Dobry thriller nie jest zły. Zgodzicie się chyba ze mną, prawda? Sama nie czytam ich często, ale nie mogłabym powiedzieć, że ten gatunek w zupełności mi nie pasuje. Tajemnica, dreszczyk grozy, ciekawi bohaterowie i historia, która pochłania w całości. Jak tu przejść obojętnie obok takiej mieszanki? Zaginiona dziewczyna jest świetnym jej przykładem.
Nick i Amy to małżeństwo z pięcioletnim stażem. Dzień rocznicy ślubu nie będzie jednak pełen sielanki. Kiedy Amy znika w tajemniczych okolicznościach, głównym podejrzanym staje się Nick. Okazuje się, że małżeństwo tych dwojga wcale nie było idealne. Kłamstwa coraz trudniej jest oddzielić od prawdy, a ustalenie faktycznego stanu rzeczy staje się niemal niemożliwe. Na jaw wyjdą rzeczy, o których nikt nie miał pojęcia, a o odkrytej prawdzie można niemal zapomnieć.
Kilka miesięcy temu widziałam ekranizację tej książki, więc historia była mi już jako tako znana. I choć w innych przypadkach oglądanie filmu najpierw jak najbardziej mi odpowiada, tak w przypadku Zaginionej dziewczyny trochę popsuło mi to czytanie. Nie pamiętałam wszystkich faktów, ale te najważniejsze pozostały w mojej pamięci, co sprawiło, że nie byłabym już tak zaskoczona. A w tego typu książkach motyw zaskoczenia to bardzo ważna rzecz. Muszę zapamiętać, że moja zasada "Najpierw film, potem książka" nie dotyczy thrillerów.
Mimo tego faktu, jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu autorki. Stworzyła tak zawiłą, złożoną i dopracowaną historię, że to aż nieprawdopodobne. Każdy fakt ma tam znaczenie, każdy liczy się dla opowieści, choć dowiadujemy się o tym dopiero później. Autorka odkrywa je stopniowo, rysuje pewną wizję, która potem i tak zostaje zburzona. Czytając nabrałam przeświadczenia, że Gillian Flynn to nieprzebrana skarbnica pomysłów. Kiedy już coś zaczęło się krystalizować, autorka znów wyskakiwała z nowym faktem i snuła sobie intrygę, jakby nigdy nic. Ach! Tego się nie da opisać w kilku zdaniach!
Świetny pomysł został poparty równie świetnym wykonaniem. Historia pisana jest z punktu widzenia Nicka, jak i w formie pamiętnika Amy, dzięki czemu możemy nabrać szerszego pojęcia o wszystkim. Autorka doskonale wie, jakiego języka użyć, o czym powiedzieć nam teraz, a o czym później, żeby wzbudzić ciekawość i wywołać gęsią skórkę. Do tego kreacja postaci. Nie mogę wyjść z podziwu! Amy jest chyba najbardziej zagadkową postacią z jaką miałam do czynienia. Ta kobieta to taka bomba, nawet nie zdajemy sobie sprawy, co ma w środku. Teraz dopiero podziwiam Rosamund Pike, bo zagranie jej to z pewnością nie była bułka z masłem.
Zaginiona dziewczyna to książka, która ze strony na stronę odkrywa przed nami swoje tajemnice, a na koniec i tak mamy wrażenie, że nie wszystko zostało powiedziane. Że gra wciąż się toczy. Takie książki chciałabym czytać zawsze! Na pewno jeszcze wrócę do pióra autorki. A Wam gorąco polecam Zaginioną dziewczynę!
Gillian Flynn, Zaginiona dziewczyna/Gone Girl, str.648, Wydawnictwo Burda Książki, Warszawa, 2014
Przyjaciółka mi bardzo polecała, muszę koniecznie przeczytać !:)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! :)
UsuńSama również chciałam zapoznać sił z tą pozycją jednak jakoś ostatnio o niej zapomniałam. Teraz widzę że koniecznie muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę świetna! Podobnie jak film. ;)
UsuńNie mam w planach tej książki, swego czasu było o niej głośno na blogach :)
OdpowiedzUsuńJuż nie pamiętam, czy najpierw widziałam film, czy czytałam książkę. Mimo wszystko podobały mi się obie. To, co autorka zrobiła z bohaterami? Nigdy nie spotkałam się z taką propozycją!
OdpowiedzUsuńNadal nie mam jej na półce. :( Musze o niej pamiętać przy następnych zakupach. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała zarówno książka, jak i film :)
OdpowiedzUsuńMistrzostwem jest to, jak długo leży ona na mojej półce, więc oficjalnie przysięgam przeczytać ją w te wakacje. :)
OdpowiedzUsuń"Zaginiona dziewczyna" to bardzo dobrze napisana książka i jestem pełna podziwu dla autorki. Chociaż bardziej podobały mi się "Ostre przedmioty", to ta powieść zasługuje na wszystkie pozytywne opinie jakie otrzymuje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobra. Teraz mam mętlik w głowie i to wielki. Dosłownie... przed parunastoma minutami, przeczytałam inną recenzję tej książki, która zabiła we mnie entuzjazm i sprawiła, że obiecałam sobie na tę książkę nie zwracać uwagi. A teraz ty dajesz tak pozytywną i ja... jestem zmieszana. :D
OdpowiedzUsuńJeszcze pomyślę, ale podejrzewam, że koniec końców skupię się na filmie i to po oglądnięciu, podejmę decyzję czy warto. :D
Pozdrawiam,
Sherry
Kurcze, czuję się odpowiedzialna za Twoje samopoczucie. :P Ale nie wiem, czy film to dobry wybór. Ja najpierw oglądałam film, a potem przeczytałam książkę i w wielu momentach nie byłam już tak zaskoczona, także trochę mi zabrał radości z lektury... :)
Usuń