...

[PRZEDPREMIEROWO] Tajemny ogień - C.J.Daugherty, Carina Rozenfeld

11.10.15


Z C. J. Daugherty spotkałam się wcześniej przy okazji uwielbianej przez wielu czytelników serii Wybrani. Choć przeczytałam tylko pierwszą część, to przyjemność, która mi towarzyszyła podczas lektury, narobiła mi ochoty na kolejne części. Dlatego też bez najmniejszego zastanowienia postanowiłam sięgnąć po inną opowieść, którą ta Pani stworzyła razem z Cariną Rozenfeld.

W Tajemnym ogniu poznajemy Taylor i Sachy. Całkiem różnych, choć tak do siebie podobnych dwoje młodych ludzi. Dziewczyna skupia się na szkole i dostaniu się na wymarzone studia, a chłopak buntuje się przeciw systemowi i zadaje z podejrzanymi ludźmi. W życiu obojga dzieją się jednak rzeczy, których inni ich rówieśnicy nie muszą doświadczać. Taylor w momentach złości i gniewu ma silny wpływ na elektryczność, a Sachy, jako pierwotnego syna, na których w jego rodzinie została rzucona klątwa, czeka śmierć. Kiedy Taylor zostaje wyznaczona przez nauczyciela do pomocy Sachy w angielskim, okaże się, że razem mogą zdziałać więcej, niż w pojedynkę.

Na początku muszę zaznaczyć, że podobnie, jak Wybrani, tak i Tajemny ogień nie jest książką wybitną. Nie znajdziemy tu tematów o problemach świata czy psychologicznych rozważań. Nie znaczy to jednak, że jest to książka zła! To jedna z tych powieści przy których możemy zapomnieć o otaczającym nas świecie i po prostu zrelaksować się będąc w świecie bohaterów. Autorki wykorzystały motywy, które wielokrotnie możemy spotkać w młodzieżówkach. Tajemnicze zdolności, o których bohaterka nie miała pojęcia czy czająca się gdzieś z tyły głowy klątwa. Ugryzły to jednak w tak niewymuszony sposób, że nie ma mowy o irytacji, która w innym przypadku mogłaby towarzyszyć czytelnikom. Te powszechne schematy zostały okraszone wywołującymi ciekawość historycznymi motywami i nieodkrytą tajemnicą, o których czytało się świetnie!

Muszę jednak przyznać, że Tajemny ogień nie wciągnął mnie tak, jakbym chciała. Może trafiło na zły moment, a może po prostu historia mi nie podeszła. Były momenty, które czytałam ze zniecierpliwieniem kolejnych stron, ale były też takie, kiedy chciałam jak najszybciej zakończyć rozdział. Niby wszystko było dobrze. Lekkość pióra i sprawne budowanie akcji przez autorki trzeba uznać za niewątpliwy plus. Podobnie jak mnogość bohaterów o bardzo różnorodnych charakterach. Nic jednak nie mogę poradzić, że oczekiwałam od samej siebie większych zachwytów w stosunku do tej historii.

Tajemny ogień to dobrze skonstruowana powieść młodzieżowa, która niewątpliwie spodoba się fanom gatunku. Lekka, z intrygującą historią i sympatycznymi bohaterami - na odstresowanie idealna! Choć na mnie pierwsza część nie wywarła tak dużego wrażenia, jakbym chciała, to mam szczerą nadzieję, że w przypadku kolejnych już tak będzie.

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania Tajemnego ognia dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld, Tajemny ogień/The Secret Fire, str. 392, Wyd. Otwarte, Kraków, 2015

Read more ...

Zapowiedzi i nowości wydawnicze: Październik 2015

7.10.15
Październik to naprawdę świetny miesiąc. Złota jesień, jakaś taka dobra energia w powietrzu, a przede wszystkim Targi Książki w Krakowie. A do tego całkiem sporo ciekawych zapowiedzi i nowości. Więcej informacji znajdziecie po kliknięciu w okładkę.




Uwielbiam Sue Monk Kidd, dlatego po tę książkę sięgnęłam bez mrugnięcia okiem. Niestety tym razem autorka mnie nie zachwyciła. Recenzja tutaj. Mimo to cieszę się, że mogłam kolejny raz spotkać się z pisarką. 











Raczej nie sięgam często po poradniki, ale ten ma w sobie coś interesującego. Taki przewodnik stylu w pigułce. Ja jestem na tak!












Po spojrzeniu na okładkę nie mogę przejść obok tej pozycji obojętnie. Po przeczytaniu opisu czuję, że to będzie niezła książka. Chętnie przeczytam!














The 100 - serial, który powstał na podstawie tej serii, naprawdę bardzo lubię. Pierwsza część cyklu wciąż przede mną, ale chętnie zapoznam się zarówno z pierwszą, jak i drugą.














Ta książka to moje totalne MUST HAVE i MUST READ. Okropnie nie mogę doczekać się premiery! Opis wywołuje gęsią skórkę, a moja czytelnicza dusza wyrywa się, żeby w końcu poznać tę opowieść.












Wybrani C.J. Daugherty wspominam bardzo miło, dlatego z chęcią zdecydowałam się sięgnąć po inny jej tytuł, który napisała razem z Cariną Rozenfeld. Już niedługo będziecie mogli przeczytać moją opinię.











Ten miesiąc naprawdę obfituje w wiele skarbów. Znaleźliście wśród nich coś dla siebie?

Znajdziecie mnie też na:
Read more ...

Co się działo we wrześniu?

5.10.15

Co u mnie? Wrzesień minął mi głównie pod znakiem ostatnich powiewów odpoczynku, jesiennej depresji i przeprowadzki do Krakowa na studia. Czasy adaptacyjne uważam za otwarte!

Co czytałam?



Miesiąc rozpoczęłam z pewną cudowną autorką, której książki po prostu uwielbiam! Tajemnica Noelle okazała się kolejną świetną książką Diane Chamberlain, choć niestety niepozbawioną pewnych zgrzytów. Potem poznałam powieść, do której zbierałam się już od niesamowicie dawna - Kwiaty na poddaszu. Te kontrowersyjne tematy, które zaserwowała czytelnikom autorka, okazały się zbyt odpychające, jak dla mnie. Choć, nie wiem czemu, mam ochotę na kolejne części. Następnie miałam okazję przeczytać kolejną książkę innej autorki, którą uwielbiam. Sue Monk Kidd nie zachwyciła mnie jednak tym razem.


6. Pierwsze koty - Ewa Nowak

We wrześniu poznałam w końcu pierwszą część trylogii Millennium - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Już poluję na drugi tom, bo po prostu zakochałam się w pierwszym. Queen. Królewską historię zaczęłam już dawno temu i dopiero w tym miesiącu udało mi się ją dokończyć. Wiele faktów z życie tego wielkiego zespołu miałam okazję poznać, choć biografia sama w sobie mnie nie zachwyciła. I na koniec spotkałam się z Ewą Nowak po latach. Więcej o Pierwszych kotach już niebawem.
Co oglądałam?



Na początku miesiąca byłam w bardzo thrillerowym nastroju, co odzwierciedliło się w filmach, które oglądałam. Przeczucie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, bo nie miałam względem niego większych wymagać. Wprost przeciwnie do osławionej Uprowadzonej, która moim zdaniem jest dość przeciętną produkcją. Szósty zmysł miałam obejrzeć już dawno temu. I choć na początku nie mogłam się wciągnąć, zakończenie wprost wbiło mnie w fotel.


Dziewczynę z tatuażem obejrzałam zaraz po skończeniu Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. Choć film sam w sobie był fajny, to jednak nie dorównuje książce. Muszę teraz poznać szwedzką wersję ekranizacji.W końcu też poznałam Dziennik Bridget Jones od początku do końca. Bardzo średnia produkcja, choć na odstresowanie idealna. Większość miesiąca spędziłam jednak z pewnych kultowym serialem. Przyjaciele moja nowa miłość!

Co na blogu?

Najpierw mogliście oglądać moje nowe książkowe nabytki. Były oczywiście zapowiedzi i nowości, a także kilka słów jednym z numerów English Matters. Pojawił się także HARRY POTTER CHARACTERS BOOK TAG.

Wiadomości i linki miesiąca:

  • coś, co ucieszy oko każdego książkoholika [KLIK]
  • świetna akcja dla tych, którzy dużo podróżują [KLIK]

Jak wyglądał Wasz wrzesień?

Zapraszam serdecznie na:


Read more ...

Queen. Królewska historia - Mark Blake

3.10.15


Queen. Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o tym legendarnym zespole. Ich utwory stały się hymnami. Zna je każdy, choć czasem nawet nie wie, kto je wykonywał. Miliony fanów, sukces, o którym inni mogą tylko marzyć. Nic więc dziwnego, że życie ich członków wywołuje takie zainteresowanie.

Na rynku krąży wiele biografii Queenu. Ostatnio ukazała się ta autorstwa Marka Blake'a. Poszczycić się ona może nie tylko szeroką gamą faktów z życia członków, ale także niepublikowanymi wcześniej rozmowami i anegdotami. Autor wykonał kawał naprawdę olbrzymiej roboty zbierając fakty i tworząc biografię czworga mężczyzn na nowo. Kiedy coś, lub ktoś, jak w tym przypadku, jest powszechnie znane, ciężko jest znaleźć jakieś nowe informacje i rzucić na sytuację nowe światło. Mark Blake dotarł do zdarzeń, o których wcześniej nie było mowy i to budzi podziw.

Morze faktów jednak nie ułatwiało czytania. Styl autora sprawił, że biografię czytałam bez większych ekscytacji. Muzyka Queen ma to do siebie, że porusza do głębi. Wywleka trzewia, żeby nimi potrzepać i pozostawić człowieka odmienionym. Te wszystkie emocje towarzyszące muzyce niestety nie znalazły odzwierciedlenia w biografii. Choć życie członków zespołu było pełne ekstrawaganckich zdarzeń, to czytając o nich, moja ciekawość nie domagała się kolejnych faktów. Rozdziały po utworzeniu zespołu były już ciekawsze, ale wciąż nie tak, jakbym chciała.

Nie czytałam wcześniej żadnej biografii tego wielkiego zespoły, więc mimo trudności w czytaniu, dowiedziałam się wielu rzeczy. Autor naświetlił mi początki Queenu i czasy, kiedy Freddie Mercury był jeszcze Farrokhem Bulsarą. Poznałam bliżej innych członków i w porządku chronologicznym dowiedziałam się, jaką drogę musiał pokonać zespół na drodze do sukcesu, a potem, żeby ten sukces utrzymać.

Queen. Królewska historia to biografia w bardzo profesjonalnym ujęciu. Można w niej znaleźć wiele faktów, poznać życie członków zespołu od podszewki i przeczytać niepublikowane wcześniej informacje. Niestety brak tu radości z czytania i pasji, która emanuje z muzyki.

,,Mercury zakończył występ odziany w swoją królewską pelerynę i z koroną na głowie, mówiąc ,,Dobranoc, słodkich snów". Były to ostatnie słowa wypowiedziane przez niego na koncercie Queen."

Moja ocena: 5/10

Mark Blake, Queen. Królewska historia/Is This The Real Life? The Untold Story of Queen, str. 477, SQN, Kraków, 2015

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SQN
Read more ...

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - Stieg Larsson

26.9.15


O trylogii Millennium pierwszy raz usłyszałam dzięki trailerowi, na który natknęłam się niedługo przed premierą filmu. Już wtedy wiedziałam, że będę zachwycona tą historią. Przed obejrzeniem ekranizacji wzbraniałam się jednak rękami i nogami, bo czułam, że w tym wypadku najpierw muszę sięgnąć po książkę. Trochę mi to zajęło, trzeba przyznać, ale warto było czekać.

Fabuła, choć na pierwszy rzut oka niepozorna i mało zachęcająca, nagle staje się tajemnicza i pełna mroku, kiedy tylko się w nią wgłębimy. Całość skupiona jest wokół Mikeala Blomkvista i Lisbeth Salander. Mężczyzna, pracujący jako dziennikarz, właśnie dostał wyrok za zniesławienie. Propozycja dawnego giganta przemysłu zdaje się więc nadejść w idealnym czasie. Henrik Vanger prosi Mikeala, aby zajął się sprawą zniknięcia 16-letniej dziewczyny, która miała miejsce czterdzieści lat temu. Ma mu w tym pomóc pewna młoda kobieta, która na co dzień pracuje, jako researcherka. Outsiderka, która z prawem nie zawsze żyje w zgodzie, będzie dla niego nieocenioną pomocą.

Akcja zawiązuje się tu dość powoli. Co nie znaczy, że na początku jest nudno. Po prostu stopniowo, małymi kroczkami, poznajmy, o czym tak naprawdę jest mowa. A każdy kroczek pokonujemy w zawrotnym tempie. Późniejsze dochodzenie do rozwiązania jest podobne. Po nitce, po nitce, dochodzimy w końcu do kłębka. Ani przez chwilę jednak nie czujemy zniecierpliwienia. Każdy ruch, każde posunięcie i decyzja pochłaniają stuprocentowo naszą uwagę. Nawet najmniejszy trop prowokuje do myślenia i niekończących się zastanowień, co sprawia, że nie sposób odłożyć tej książki na bok. Choć jest to powieść kryminalna i na pierwszy plan wysuwa się właśnie kryminalna zagadka, to autor poruszył tu jeszcze jeden, naprawdę ważny problem. Jak już sam tytuł sugeruje, w książce poruszony został problem mężczyzn, którzy wykorzystują kobiety na tle seksualnym. Na początku każdego rozdziału zostały pokazane statystyki i okazuje się, że w Szwecji, to naprawdę poważny problem. Swoje odbicie w powieści sytuacja ta ma za sprawą Lisbeth i kłopotów, z którymi musi się zmierzyć. Te fragmenty, ze względu na emocjonalny bagaż, czytało się naprawdę ciężko.

Dobry pomysł na fabułę byłby niczym, gdyby wykonanie było złe. Tutaj nie ma o tym nawet mowy. Z każdego słowa bije doświadczenie dziennikarskie pisarza. Widać też doskonałe przemyślenie całości. Autor zmarł przed premierą na atak serca. Naprawdę szkoda, że nie miał okazji zobaczyć, jaki sukces odniosła jego praca. Ogrom wysiłku można też zaobserwować na przykładzie bohaterów, którzy są skonstruowani w każdym najmniejszym szczególe. Nie raz ogarniała mnie zazdrość, gdy czytałam o umiejętnościach Lisbeth. Hakerstwo jednak ma w sobie coś fascynującego... Jeżeli do tego dodamy surowy klimat Szwecji, otrzymamy niezapomnianą mieszanką.

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to książka, którą powinnam była przeczytać już dawno temu. Jest po prostu genialna! Dawno żadna lektura mnie tak nie zachwyciła. Tutaj zostałam wessana do przedstawionego świata i nie mogłam wyjść jeszcze długo po skończeniu książki. Kolejnym częściom na pewno nie pozwolę tak długo czekać!

Moja ocena: 10/10

Stieg Larsson, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet/Man som hatar kvinnor, str. 634, Czarna Owca, Warszawa, 2009
Read more ...

Opactwo świętego grzechu - Sue Monk Kidd

23.9.15


Z Sue Monk Kidd spotkałam się wcześniej dwa razy przy okazji Czarnych skrzydeł i Sekretnego życia pszczół. Oba te spotkania sprawiły, że autorka stała się jedną z moich ulubionych, a jej styl i inteligencja niezwykle mnie urzekły. Nic więc dziwnego, że po Opactwo świętego grzechu sięgnęłam bez mrugnięcia okiem. 

Już od pierwszej strony widać, że ta powieść pisarki różni się od pozostałych wydanych w Polsce. Chodzi tu głównie o tematykę. Sue Monk Kidd odchodzi od dyskryminacji rasowej i problemów dorastania. Skupia się natomiast na kryzysie wieku średniego i pokazuje, że o swoje szczęście można walczyć zawsze. A wszystko to za sprawą głównej bohaterki Jessie Sullivan, która musi wrócić na rodzinną wyspę, aby zaopiekować się matką wykazującą pierwsze symptomy choroby psychicznej. Ta sytuacja wydarzyła się w idealnym momencie dla kobiety, która zdawała się dusić w swoim małżeństwie. Podróż będzie dla niej okazją na pogodzenie się z trudną przeszłością i odkrycie na nowo siebie.

Tym razem właśnie pod takim zarysem fabuły, który swoją drogą jest mało innowacyjny, autorka ukryła pewne przesłanie. Jest tutaj poszukiwanie siebie, dążenie do szczęścia i odkrycie tego, co jest dla nas najważniejsze. Oprócz tego dostajemy też inne tematy. Chociażby problemy psychiczne czy legendę o bogini Senarze i wątki osnute wokół klasztoru Benedyktynów. Muszę przyznać, że podobnie, jak w Sekretnym życiu pszczół nie podobał mi się kult Czarnej Madonny, tak i tu źle mi się czytało o takim luźnym podejściu do chrześcijaństwa. Razi mnie to, tyle w temacie.

Nie da się jednak ukryć, że Sue Monk Kidd ma świetne umiejętności i doskonale wie, co robi. Bardzo malownicze opisy i przemyślenie całości to rzeczy, których na pewno u niej nie zabraknie. I kiedy przy okazji poprzednich książek pokochałam za to autorkę, tak w Opactwie świętego grzechu czułam się tym wszystkim przytłoczona. Nie przeczę, że może to tematyka się do tego przyczyniła i problemy, o których nie mam pojęcia. Niestety tutaj nie zostałam porwana tak, jak przy okazji poprzednich książek pisarki. Nie mogłam zrozumieć wyborów bohaterki, co nie ułatwiło mi odbioru.

Opactwo świętego grzechu to książka pełna nostalgii i przemyśleń. Możliwe, że trafiłam na nią w złym momencie, ale przypadła mi do gustu mniej, niż poprzednie dwie książek autorki, które miałam okazję czytać. Nie zmienia to faktu, że jest naprawdę dobrze napisana, a Sue Monk Kidd kolejny raz w doskonały sposób prezentuje nam swoje pisarskie umiejętności.

Moja ocena: 6/10

Sue Monk Kidd, Opactwo świętego grzechu/The Mermaid Chair, str. 341, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2015

Za możliwość przeczytania Opactwa świętego grzechu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu!

Read more ...

HARRY POTTER CHARACTERS BOOK TAG

19.9.15
Harry potter


Jakiś czas temu Marta z bloga Życie między wierszami zaprosiła mnie do Harry Potter Characters Book Tag. Trochę się ociągałam ze zrobieniem go, bo niektóre pytania wydawały się naprawdę problemowe, ale że ostatnio żyłam tylko i wyłącznie w świecie Harry'ego, nie mogłam choćby nie podejść do wyzwania.

Harry Potter - bohater powszechnie znany i rozpoznawalny w swoim świecie
Choć nie czytałam książki i kieruję się jedynie obejrzanym filmem, to w tym punkcie pierwszy na myśl przyszedł mi Christian Grey z Pięćdziesięciu twarzy Grey'a. Miałam wrażenie, że nie ma człowieka bardziej wpływowego/znanego/popularnego niż on. 

Hermiona Granger - bohater, którego fascynuje nauka
Chyba nie jestem w stanie znaleźć nikogo, kto dorównywałby tutaj Hermionie.

Ron Weasley - bohater z wielodzietnej rodziny
Do tej kategorii świetnie pasuje mi Henrik Vanger z Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. Mężczyzna należał do wielkiego klanu Vangerów, a sam miał czterech braci. W jego przypadku niestety nie było to tak dobre i oddane rodzeństwo, jak u Weasley'ów.

Fred i George Weasley - bohater, który lubi się wygłupiać
Kenij Kishimoto z serii Dotyk Julii. Ten bohater na pewno nie stronił od żartów. 

Severus Snape - zły bohater, który okazał się dobry
Znów pasuje mi tu bohater z Dotyku Julii, a mianowicie Aaron Warner. Na początku nie wzbudzał większych sympatii. Co więcej, traktowany był bardziej, jako Ten Zły. Dopiero później na jaw wyszło jego prawdzie, zgnębione i nie tak złe Ja.

Artur Weasley - bohater, który lubi eksperymentować i ulepszać różne rzeczy 
Nie mogę nie wskazać tutaj Henrika Branwella z Diabelskich Maszyn. 

Lord Voldemort - zły bohater z nieciekawą przeszłością
Może Valentine z Darów Anioła?

Draco Malfoy - bohater, który jest przeświadczony o swojej wyższości nad innymi
I znów pustka w głowie. 

Syriusz Black - bohater, który jest wiernym przyjacielem
Alex Woods z książki Wszechświat kontra Alex Woods idealnie mi tu pasuje. W końcu to, co zrobił dla pana Petersona, wymagało od niego nie lada odwagi i poświęcenia, a także nagięcia pewnych zasad moralnych. Naprawdę podziwiam go za to wszystko!

Peter Pettigrew - bohater-zdrajca
A tutaj dopasowałabym Neferet z Domu Nocy. Na początku uwielbiana przez wszystkich, mentorka głównej bohaterki, a potem wyszło z niej to, co wyszło.

Albus Dumbeldore - bohater, który jest dla innych bohaterów autorytetem
Chyba nikogo nie zaskoczę wskazaniem tutaj Gandalfa.

Fleur Delacour - bohaterka, która jest typową kobietą
 Samantha Kingston z 7 razy dziś chyba dobrze pasuje, moim zdaniem.

Hagrid - bohater z niebezpiecznym hobby
I znów nie mam kompletnie pomysłu kogo tu przyporządkować. 

James i Lily Potter - ulubiona literacka para
Mam wiele ulubionych książkowych par. Jedną z tych znajdujących się jak najwyżej w rankingu jest Elizabeth i Pan Darcy z Dumy i uprzedzenia. Uwielbiam ich!!

Tak wyglądają moje typu. Czasem było naprawdę ciężko przypomnieć sobie odpowiednią postać. Jeżeli macie ochotę zmierzyć się z wyzwaniem, to gorąco zapraszam wszystkich chętnych! Z chęcią przeczytam Wasze propozycje.


                 Znajdziecie mnie też na               
      FACEBOOK | INSTAGRAM | ASK | TWITTER 

Read more ...

Kwiaty na poddaszu - Virginia C. Andrews

15.9.15

Kwiaty na poddaszu miałam ochotę poznać od naprawdę dawna. Czytałam wiele pozytywnych opinii, choć i tych negatywnych nie brakowało. Chciałam jednak sama zgłębić tajemnicę tej niezwykle kontrowersyjnej książki. Bo trzeba przyznać, że pomysł na fabułę nie jest wielokrotnie powtarzanym schematem. Jest czymś, co potem nawet strach kopiować. 

Rodzina Dollangangerów na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od innych. Kiedy jednak ojciec umiera w tragicznym wypadku, uruchomiony zostaje ciąg szokujących zdarzeń. Matka musi wrócić do rodzinnego domu, w którym nie była od piętnastu lat i prosić swego ojca o wybaczenie. W przeszłości zrobiła bowiem coś, co sprawiło, że straciła zaufanie rodziców i została usunięta z testamentu. Na czas odzyskiwania zaufania ojca, dzieci zostają umieszczone na poddaszu. Rozpocznie się dla nich czas strachu i walki o przetrwanie.

Samo zamknięcie na poddaszu jest czymś, co z jednej strony intryguje, a z drugiej budzi pewne zastanowienie. Już ten początkowy pomysł pokazuje patologię całej sytuacji. Bo pomyślcie tylko, jak bardzo zwyrodniałym trzeba być, aby odciąć czworo niewinnych dzieci od świata. A cała książka jest taką patologią wypełniona. Począwszy od matki, która jest bardziej oddana pieniądzom, niż dzieciom, przez głodzenie i maltretowanie ich przez babkę, na zakazanej miłości skończywszy. Te wszystkie rzeczy, wzbogacone jeszcze o dodatkowe szczegóły, nie mogą się podobać. Mnie, czytanie o osobliwych relacjach, że to tak nazwę, między rodzeństwem, tylko odpychało. Wszystkie te sytuacje naprawdę bolą. Przeszywają do głębi i osobiście ranią. Ale może właśnie w tym cały sekret tej książki, bo mimo nienawiści do poczynań bohaterów, rodzi się w nas współczucie. Dla tego wszystkiego, co musieli znosić. Dla krzyw, które zostały im wyrządzone. 

Ta książka nie jest arcydziełem również ze względu na język czy rozwój akcji. Infantylności dialogów niestety nie można tu uniknąć. Na początku powieści nie mogłam pozbyć się uczucia znudzenia. Niby wszystko ładnie pięknie, ale takie siedzenie na poddaszu przez całą książkę wydawało mi się nieco nudnawe. Dopiero w drugiej połowie zaczęło się wszystko rozkręcać, ale tak jak już pisałam wcześniej, była to ta cała seria naprawdę dotkliwych zdarzeń.

Nie mogę powiedzieć, że książka mi się podobała. Wstrząsnęła mną, to na pewno. Zainteresowała swoim psychologicznym wydźwiękiem i wzbudziła współczucie dla bohaterów. Tematyka jednak nie pozwala mi się nad nią rozpływać, bo nie ukrywam, że wielokrotnie wzbudzała we mnie odrazę. Taka ta książka właśnie jest. Pełna sprzeczności...

Moja ocena: 5/10

Virginia C. Andrews, Kwiaty na poddaszu/Flowers in the Attic, str. 384, Świat Książki, Warszawa, 2012








Read more ...