Moja miłość do Colleen Hoover jest już chyba powszechnie wszystkim znana. Ba! Jestem pewna, że Wy też kochacie tą Panią tak, jak ja. Bo jej nie można nie uwielbiać. Jej pomysły, pokazywanie nowych stron pewnych starych kwestii i magia w każdym słowie nie pozwalają, aby przejść obok niej obojętnie. O cyklu Pułapka uczuć słyszałam, że nie jest tak dobry, jak inne książki autorki. Wolałam jednak sama to sprawdzić.
Głównymi bohaterami są tu Layken i Will. Dziewczyna wraz z mamą i bratem opuszcza Texas po śmierci ojca i przeprowadza się do Michigan. Choć rozumie, że dzięki temu sytuacja materialna jej rodziny się poprawi, to jednak adaptacja nie jest wcale prosta. Kiedy poznaje swojego sąsiada Willa wszystko nagle staje się łatwiejsze. Nie na długo jednak, bo problemy powrócą. I to ze zdwojoną siłą.
Słyszałam wielokrotnie, że Pułapka uczuć nie dorównuje Hopeless czy Maybe someday. I fakt, nie była tak wstrząsająca i poruszająca serce, jak wspomniane wcześniej dwie pozycje. Było o wiele spokojniej. Jak cisza po deszczu, a nie szalejąca burza. Ale przecież lubimy tę ciszę, prawda? Nie obyło się bez trudnych tematów, jak to w przypadku Colleen Hoover. W tej lekturze znajdziemy chorobę, stratę bliskiej osoby, powinności rodzeństwa i oczywiście miłość, która na swej drodze ma wiele przeszkód. A przeszkody, to ta autorka potrafi wymyślać. Książkę z pewnością można by nazwać romansem, ale nie miałabym nic przeciwko, jeśli wszystkie romanse byłyby takie. Ta pozycja z pewnością nie jest tak poruszająca, jak inne książki autorki. Ale ja wcale nie odbieram tego za minus. I właściwie tylko mniejsza ilość emocji odróżnia Pułapkę uczuć od innych tworów Colleen Hoover. Autorka jednak pisze w taki sposób, że cieszyłam się każdym zdaniem, a przyjemność z lektury towarzyszyła mi od początku do końca.
Ten cykl jest świetnym przykładem kryzysu drugiego tomu. I choć strasznie ciężko mi mówić, że moja ulubiona autorka stworzyła kolejną część, która okazała się w ogóle niepotrzebna, tak niestety było. Nieprzekraczalna granica dla mnie mogłaby się spokojnie nie pojawić. W Pułapce uczuć były rzeczy, które tak uwielbiam u Colleen Hoover: trudne kwestie, syndrom kolejnego rozdziału i domieszka artystycznych tematów. Wszystko to zmieszane razem daje cudowny efekt. W Nieprzekraczalnej granicy panowanie objął romans. Od początku do końca. Na upartego moglibyśmy znaleźć jakiś inny temat, ale tak naprawdę wszystko obracało się wokół Layken i Willa. Miło było poczytać historię dalej, ale tak naprawdę ta kolejna część nie wniosła wiele, a nawet zmniejszyła dobry efekt, jaki wywarł na mnie pierwszy tom.
Ocena Pułapki uczuć: 8/10
Ocena Nieprzekraczalnej granicy: 4/10
Colleen Hoover, Pułapka uczuć/Slammed, str. 320, Wyd. W.A.B.
Colleen Hoover, Nieprzekraczalna granica/Point of Retreat, str. 304, Wyd. W.A.B