Bogini oceanu - P.C.Cast

1.12.12
Bogini oceanu - Phyllis Christine Cast




W dniu dwudziestych piątych urodzin Christine Canady wypowiada zaklęcie z nadzieją, że odmieni ono jej bezbarwne życie singielki. Nie spodziewa się jednak, że magiczne słowa w tak niezwykły sposób odmienią rzeczywistość.

Kiedy jej samolot rozbija się na oceanie, życie Christine zmienia się na zawsze. Po odzyskaniu przytomności oszołomiona odkrywa, że znajduje się w legendarnym miejscu i czasie, w którym rządzi magia, a jej ciało przybrało postać mitycznej syreny Undine. W wodach czai się jednak niebezpieczeństwo. Litując się nad nią bogini Gaja, zamienia Christine ponownie w kobietę, by mogła poszukać schronienia na lądzie. Kiedy na ratunek przybywa przystojny wybawiciel, zamiast cieszyć się ze spełnionego marzenia, Christine tęskni za oceanem i seksownym trytonem, który skradł jej serce...
 

"Ulegnij pokusie i zanurz się w świecie zmysłowości oraz magii" 

Tak głosi napis na okładce. Przyznaję się bez bicia, że uległam pokusie. Chciałam zobaczyć, czy inne książki P.C. Cast przypadną mi do gustu. Czy magiczna okładka i ciekawy opis okażą się odzwierciedleniem treści i czy zakocham się w tej książce. Czy tak się stało?

Nie będę owijała w bawełnę i powiem otwarcie, że książka mi nie przypadła do gustu. Nie mogę też powiedzieć, że była totalnym chłamem i nie miała w sobie za grosz potencjału, bo tak też nie było. Irytowała mnie jednak na tyle, że podjęłam racjonalną i dojrzałą decyzję, aby nie marnować na nią czasu i zabrać się za coś innego. Jako, że więc przemęczyłam tylko 140 stron odejdę od swoich normalnych recenzji i opiszę tylko jej plusy i minusy.

Do plusów można zaliczyć niewątpliwie cały świat przedstawiony. To, że bohaterka pracowała w siłach powietrznych wydało mi się niezmiernie ciekawe i żałowałam, że autorka nie opisała tego głębiej. Późniejsza akcja w średniowieczu też wydawała się ciekawa i widać było, że pisarka zgromadziła trochę wiedzy na ten temat. Sam styl pisania autorki również jest lepszy, jeżeli miałabym go porównać z "Domem nocy". 

Minusów, które przesądziły o odłożeniu książki na bok jest na pewno zdecydowanie więcej. Choćby nawet sama bohaterka. Niby to taka twarda laska, a użala się nad tym, że została sama w urodziny. Mogłabym to nawet zrozumieć, bo sama pewnie w takiej sytuacji czułabym się potwornie. Ale żeby aż tak rozpaczać? Samo się nasuwa pytanie: co jest grane? Dodatkowo jej wręcz histeryczna chęć o magię w życiu. Zaczynając książkę myślałam po prostu, że chodzi tylko o to, aby w jej życiu zdarzyło się coś niezwykłego, ot jakiś przystojny facet na drodze. Kiedy dotarło do mnie, że jej chodzi o prawdziwą magię, mówiłam: kobieto ogarnij się! Kiedy już owa magia jej się przytrafiła zaakceptowała ją bez żadnego ale. Została syreną, ok! Spotkała Gaję, ok. Dla potwierdzenia swych słów przytoczę wypowiedź bohaterki, z momentu, kiedy właśnie dowiedział się, że została syreną: "Kurna jego mać!... Jestem rybą!". No powiedźcie sami, czy normalny człowiek by tak zareagował? Ja na pewno nie. Pewnie prędzej bym zemdlała z przerażenia. Kolejną rzeczą, której wręcz nie mogłam znieść były niedopowiedzenia i liczne niedopracowania wątków. Na przykład, lecą samolotem, ten się rozbija i tyle. Nie jest podane dlaczego tak się stało, czy starali się w ogóle jakoś temu zapobiec. Nie ma tu przypadku, aż z daleka śmierdzi, że stało się tak dlatego, aby bohaterka mogła zostać syreną. I te określenia jak "tryton" itd. Czułabym  się jak w bajce Disney'a, tylko że tam była magia, a tu niekoniecznie.

Czytając tyle pozytywnych opinij na Lubimy czytać myślałam, że zmienię zdanie o twórczości tej pani. Niestety tak się nie stało. Może i jestem ciut za surowa, ale książka mi się zwyczajnie w świecie nie podobała, dlatego nie miejcie mi za złe, że jej nie skończyłam. Jeżeli Wy ją lubicie - rozumiem, ja jej nie polecam, chyba że ktoś chce sobie popsuć nerwy. 

Moja ocena: 2/6

11 komentarzy:

  1. Czytałam inną serię tej autorki i podobała mi się, ale jakoś inne na razie mnie nie "porwały" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za twórczością P.C. Cast, więc odpuszczę sobie. Sądząc po twojej recenzji, nic nie tracę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki pani P.C. Cast, które miałam okazję przeczytać to seria ,,Naznaczona" i chyba to już mi wystarczy ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Spotkałam się z twórczością P.C. Cast w "Przepowiedni" (i oczywiście w Domu Nocy) - również nie dotrwałam do końca. Przeczytałam tylko 3/4 książki i odpuściłam sobie. Była tak marna, bohaterowie tak... dziwni, papierowi i nudni, że aż szkoda gadać. Nie wątpię w to, że "Bogini oceanu" jest taka sama. Również nie dziwię się Tobie, iż skończyłaś ją czytać. Pewnie też bym tak zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie książka była ciekawa. Brakowało mi w niej tylko informacji co działo się z syreną w ciele CC w realnym świecie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem Wam tak: Pierwsze 3 tomy cyklu Dom Nocy były jeszcze na dość dobrym poziomie ,ale im bardziej stawały się popularne tym stawały się bardziej przewidywalne. Mam wrażenie ,że kolejne książki Cast są pisane na siłę. Myślę ,że nie robi tego dla przyjemności ,tylko dla pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałam książkę ponad rok temu - oj nie była taka zła, ale rewelacji też nie znalazłam :) pomysł nawet ciekawy, ale w pewnym momencie zepsuty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcale mnie nie dziwi Twoja ocena. Po tym jak rozczarowałam się na "Naznaczonej" i nawet "Przepowiedni", której nawet nie dokończyłam, nie mam zamiaru sięgać już po żadną książkę tej autorki.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. czytałam NAznaczona i chyba jeszcze dwie kolejne ale to hmm to chyba tak na siłę pisane trochę ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny blog : ) Obserwujemy ? Ja już obserwuje :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny blog : ) Obserwujemy ? http://szkolnytrend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń