Prawo matki - Diane Chamberlain

16.8.14

Z Diane Chamberlain spotkałam się już wcześniej przy okazji genialnej książki Sekretne życie CeeCee Wilkes. Obiecałam sobie wtedy, że na pewno wrócę do twórczości tej Pani. Trochę mi to zajęło, ale w końcu wzięłam w swoje łapki kolejną powieść autorki. Padło na Prawo matki.

W książce tej poznajemy Laurel Lockwood. Kobieta nie zawsze była dobrą matką. Po urodzeniu córki wpadła w depresję poporodową i praktycznie w ogóle się nią nie zajmowała. Swe bóle zaczęła topić w alkoholu, tak, że jej drugie dziecko urodziło się z poalkoholowym uszkodzeniem płodu. Choć iloraz inteligencji Andy'ego jest przeciętny, to jego mózg nie pracuje tak, jak u innych ludzi. Chłopiec na przykład potrafi przemycić na pokład samolotu zapalniczkę w skarpecie, bo przecież zakaz brzmiał "Nie wnosić...". Pomyślał, że mając ją w skarpecie, przecież jej nie niesie. Pewnego dnia w kościele, gdzie odbywa się zabawa dla dzieci, wybucha pożar. Andy ratuje kolegów i tym samym staje się bohaterem. Kiedy jednak z wybawcy chłopak dla społeczności staje się oprawcą, Laurel będzie musiała rozpocząć walkę o bezpieczeństwo syna.

Diane Chamberlain w Prawie matki bardzo sprawnie przeplata przeszłość z teraźniejszością. Z jednej strony opowiada o wydarzeniach związanych z pożarem w kościele, udziale Andy'ego w całym zajściu i dochodzeniu. Z drugiej zaś przedstawia nam to, co zdarzyło się około dwudziestu lat wcześniej i jaki wpływ tamte działania miały na sytuację obecną. Te dwa czasy akcji nie powodowały jakiegoś mętliku, co bardzo się ceni. Co więcej, autorka potrafiła zaciekawić każdą prostą czynnością. W powieści umieściła kilka niezwykle ważnych tematów. Ukazała sytuację dzieci z poporodowym uszkodzeniem płodu, problemy młodych matek, rodzicielską miłość, jak też trudną pracę strażaków. Wszystko to zostało ze sobą połączone pięknym, dopracowanym językiem. Aby nie było za poważnie dostaliśmy też w miarę wciągającą historię. Muszę przyznać, że nie zaangażowałam się w losy bohaterów tak, jak przy poprzedniej czytanej przeze mnie książce autorki. Wszystkie postacie były dopracowane, bogate w wewnętrzne przeżycia i jak najbardziej realistyczne. Ciekawiły mnie ich losy, ale muszę przyznać, że była w nich jakaś przewidywalność. Momenty, które miały zaskoczyć, nie zrobiły tego. Samo zakończenie i wyjaśnienie wszystkiego wyobrażałam sobie inaczej, to prawda, ale autorka swoją wersją zrobiła na mnie średnie wrażenie. 

Prawo matki pozostawiło mnie z małym uczuciem niedosytu. Wciąż jestem zachwycona talentem Diane Chamberlain do przedstawiania ważnych tematów, kreowania wydarzeń i operowania językiem, bo w tej historii ani na moment tego nie zabrakło. Sama opowieść jednak nie wbiła mnie w fotel tak, jak ta w Sekretnym życiu CeeCee Wilkes. Zabrakło mi jakiegoś dreszczyku i możliwości większego zaangażowania w przedstawiane wydarzenia. Nie zmienia to faktu, że możliwości pisarskie autorka ma ogromne. Z wielką chęcią sięgnę po pozostałe jej twory, aby przekonać się, jak odbiorę inne historie i aby móc znów spotkać się z jej piórem. 

Moja ocena: 7/10

Diane Chamberlain, Prawo matki/Before the Storm, str. 419, Prószyński i S-ka, 2011


10 komentarzy:

  1. Dość smutna historia, jednak nie wiem czy się skusze :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie słyszałam o tej powieści.... ale z przyjemnością przeczytam. Jednak na pierwszy ogień idzie "Dobry ojciec" tej samej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa twórczości tej autorki, bo naprawdę wiele osób ocenia ją niezwykle pozytywnie :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam naprawdę sporo pozytywnych opinii o "Sekretnym życiu...", ale szczerze mówiąc, jakoś żadna nie mogła mnie do tej książki przekonać. Dopiero teraz, jak wspominasz, że tamta powieść "wbiła cię w fotel" - coś... zaczyna mnie ciągnąć do tegoż tworu. :)
    "Prawo matki" szczerze mówiąc, ciekawi mnie ze względu na przeplatanie przeszłości z teraźniejszości. Skoro nic nie jest zagmatwane - to cieszy mnie ten zabieg, bo można poznać naprawdę ciekawe fakty z życia bohaterów. :)
    Niemniej jednak, jeśli o prozę autorki chodzi, to bardziej bym się skłaniała ku 'Sekretnemu życiu...".
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo dobrego słyszałam o tej pisarce i bardzo chciałabym w końcu sama przekonać się o wyjątkowości jej książek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już po raz kolejny przewija mi się gdzieś to nazwisko, a przeczytałam już dużo pozytywnych opinii jej książek, więc jestem bardzo ciekawa tej autorki. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej pozycji, chociaż o pisarce już tak, myślę, że byłaby to idealna lektura dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo chętnie przeczytam te książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z panią Chamberlain nie miałam jeszcze do czynienia, chociaż chciałabym przeczytać "Sekretne życie...".
    Zaciekawiła mnie postać Andy'ego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. hmm, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń