,,Co to znaczy naprawdę kogoś kochać?"To właśnie główny motyw tej książki. Czytając ją zadajemy sobie pytanie, czy kochać to tylko żyć z drugą osobą w szczęściu? Otóż nie! Ta niesamowita lektura pokazuje nam, że miłość równa się poświęcenie.
John po okresie nastoletniego bunty zaciąga się do wojska, które wydaje się dla niego jedynym wybawieniem. Podczas przepustki spotyka Savannah - studentkę pedagogiki specjalnej, wolontariuszkę - i zakochuje się w niej. Dziewczyna ma czekać na niego do końca jego pobytu w wojsku. Jednak nadchodzi 11 września 2001 i chłopak zaciąga się ponownie na dwa kolejne lata. Ich związkowi nie udaje się przetrwać próby czasu - dziewczyna pisze do niego, że zakochała się w innym. Kiedy po kilku latach znów się spotykają John zdobywa się na niesamowite poświęcenie w imię prawdziwej miłości.
To druga książka Nicholasa Sparksa, którą przeczytałam. Wszystkie jego dzieła mają w sobie coś nietypowego. Nie opierają się na banałach i zawsze poruszają jakiś problem. I tym razem tak było. Kiedy sięgałam po tę książkę wiedziałam, czego się spodziewać, bo widziałam wcześniej film, ale i tak lektura była dla mnie niesamowitym przeżyciem. Czytało się ją lekko. Najpierw romantyczna miłość, potem rozstanie i jeszcze bardziej romantyczne listy, wraz z tym ostatnim, o zerwaniu. Jednak chyba najbardziej wstrząsnął mną koniec. Bo jak tak można? Przecież mogli być razem, czyż nie? Czy Savannah nie mogła poczekać jeszcze tych dziewięciu miesięcy? Ale chyba właśnie to sprawiło, że ta książka zapadnie mi w pamięci.
Co do bohaterów to muszę przyznać, że widać ich wyraźną zmianę przez lata. Savannah najpierw niezwykle dobra, z zasadami, później dojrzewa. Zaczyna wieść dorosłe życie, bierze ślub. Jednak chyba jak każda inna kobieta na jej miejscu, przeżywa tragedię, którą los jej zgotował. Jest jednak na tyle silna, aby jej sprostać. Mimo wszystko, mimo że zostawiła Johna, mimo że wyszła za innego to jestem w stanie ją zrozumieć, a nawet polubić. John przez ten czas jest w wojsku. Musi zmierzyć się z okropnościami wojny, to sprawia, że także dojrzewa, Widać to zwłaszcza w jego kontaktach z ojcem.
Film moim zdaniem jest również bardzo dobry. Channing Tatum i Amanda Seyfried stworzyli świetny duet. Poza kilkoma szczegółami, m.in. kolorem włosów Savannah, który w książce jest brązowy to film wiernie odtwarza powieść. Wszystko jest świetnie wykonane i nieraz się łezka w oku kręcie.
Nie wszyscy lubią komedie romantyczne. Ja również długo nie mogłam się do nich przekonać. Jednak to nie jest zwykła opowieść o miłości. To coś więcej. Zdecydowanie polecam. Jeżeli nawet nie lubicie tego typu książek, to na nudny wieczór zdecydowanie się nada.
Moja ocena: 5/6
oglądałam film, a książkę mam w planach
OdpowiedzUsuńMam w planach kilka książek Sparksa, a ta jest na pierwszym miejscu :)
OdpowiedzUsuńZ książek Sparksa czytałam "Ostatnią piosenkę" i bardzo mi się podobała. "I wciąż ją kocham" jest na mojej liście must have!
OdpowiedzUsuńod dawna zamierzam przeczytać coś z twórczości Sparks'a, więc moze się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com
Czytałam już dwie książki tego autora, ale mi jakoś one nie przypadły do gustu.
OdpowiedzUsuńBloga dodaje do obserwowanych.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Koniecznie muszę przeczytać, bo film wzruszył i bardzo mi zapadł w pamięć. Poza tym planuję bliżej zapoznać się ze Sparksem :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńuwielbiam tę książkę :) Chyba muśże ją ponownie przeczytać
OdpowiedzUsuńFajna książka i równie dobry film.
OdpowiedzUsuńOstatnio oglądałam w tv "Szkołę uczuć" opartą na jednej z książek tego autora i teraz strasznie mnie ciągnie do jego powieści. Muszę dopisać tę pozycję do listy :)
OdpowiedzUsuń