Salla Simukka to fińska pisarka i tłumaczka, która stworzyła przyciągającą uwagę trylogię o Lumikki Andersson. Z fińską literaturą mam niestety mało wspólnego, ale w tej serii odnalazłam zdecydowanie coś, co skłoniło mnie do bliższego zapoznania się z nią. No bo przecież połączenie baśni i grozy to wybór dla mnie idealny.
W książce poznajemy licealistkę - Lumikki Andersson. Dziewczyna ułożyła sobie życie na nowo po pewnym traumatycznym wydarzeniu. Wybrała liceum daleko od domu, zamieszkała sama i nauczyła się, jak być niewidzialną. Wszystko zdawało się być dobrze. Do czasu. Pewnego ranka w ciemni sali fotograficznej Lumikki znajduje pobrudzone krwią pieniądze. Sprawa wydaje się tak bardzo tajemnicza, że dziewczyna porzuca wszystkie swoje postanowienia o niewtrącaniu się i coraz bardziej wplątuje się w tajemnicze przedsięwzięcie.
Czerwone jak krew to kolejna książka, którą bardzo trudno mi ocenić. Zapowiadała się świetnie, na Lubimy Czytać też miała bardzo wysokie oceny, ale gdy zaczęłam ją czytać, za nic nie mogłam się wciągnąć. Denerwowała mnie Lumikki z całym jej zdystansowaniem do wszystkiego i umiejętnościami dedukcji imitującymi Sherlocka Holmesa. Nie mogłam wciągnąć się w całą tę zagadkę, która wydała mi się okropnie banalna i aż za prosta. Potem jednak coś zaskoczyło. Uświadomiłam sobie, że liczne wstawki o przeszłości Lumikki mnie interesują i naprawdę jestem ciekawa, co jej się przytrafiło, że wywołało aż taką traumę. Obstawiałam liczne wyjścia, ale takiego nie przewidziałam, dzięki czemu autorka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie na koniec. W między czasie uświadomiłam sobie też, że choć rozwiązanie zagadki średnio mnie interesuje, to poczynania bohaterów już tak. Może nie czytało się o nich z wypiekami na twarzy i bijącym sercem, ale na pewno z pewną przyjemnością, jak i też oczekiwaniem na dalszy ciąg. Nie mogę też narzekać na język autorki. Swoją prostotą i chwytliwością świetnie wpasował się do treści lektury. Czego chcieć więcej?
Tym też sposobem doszłam do wniosku, że mimo początkowych zgrzytów z Czerwone jak krew spędziłam bardzo miło czas. Co więcej, zakończenie czytałam już z najwyższym zaangażowaniem, czego na początku mi brakowało. Z pewnością książki nie będę zaliczać do tych naprawdę genialnych, które zmieniły moje życie. Na pewno znajdzie się ona jednak na liście tych, które umiliły mi czas i pozwoliły na przyjemne spędzenie kilku godzin.
Moja ocena: 6/10
Salla Simukka, Czerwone jak krew/Punainen kuin veri, str. 250, GW Foksa/YA!, Warszawa, 2014
Za możliwość przeczytania Czerwone jak krew dziękuję Wydawnictwu YA!
Na razie mam co czytać, ale będę mieć tę książkę mimo wszystko na oku, bo zapowiada się nawet ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZ literaturą fińską wiele wspólnego nie mam, więc chętnie bym czegoś spróbowała. "Czerwone jak krew" może nie przyciąga mnie bardzo, ale mogłoby być krótką i lekką lekturą. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę Lumikki cię denerwowała? :D Mnie się strasznie podobała! Jest niewiele charakterów z takim usposobieniem, a w dodatku, odkryłam w niej po części bliźniaczkę, także mowy nie było, by nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia :D
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, cieszę się, że mimo wszystko miło wspominasz tą powieść. ;)
Pozdrawiam,
Sherry
Na początku tak. Potem w sumie się do niej przekonałam. ;)
UsuńTreść kusi, opinia nie szczególnie. Jednak gdy wpadnie mi w ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej serii, na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Było ostatnio głośno o drugiej części, mam nadzieję, że uda mi się zapoznać z tą serią. Wydaje się odbiegać od utartych schematów. :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w domu, ale jakoś mi do niej niespieszno, chyba nie tracę wiele.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego siię po niej spodziewałam, zakupiłam już dwie części, ciekawe jak mi te spotkanie wyjdzie:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznam się z tą lekturą:)
OdpowiedzUsuńJakoś nie rozumiem szału na tę książkę. Historia lekko nijaka, kojarzy mi się, że kiedyś coś takiego czytałam. Do tego tytuł kojarzy mi się z "Biała jak mleko, czerwona jak krew", czyli książką kompletnie innego pisarza, za którą nie przepadam. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńCoś tam czytałam na temat tej książki. Może znajdę na nią kiedyś czas.
OdpowiedzUsuńZ literaturą fińską nie miałam jeszcze do cznienia, jednak od jakiegoś czasu jestem bardzo ciekawa tej książki, więc z chęcią dorwałabym ją w swoje ręce. Nawet jeśli po drodze trafią się jakieś zgrzyty. ;)
OdpowiedzUsuńA mnie się bardzo podobało, chociaż u mnie to podobanie się zaskoczyło dopiero po kilku stronach :-) Wciągnęłam się i przeczytałam bardzo szybko
OdpowiedzUsuńTrochę dziwnie czuję się z faktem, że chyba jako jedyna nie dostrzegłam w Lumikki fińskiego Sherlocka :D