Filmowe weekendy: O północy w Paryżu

31.5.13

Paryż jest niewątpliwie wyjątkowym miastem. Kojarzy się z idyllą zakochanych oraz przystanią dla artystów. Malownicze uliczki, piękne zabytki i przepyszne jedzenie przyciągają do siebie turystów. Paryż też bardzo klimatycznie wygląda w deszczu. Taki spacer porusza zmysły romantyków i dodaje weny do twórczej pracy. W mieście tym jest jeszcze inna, magiczna rzecz. O północy bowiem dzieją się tam rzeczy, o których nawet nie zdajecie sobie sprawy...

Pewna dwójka narzeczonych: Gila i Inez pojechali tam, aby zaplanować ślub. Miasto zakochanych nie podziała jednak dobrze na ich relację. Uświadomią sobie, jak bardzo się od siebie różnią, a ich miłość zostanie wystawiona na próbę. Na ich drodze staną ludzie, którzy pokarzą im, czy ich związek ma naprawdę sens.



Woody Allen został okrzyknięty jednym z najoryginalniejszych artystów współczesnego kina. Ma na swoim koncie wiele filmów, a jego nazwisko przewija się wszędzie. Zaskakuje wielu, czy to pozytywnie czy negatywnie. Ostatnimi czasy stwierdziłam więc, że to niewyobrażalny wstyd nie zapoznać się z ani jednym jego dziełem. Tak oto zasiadłam przed laptopem i rozpoczęłam oglądanie ,,O północy w Paryżu".




Pod banalnym opisem Woody Allen ukrywa prawdę zdecydowanie głębszą. Pokazuje jedną ważną rzecz, a mianowicie, że żadne życie nie jest tak do końca beznadziejne. Z ową beznadziejnością każdy musi się mierzyć, ale tylko od nas zależy, czy ją zaakceptujemy i uczynimy z niej coś wyjątkowego, czy pogrążymy się w smutku i będziemy egzystować bez celu z dnia na dzień. Motyw niezwykle pocieszający na gorszy dzień. Po obejrzeniu filmu z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Allen jest mistrzem w tworzeniu klimatu. Już od pierwszych minut oglądania zostajemy wrzuceni w charakterystyczną dla Paryża atmosferę, która nie opuszcza nas ani na chwilę. "O północy w Paryżu" jest filmem w dosłownym znaczeniu magicznym. To zdecydowanie uczta dla romantyków i marzycieli. Nie znajdziemy tu szybkich zwrotów akcji czy rozlewu krwi. Z pewnością też nie wzruszymy się do łez, ale nie na tym to ma polegać. Malowniczy obraz, który został wykorzystany sprawia, że możemy poznać magiczne zakątki Paryża (nie tylko tego współczesnego, bowiem ten z lat 20-tych jest znacznie bardziej ciekawy) oraz poznać historię pokrzepiającą serca. 

Woody Allen zaprosił do współpracy znamienitych aktorów, którzy nie mogli nie spełnić powierzonego im zadania. Jestem pod wielkim wrażeniem Marion Cotillard, którą pokocham po obejrzeniu ,,Incepcji". Ma w sobie olbrzymie pokłady klasy i wdzięku, co w tym filmie sprawdziło się genialnie. Każdy przyzna, że piękna z niej kobieta, a i aktorką też jest bardzo dobrą. Owen Wilson świetnie przedstawił nieporadnego, romantycznego, pozostającego pod wpływem narzeczonej Gila. Nie powiem, trochę mnie tym irytował, ale jestem w stanie mu wybaczyć. Moja ukochana Rachel McAdams, jako władcza narzeczona również bardzo dobrze się sprawdziła. Do tego dodajmy Kathy Bates, Adriena Brosy i Carle Bruni i mamy warstwę aktorską światowej klasy.

Jak już wspominałam filmów Allena nie zmam i ten był moim pierwszym spotkaniem z reżyserem, więc dobrego porównania do poprzednich dzieł nie mam. Mogę mimo wszystko zapewnić, że ,,O północy w Paryżu" Was nie zawiedzie. To bardzo ciepły, wykonany na wysokim poziomie film. Gorąco polecam! 



Moja ocena: 9/10

8 komentarzy:

  1. Kocham ten film! Narobiłaś mi ochoty i chyba obejrzę sobie przed snem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, teraz mam wielką ochotę na ten film!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobnie jak Mała Mi, uwielbiam i najchętniej teraz zaraz bym go jeszcze raz obejrzała. Szczególnie, że postanowiłam sobie przez czerwiec zrobić maraton obejrzanych i nieobejrzanych filmów Allena.
    Inne filmy tego reżysera też polecam, szczególnie, że każdy jest inny :D

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki maraton to świetny pomysł. Czuję, że też się przyłączę:)

      Usuń
    2. I co byś dała na pierwszy ogień?
      Ja włączyłam sobie dzisiaj czarno-biały "Manhattan", jednak do końca nie dotrwałam, przerwano mi i odciągnięto mnie. Życie...:p

      Usuń
    3. Może "Vicky Christina Barcelona"?
      Nienawidzę, jak mi przerywa w trakcie, fajne oglądanie, nieraz emocje itd. a tu masz, stop dalej nie pójdzie. Szukaj potem gdzie indziej, czekaj te parę minut aż się załaduje. No zemsta szatana normalnie:

      Usuń
  4. Film czeka, aż przyjdzie na niego kolej. Niebawem obejrzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę w końcu obejrzeć, bo tyle się dobrego nasłuchałam o tym filmie :) Wakacje się zbliżają, więc znając życie będzie leciał w telewizji :D

    OdpowiedzUsuń