Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Kosogłos
Tytuł oryginału: Mockingjay
Tom: 3
Liczba stron: 371
Wydawnictwo: Media Rodzina
Po długim odwlekaniu, na początku tego roku zabrałam się w końcu za trylogię Suzanne Collins. Dwa pierwsze tomy przeczytałam w zawrotnym tempie, aż w końcu przyszedł czas na ostatnie spotkanie. Już na początku uświadamiamy sobie, że ta część będzie inna od pozostałych. Katniss mieszka teraz wraz z rodziną w Trzynastym Dystrykcie, który do tej pory uważany był za zniszczony. Władze rebelii stawiają przed nią ważne zadanie - ma stać się Kosogłosem i tym samym zachęcać ludzi do walki. Peeta tymczasem więziony i torturowany przez Kapitol, nie jest już tą samą osobą. Nasi bohaterowie będą musieli wiele poświęcić, aby zdobyć to, czego tak bardzo pragną.
Minęło już dobrych kilka dni, od kiedy skończyłam Kosogłosa. Fakt, że recenzja ukazuje się dopiero dzisiaj, nie jest jednak spowodowany brakiem czasu czy zwykłym lenistwem. Całość bowiem wywołała we mnie tak wielkie emocje, a tym bardziej zakończenie, które dosłownie mnie zmiażdżyło, że musiałam w spokoju pozbierać się do kupy. Jak już napisałam wyżej, ta część nie jest taka, jak poprzednie. Zdecydowanie więcej tu krwi, brutalności i decyzji, których podjęcie wcale nie jest łatwe. Wszystko to wywołuje jeden wielki szok, a po przeczytaniu zastanawiamy się, czy naprawdę całość musiała się zakończyć w ten sposób. W tej części odchodzimy od Głodowych Igrzysk na rzecz walki o wolność. Niektórym takie różnice w porównaniu z poprzednimi częściami mogą nie przypaść do gustu. Mnie wcale to nie przeszkadzało. Zarówno pod względem języka, jak i treści, ta część jest dokładnie tak dobra, jak poprzednie. Autorka nadal trzymała w napięciu i nie pozwalała się oderwać od lektury, choć czasem z uwagi na okrucieństwa, chciałoby się przestać. Nie da się! Tak, jak nie da się pogodzić z wszystkim tym, co zaszło!
Wielkie zmiany dokonały się także w bohaterach. Żadne z nich nie jest takie, jak do tej pory. W każdym jakby coś pękło, a wyjątkowe okoliczności wyzwoliły w nich rzeczy, o które normalnie byśmy ich nie podejrzewali. Faktem jest, że musieli zmierzyć się z całym morzem wątpliwości i spraw, którym ja z pewnością bym nie podołała. Autorka pokombinowała także z wątkiem miłosnym. Zaserwowała nam wiele niepewności i oczekiwania, jaki też będzie jego koniec. Powiedziałabym, że nie jestem zadowolona tym, jak się zakończył, ale w obliczu takiego, a nie innego zakończenia, muszę przyznać, że rozumiem ten wybór i jak najbardziej popieram, choć mi się nie podoba.
Kosogłos to z pewnością najbardziej emocjonująca i dotykająca do żywego część serii (co można zauważyć po tej nieskładnej opinii). Wiem, że uważana jest za najgorszą, ale dla mnie z pewnością taka nie była. Była inna, to fakt, ale właśnie ta odmienność sprawia, że jest tak genialnym zakończeniem serii. Trylogię gorąco Wam polecam! Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji jej przeczytać, nie traćcie czasu! Z pewnością się nie zawiedziecie!
Moja ocena: 10/10, 6/6
Książka bierze udział w wyzwaniu