Zagubiona przeszłość - Jodi Picoult

15.10.12
Nie zastanawialiście się czasem, czemu całego życia nie możemy przeżyć w radości? Czemu, kiedy w końcu zaczyna nam się układać dzieje się coś, co obraca je o 180 stopni? Mnie wydaje się, że dzieje się tak dlatego, abyśmy się czegoś nauczyli. Aby nam pokazać, że nie można iść przez życie w różowych okularach, bo nic nigdy nie jest do końca białe, ani do końca czarne. Bohaterka powieści "Zagubiona przeszłość" też z pewnością musiała dojść do takich wniosków.

Opis z okładki:
Delia Hopkins ma bajkowe życie. Mieszka w uroczym miasteczku w sielskim stanie New Hampshire. Ma małą córeczkę, przystojnego narzeczonego, ukochanego ojca oraz psa, z którym pracuje przy poszukiwaniu zaginionych ludzi. Trwają przygotowania do ślubu. Ni stąd, ni zowąd Delię zaczynają dręczyć wspomnienia, których nie potrafi wyjaśnić ani umiejscowić w czasie i przestrzeni. A potem nagle w jej domu zjawia się policjant, przynosząc nieoczekiwaną wiadomość, która rujnuje bezpieczny świat młodej kobiety. Co czuje człowiek, dowiedziawszy się, że nie jest tym, za kogo się uważał? Jak pogodzić się z faktem, że kochany człowiek ukrywał prawdziwą tożsamość, a jakaś obca osoba może rościć sobie prawo do silnych więzi? Dlaczego na pozór słuszne decyzje są często krzywdzące dla innych? Jodi Picoult dotyka  kolejnego trudnego tematu zaczerpniętego z życia, przedstawiając go z właściwą sobie przenikliwością, empatią i wrażliwością.

Pani Picoult chyba nie muszę Wam przedstawiać. Jeżeli nie czytaliście jej książek (jak ja do tej pory), to na pewno o niej słyszeliście. Czytając o niej opis na okładce zachwyciło mnie bardzo to, że ukończyła Princton i Harvard. Jako szanujący się mól książkowy musiałam się zaznajomić z jej twórczością i powiem już teraz, że stałam się jej najnowszą fanką.

Udawaj, aż ci się uda.

Sięgając po książkę, myślałam, że będzie to mądra, pouczająca opowieść. Było tak rzeczywiście, ale znalazłam w niej również znacznie więcej. Akcja wciąga niesamowicie. Mimo, że w pewnym momencie ma się wrażenie, że odkryło się już całą prawdę, a tu zostało jeszcze 400 stron do przeczytania, to z każdym kolejnym rozdziałem odkrywamy nowe fakty i nowe rzeczy nas zaskakują. Styl pisania pani Picoult sprawia, że przeżywamy całą historię i wprost nie możemy się doczekać rozwiązania i poznania całej prawdy. Zakończenie mnie wprost zmroziło, a kiedy już je zaakceptowałam, to potem okazało się, że wcale nie musiało tak być. To chyba wzmaga w czytelniku jeszcze większą ekscytację i sprawia, że po zakończeniu czytania czujemy wielki niedosyt. Zastanawiamy się, co też będzie dalej i denerwujemy się, że to koniec i się tego nie dowiemy. Ale może tak jest lepiej. Może uruchamiamy wtedy naszą wyobraźnię i tworzymy taki koniec, jaki każdy z nas by chciał, aby się wydarzył.

Odejść od kogoś można tylko wtedy, kiedy ten ktoś ci na to pozwoli.

Bohaterowie to na pewno mocna część tej książki. Każdy rozdział opowiada inna osoba, co sprawia, że możemy zrozumieć punk widzenia każdego i lepiej zrozumieć ich późniejsze decyzje. Ja bardzo polubiłam Fitza. Nie wiem czemu. Może przez jego nieszczęśliwą miłość albo podejście do życia. Wydał mi się bardzo interesujący. Innych również bardzo polubiłam. Na przykład Sophie. Była taką małą iskierką, która rozjaśniał szarą rzeczywistość.

Nie wypuszczam cię z rąk - powtarza. - Po prostu mam do ciebie zaufanie i wierzę, że do mnie wrócisz.

Podczas czytania zastanawiała mnie jedna sprawa. Mianowicie ile człowiek jest w stanie znieść? Na główną bohaterkę spadło naprawdę wiele problemów. Ekstradycja ojca, poznanie matki o której całe życie myślała, że nie żyje, uzależnienie narzeczonego. Mimo tego nie poddała się i naprawdę bardzo ją za to podziwiam. Nie wiem czy ja dałabym radę. Bardzo ciepłą postacią była Rutha, która wspierała Delię. Robiła to jednak w taki sposób, aby tamta się nie zorientowała. Nie okazywała jej litości i to właśnie było tak ważne.

Nie istnieje jedna prawda; prawd są setki. Cała sztuka polega na tym, aby wszyscy zgodzili się na jedną ,,prawdziwą" wersję.

Początkowo nie rozumiałam okładki tej książki. Mała dziewczynka w białym stroju biegnie po łące w kierunku drzewa. Myślę, że nie da się jej dokładnie wytłumaczyć i jej znaczenie można zrozumieć dopiero po przeczytaniu powieści.

Bo nie ma drugiej szansy na zrobienie pierwszego wrażenia. Każde następne spotkanie, każda rozmowa, to już tylko naprawianie błędów popełnionych za tym pierwszym razem.

Książka to zdecydowanie studiu ludzkiego życia. Pokazuje, że nie wszystko jest takie jak się wydaje. Każde zdanie w niej to jakieś przesłanie. Nie myślałam nawet, że ja, wielka fanka paranormali, aż tak bardzo ją polubię, ale stało się. Wędruje do listy moich ulubionych. Zdecydowanie polecam ją każdemu, a po książki Jodi Picoult pewnie sięgnę jeszcze nie raz.

Moja ocena:10/10