Z Sue Monk Kidd spotkałam się wcześniej dwa razy przy okazji Czarnych skrzydeł i Sekretnego życia pszczół. Oba te spotkania sprawiły, że autorka stała się jedną z moich ulubionych, a jej styl i inteligencja niezwykle mnie urzekły. Nic więc dziwnego, że po Opactwo świętego grzechu sięgnęłam bez mrugnięcia okiem.
Już od pierwszej strony widać, że ta powieść pisarki różni się od pozostałych wydanych w Polsce. Chodzi tu głównie o tematykę. Sue Monk Kidd odchodzi od dyskryminacji rasowej i problemów dorastania. Skupia się natomiast na kryzysie wieku średniego i pokazuje, że o swoje szczęście można walczyć zawsze. A wszystko to za sprawą głównej bohaterki Jessie Sullivan, która musi wrócić na rodzinną wyspę, aby zaopiekować się matką wykazującą pierwsze symptomy choroby psychicznej. Ta sytuacja wydarzyła się w idealnym momencie dla kobiety, która zdawała się dusić w swoim małżeństwie. Podróż będzie dla niej okazją na pogodzenie się z trudną przeszłością i odkrycie na nowo siebie.
Tym razem właśnie pod takim zarysem fabuły, który swoją drogą jest mało innowacyjny, autorka ukryła pewne przesłanie. Jest tutaj poszukiwanie siebie, dążenie do szczęścia i odkrycie tego, co jest dla nas najważniejsze. Oprócz tego dostajemy też inne tematy. Chociażby problemy psychiczne czy legendę o bogini Senarze i wątki osnute wokół klasztoru Benedyktynów. Muszę przyznać, że podobnie, jak w Sekretnym życiu pszczół nie podobał mi się kult Czarnej Madonny, tak i tu źle mi się czytało o takim luźnym podejściu do chrześcijaństwa. Razi mnie to, tyle w temacie.
Nie da się jednak ukryć, że Sue Monk Kidd ma świetne umiejętności i doskonale wie, co robi. Bardzo malownicze opisy i przemyślenie całości to rzeczy, których na pewno u niej nie zabraknie. I kiedy przy okazji poprzednich książek pokochałam za to autorkę, tak w Opactwie świętego grzechu czułam się tym wszystkim przytłoczona. Nie przeczę, że może to tematyka się do tego przyczyniła i problemy, o których nie mam pojęcia. Niestety tutaj nie zostałam porwana tak, jak przy okazji poprzednich książek pisarki. Nie mogłam zrozumieć wyborów bohaterki, co nie ułatwiło mi odbioru.
Opactwo świętego grzechu to książka pełna nostalgii i przemyśleń. Możliwe, że trafiłam na nią w złym momencie, ale przypadła mi do gustu mniej, niż poprzednie dwie książek autorki, które miałam okazję czytać. Nie zmienia to faktu, że jest naprawdę dobrze napisana, a Sue Monk Kidd kolejny raz w doskonały sposób prezentuje nam swoje pisarskie umiejętności.
Moja ocena: 6/10
Sue Monk Kidd, Opactwo świętego grzechu/The Mermaid Chair, str. 341, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2015
Za możliwość przeczytania Opactwa świętego grzechu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz