Nie potrafię znienawidzić głównej bohaterki

28.7.15

Ileż to razy spotkaliśmy się z irytującymi bohaterami? W moim przypadku odbywa się to tak często, jak często w prawdziwym życiu spotykam irytujących ludzi. Czyli nieustannie. I zazwyczaj znoszę to dzielnie, podobnie jak obcowanie z irytującymi osobnikami. Obdarzam tych nieznośnych bohaterów negatywnymi emocjami i wyżywam się w opiniach. W jednym przypadku tylko nie potrafię tego zrobić. Kiedy nienawiść miałaby się skupić na głównej bohaterce. 

I dzieje się tak dlatego właśnie, że jest główna. Przez ten fakt, że jest jakoby wyróżniona spośród innych, że poznajemy historię jej oczami. Autor narzuca nam, że powinniśmy się z nią utożsamiać i poznawać opowieść jakby w jej skórze. Przez to, oczywiście częściowo, my sami stajemy się głównymi bohaterami. I właśnie taka sytuacja sprawia, że nie jestem w stanie znienawidzić głównej postaci. Bo to tak, jak nienawidzić siebie. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy siebie lubią, ale ja do nich nie należę i nie zamierzam się tego wstydzić. Dawno pozbyłam się kompleksów, a fakt, że dobrze się czuję ze sobą uważam za podstawę do tego, żeby generalnie lubić życie. I tak jak siebie, nie mogę nienawidzić głównej bohaterki. Mogą denerwować mnie jej błędy, tak jak denerwują mnie moje. Mogą mnie boleć jej zachowania, tak jak czasem jestem zła na siebie za swoje. I choć od każdej reguły są wyjątki i czasem się zdarza, że nawet i ja nie widzę pozytywów w głównych bohaterach i po prostu ich nie polubię, to generalnie właśnie podtrzymuję tę moją regułę. I o żadnej szczerej nienawiści nie ma mowy!

Denerwujących bohaterek jest na pęczki. Chociażby dziecinna Cath z czytanej ostatnio przeze mnie Fangirl. Mogłabym ją naprawdę szczerze znienawidzić przez niektóre z jej postępowań, ale ja po prostu widziałam w niej siebie sprzed paru lat. Podobnie dziecinna była Mia z Zostań, jeśli kochasz i choć w ty przypadku utożsamiać się z nią było trudno, to też nie potrafiłam odłączyć się od jej przeżyć i obdarzyć ją negatywnymi emocjami. Albo te wszystkie egoistyczne zachowania bohaterek Pretty Little Liars. Te to naprawdę chciałoby się znienawidzić! Ale wciąż, jakimś sposobem pozostaje we mnie sympatia do nich wszystkich.

Może to moja pokrętna logika sprawia, że za bardzo wczuwam się w sytuację głównych postaci i choć staram się patrzeć na nich obiektywnie, to i tak, nawet w najgorszych przypadkach, pozostaje we mnie choć ziarnko sympatii do nich. A może po prostu Ci bohaterowie za bardzo do mnie przemawiają i zmuszają mnie psychicznie, żebym ich lubiła. ;)

Znajdziecie mnie też na:
                                   FACEBOOK | INSTAGRAM | ASK | TWITTER