Kojarzycie scenę z filmu The Holiday, w której emerytowany reżyser mówi do Kate Winslet, że w życiu są główne bohaterki i przyjaciółki i poucza ją, żeby nie zachowywała się jak przyjaciółka? W Hopeless i Losing Hope poznaliśmy Six właśnie jako przyjaciółkę i powierniczkę głównej bohaterki - Sky. Colleen Hoover pokazuje jednak, że każdy odgrywa pierwsze skrzypce we własnym życiu i kreuje z Six piękną główną bohaterkę.
Każdy z nas zna historię o Kopciuszku. Pokazuje ona to, co tak piękne w baśniach - że każde marzenie może się spełnić, dobro zawsze zwycięży, a piękno czeka na nas tuż za rogiem. Taką współczesną historią o Kopciuszku jest właśnie Finding Cinderella, o czym sugeruje nam sam tytuł. Pod uwagę wzięci są tym razem najlepsi przyjaciele bohaterów znanych nam z Hopeless i Losing Hope. Autorka pokazuje, jak krótka chwila w szkolnym schowku zmienia życie bohaterów na zawsze. Choć początkowo nie było im dane być razem, to jednak los postanowił mimo wszystko ich połączyć. Colleen Hoover przybliża relacje między tym dwojgiem i między śmiechem a łzami pokazuje, że każdy zasługuje na szczęście.
Lekkość i doskonałość piórka Hoover już wielokrotnie ustalaliśmy. Istnieje jednak taka niepisana zasada, że dodatki czy uzupełnienia do serii nie dorównują samej serii. Niestety w tym przypadku nie będzie inaczej, bo genialnemu Hopeless naprawdę ciężko dorównać. Szukając Kopciuszka nie jest jednak jednym z tych dodatków, który spokojnie mógłby nie powstać. Wywołuje bowiem uśmiech już od pierwszej strony. Spotkanie w schowku ani przez chwilę nie było przerysowane czy denerwujące. Choć takie pseudo romantyczne momenty często mnie wkurzają, to tu na szczęście tak nie było. Co więcej, pomysł autorki naprawdę mi się spodobał. Potem niestety pojawił się problem, który popsuł efekt już w Losing Hope. Chodzi mi o wszechobecny lukier, którym związek bohaterów aż ociekał. W pewnych momentach można sobie było spokojnie darować te wszystkie zachwyty.
Szukając Kopciuszka, podobnie jak inne książki autorki, nie mogło zostać pozbawione trudnych tematów. Choć bomba emocjonalna nie jest tak wielka, jak poprzednimi razy, to i tak nie można przejść przez lekturę bez momentów na zastanowienie. Ważny aspekt stanowią tu pozory. O Six krążyło wiele opinii i pewnie też część była prawdą. Pozory mają jednak to do siebie, że często nie chce nam się przyjrzeć im bliżej i odkryć prawdę. Tak było właśnie z Six. Pod przykrywką wyluzowania ta dziewczyna skrywała wiele tajemnic, a fakt, że poradziła sobie z nimi sama, wzbudza wielki podziw.
Na atrakcyjność Szukając Kopciuszka wpływa fakt, że narratorem jest tutaj Daniel. Poznaliśmy go, jako niezwykle zabawnego i pełnego dystansu do siebie i świata chłopaka. Takie podejście udziela się czytelnikowi i sprawia, że książkę czyta się niezwykle lekko i szybko. W Losing Hope niestety nie mogliśmy się dowiedzieć wielu faktów z dalszego życia bohaterów. Rekompensuje nam to Szukając Kopciuszka, która to historia dzieje się nieco później, niż wydarzenia z poprzednich książek. Sky i Holder nie są teraz na pierwszym planie, ale fakt, że pojawiają się gdzieś w tle i mamy okazję obserwować ich życie z boku, może być prawdziwą gratką dla fanów - ja byłam zachwycona.
Choć Szukając Kopciuszka nie zachwyca tak, jak poprzednie autorki z tymi bohaterami, to z pewnością stanowi bardzo przyjemną opowieść, którą czyta się z pełnym zaangażowaniem i nieodłącznym uśmiechem na ustach. Historia Six i Daniela, podobnie jak w przypadku Kopciuszka, pokazuje, że szczęście czeka na każdego z nas i z pewnością wcześniej czy później nas znajdzie.
Moja ocena: 7/10
Colleen Hoover, Szukając Kopciuszka/Finding Cinderella, Otwarte, Kraków, 2015
Ciągle nie jestem przekonana do tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążkę planuje przeczytać, ale kiedy - diabli wiedzą :)
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo chce przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMiałam na początku przeczytać wszystkie trzy książki ze świata Hopeless od razu, jednak czytanie Losing Hope zaraz po Hopeless nie było dobrym pomysłem. Pewnie podobałoby mi się bardziej, gdybym zrobiła przerwę. Dlatego teraz, chociaż Kopciuszka już mam, zaczekam trochę, aż będę gotowa go przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie nie był dobry pomysł! Jak ty wytrzymałaś tyle emocji??:) Kopciuszek już nie jest taką bombą...
UsuńWłaśnie przy Hopeless zdarzyło mi się uronić łezkę i było mnóstwo wzruszających momentów, a Losing Hope trochę mi to wszystko popsuło. Gdybym zostawiła sobie tę część na później byłoby lepiej :) Chociaż bardzo mi się podobały listy do Les i żałuję, że cała książka nie została oparta tylko na nich
UsuńMnie też bardzo podobały się te listy, ale jednak odpowiadały mi takie proporcje, jakie były. :P Też o wiele bardziej poruszyło mnie "Hopeless", ale "Losing Hope" czytane po pewnym czasie stanowiło fajne dopełnienie, ale i przypomnienie niektórych wydarzeń. :) Szkoda, że się rozczarowałaś. :(
UsuńKiedyś przeczytam całą tą serię. :D
OdpowiedzUsuńA mnie - dobra beznadziejne to zabrzmi, wiem - "Szukając Kopciuszka" podobało się chyba bardziej od "Losing Hope" :D I to głównie ze względu na Daniela. Zakochałam się w nim w "Losing Hope". W tym jak cudownym przyjacielem był. Jak zjednywał wszystkich swoim sarkazmem. Dobra, krótko mówiąc - to moja bratnia dusza. I zwalił z piedestału Holdera, i to z hukiem stając się moją miłością, więc... Tak. Jak dla mnie to była absolutnie cudowna historia <3 Choć nie będę zaprzeczać, że chwilami było... bardzo, bardzo, bardzo słodko ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Też go za to pokochałam. Uwielbiam takich ludzi i bohaterów! Ale, cóż poradzić, moje serce już należy do Holdera. :P
Usuń