Lauren Oliver trylogią Delirium zyskała sobie bardzo wielu fanów. Wizja świata, gdzie miłość jest chorobą, zaintrygowała i mnie. Dwa poprzednie tomy, choć może bez olbrzymiego zachwytu, zaliczyłam do udanych i wartych przeczytania. Z tego właśnie powodu bardzo chciałam w końcu poznać zakończenie tej historii. Zachęcona obejrzanym pierwszym odcinkiem serialu na podstawie serii, szybciutko sięgnęłam po stojącą na półce książkę.
Ruch Oporu w Requiem jest coraz silniejszy, a rewolucja staje się nieunikniona. Odmieńcy nie są już abstrakcją, to teraz realne zagrożenie dla rządu. Lena, jako jednak z nich, staje w centrum wydarzeń, aby móc walczyć o prawo wyboru i miłość. Rozdarta wewnętrznie, będzie musiała zmierzyć się z wieloma własnymi demonami. Tymczasem Hana prowadzi spokojne życie w Portland. Wszystkie jej zajęcia podporządkowane są zbliżającemu się ślubowi z nowym burmistrzem. Czy jednak dziewczyna naprawdę tego chce?
Każdy chyba przyzna, że pomysł na tę serię jest naprawdę oryginalny i wart uwagi. Autorka świetnie wprowadziła nas w całość w Delirium, a potem dostarczyła całego morza emocji w Pandemonium. Chciałoby się więc, aby i zakończenie było na podobnym poziomie. Niestety dla mnie takie nie było. Niby odnaleźć tu można wszystkie elementy charakterystyczne dla Lauren Oliver, ale jednak coś nie zagrało. Nie było już tych samych emocji czy radości z czytania, co przy poprzednich częściach. Choć działo się sporo, to ja i tak czuję wielki niedosyt. Odniosłam wrażenie, że działania Odmieńców toczą się trochę bez ładu i składu. Najgorsze dla mnie było jednak zakończenie, które nie mówi w sumie nic o rozwiązaniu losów bohaterów. Tak jakby przewidziany był kolejny tom. Autorka z pewnością chciała zostawić wyobraźni czytelników pole do popisu, ale ja mimo wszystko chciałabym, żeby wyjaśniło się trochę więcej. Jak chociażby kwestie sercowe, sprawa Hany czy dalsze losy Odmieńców.
Podczas gdy w Pandemonium nie przypadł mi do gustu pomysł na podział fabuły na "Teraz" i "Wtedy", tak w Requiem opowiadanie historii na przemian przez Lenę i Hanę naprawdę pokochałam. Hana jest bardzo charyzmatyczną postacią i możliwość ujrzenia jej życia była tutaj naprawdę trafionym pomysłem. Muszę przyznać, że te rozdziały przypadały mi do gustu o wiele bardziej, niż te opowiadane przez Lenę. Była w nich pewna tajemnica i napięcie, które usprawniały czytanie. Zachowanie Leny w tym tomie naprawdę mnie męczyło. Choć dziewczyna przeszła olbrzymią przemianę i w poprzednich częściach naprawdę mi to u niej imponowało, to tutaj jednak jakoś straciło to dla mnie na znaczeniu. Podziwiam za to Hanę i to, co zrobiła na koniec. Oprócz pokierowania wydarzeniami w taki sposób, autorka nie zapomniała o charakterystycznym dla siebie stylu. Jej język jest bardzo charakterystyczny i ja osobiście lubię go naprawdę bardzo. Pełno tu metafor czy okazji do przemyśleń. Nie jest to jednak nachalne czy wymuszone, co bardzo się ceni.
Tak pięknie ukazane wcześniej uczucia, w Requiem stały się dość nijakie. Wrogość Leny w stosunku do powstałego z martwych Alexa i odsunięcie się od Juliana nie wpływały na jakieś romantyczne momenty czy chwile wzruszeń. W sumie w ogóle ich nie było, także ci, którzy są zainteresowani rozwojem kwestii sercowych, niestety muszą spotkać się z rozczarowaniem. Na tym polu jest naprawdę mdło. Autorka skupiła się głównie na walce, a balansu między nią a miłością do Alexa i Juliana niestety zabrakło. I znów pojawia się sprawa zakończenia, bo nawet tam nie dowiadujemy się do kogo będzie należeć serce Leny.
Niestety Requiem okazało się dla mnie sporym rozczarowaniem. Zniknęła gdzieś atmosfera dwóch poprzednich tomów. Choć autorka zachowała charakterystyczne dla swego stylu elementy, to jednak od całości chciałoby się czegoś więcej. Na plus wpływać może bardzo piękne końcowe przesłanie, które jednak nie rekompensuje niedosytu. Mimo wszystko uważam, że jeżeli przeczytaliście pozostałe części, warto poznać i to nieudane zakończenie trylogii.
Moja ocena: 5/10
A ja odebrałam książkę trochę inaczej niż Ty. Moim zdaniem "Requiem" to najlepsza część trylogii :D A ostatni rozdział i ostatnie zdanie aż wywołało u mnie ciarki ;)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdania też ubóstwiam, ale jednak nie zrekompensują mi dość średniego obrazu całości. :(
UsuńDelirium mi się naprawdę podobało, a dwie kolejne części czekają na półce. Ale ten odcinek pilotażowy mnie rozczarował - w 45 minut streścić całą książkę.. ; /
OdpowiedzUsuńMnie też, straszny był, ale mimo wszystko przypomniał mi tę serię i zachęcił do czytania. :)
UsuńZawsze zapominam w jakiej kolejności idą tomy tej serii :-)
OdpowiedzUsuńChciałabym ją mieć na półce, ale zobaczymy :) Przeczytam na pewno
Po kolei: Delirium, Pandemonium, Requiem. ;) Polecam, seria naprawdę warta uwagi. :)
UsuńCzytałam Pandemonium i chciałabym się dowiedzieć jak zakończy się cała historia :)
OdpowiedzUsuńJeszcze przede mną :) Delirium mnie trochę rozczarowało, za to Pandemonium było ok. Zobaczymy czy Requiem odbiorę tak samo jak ty :)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta trylogia. Sam pomysł jest niezwykle oryginalny, tutaj chyba nikt nie zaprzeczy. Jednak słyszałam już wiele opinii i w większości one zgadzają się. Książka jest dobra, ale nie jakoś wyjątkowo. Chcę to sama sprawdzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
lustrzananadzieja.blogspot.com
"Delirium" naprawdę mnie urzekło, szczególnie warsztat pisarski pani Oliver. W grudniu minął dwa lata, jak przeczytałam pierwszą część i nadal niestety nie mogę dorwać kolejnych. :(
OdpowiedzUsuńHehe ja też pierwszy tom przeczytałam koło grudnia dwa lata temu. ;) Obyś szybko dorwała kolejne. :)
UsuńMuszę przyznać, że nie miałam jeszcze przyjemności spotkać się z żadną książką pani Oliver, choć oczywiście całą trylogię Delirium mam w planach. Aczkolwiek... jestem zaskoczona twoją recenzją! I ja, spodziewałabym się po zakończeniu, największych emocji, rozwiązania zagadek i tym podobnych! Niedomówień naprawdę nie lubię, co sprawia, że naprawdę ogarnęła mnie niechęć do Requiem i całego cyklu. :( Na razie i tak nie będę mieć możliwości zapoznania się z trylogią, jednak gdy już mnie taka napotka... Będę ostrożna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Mimo tego złego zakończenia trylogia jest naprawdę warta uwagi. :)
UsuńZaczęłam tą serie od książki "Pandemonium" ponieważ wypożyczyłam ją i nie zwróciłam uwagi, że to 2 część. I pokochałam główną bohaterkę, klimat, Juliena. :> Gdy sięgnęłam po 3 część uśmiech powoli schodził mi z ust. A gdy zostało z kilkanaście stron nie mogłam się zmusić do czytania ponieważ wiedziałam jak to się skończy! No po prostu czułam. Że Lena wybierze Alexa. :< I Całokształt książki jakoś nie podpadł mi pod gust :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie wolę Alexa, ale to pewnie dlatego, że czytałam od Delirium. ;p
Usuń