Filmowe weekendy: Idealne matki

29.6.13


Plakat ,,Idealnych matek" mówi nam, że otrzymamy coś prowokującego (to na pewno), zmysłowego (zależy, jak kto to rozumie) oraz fascynującego (no może).Wywołuje to w nas wygórowane oczekiwania, prawda?

Lil i Roz znają się od dziecka. Obie mieszkają w sąsiadujących ze sobą domach położonych nad samym oceanem. Lil od niedawna jest wdową, a mąż Roz wyjechał na południe do pracy. Każda z kobiet ma syna. Obaj są atrakcyjnymi młodymi mężczyznami o perfekcyjnych sylwetkach, którzy całymi dniami surfują i opalają się na niewielkiej plaży. Ten sielankowy spokój już wkrótce zostanie zburzony przez huragan emocji i pożądania. Wszystko zacznie się od namiętnego pocałunku jednego z synów z matką drugiego.

Opinie co do filmu są podzielone. Jedni się zachwycają, drudzy wyśmiewają. Mnie jest o nim ciężko mówić. Dramat ma wywoływać w widzu emocje i tu z pewnością tak było. We mnie po obejrzeniu go kotłowało się i kotłuje nadal. Sama nie wiem tylko, czy z powodu oburzenia, czy zachwytu, choć tego drugiego bym raczej nie podejrzewała. Z jednej strony bowiem ,,Idealne matki" poruszają pewien ciężki temat. Odkrywają społeczne tabu i wyjmują na światło dzienne pewne problemy. Film na pewno też prowokuje. Nie tylko momentami ostrymi scenami, ale samą tematyką. Bo powiedzcie, czy sytuacja, kiedy dwie matki, które zamieniają się synami, żeby stworzyć z nimi, jakąś namiastkę związku jest normalna? Dla mnie to patologia, jak i cała reszta poczynań bohaterów. Myślę jednak, że takie było założenie. Szokować, przekroczyć granicę i wywołać coś w rodzaju pozytywnego oburzenia.  Pozytywnego dlatego, że przecież często czegoś takiego szukamy. Czegoś, co poruszy nas wewnętrznie i pokaże, że nie jesteśmy robotami w dobie komputerów i przypomni, ze coś jeszcze może wywołać w nas oburzenie, nie sprawiając za razem, że zostaniemy uznani zbyt pruderyjnych. 



W głównych rolach obsadzono dwie utalentowane aktorki - Naomi Watts i Robin Wright. Według mnie poradziły tu sobie całkiem nieźle, ale co ja, nieznająca się osóbka mogę o tym wiedzieć i zarazem oceniać dwie poważane autorki. Nie mogę tego robić, a jedynie wypowiadam swoje skromne zdanie, pamiętajcie. Dla filmu owe panie pozbyły się maski makijażu, odsłaniając zmarszczki. Pokazały też, że mimo upływających lat, trzymają się całkiem dobrze. Partnerowali im piękni i młodzi: Xavier Samuel i James Frecheville. Świecili klatami, pokazywali mięśnie, a grać też źle nie grali. Może bez wielkiego zaskoczenia, ale w każdym razie nie najgorzej. Jak już wspomniałam ich sytuacja była patologiczna i chora. Ciężko jest więc oczekiwać takiego, a takiego zachowania, kiedy nawet nie wiemy, jakie ono powinno być. Czy aktorzy sprostali powierzonej im roli? Wierzę, że tak.

,,Idealne matki" można zaliczyć do kina ambitnego. Mają zaskakiwać i dawać do myślenia. Tematyka będzie prowokować, wywoła oburzenie i z pewnością nie wszystkim się spodoba. Ten film jest trochę jak koło fortuny, które nie wiadomo, co dla Was przygotuje. Może będziecie się zachwycać trudnym tematem i poruszonymi kwestiami, a może wyśmiejecie głupotę twórców. Ja uważam, że ,,Idealne matki" reprezentują obecnie w kinie, pozycję odchodzącą od płytkości i pozostającą w gronie tych bardziej ,,mądrych". Mimo tego, że produkcja nie do końca wywołała we mnie pozytywne emocje, to i tak uważam, że warta jest obejrzenia i wydania pieniędzy na bilet. A z powodu tych sprzecznych refleksji, pozwólcie, że powstrzymam się od wydawania oceny.





17 komentarzy:

  1. O filmie gdzieś czytałam. Nie pamiętam tylko gdzie. Plakaty chyba też widziałam, jednak po tytule nie zaciekawił mnie zbytnio. Rzadko chodzę do kina ostatnimi czasy. Zwykle czekam, kiedy film wyjdzie na DVD i oglądam go sama w zaciszu swojego pokoju. To ułatwia mi interpretację i refleksje, jednakże po przeczytaniu Twojej recenzji myślę, że się skuszę. Lubię filmy traktujące o tzw. "trudnych tematach". Jeżeli interesuje Cię tego typu obraz polecam "Milczenie" z 2001 roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. czasami chcąc wybrać się do kina naprawdę nie wiem co wybrać, gdyż wszystkie filmy wydają się beznadziejne. Ten film w sumie również nie wydaje się super dobry, chociaż skoro mówisz, ze nie jest aż taki zły to z pewnością lepiej kupić bilet na niego niż jakiś super kiepski który nie należy do tych "mądrych"

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęły się wakacje, więc będę miała duuużo wolnego czasu aby oglądać filmy, czytać książki itp. Więc na pewno obejrzę z braku innych pomysłów xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że ich nie widać, ale chwilowo jestem na etapie ogarniania bloggera, więc "remont bloga" trochę jeszcze potrwa zanim jego wygląd będzie perfekcyjny. Za nieudogodnienia przepraszam.
    Tak, zauważyłam, że stawiasz raczej na bardziej ambitne książki. Nie sądzę, żeby "Czarodzieje..." Cię zachwycili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Oczywiście rozumiem, ale wolałam wspomnieć:)
      Czy zawsze czytam ambitną literaturę to nie byłabym taka pewna. Czasem dobrze poczytać coś lekkiego. ,,Czarodzieje..." jakoś mnie nie zachęcają, a ocena jeszcze to potwierdza:)

      Usuń
  5. Nigdy nie słyszałam o tym filmie... Chociaż sama fabuła wydaje się mocno zaskakująca, oryginalna i jak napisałaś - po prostu patologiczna. Zazwyczaj lubię tematy tabu, ale są takie, które po prostu przekraczają granice dobrego smaku... Sama nie wiem, może kiedyś z czystej ciekawości obejrzę ten film.
    Pozdrawiam!!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ksiażce słyszałam. Ostatnio pojawiło się wiele recenzji powieści :) O filmie słyszę pierwszy raz, jednak zanim nie przeczytam powieści to raczej go nie obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że dam "Idealnym matkom" szansę, chcę sprawdzić jakie wywrą na mnie wrażenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie lekturę czytałam już drugi raz. Pierwszy raz zetknęłam się z nią będąc w 6 klasie podstawówki, czyli miałam jakieś 12-13 lat. Wtedy podobała mi się ona bardzo i nie widziałam w niej żadnych minusów, więc pewnie dałabym jej 10/10. Tak jak już wspomniałam w recenzji - pierwsza część jest nie do zdobycia, toteż minęło kilka lat, zanim sobie o niej przypomniałam i postanowiłam przeczytać jeszcze raz. A, że mam tych lat już prawie 18, toteż spojrzałam na książkę pod trochę innym kątem i zauważyłam to, co kiedyś było dla mnie niewidoczne.
    W każdym razie ujęłam to chyba w zakończeniu. :)
    Można przeczytać, ale szału nie ma. Chociażby ze względu na papierowego głównego bohatera. Jest to co prawda mniej lub bardziej wynagradzane przez klimat, ale przecież nie każdemu się takowe klimaty podobają. Ja je lubię w każdym razie, m.in. dlatego "Czarodzieje..." dostali ode mnie 5, a nie załóżmy 4.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam ochotę na ten film, jednak twoja recenzja mnie bardziej zniechęciła niż zachęciła. Raczej nie obejrzę. Nie wiem co chciał reżyser pokazać tą chorą sytuacją o.o jednak nie mi oceniać. W końcu nie oglądałam, ale sam opis wzbudza we mnie niesmak.

    OdpowiedzUsuń
  10. Filmu jeszcze nie widziałam. Dostałam natomiast książkę od wydawnictwa Wielka Litera, na podstawie której nakręcono powyższe dzieło. Za jakiś czas się za nią zabiorę, więc będę mogła powiedzieć, czy mi się podoba ta historia, czy nie :)
    pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzadko można spotkać naprawdę ,,mądre'' produkcje, dlatego jestem miło zaskoczona, że polecasz ,,Idealne matki''. Muszę w takim razie szybko poszukać tego filmu i go obejrzeć. Mam nadzieję, że przypadnie mi też do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawierzam się Tobie i sięgnę w najbliższym czasie po ten film :>

    OdpowiedzUsuń
  13. lubię takie kontrowersyjne, szokujące tematy, także to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Konkursu nie chcę Ci zaspamować, dlatego odpowiem tu. Mam nadzieję, że to znajdziesz. Co do filmu, właśnie tak jak pisałam, ciężko było mi go ocenić, ponieważ, że tak powiem, mam do niego sentyment. Oglądałam go już kilka razy wcześniej i podobał mi się. Z resztą teraz też mi się podobał, z tą różnicą, że zaczął się tak jakoś ciągnąć niemiłosiernie i ja zwróciłam uwagę na niektóre detale. Ogólnie film zły nie jest, tego nie mogę o nim powiedzieć. Ale jakoś tak... Zabrakło mu TEGO CZEGOŚ. Akcja strasznie się ciągnęła i po prostu zaczęło mnie to irytować. Ale kto wie, może to tylko przesyt?

    Co do "Sierocińca" myślę, że jest warty obejrzenia na pewno. Jeżeli nigdy nie sięgałaś po nic z hiszpańskiego kina, gorąco polecam. Kilka pozycji chyba nawet wymieniłam w recenzji. I cóż... Miłego oglądania. :) Mam nadzieję, że jak już obejrzysz to podzielisz się wrażeniami?

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja chyba muszę robić sobie dłuższe przerwy. ;o Jestem z reguły bardzo pamiętliwa (ale to względne, bo nauka np nie wchodzi mi wcale xd). A film oglądałam zaraz po premierze na DVD, czyli 3 lata temu mniej więcej.

    Hiszpańskie kino jest specyficzne. Przede wszystkim wyróżnia się tym, że w filmach twórcy nie posługują się sztampowymi motywami (np. "złe dziecko"), toteż po tej produkcji również spodziewałam się czegoś wyjątkowego, ponad normę. Ale widocznie Hiszpanie też mają gorsze chwile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z książkami zwykle też tak mam, że zostają tylko te kluczowe wątki, a reszta gdzieś wyparowuje. Ale z drugiej strony to dobrze, bo zawsze można sobie daną pozycję wtedy powtórzy i przypomnieć, jakbym pamiętała ją cały czas, to nie byłoby sensu kupowania książek. Chyba, że ktoś byłby bibliomanem.

      Usuń