Z pewnością każdy z Was przegląda rankingi. Na najwyższych miejscach widzimy różne pozycje i zastanawiamy się, dlaczego ich jeszcze nie obejrzeliśmy/przeczytaliśmy. Ja tak mam dość często, dlatego więc ostatnio postanowiłam nadrobić część tych haniebnych zaległości. Wynikły z tego dwa obejrzane filmy, które dzisiaj Wam prezentuję.
Forrest Gump
Forrest Gump nie jest mądrym chłopakiem. Jego iloraz inteligencji znajduję się poniżej średniej i chłopak w wielu rzeczach nie jest podobny do rówieśników. Wychowywany tylko przez matkę, zyskał od niej bardzo ważne lekcje, które teraz chętnie "rozdaje" innym. Jego życie to seria niespodziewanych i niezwykłych wypadków, na których tle możemy obserwować historię Stanów Zjednoczonych. Choć Forrest odniósł sukces i stał się ważną osobowością, wciąż czeka na tą jedyną, miłość swego dzieciństwa - Jenny.
W wypadku Forresta Gumpa występuje ten problem, że naprawdę ciężko jest się do czegoś przyczepić. Mamy tu bardzo dobrą obsadę (Tom Hanks, Robin Wright, Gary Sinise) i wprost powalającą rolę, jaką odegrał Hanks. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego zdolności, pracy i wysiłku, jakie włożył w postać Forresta. Dostajemy tu także wspomnianą już przeze mnie historię Stanów Zjednoczonych, możemy obserwować ważne osobistości i kulturę tamtych czasów. Ten film, to naprawdę świetny obraz USA i przyznać musi to każdy, kto go oglądał. Sama fabuła jest niezwykle wzruszająca i chwytająca za serce. Bohater przez swoje upośledzenie umysłowe (bo chyba tak możemy to nazwać) odkrywa przed nami wiele prawd kierujących światem, pokazuje, jacy naprawdę są ludzie i to, co w życiu ważne. Gdyby twórcy filmu postanowili od tak przedstawiać nam te zagadnienia, mogło by to wyjść trochę czerstwe, ale w połączeniu z takim, a nie innym bohaterem film szczerze wzrusza i daje do myślenia.
Jeżeli więc wszystko było takie świetne (co potwierdzają zdobyte Oskary), dlaczego nie dałam się porwać tak, jak myślałam? Doceniam geniusz tej produkcji, przesłanie i wszystko, co w niej urzeka i chwyta za serce, ale jedna rzecz, nie pozwala mi rozpłynąć się nad Forrestem Gumpem w pełni - jego długość. Ponad dwie godziny obserwowania coraz to nowych, zawsze dobrych posunięć bohatera i losu, który w każdym momencie mu sprzyja, w pewnym momencie nudzi. Chciałoby się jakiegoś zwrotu akcji, ale niestety wielkiego zaskoczenia nie doświadczymy, bo tak naprawdę samej końcówki można się łatwo domyślić. Dlatego więc Forrest Gump dostaje ode mnie 7/10.

Nietykalni
Historia oparta na faktach. Sparaliżowany milioner na swojego opiekuna postanowił wybrać chłopaka z niższej sfery, który na dodatek właśnie wyszedł z więzienia. Jego optymistyczne nastawienie do życia sprawia, że chory znów czuje, że żyje. Wspólne chwile połączą ich wielką przyjaźnią, która będzie w stanie pokonać wszystkie przeciwności.
Nie ukrywam, że z francuskim kinem nie mam zbyt wiele wspólnego. Tak naprawdę, o ile mnie pamięć nie myli, to chyba pierwszy film wyprodukowany w tym kraju, jaki oglądałam. Pokazuje on zderzenie dwóch światów, co daje okazję do momentów zastanowienia i wielokrotnie wprowadza okazję do śmiechu. Żarty w Nietykalnych nie należą jednak do tych głupawych, ale bawią swą prawdziwością i inteligencją. Nie jest to typowa komedia, gdzie od początku do końca śmiejemy się do rozpuku, a życiowa historia, niepozbawiona humoru. Bohaterowie poszukują swego miejsca, szczęścia i spełnienia, czyli dokładnie tego, czego szuka każdy z nas. Motyw przyjaźni poruszany był nie raz, ale tutaj został przedstawiony tak jak trzeba - w ciepły, chwytający za serce sposób. Do tego świetna gra aktorska i bardzo dobre wykonanie. Czegóż chcieć więcej?
Można by się długo rozwodzić nad Nietykalnymi, ale wyszedłby z tego taki sam wniosek, co po moich kilku zdaniach - ten film jest po prostu PIĘKNY! Całość zachwyca swą prawdziwością, mądrością i daje nam swego rodzaju pocieszenie, że wszystko tak naprawdę może się zdarzyć i nie warto spisywać życia na straty. Nietykalni otrzymują ode mnie 9/10, a Wam gorąco ten film polecam!