Jesteś Travis Coates! Facet, który kopnął śmierć w tyłek, jakby była burym kundlem!
Gdybym poprosiła Was o wymienienie książki z motywem raka, każdy zrobiłby to bez zastanowienia. Pozycji tego typu jest bowiem na rynku bardzo wiele. Może i nawet za dużo. Na pierwszy rzut oka Chłopak, który stracił głowę jest kolejną powieścią, którą nic nowego nie wniesie do tematu. Nic bardziej mylnego! To bowiem pozycja, która ze starego tematu wyciąga zupełnie nowy problem.
Autor przedstawia czytelnikom Travisa - szesnastoletniego chłopaka, który zachorował na białaczkę limfoblastyczną. Śmierć wydaje się nieunikniona, Travis jednak decyduje się wziąć udział w eksperymencie. Jego głowa zostaje odcięta od ciała i poddana hibernacji, aby potem móc zostać przymocowaną do innego ciała. Czas oczekiwania na powrót nie wydaje się tak długi, jak początkowo sądzono. Już po 5 latach Travis wraca do żywych i musi nauczyć się żyć w zupełnie nowym świecie.
Chłopak, który stracił głowę właśnie ze względu na fabułę jest pozycją zgoła odmienną. Mam jednak poważne wątpliwości, co do prawdziwości przedstawionego w niej eksperymentu. Wydaje mi się to wszystko naprawdę nieprawdopodobne i trochę naciągane. Nie powiem Wam, jak to wygląda z medycznego punktu widzenia, bo nie mam takiej wiedzy, ale na pierwszy rzut oka utworzyła mi się w głowie wizja swego rodzaju science-fiction. Pomimo tego, właśnie takie ujęcie fabuły zaskakuje czytelników. Bo to naprawdę coś nowego. I chociaż to faktycznie historia o chorobie, to pomysł na opowiedzenie jej jest zupełnie inny, niż dotychczas spotykane. Nie będzie tutaj łzawych historii, pożegnań i pytań o niesprawiedliwość losu. Eksperyment stanowi świetny pretekst do prawdziwej istoty książki - rozważań na temat biegu czasu, przykrych konsekwencji choroby i drugich szans, jakie przed nami stoją. Bo właśnie z taką formą wychodzi ku nam John Corey Whaley.
I gdyby autor zatrzymał się tylko na tych tematach, to wyszłaby z tego naprawdę intrygująca książka. Niestety, całość zdominowała irracjonalna i nielogiczna obsesja głównego bohaterka na punkcie byłej dziewczyny. Nie mówię, że jego działania na początku były niezrozumiałe. W końcu obudził się po pięciu latach w zupełnie obcym świecie. Po pewnym czasie jednak to uparte tkwienie w przeszłości zaczęło nieco przytłaczać, a skupienie się autora głównie na tym temacie zabrało okazję do przedstawienia istotnych aspektów z innych wątków.
Autorowi nie można odmówić lekkości w tworzeniu historii. Bardzo przypadł mi do gustu zabieg z nazywaniem rozdziałów ostatnimi słowami z poprzedniego. Całość dzięki temu nabrała ciągłości i spójności. John Corey Whaley pisze z wdziękiem i stylem. Dzięki temu, nawet mimo nieco dziecinnego głównego bohatera, czy nadmiernego skupienia się na jednym wątku, nie można nie polubić tej książki.
Chłopak, który stracił głowę to pozycja, która ma swoje wady. Ma też swoje mocne strony, a gdyby nie pewne kwestie wyszłaby z niej naprawdę świetna opowieść. Teraz jest po prostu dobra, a to wystarczające, żeby przyjrzeć się jej bliżej. Bo naprawdę dobrze się ją czyta, a czasem właśnie tego nam trzeba!
John Corey Whaley, Chłopak, który stracił głowę/ Noggin, str. 350, Wydawnictwo otwarte, Kraków, 2016
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz