Przepaść - Nicholas Evans

21.8.12
Nie każda książka daje nam to, czego od niej oczekujemy. Zazwyczaj to ta, od której oczekiwaliśmy najwięcej nas zawodzi. Jak było w przypadku "Przepaści" Nicholasa Evansa?

Na początek muszę powiedzieć, że nie wiem, dlaczego po nią sięgnęłam i czego tak właściwie oczekiwałam. Z Nicholasem Evansem nie spotkałam się nigdy wcześniej i nie wiedziałam czego się spodziewać. Słyszałam o fenomenie "Zaklinacza koni" i chyba mogłam od tej powieści zacząć swoją przygodę z tym autorem, bo to pozwoliło by mi lepiej ocenić "Przepaść".

Opis z okładki:
Dwaj narciarze szusujący w dzikim zakątku Gór Skalistych odnajdują przypadkiem zwłoki młodej kobiety uwięzione w lodzie. To poszukiwana od kilku lat Abbie Cooper, podejrzana o morderstwo i liczne akty ekoterroru, związana z radykalną grupą obrońców środowiska. Jak zginęła? Co sprowadziło tę dziewczynę z dobrego domu na drogę konfliktu z prawem? Rodzice Abbie są wstrząśnięci. Rozeszli się przed kilku laty i osobista tragedia budzi w nich wyrzuty sumienia. Czy wybory, jakich dokonali przed laty, przyczyniły się do śmierci córki?

Książa opowiada historię rodziny, która pod maską doskonałości i szczęścia skrywa swoje problemy. To studium rozpadu małżeństwa i konsekwencje, jakie za sobą pociąga. Pokazuje, że jeden zły wybór ciągnie za sobą kolejne, aż w końcu nie jesteśmy sobie w stanie poradzić z własnym życiem. Ukazuje też, jak ważne jest wybaczenie i drogę ludzi w poszukiwaniu szczęścia.

Od samego początku jakoś mnie nie ciągnęło do tej książki. Początkowe strony czytało mi się bardzo ciężko i miałam już ochotę ją rzucić w kąt. Ale czytałam dalej... Nutka kryminalistyczna mnie zaintrygowała i już, już zaczęłam się wciągać, kiedy autor powrócił do wspomnień z przeszłości. Były one naprawdę dołujące i mało ciekawe. Ot, zwykła rodzina, która się rozpada. Nawet fascynacja Abby obrońcami środowiska mnie nie zaciekawiła(mało o tym wiem). Jednak od 250 strony książka zaczęła się rozkręcać. Naprawdę się wciągnęłam i byłam ciekawa, co się zdarzy dalej.

Teraz już wiem, dlaczego autor wrócił do wspomnień bohaterów. Gdyby nie to traktowalibyśmy Abby, jako zwykłą przestępczynię, a jej rodziców, jako zwykłe małżeństwo, które po dwudziestu kilku latach się rozpadło. Wspomnienia pokazały nam jak, było naprawdę i to z punktu widzenia różnych osób. To sprawia, że żadnego z nich nie osądzamy i zdajemy się rozumieć ich motywy.

Co do Abby to może i rozumiem, co nią kierowało, ale czy popieram. Wiem, że ja bym na pewno nie postąpiła tak jak ona, ale czy to oznacza, że mam ją potępiać? Z bohaterów nikogo szczególnie nie polubiłam. Mimo całej tej tragedii byli zwykłymi ludźmi, którzy przeżywali swe życie tak jak inni. Nikt nie był idealny, ani do końca zły.

Książka ma wiele scen erotycznych, opisanych w dość ostry sposób. Nie powiem, żeby mi się to podobało. Jestem wręcz zdania, że autor powinien uszanować prywatność bohaterów i zostawić to dla nich, jak śmiesznie może to brzmieć.

Na koniec bardzo trudne, jeśli chodzi ot tą książkę pytanie: czy polecam? Ci którzy szukają powieści obyczajowej, znajdą ją, ale nie powiem, żeby było to coś, co pozwoli nam się zrelaksować, po ciężkim dniu, bo zwyczajnie niektóre momenty irytowały. Co do wątku kryminalnego, to zdecydowanie tak. Jest, i to całkiem niezły, tylko jak dla mnie zdecydowanie za mało. Ci, którzy szukają książki w celu przemyśleń, chyba najbardziej powinni sięgnąć po tę książkę, bo jest w niej ich wiele i zdecydowanie porusza ona ważne tematy.

Moja ocena: 3+/6


2 komentarze:

  1. wstyd przyznać, ale jeszcze nie czytałam żadnej książki Evansa. Jakoś tak wydaje mi się autorem romansideł, nie wiem czemu. Cóż, może zmienię zdanie po lekturze jakiegoś jego utworu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego pisarza i jak będę miała okazją, z pewnością przeczytam książkę. Ocena nie jest wysoka, ale i tak ciekawość mnie zżera:D
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń