Sherlock i upiorna panna młoda

18.1.16

Sherlock BBC to już produkcja kultowa. Obok tego serialu nie można przejść obojętnie. Nie można nie zachwycić się geniuszem detali, inteligencją i urokiem, który dostajemy w każdej sekundzie oglądania. Fakt, że na nowy sezon trzeba czekać długie lata (dosłownie!) jest katorgą dla milionów fanów na całym świecie. Dlatego też wiadomość o powstaniu odcinka specjalnego została tak entuzjastycznie przez wszystkich przyjęta. Akcja jednak nie toczy się tutaj w XXI w. Twórcy postanowili przenieść nas do magicznego XIX w. i przedstawić nam historię upiornej panny młodej. Upiornej, bowiem panna młoda jest trupem. Trupem, który popełnia kolejne mordy. Ta sprawa nie do rozwiązania pociągnie za sobą więcej, niż mogło się wydawać.

Pewna sprzeczność pojawiła się we mnie, kiedy dowiedziałam się o planach na powstanie Sherlocka i upiornej panny młodej Z jednej strony była euforia, no bo przecież to nowy odcinek w oczekiwaniu na kolejny sezon. Z drugiej jednak strony średnio przypadł mi do gustu fakt, że będzie to produkcja oderwana od dobrze nam znanej rzeczywistości i niemająca nic wspólnego z właściwą akcją. Steven Moffat i Mark Gatiss bardzo sprytnie i niezwykle szybko usunęli moje obawy. Od pierwszej sekundy zostałam porwana do świata tej alternatywnej wersji. I do samego końca towarzyszył mi uśmiech, zdziwienie i zachwyt tymi genialnymi pomysłami. Przeniesienie akcji do przeszłości, nie okazało się tak strasznym doświadczeniem, jak początkowo myślałam. Co więcej, zobaczenie dobrze znanych postaci w innej wersji było prawdziwą ucztą dla oka! Choć nie czytałam jeszcze opowiadań Doyle'a, to właśnie tak wyobrażam sobie klimat jego historii. Pełen mroku, a zarazem magii przeszłości.

Przyznaję się! Tak, jestem winna! Pozwoliłam twórcom się oszukać. Dałam się nabrać na ich zabawę, którą przygotowali dla widzów. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy poznałam prawdziwe oblicze tego odcinka. Odcinka, który swą konwencją doskonale nadawał się do XIX w., a jednak odchodził od niego drastycznie. Wtedy zrozumiałam, że ta produkcja jest niezastąpiona i nieporównywalna z żadną inną, którą widziałam do tej pory. Każdy aspekt został zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach. Kostiumy, scenografia, gra aktorska. Wszystko miało swoje miejsce. Nie można też było nie zachwycić się duetem Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana. To po prostu kunszt aktorski w najczystszej formie! Popis, który chciałoby się puszczać sobie co pół godziny i przypominać sobie, że doskonałe rzeczy się zdarzają.

Zdaję sobie sprawę, że opinie o tym odcinku są dwojakie. Ja zdecydowanie należę do grupy, którą on zachwycił. Teraz oczekiwanie na kolejny sezon będzie jeszcze trudniejsze. Jeżeli Sherlock wciąż przed Wami, to najwyższy czas, żeby nadrobić zaległości. Kiedy już obejrzycie trzy sezony, sięgnijcie po odcinek specjalny. Dopiero wtedy docenicie jego geniusz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz