Mnogość seriali pozwala nam obecnie na wybranie takiego, który swoją tematyką najbardziej wpasowuje się w nasze gusta. Możemy wybierać z przeróżnych paranormalnych produkcji, sci-fi czy medycznych. Możemy postawić na historię, która nie miałaby prawa się zdarzyć w realnych świecie albo na taką, która zachwyca swoją prawdziwością. Właśnie takim tworem jest Chasing Life.
Główną bohaterką jest tutaj April Carver - młoda dziennikarka. Stara się ona ze wszystkich sił realizować w swojej wymarzonej pracy i dostać awans. Podczas pracy nad jednym z materiałów przypadkowo dowiaduje się, że jest chora na białaczkę. Teraz będzie musiała przestawić się na tryb ,,rak" i przeprogramować całe swoje życie.
Przed napisaniem tej recenzji zastanawiałam się, dlaczego tak właściwie tak bardzo pokochałam ten serial. Znalazłam całkiem sporo powodów, które oddzielnie nie robią powalającego wrażenia, ale złożone w całość tworzą produkcję, która jest po prostu cudowna! Ktoś mógłby powiedzieć, że z opisu fabuły wieje banalność, a tematyka była już wielokrotnie poruszana. Pewnie i byłaby to prawda. Ale nie byłoby prawdą stwierdzenie, że serial jest podobny do innych. Fakt, to kolejna produkcja o raku, ale ukazuje ona chorobę w zupełnie inny sposób. Nie ma tu koloryzowania czy kreowania z chorych bohaterów. Historia osób, które są tu ukazane, równie dobrze mogłaby przytrafić się nam. Ich zachowania są do bólu prawdziwe i właśnie ta prawdziwość tak uderza.
Przekłada się to także na fabułę. W Chasing Life, oprócz raka, znajdziemy też inne wątki. Mamy rodzinne tajemnice, zdradę, homoseksualizm, pracę w redakcji. Wszystko to toczy się swoim naturalnym torem. Ani przez chwilę nie czuje się, jakby akcja była przedłużana na siłę. Często zdarza się, ze twórcy chcą koniecznie zaszokować czymś odbiorcę, żeby przykuć ich do odbiorników. Tu tego nie ma. Nie ma, bo ani przez chwilę nie jest to potrzebne. Samo życie i jego problemy jest w stanie tak zaszokować, że nic innego nie jest już potrzebne. Wielokrotnie mówiłam, że nie wzruszam się łatwo. Podtrzymuję to nadal. Taka już ze mnie osoba, nie będę chlipała o byle pierdołę. Nie zliczę jednak, ile razy płakałam, oglądając Chasing Life. Chyba fakt, że przez ten serial tak bardzo przemawia samo życie, sprawia, że nieustannie się wzruszam. Bo widzę, że cała sytuacja mogłaby spotkać i mnie. Że mogłabym znaleźć się na miejscu April i musieć stawić czoła temu wszystkiego, z czym ona tak dzielnie sobie radzi. A nie wiem, jak zachowałabym się na jej miejscu.
Kocham też twórców za każdy najmniejszy szczegół codzienności. Już pomijam fakt, że April jest dziennikarką, a to mój wymarzony zawód od praktycznie zawsze i jakoś za każdym razem przypadają mi do gustu produkcje, które dzieją się w dziennikarskim świecie. Uwielbiam Chasing Life za rodzinne ciepło, które jest tu tak ważnym tematem. Za bohaterów, z którymi się niewyobrażalnie zżyłam. Mamy oczywiście dwóch mężczyzn, którzy kręcą się w życiu April - Dominica i Leo. Musiałam o nich nie wspomnieć, bo zostali stworzeni w taki sposób, że nie sposób się w nich nie zakochać.
Chasing Life to kolejny serial, który dołączył do grona moich ulubionych. Jego prawdziwość porusza najczulsze struny, a wykreowany świat sprawia, że oglądając, czujemy się jak w domu. Ja będę niecierpliwie czekała na nowe odcinki, a Was oczywiście gorąco zachęcam do oglądania!
Moja ocena: 9/10
Znajdziecie mnie też na:
Moje plany serialowe sięgają baaaardzo daleko, a czasu ciągle brakuje... "Chasing life" akurat znajduje się na liście tych, które pragnę obejrzeć, więc mam nadzieję, że w końcu uda mi się to osiągnąć! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Zaczęłam go oglądać jak było bodajże 8 odcinków i pokochałam totalnie. Najlepsze jest to, że gdy go zaczęłam oglądać, nie czytałam opisu, więc nie miałam pojęcia, że będzie o raku, a tutaj niespodzianka. Bardzo mi się podoba to, że - jak napisałaś - jest na tyle realny, że przedstawiona historia może się przydarzyć każdemu. Obsada jest świetna, poziom aktorski na wysokim poziomie, a w szczególności Italia Ricci i Scott Foster, których duet po prostu uwielbiam! Finał sezonu sprawił, że nie wiem, jak ja wyczekam do czerwca... A i miałam jeszcze napisać, że podziwiam wolę walki April. Uff, to chyba tyle. :)
OdpowiedzUsuńTeż ich uwielbiam! Świetnie wyglądają razem.:P Ja moze teraz się zacznę w końcu do matury uczyć, skoro nie ma już nowych odcinków.;)
UsuńNie oglądam seriali i chyba na ten też się nie skusze :)
OdpowiedzUsuńStaram się ograniczać seriale do minimum. Obecnie oczekuję na kolejną odsłonę "Gry o tron"
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale lubię seriale o dziennikarzach. Brzmi dobrze. Jak tylko skończę oglądać House of cards to zabiorę się za ten serial :)
OdpowiedzUsuńJa też!:) Koniecznie obejrzyj, bo naprawdę warto!
Usuń