Wichrowe Wzgórza - Emily Brontë

18.2.14



Autor: Emily Brontë
Tytuł: Wichrowe Wzgórza
Tytuł oryginału: Wuthering Heights
Liczba stron: 447
Wydawnictwo: MG






Wichrowe Wzgórza zachwycają już od ponad 150 lat. Ciągle ktoś postanawia po nie sięgnąć i zatraca się w klimacie stworzonym przez Emily Brontë. Wielokrotne ponowne wydania i liczne ekranizację mogą jak najbardziej świadczyć o ich sukcesie. Sama miałam na nie ochotę już od bardzo dawna, aż w końcu udało mi się po nie sięgnąć.

Autorka przedstawia nam pana Lockwooda, który postanawia wynająć domek w jakimś odosobnionym miejscu. Wybór pada na Thrushcross Grange, której to posiadłości właścicielem jest niejaki pan Heathcliff. Sam mieszka w Wuthering Heights i to właśnie tam nasz narrator wybiera się, aby zacieśnić więzi z gospodarzem. Pierwsze spotkanie jednak nie przebiega po jego myśli, a w jego konsekwencji nabawia się on długiej choroby. Aby umilić Lockwoodowi cierpienia jego gospodyni - pani Dean - opowiada mu historię Heathcliffa. Dawny właściciel Wuthering Heights - Earnshaw - znalazł go porzuconego w trakcie podróży do Liverpoolu i przygarnął. Chłopak od początku wzgardzony przez mieszkańców nie miał łatwego życia. Pomiędzy nim i córką Earnshawa Catherine wywiązała się wielka miłość, jednak nie miała racji bytu. Odcisnęła ona na Heathcliffie wielkie piętno, z którym musiał mierzyć się całe swoje późniejsze życie.

Książka rozpoczyna się intrygująco  już od samego początku. Wiedziałam wcześniej mniej więcej jakiej historii mogę się spodziewać, dlatego wprowadzenie mało znaczącego bohatera, jako narratora, który na dodatek opowiada historię nie z pierwszej ręki, trochę mnie zaskoczyło. Co prawda początek ten może się trochę dłużyć i wprowadzać w zamęt, jednak późniejsza akcja nam to wszystko rekompensuje. Emily Brontë potrafi zainteresować czytelnika opowiadaną historią i nieraz wywołuje w nim sprzeczne emocje. Widzimy, jak zgrabnie posługuje się słowem. Nie czytałam Wichrowych Wzgórz wcześniej w innym tłumaczeniu, ale myślę, że to Piotra Grzesika bardzo dobrze oddaje ducha epoki, chociażby przez gwarę starego służącego Josepha, którego nieraz ciężko było zrozumieć.

Wichrowe Wzgórza są z pewnością wyjątkową pozycją. Świadczy o tym chociażby ich tematyka. Cała powieść przesycona jest brutalnością i prawdziwością cierpienia, które wpija się w każdą część ciała czytelnika. Jeżeli szukacie opowieści o szczęśliwej miłości, to z pewnością nie pozycja dla Was. Tutejsza miłość rani do żywego. Zachwyca zarówno swą prawdziwością, jak i nieosiągalnością. Choć zakochani z przyczyn naturalnych nie mogą być razem i tak na swój sposób oddziałują na siebie, co wywołuje swego rodzaju podziw i na pewno zachwyca. Powieść ukazuje psychikę głównych bohaterów i to, jak szereg niekorzystnych wypadków na nich wpłynął. Autorka stworzyła pozycję pełną symboli i cytatów, które zapadają w pamięci. Jest tu także wiele spraw, które intrygują, a które mamy wyjaśnione w posłowiu. Wichrowe Wzgórza są zdecydowanie inne, niż pozostałe książki sióstr Brontë, które miałam okazję czytać. Są znacznie bardziej brutalne, brak tu małomiasteczkowe klimatu czy typowego obejścia, a niektóre działania bohaterów mogą zakrawać o skandal czy herezje. Nie mówię, że to źle, bowiem klimat ten bardzo przypadł mi do gustu. Surowy krajobraz wzgórz, znalazł odzwierciedlenie w wymowie dzieła i nie ukrywam, że zachwyciło mnie to.

Bohaterowie, tak jak i cała reszta są bardzo charakterystyczni. Chociażby Heathcliff, który jest bardzo tajemniczą postacią. Nie wiemy nic o jego pochodzeniu czy wieku. Widzimy, jak niespełniona miłość i opinia innych na niego wpłynęły i jak dążenie do zemsty go zmieniło. Catherine to bardzo przewrotna kobieta. Pełna gwałtowności i życia na początku, potem zmieniona przez chorobę. Nie ukrywam, że jej decyzja, kierowana impulsem i zachcianką niezbyt przypadła mi do gustu, ale cóż ja mogłam zrobić. Tak naprawdę bohaterowie nie należeli do tych sympatycznych, których łatwo możemy polubić. Irytowali bardzo często, ale takie ich zamknięcie w kajdanach niespełnionej miłości i jej skutków miało swój urok, a sympatia do nich rodziła się pomimo wad. Emily Brontë ukazuje postaci na przestrzeni lat. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą, może to się podobać lub nie. Ja pozostaję neutralna w tej kwestii i stwierdzam, że przez takie powiązania rodzinne autorka wyniosła książkę na jeszcze wyższy poziom.

W Wichrowych Wzgórzach nie wszystko jest takie, jakby się chciało. Jak pisałam, nie jest to szczęśliwa historia miłosna, ale wielkie, nieraz brutalne uczucie, które porusza i na pewno zostaje w pamięci. Całość stworzona została tak, że śmiało można ją ochrzcić mianem genialnej. Ze mną historia ta pozostanie z pewnością bardzo długi czas. Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, nie traćcie czasu! Wichrowe Wzgórza wypada znać!

Moja ocena: 10/10, 6/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG!

19 komentarzy:

  1. Przeczytam!! Nie no,zachęciłaś mnie! :D
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo w takim razie. Czytaj, bo warto!:)

      Usuń
  2. Moje serce pęcznieje jak widzę, że inni także WW doceniają, naprawdę! Kocham tę książkę tak mocno, że jest to aż nie sposób opisać, zajmuje drugie miejsce w moim osobistym rankingu ulubionych dzieł, pierwsze jest oczywiście Przeminęło z wiatrem. Ja czytałam wcześniejsze tłumaczenie pani Sujkowskiej i muszę przyznać, że różnica jest ogromna, a Piotr Grzesik odwalił kawał dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę koniecznie w końcu przeczytać "Przeminęło z wiatrem"! Ja niestety nie czytałam tłumaczenia pani Sujkowskiej, ale kiedyś bym chciała.;)

      Usuń
  3. czytałam w wakacje. prawdę mówiąc na początku mnie nie zachwyciła, ale potem jak przespałam się z tym kilka(dziesiąt?) nocy, to po paru miesiącach zaskoczona stwierdziłam, że Wichrowe wzgórza były genialne. no, od zawsze mówiłam że nie powinno się wystawiać oceny od razu : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie oceny sprawiają, że nie mogę się doczekać kiedy sama zajrzę do tej książki. A na pewno to zrobię i to już niebawem! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka ciągle przede mną. Będę się musiała w końcu zmobilizować i ją zacząć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam dwa lata temu najnowszą ekranizację i wydała mi się właśnie taka dość hm... dziwna i mroczna.
    "Wichrowe Wzgórza" przeczytam na pewno, chociaż wydaje mi się, że dopiero u Ciebie dowiedziałam się, jak wygląda konstrukcja powieści. Lubię retrospekcje i gdy nasz główny bohater odkrywa ślady przeszłości, poznając dawne historie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą z 2011 bodajże? Słyszałam, że ta jest niezbyt dobra. Film przede mną, mam nadzieję, że niedługo uda mi się obejrzeć.:)

      Usuń
  7. Świetna książka. Jedna z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden z moich ulubionych klasyków, cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się ta książka podobała :) Może nie tak jak "Dziwne losy Jane Eyre", ale też jest naprawdę dobra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciężko byłoby mi stwierdzić, która lepsza. "Jane Eyre" i "Wichrowe Wzgórza" to zdecydowanie dwie moje ulubione książki sióstr Bronte.:)

      Usuń
  10. Czytałam i byłam zachwycona. Nie widziałam jeszcze tej okładki, bardzo ładna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Wichrowych wzgórz" jeszcze nie czytałam, widziałam kawałek filmu (czemu zawsze trafiam na końcówki filmów, które chce obejrzeć?). Wszyscy tak bardzo polecają, że nie można przejść obojętnie i nie przeczytać, więc prędzej czy później zrobię to na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię siostry Bronte! "Wichrowe wzgórza" jeszcze przede mną, ale dla mnie lektura obowiązkowa :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę, że bardzo popularna ta książka ostatnio :) ja też chcę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Też właśnie skończyłam. Recenzja na blogu, więc nie będę się powtarzać, ale wspomnę tylko, że mam podobne odczucia do Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja dzisiaj skończyłam książkę innej siostry Bronte, Lokatorkę Wildfell Hall, która jest cudowna. Wichrowe wzgórza mam na półce już niedługo się za nie zabiorę :D

    OdpowiedzUsuń