Żelazna córka - Julie Kagawa

4.9.12
Każda książka, choćby nie wiem jak była głupia ma w sobie coś, co ją wyróżnia spośród innych. Jakaś magia sprawia, że przenosimy się w zupełnie inny świat. Książki pani Kagawa natomiast są innym światem. I to takim, w który raz wejdziemy, to potem nie mamy ochoty wyjść.

Już będąc w trakcie "Żelaznego króla" wiedziałam, że z wielką chęcią sięgnę po następny tom. Zrobiłam to i... No właśnie. Czy "Żelazna córka" dorównała swojemu poprzednikowi?

Meghan Chase zawarła umowę. Teraz musi się z niej wywiązać. Dlatego więc opuszcza swoją rodzinę, i to w momencie, kiedy właśnie ją odzyskała, i dobrowolnie udaje się na Mroczny Dwór. Jednak, jak można było się tego spodziewać, nie ma tam spokoju. Na każdym kroku czekają na nią pułapki, Ash ją odtrąca, a żelazne stwory znowu dają o sobie znać. Berło Pór roku, przekazywane wraz ze zmieniającymi się porami roku między Zimą a Latem zostaje przez nie skradzione. Meghan wie, że musi je odzyskać, bo w przeciwnym razie Żelazny Dwór zawładnie całą krainą Nigdynidgy. Czy jej się to uda?

Książki Julii Kagawy są pisane taki piórem, że nie sposób się od nich oderwać. Kiedy raz sięgniesz, nie będziesz się mógł przestać czytać. Ja również czytając "Żelazną córkę" straciłam poczucie czasu. Fabuła jest niezwykle ciekawa. Opisywane wydarzenie sprawiają, że chcemy się dowiedzieć, co będzie dalej, a rozdziały kończą się w takich momentach, że nie sposób odłożyć książkę na później.

Jestem naprawdę pod wrażeniem pomysłu na tę serię. Nigdy nie czytałam nic o elfach, bo wydawało mi się to po prostu zbyt magiczne i abstrakcyjne. Jednak po tej lekturze zmieniłam swoje wyobrażenie o tych stworach. Od teraz dla mnie elf równa się jeden z mieszkańców krainy Nigdynigdy.

Co do bohaterów, to mam oczywiście swoich ulubieńców. Jednym z nich jest Grimalkin. Jest on naprawdę ciekawy, ma potencjał i co najważniejsze zapada w pamięci. Lubię również oczywiście Asha. Ach, te ciemne charaktery! Jak zwykle mnie pociągają, aż zastanawiam się dlaczego. Myślę, że dlatego, że mają złożoną psychikę, nie są łatwi w odbiorze i trzeba trochę popracować, żeby ich rozgryźć. Taki właśnie jest Ash. Co do Meghan, to bardzo ją polubiłam. To prawda, że jest zwykłą nastolatką, ale czego oczekujemy?Skoro dziewczyna wiodła normalne życie, w normalnym świecie, przecież nie wyskoczy nam nagle z niezwykłymi mocami.

Jak już wspomniałam w recenzji "Żelaznego króla", jest to pierwsza książka której wątek romantyczny w pełni podzielam. Tak kocham Asha, ale rozpływam się również nad Pukiem. I znów wielkie brawa dla Julie Kagawa, że pisze w taki sposób, że strasznie łatwo umiałam się wczuć w sytuację głównej bohaterki i podzielałam jej emocje.

Okładka, jak i całe wykonanie książki jest genialna. Twarz tajemniczej, mrocznej dziewczyny w otoczeniu głogów (część krainy Nigdynigdy). Po prostu zwala z nóg.

Podsumowując: "Żelazna córka" to książka naprawdę świetna. To zupełnie coś nowego wśród książek, czemu na pewno warto poświęcić uwagę. Zdecydowanie polecam!! Jeżeli ktoś się jeszcze zastanawia, czy ją przeczytać, to niech dłużej tego nie robi. Naprawdę warto po nią sięgnąć.

Moja ocena: 6/6


Recenzja byłaby dużo wcześniej, gdyby nie moje problemy z internetem. No, ale trudno.
Powyżej nowa piosenka Muse Madness. Jak Wam się podoba?
 Jak tam nastroje w nowym roku szkolnym? U mnie nie najgorzej. Poza tym, że dużo nauki się zapowiada na ten rok. Na ale w końcu to szkoła.
Pozdrawiam!!