Autor: Charlotte Brontë
Tytuł: Shirley
Liczba stron: 633
Wydawnictwo: MG
Siostry Brontë przeżywają ostatnio drugą młodość. Sama spotkałam się z nimi przy okazji Jane Eyre. Autobiografia Charlotte, która to książka porwała mnie do swojego świata i zachwyciła nim, a potem przy Lokatorce Wildfell Hall Anne, równie świetnej pozycji. Kiedy przeczytałam opis Shirley spodziewałam się opowieści o wielkiej miłości postawionej wobec konfliktu klas. Byłby z tego może i dość utarty schemat, ale za to niezwykle wpasowujący się w moje gusta.
Autorka już na początku rozwiała moje złudzenia. ,,Jeśli ten wstęp wzbudził w Tobie, Czytelniku, nadzieję na romantyczne wrażenia, czeka Cię zawód", mówi i obietnicy swej dotrzymuje. W Shirley mamy co prawda ukazane losy dwóch kobiet rozdartych wielkim uczuciem, ale tak naprawdę to historia bardziej o sytuacji ówczesnej Anglii, mentalności społecznej i występujących konfliktach. Jedną z wspomnianych wyżej kobiet jest tytułowa Shirley - młoda, silna, charakterna, skrywająca uczucie do guwernera. Druga to Caroline - przyjaciółka Shirley, zakochana w mężczyźnie, który chce poślubić Shirley ze względów majątkowych - Robercie Moore. Po sprowadzeniu maszyn do swojej fabryki naraził się na bunt miejscowej ludności. Musi teraz za wszelką cenę bronić fabryki przed upadkiem, a pomóc mu w tym może małżeństwo z Shirley. Jesteście ciekawi jak ten problem zostanie rozwiązany?
Jak już wspomniałam w Shirley poruszone jest wiele wątków. Możemy czytać tu o konflikcie klas i ich interesów, o problemach Anglii i mentalności ludzi. Widzimy tu także nierówność między kobietami a mężczyznami. Wszystko to wzbogaca nam książkę, dodaje nowych, wartościowych faktów, ale także coś zabiera. Tym czymś jest wielka, romantyczna opowieść, na którą skrycie liczyłam. Nie znaczy to, że zabrakło romansu. Co to, to nie. O uczuciach, które łączy bohaterów czytało się naprawdę świetnie, ale mimo to pojawia się ale. Nagromadzenie innych wątków odebrało uroku historii miłosnej. Nie możemy jednak mówić, że autorka nas o tym nie ostrzegała, bo zrobiła to bardzo dobitnie. Jeżeli więc posłuchamy jej rady i nie będziemy oceniać Shirley w kategoriach romantycznych, to wyjdzie z niej naprawdę świetna pozycja.
Charlotte Brontë stosuje tutaj bardzo zgrabny zabieg, aby zwrócić na siebie uwagę czytelnika. Mianowicie rozmawia z nim. Całą opowiadaną historię wzbogaca własnymi przemyśleniami, wtrąceniami i otwartymi zwrotami do odbiorców. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś takim wcześniej, dlatego więc operacja ta podobała mi się naprawdę bardzo. Siostry Brontë znane są ze swojego charakterystycznego stylu. Każdy, kto czytał choć jedną ich książkę wie, jak zgrabnie potrafią one wprowadzać czytelnika w swój świat, tworzyć rzeczywistość barwnymi opisami i czarować klimatem. Również i w Shirley tego nie zabrakło. Nie ma tu mowy o tym, żeby opisy nudziły czy wydłużały akcję. Jednak chodź one tego nie zrobiły, to wydłużenie czytania spowodowała u mnie sama akcja. Książkę mogłabym podzielić na trzy części po 200 stron. Pierwszą i trzecią czytałam z wypiekami na twarzy, jednak środkowa niestety mnie nudziła. Gdyby tak ją skrócić, czytałoby się zdecydowanie lepiej. Patrząc tylko na te dwie porywające części mogę śmiało stwierdzić, że miałam do czynienia z kolejną świetną książką sióstr Brontë.
Bohaterowie w Shirley odgrywają bardzo ważną rolę. Tytułowa Shirley pojawia się dość późno, ale bardzo szybko zyskuje sympatie mieszkańców i urzeka czytelnika swym charakterem. Podziwiam ją za siłę charakteru i za to, że w tamtych czasach, jako kobieta potrafiła postawić na swoim. Była postacią niezwykle barwną, charakterystyczną i pełną sprzeczności. Na pewno pozostanie w mojej pamięci jeszcze długi czas. Jej przyjaciółka Caroline była jej dokładnym przeciwieństwem - skryta, nieśmiała, ale też posiadająca klasę, którą w naturalny sposób potrafiła eksponować. Musiała wyjść na przeciw nieodwzajemnionej miłości i właśnie te jej problemy sercowe w pewnym momencie stały się dla mnie trochę irytujące, ale nie zmienia to faktu, że była ona ciekawą postacią. Oprócz tych dwóch kobiet pojawia się jeszcze wiele intrygujących bohaterów. Chociażby Robert Moore, który wiąże akcje, czy jego brat Louis. Nie tylko jednak Ci główni zostali przez Charlotte dobrze zarysowani. Tak naprawdę wszyscy są dobrze opisani, widać ich charaktery, usposobienia, a tym samym pracę, jaką autorką musiała włożyć w książkę.
Shirley jak do tej pory wypadła nieco gorzej, niż Jane Eyre czy Lokatorka Wildfell Hall, które miałam okazję czytać. Było tu kilka potknięć, jednak nie sprawiły one, że zawiodłam się na książce. Jest ona pełna ważnych tematów, czaruje klimatem i daje nam historię zdecydowanie wartą poznania. Bardzo się cieszę, że mogłam kolejny raz spotkać się z twórczością sióstr Brontë i wprost nie mogę się doczekać kolejnego. Jeżeli pozycje tych autorek wciąż przed Wami, myślę że Shirley nie będzie dobrym wyborem na początek, jednak na kolejne spotkanie sprawdzi się świetnie!
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG!
akurat tego dzieła sióstr jeszcze nie czytałam, ale wszystko przede mną. uwielbiam ich styl :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będę mogła poznać wszystkie powieści sióstr Bronte. "Jane Eyre" za mną, a "Wichrowe wzgórza" już wkrótce znajdą miejsce na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ta okładka :-) Chyba jeszcze w "Agnes Grey" były takie wtrącenia do czytelnika, nie jestem pewna, ale w którejś z książek sióstr B. to na pewno było. Mam nadzieję, że przeczytam kiedyś "Shirley" :-)
OdpowiedzUsuńŚliczna jest;) Nie czytałam Agnes, więc możliwe że tam, bo nie pamiętam, żeby w Jane Eyre albo Lokatorce były.:)
UsuńDzięki za nominację! Postaram się wziąć udział:)
OdpowiedzUsuńJak na razie czytałam tylko "Profesora", tam też były takie otwarte zwroty do odbiorców. ;) Co prawda nie chwyciła mnie ta książka jakoś szczególnie za serce, ale z chęcią zapoznam się z innymi, ponoć lepszymi, dziełami sióstr Bronte. :)
OdpowiedzUsuńJak każda książka sióstr Bronte, "Shirley" również jest świetna. :) Bardzo mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to zainteresowanie klasyką :)
OdpowiedzUsuńJakoże moja przygoda siosrami Brone już się zaczęła jakiś czas temu "Jane Eyre", "Villette" a teraz czekam na "Wichrowe Wzgórza", następną pozycją będzie z pewnością "Shirley", nie odstrasza mnie zaniedbanie wątku miłosnego, nie można autorów szufladkować i zawsze spodziewać się tego samego!
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że nie można. Chodziło mi tylko o to, że przeczytawszy opis, odniosłam wrażenie, że wątek miłosny będzie tu dość bogaty, a został trochę pominięty.;)
UsuńNawet wcześniej o tej książce nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńhttp://shelf-of-books.blogspot.com/
Pewnie, że muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń