Mechaniczny anioł - Cassandra Clare

28.10.12
Czasami jest dużo sensu w nonsensie, jeżeli chce się go poszukać.

Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla naszych najbliższych? Czy zrobimy dla nich wszystko, nawet kosztem własnej osoby? I czy miłość może nas zaślepiać i sprawiać, że nie widzimy rzeczywistości takiej, jaka jest naprawdę? Na te pytania odpowiada książka "Mechaniczny anioł" Cassandry Clare. Książka, którą każdy fan "Darów anioła" przeczytać powinien.

Tessa Gray po śmierci ciotki, która ją wychowywała przyjeżdża do Londynu, aby odnaleźć brata. Zostaje jednak porwana przez dwie kobiety zwane Mrocznymi Siostrami. Mówią jej, że znają jej brata, jednak tak naprawdę, chcą tylko wykorzystać jej zdolności. Zdolności, o których dziewczyna nie miała pojęcia. Potrafi ona bowiem przybierać postaci innych ludzi, czuć to, co oni, a nawet zachowywać się jak oni. Kiedy dowiaduje się, że ma być wydana za mąż, za niejakiego Mistrza, chce uciec. I wtedy z pomocą przychodzi jej jakże charyzmatyczny Will. Dziewczyna ucieka z domu Mrocznych Sióstr i zaczyna nowe życie w Instytucie Nocnych Łowców. Wkrótce przyjdzie jej się przekonać, że jej problemy dopiero się zaczynają. Zda sobie sprawę, że jej brat nie jest taki, jakiego zapamiętała i że ona też się zmieniła.

-To chyba okropne być takim złym? Boi się pani, że pójdzie do piekła? Jaki jest diabeł, pani zdaniem? Tessa odłożyła widelec. -Chciałaby go pani poznać? Mogę go wezwać w każde chwili, jeśli pani chce.

Moja opinia chyba nie będzie dla Was żadnym zaskoczeniem. Bo przecież po książkach Cassandy Clare nie można się spodziewać niczego innego, jak tylko wielkiego mistrzostwa. Tak, czytało się ją świetnie. Jednak nasuwa mi się pytanie. Czy pani Clare naprawdę chciała ją napisać, czy tylko zdała sobie sprawę, że na "Darach anioła" dużo zarobiła, więc pomyślała: A może by tak nie dać się temu zakończyć i napisać preguel? Mimo dobrej akcji i umiejętnemu wprowadzeniu czytelnika w świat przedstawiony zauważyłam pewne momenty, które były zaczerpnięte z owej dobrze nam znanej sagi. Mimo wszystko jednak, książka przypadła mi do gustu i nie mogłam się od niej oderwać.

Muszę przyznać, że Will mnie trochę irytował. Choćby z tego powodu, że tak bardzo przypominał Jace'a. Miał podobne do niego usposobienie. Ale tam, gdzie Jace był trudny, Will był zwyczajnie w świecie nie do zniesienia. Co do głównej bohaterki, to bardzo ją polubiłam. Choćby za to, że tak bardzo lubiła czytać. Dzięki temu zyskał sobie u mnie wielkiego plusa. Nie była irytująca, a jej rozterki mogłam zrozumieć i potrafiłam się z nią utożsamiać. Polubiłam ją za to, że nie była kruchą dziewczyną, którą każdy chciał chronić. Umiała o siebie zadbać i potrafiła odpowiedzieć, jeżeli ktoś się z niej naśmiewał. A co najważniejsze, nie pozostawał dłużna Willowi w docinkach. Jem był zdecydowanie postacią, która bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Jak to ze mną bywa, serca biło mocniej do Willa, jednak on był naprawdę ciekawą postacią. Poznaliśmy jego tajemnice, a przez to stał się bardziej rzeczywisty. Will nadal pozostaje tajemniczy, ale zakończenie zostało napisane w taki sposób, że w drugiej części się na pewno więcej o nim dowiemy. No i bardzo miło było znowu "spotkać się" z Magnusem, choć przecież była to jego wcześniejsza wersja.

Czasami jest tylko jeden wybór: między akceptacją a obłędem.

Fabuła wciąga niewyobrażalnie. Z każdą kolejną stroną chcemy więcej, chcemy się dowiedzieć, co stanie się dalej, jak się wszystko potoczy. To właśnie sprawia, że tak lubię książki Cassandy Clare. I mimo, że "Dary anioła" bardziej przypadły mi do gustu, to mimo wszystko tę książkę też bardzo polubiłam. Cała otoczka wiktoriańskiej Anglii wprawiła mnie w melancholię i dodała książce klimatu.

Okładka nie powala z nóg. Ni to narysowany, ni wykonany w grafice komputerowej chłopak, który ma chyba przedstawiać Willa. Ale jeżeli tak miałby wyglądać Will, to ja dziękuję bardzo. I jeszcze ten napis: "Preguel trylogii Dary Anioła". No serio? Gdybym nic nie wiedziała o tej serii, to okładka na pewno by mnie do niej nie zachęciła.

Jak już mówiłam całość jest niezwykle intrygująca, czego po Cassandrze Clare można się spodziewać. Książka porusza problemy więzi rodzinnych, no i oczywiście miłości. Polecam ją wszystkim fanom "Darów anioła". Obawiam się, że Ci, którzy nie czytali w.w. książek, tej mogliby nie zrozumieć w pełni, dlatego radzę najpierw przeczytać poprzednie. Ja tymczasem czekam na najnowszy tom przygód Clary, Jace'a i reszty.

Moja ocena: 5/6

15 komentarzy:

  1. w ostatnim czasie dość często trafiałam na wzmianki o książce, to chyba znak że muszę się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i też oceniłam tą książkę 5/6 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam! Ale nie mam czasu na nią :( Każdy tak wychwala, kiedyś muszę się w końcu zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. słyszałam dużo dobrego na tej serii, ale chwilo nie mam na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Dary Anioła więc sądzę, że ta ozycja jest idealna dla mnie z chęcią przeczytam tą książkę kiedy uporam się ze swoim stosem książek. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twórczość Cassandry Clare, a ta książka czeka na półce na przeczytanie :).

    OdpowiedzUsuń
  7. kurde, kolejna seria, z której nie znam ani jednego tomu ;x
    wszyscy się tak tym jarają, że chyba w końcu wezmę się za siebie i poszukam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zainteresowałaś mnie tą serią, chyba przeczytam :)

    www.recenzje-cherry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze - uwielbiam książki tej autorki! :D I, moim skromnym zdaniem, "Diabelskie Maszyny" są lepsze od "Darów Anioła" ;D
    Po drugie - może istnieć powód, dla którego Will i Jace są tak bardzo podobni... ale czy to prawda, czy tylko domysły spowodowane przez pewien główny powód ;), to przekonamy się o tym w następnych tomach, których już się nie mogę doczekać!

    A co do napisu na okładce - książka została wydana w 2010 roku i myślę, że wtedy wydawnictwo nie wiedziało jeszcze, że będzie czwarty tom DA. W końcu pierwotnie miały one być trylogią. A co do samej okładki to wszystkie one piękne nie są. Niestety polskie wydawnictwo się nie postarało pod tym względem... Ale i tak w "Mechanicznym Aniele" jest lepiej niż w przypadku trzech pierwszych tomów DA :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą trylogią to masz rację:)
      prawdziwe jest jednak powiedzenie "Nie ocenia książki po okładce":)

      Usuń
    2. Tak, wiele świetnych, książkowych przygód mogłoby nas wtedy ominąć :) Ale faktem jest też, że to te z ładnymi okładkami przyciągają wzrok w sklepach i bibliotekach...

      Usuń
    3. Fakt, fakt:) ale czasem bywają wielkim rozczarowaniem, bo wydawcy chcą oprawą graficzną wzmocnić treść. Dlatego zawsze powtarzam: czytajmy opisy na okładkach:D

      Usuń
    4. Zgadzam się. Bez przeczytania opisu nigdy nie kupiłam książki! Jednak także spotkałam się z sytuacją, dość smutną niestety, gdzie najlepsze momenty książki były właśnie umieszczone w opisie na okładce, a reszta to... już trochę gorzej :D Także różnie to bywa i dobrze, że są jeszcze recenzje, gdzie w połączeniu z opisami i okładkami otrzymamy pełniejszy obraz wartości wewnętrznej treści książek ;)

      Usuń
    5. To wszystko marketing, marketing, marketing. Aż się czasem zastanawiam po co to wydawać skoro potem trzeba tak dużo wkładać w marketing. Czy nie można zainwestować już w coś naprawdę ciekawego? To prawda recenzje bardzo ułatwiają sprawę i podpowiadają co czytać, a z czym dać sobie spokój:)

      Usuń