Mechaniczna księżniczka - Cassandra Clare

10.1.15

Z uwagi na to, że Mechaniczna księżniczka jest już trzecim tomem serii, w pewnych miejscach nie dało się uniknąć spojlerów. Jeżeli nie czytaliście poprzednich części, lepiej pomińcie tę recenzję!


Cassandra Clare to jedna z najbardziej uwielbianych pisarek. Ludzie pokochali ją za bogatą wyobraźnię, lekkie pióro, kreowanie charyzmatycznych bohaterów, a przede wszystkim za stworzenie świata Nocnych Łowców, który żyje własnym życiem. I ja zaliczam się do grona jej wielbicieli. I tak, jak inni, nie lubię kończyć danej serii i żegnać się z bohaterami. Mechaniczną księżniczkę odkładałam bardzo długo właśnie z tego powodu. Przyszedł jednak w końcu czas, aby zamknąć historię Tessy, Willa i Jema.

W tej ostatniej już części ponownie lądujemy w londyńskim Instytucie z XIX wieku. Jem i Tessa przygotowują się do ślubu. Ich radosny czas zostaje jednak zakłócony przez Mortmaina i jego plan zemsty na Nocnych Łowcach. Kiedy Tessa zostaje porwana, celem naszych bohaterów będzie jedno - powstrzymać złowieszcze knowania. W Mechanicznej księżniczce poznamy też odpowiedź na pytanie, do kogo będzie należało serca Tessy i doświadczymy zręcznego zakończenia tej genialnej trylogii.

Świetnym uczuciem była możliwość powrotu do ulubionych bohaterów i świata, który kilka lat temu wywarł na mnie tak wielkie wrażenie. Nie powiem tu nic odkrywczego, talent pani Clare do kreowania rzeczywistości znów mnie zaskoczył i znów miałam okazję się w nim zakochać. Pod tym względem ta część nie różniła się niczym od innych. Podobnie rzecz się miała z akcją. A jeżeli mówić dokładnie, porywała jeszcze bardziej. Działo się naprawdę wiele i zdecydowanie dało się odczuć, że to ostatni tom i wydarzenia zmierzają ku końcowi. Może nie emocjonowałam się wszystkim tak, jak przy poprzednich częściach, ale możemy to chyba zwalić na to, że jestem starsza, prawda? Mimo to, książkę czytało się genialnie, a strony, nie wiedzieć kiedy i gdzie, uciekały. Poprzednie części czytałam już jakiś czas temu, dlatego trochę obawiałam się, że wiele ważnych wątków, gdzieś mi umknęło i będzie mi ciężko zorientować się w akcji. Na szczęście fabuła skonstruowana jest tak, że łatwo jest przypomnieć sobie poprzednie wydarzenia. 

Rzeczą, która mnie rozczarowała, było zakończenie. Nie to, jak autorka rozwiązała wszystkie kwestie i jaki obraz bohaterów zostawiła w naszych głowach. To było zdecydowanie świetnie zrobione i zakończone tak, jak być powinno. Chodzi mi jednak o pewien konkretny aspekt tego zakończenia, a mianowicie rozstrzygnięcia naszego romansu. Pomijam już fakt książkowego trójkąta, ale TAKI obrót spraw naprawdę mnie nie satysfakcjonuje i rodzi wiele pytań. Przez to wszystko kilka minusów musi niestety powędrować do bohaterów. Nie przestałam jednak darzyć ich sympatią, choć irytowali mnie nieco bardziej, niż wcześniej. 

Mechaniczna księżniczka to bardzo dobre zakończenie trylogii. Naprawdę żal mi się żegnać z Diabelskimi Maszynami i Nocnymi Łowcami z XIX-wiecznej Anglii. Po przeczytaniu paru recenzji byłam pewna, że ta część wyrwie mi serce, niestety tak się jednak nie stało. Mimo to znów miałam okazję pozachwycać się talentem autorki i zatopić się w świetnej fabule, z czego bardzo się cieszę!

Moja ocena: 9/10

Cassandra Clare, Mechaniczna księżniczka/The Clockwork Princess, str. 540, MAG, Warszawa, 2013

19 komentarzy:

  1. Recenzję czytałam dosyć powierzchownie, bo nie znam tej serii, ale może kiedyś bym się skusiła. Na razie to możliwe nie jest, bo mam sporo zaległości czytelniczych, ale mam nadzieję, że niedługo się z nimi uporam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło wspominam przygodę z tą serią

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie zakończenie w pełni usatysfakcjonowało, chociaż było niespodziewane, serce z pewnością zostało wyrwane :)
    Uwielbiam tę trylogię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! :) Ale nie podobało mi się, że Tessa była najpierw z Willem, a potem niby z Jemem. :P

      Usuń
  4. To jedna z moich ulubionych trylogii i uważam, że jest zdecydowanie lepsza niż Dary Anioła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chyba nie mogła pomiędzy niby wybrać. Obie serie kocham!:)

      Usuń
  5. Szkoda, że miała jakieś swoje wady, bo też nastawiam się na coś, co wyrwie mi serce.. tak słyszałam od wielu osób i teraz już sama nie wiem czego się mam spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie pierwsza część diabelskich maszyn po prostu rozczarowała, więc po kolejne tomy nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chcę przeczytać tę serię i mam nadzieję, że w końcu mi się to uda ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzji nie czytam, bo styczności z tą trylogią nie miałam odkąd obraziłam się na Clare, ale generalnie słyszałam, że ta trylogia jest lepsza niż "Dary Anioła". I trochę to do mnie przemawia, bo same Dary Anioła uważam za dość przeciętne. Być może kiedyś się przemogę. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ci ta biedna kobieta zrobila? Daj tej serii szansę, jest naprawdę dobra!;)

      Usuń
  9. Czytałam w wakacje dwa lata temu po angielsku, bo nie mogłam się doczekać polskiej premiery (która była wówczas przesunięta w czasie). Z tej Mechanicznej Trylogii najmilej wspominam jednak tom drugi, choć cenię sobie zakończenie tej trylogii - mało która opowieść ma szczęście takie dostać. Teraz już premiera "Kronik Bane'a" i tak się zastanawiam - może tam coś jeszcze będzie o bohaterach tej serii?
    Ach, i Miasto Niebiańskiego Ognia tak jakby ma extra epilog do tej serii :) Bardzo mnie on uradował :) Kocham Dary i Machiny :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie chyba też drugi się najbardziej podobał.:) Słyszałam właśnie, że w MNO pojawiają się znowu bohaterowie tej serii. Koniecznie będę musiała niedługo przeczytać zakończenie DA. :)

      Usuń
  10. Książka, tak jak inne leży na półce. Mam jednak w planach czytelniczych na ten rok.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekałam na to, co powiesz o rozstrzygnięciu miłosnego dylematu :) I powiem Ci, że ja na początku byłam w totalnym szoku, a potem się wściekłam, bo według mnie to, co zrobiła Clare, było cholernie nie fair. Plus za pomysłowość i zaskoczenie, ale minus za COŚ TAKIEGO. Mimo to nie uznałam tego za minus, bo chyba byłam w zbyt wielkim szoku, aby pisać o tym w recenzji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było zdecydowanie nie fair! Też byłam zaskoczona, ale jednak zakończenie nie rozdarło mojego serca na drobne kawałeczki, na co liczyłam i dlatego chyba taki obrót spraw mnie nieco zirytował i musiałam to zawrzeć w opinii. :)

      Usuń
  12. Też uważam, że to znakomite dokończenie serii, choć okropnie się czułam z myślą, że to już koniec. :(

    OdpowiedzUsuń