Autor: Julianna Baggott
Tytuł: Nowa Ziemia
Tytuł oryginału: Pure
Liczba stron: 469
Wydawnictwo: Egmont
Moja ocena: 6/10, 4/6
Wielokrotnie już mieliśmy okazję czytać o wizjach świata w przyszłości. Nowoczesne technologie i pełen cyfrowy rozwój z jednej strony, z drugiej zupełne przeciwieństwo - zagłada i apokalipsa. Ten drugi obraz znany jest nam o wiele lepiej. Wszelkiej maści antyutopie przybliżają nam go niemal z każdej strony. W kolejną przygodę z tym gatunkiem postanowiła zabrać nas Julianna Baggott.
Wielka eksplozja zniszczyła świat. Podejrzenie wybuchu istniało już wcześniej, dlatego wybudowano Kopułę, pod którą ludzie mogliby się schronić. Kiedy jednak nadeszła godzina zero, wstęp do niej uzyskali tylko nieliczni. Reszta została skazana na śmierć. Ci, którzy przeżyli ulegli deformacjom, szczepili się z przedmiotami, elementami przyrody, a nawet z innymi ludźmi. Pressia żyje właśnie w takim świecie. Jedną jej ręką jest głowa lalki, na twarzy ma blizny po oparzeniach, jej rodzice zginęli, a jedyną ostoją dla dziewczyny jest dziadek. Zgodnie z rozporządzeniami władz każda osoba, która skończy szesnaście lat musi się do nich zgłosić, aby móc zostać wyszkolona na żołnierza, mogącego w przyszłości walczyć z Kopułą. Pressia wie, że nie może do nich trafić. Na drodze jej ucieczki staje Czysty - chłopak spod Kopuły. Choć wmawiano mu całe życie, że jego matka zginęła ratując ludzi podczas wybuchu, on ma powody by sądzić inaczej. Postanawia postawić wszystko na jedną kartę i uciec, aby ją odnaleźć. Jak można się spodziewać, ta dwójka odkryje wiele faktów, zaskakujących dla nich, a niestety przewidywalnych dla nas.
Dlaczego przewidywalnych, można by zapytać. Ileż to już czytaliśmy podobnych książek, w których świat się wali, przeciętna dziewczyna (która potem gubi przeciętność) wyrusza na misję z tego, czy innego powodu, w której to dowiaduje się, że wszystko nie jest takie, jak jej wmawiano do tej pory. Brzmi znajomo, czyż nie? Może właśnie taki schemat trzeba zachować, ale mnie trochę to już zaczyna męczyć. Nowa Ziemia zapowiadała się na właśnie taką, znaną nam wszystkim pod jakimś innym tytułem historię. Dlatego właśnie początkowe rozdziały czytało mi się tak opornie. Na nasze szczęście autorka postanowiła zaserwować czytelnikom kilka faktów, które odsuwają książkę od kategorii ,,przeciętne".
Z samym pomysłem Kopuły, spotkałam się już w Przez burzę ognia, więc nie odebrałam tego, jako czegoś nowego. Wiem jednak, że to ja pomyliłam kolejność i Julianna Baggott wpadła na niego wcześniej, więc nie mogę tego zarzucać. Sam świata po wybuchu został przedstawiony w bardzo ciekawy sposób. Autorka wykorzystała szeroką wiedzę z wielu dziedzin, jak chociażby z fizyki, aby precyzyjnie zobrazować nam swoją wizję. Mutacje, deformacje, mieszkanie w skrajnie prymitywnych warunkach to rzeczy, jakie spotkały tych niegodnych znalezienia się w Kopule. Szczęśliwcy wiodą zupełnie inne życie. Każdy ich ruch kontrolowany jest przez władze, jednak warto jest poświęcić niezależność, na rzecz bezpieczeństwa i możliwości ponownego zasiedlenia planety w przyszłości. Właśnie wykreowanie tego obrazu świadczy o tym, że Julianna Baggott stworzyła niezwykle wartościową, a przede wszystką wyróżniającą się na rynku wydawniczym pozycję.
Narracja poprowadzona jest z punktu widzenia różnych osób. Możemy poznać zdanie Presii i Partridge'a, a także chociażby El Capitana czy Lydy. Książka niewątpliwie na tym zyskuje. Przyznam szczerze, że nie potrafiłam zżyć się z bohaterami. Każdy był inny, to prawda. Nie zostali też stworzeni po łebka, nic z tych rzeczy. Po prostu nijak nie mogłam ich sobie wyobrazić, jako rzeczywiste osoby, nie potrafiłam odczuwać ich emocji, czy identyfikować się z nimi, przez co całość wydawała mi się trochę papierowa. Plus jednak należy się za wątek miłosny. Po przeczytaniu opisu chyba każdemu przychodzi na myśl stwierdzenie, że będziemy mieli do czynienia z kolejnym ckliwym romansem. Autorka zaskakuje nas w tej kwestii i stwarza coś zupełnie innego.
Nowa Ziemia nie jest książką, którą czyta się dobrze przed zaśnięciem. Okrutność wydarzeń bardzo często mną wstrząsnęła, bardzo często też stwierdziłam, że nie chciałabym żyć w takim właśnie świecie. Autorka przedstawia nam wszystko w niezwykle obrazowy sposób. Czasem może nawet zbyt obrazowy, bowiem zdarzało się, że opisy nudziły i po przeczytaniu strony zastanawiałam się, co tak naprawdę się tu zdarzyło. Mimo świetnego pomysłu i wykonania go na poziomie, nie obyło się bez pewnej przewidywalności. Niektóre wydarzenia była aż za proste, a każda inicjatywa podążała ku szczęśliwemu wykonaniu. Czy tylko mnie się wydaje, że nie zawsze w życiu jest tak łatwo?
Nowa Ziema jest pozycją naprawdę wyjątkową. Autorka miała świetny pomysł i co więcej, bardzo dobrze go zrealizowała. Mamy tu wiele rzeczy, których nie spotkamy nigdzie indziej. Były jednak sprawy, które mnie irytowały, a największa to chyba nieumiejętność identyfikowania się z bohaterami. Pomysł na książkę, jak już wspominałam jest świetny, ale wydarzenia nijak nie mogły mnie porwać i sprawić, żebym zatraciła się w lekturze, dlatego właśnie ocena taka, a nie inna. Mam nadzieję, że jeżeli dane mi będzie przeczytać Nowego Przywódcę, wciągnę się bardziej. Pierwszy tom zna już pewnie wiele osób. Tych, którzy jeszcze go nie czytali, ani nie namawiam, ani nie odradzam. Decyzja należy do Was!
"Nowa ziemia" czeka na mojej półce. Jestem jej bardzo ciekawa, szczególnie okrucieństwa, o którym wspomniałaś. Mam nadzieję, że mi ta książka spodoba się jednak ciut bardziej ;)
OdpowiedzUsuńRóżnie słyszałam na temat tej książki, ale i tak ją przeczytam z powodu wyrobienia własnej opinii. :D
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie, dystopie mi się znudziły :<
OdpowiedzUsuńWłaśnie czeka na mojej półce na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Od dawna się nią interesowałam. Może po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Mam niewyobrażalną ochotę na tę pozycję :3 Kocham powieści postapokaliptyczne i raczej w najbliższym czasie po nią sięgnę. Intrygują mnie te wszystkie wysokie oceny wystawiane na LC. (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ooo, tę książkę chcę przeczytać już od dłuższego czasu;) Na pewno wkrótce się na nią skuszę:)
OdpowiedzUsuńŚwietna i dość mroczna książka. Autorka doskonale oddaje mentalność ludzką w chwilach zagrożenia. Z niecierpliwością wyczekuję chwili wolnego aby zabrać się za kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się, bardziej niż Tobie, ale nie sposób się nie zgodzić z Twoją recenzją. Dosyć ciężko jest się zidentyfikować z postaciami tej książki. Mimo wszystko, polubiłam bohaterów, bo zdecydowanie dobrze zostali wykreowani. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze niestety nie wpadła w moje łąki, ale chętnie po nią sięgnę choćby z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy to nie przepadam za tego rodzaju literaturą. Wszelkie wizje końca świata już mi się przejadły. A może to dlatego, że codziennie obserwuję postępującą autodestrukcję gatunku ludzkiego?
OdpowiedzUsuńPodziękuję. :)
Dla mnie wszystkie powieści tego typu są jednakowe. Większość z nich rozczarowuje. Więc... chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie zrobiła na mnie dużego wrażenia, raczej wypadła u mnie dość przeciętnie.. Zgadzam się z Tobą w kwestii bohaterów.
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń