Autor: John Marsden
Tytuł: Jutro 6, Jutro7
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: Jutro 6 - 267, Jutro 7 - 347
Moja ocena: Juto 6 - 6/10, Jutro 7 - 7/10
„W sumie jedyne rzeczy, które mają w
życiu znaczenie, są
cholernie proste. Rodzina, przyjaciele, bezpieczeństwo
i zdrowie.”
Zabrali Ci wszystko, co posiadałeś. Rodzinę, dom, nawet znienawidzoną
do głębi szkołę. Przywłaszczyli je sobie i zaczęli traktować jak swoje. Tobie nie
zostało nic. Żyjesz w lesie jak zwierzęta, każda próba zdobycia jedzenia może
zakończyć się śmiercią, ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że nie
możesz się poddać. Nawet, gdyś pragnął tego z całego serca, musisz walczyć
dalej. Do utraty tchu, do ostatniej krzty energii, w końcu od tego zależy
przyszłość Twoja i kraju.
„Jutro 6” i „Juto 7” to dwie ostatnie części bestsellerowej serii
Johna Marsdena. W pierwszej z nich bohaterowie przygarniają „dzikusy”, czyli
dzieci, które całą wojnę musiały radzić sobie same. Większość ich działań obraca
się właśnie wokół tych maluchów. Próba wychowania ich nie jest tak łatwa, jak
mogłoby się wydawać. Zwłaszcza, gdy dzieci wcale nie chcą być wychowane. „Jutro
6” to swego rodzaju wstęp do pełnego akcji „Jutra 7”, w którym mamy do
czynienia z ostateczną rozgrywką. Wszystko albo nic - do tego sprowadza się ta
część. Czy bohaterom uda się pomóc w wyzwoleniu kraju? Czy odnajdą swoje
rodziny i będą potrafili ułożyć swoje życie na nowo?
Seria Jutro zapukała do moich drzwi już jakiś czas temu. Wpuściłam ją
i pozwoliłam się oczarować barwnymi opisami, wartką akcją i wciągającą fabułą.
Połykałam książkę za książką, aż w końcu przyszła pora na dwie ostatnie pozycje.
Czy mi się podobały? Tak. Jednak zabrakło mi niestety tej magii, która ogarnęła
mnie przy pierwszych częściach. Tak długo wyczekiwałam na to, jakie będzie
zakończenie. Zadawałam sobie pytania: Czy ta brutalna wojna się skończy? Jaki w
tym udział będą mieli nasi bohaterowie? Czy przeżyją? Kiedy w końcu przeczytałam
te dwie kończące serię książki, odpowiedzi na te pytania odbiło się u mnie bez
echa. Były momenty ekscytacji, wyczekiwania i ciekawości, ale mimo to czegoś mi
zabrakło. Tylko czego?
Zdarzyło mi się to chyba pierwszy raz przy spotkaniu z tą serią, że
czytając się nudziłam. Większy tego odsetek był chyba przy „Jutrze 6”. Z
niecierpliwością przerzucałam kolejne strony i czekałam na jakiś drastyczny
obrót wydarzeń. Nie wierzę, że to powiem, ale zabrakło mi krwi. Jak w
starożytności wołano „Chleba i igrzysk”, tak ja domagałam się „Krwi i
rozwalania budynków”. Na szczęście „Jutro 7” zaspokoiło moje pragnienia.
Ostatnie starcie, z którym bohaterowie musieli się zmierzyć wprowadziło
atmosferę nerwowego oczekiwania, za którym tęskniłam. Jeżeli chodzi o język, to
pan Marsden, ma tę umiejętność, że z łatwością wprowadza czytelnika w swój
świat. Tworzy klimat charakterystyczny tylko dla niego i tak się nim bawi, że
nie pozostaje nam nic innego, jak tylko go uwielbiać. Tutaj też tak było. Co
prawda opisy życia na farmie trochę mnie irytowały. Można bowiem opisać
przeszłość i pracę w gospodarstwie, ale jestem zdania, że o niektórych rzeczach
się nie piszę, a wkładanie krowom palców do odbytu do tego zaliczam. Na szczęście
nie było tego dużo, a to co było dało się znieść. I chwała za to!
Bohaterowie byli tutaj, jak zwykle dopracowani. Większość obu książek
skupia się na Ellie i jej przemyśleniach, ale było też miejsce dla innych.
Autor poświecił też trochę stron dzieciom, co mnie bardzo ucieszyło. Myślałam
wcześniej, że przez nie książka straci nieco ze swojego wcześniejszego uroku,
ale tak się nie stało, a przynajmniej nie przez nie. Dzieci wprowadziły powiew świeżości,
ale też miałam wrażenie, że przez to książka jest pisana nieco na siłę. Że
autor korzysta z sukcesu i wymyśla nowe wątki. Nawet jeżeli tak było, to nie
dało się tego odczuć. Co do naszej głównej bohaterki, to zmienia się ona, tak
jak wszyscy. Wojna i na niej odciska swoje piętno, przez co staje się nieco
zgorzkniała. Nie powinniśmy się jednak dziwić. Takie wydarzenia bowiem
potrafiłyby zmienić każdego. Ja będę ją niezmiennie podziwiać za jej siłę i
wolę walki. Elli pokazuje wszystkim przeciwnikom feminizmu, że kobieta też
potrafi być zaradna i radzić sobie w życiu. Za to ją lubię.
Oprawa graficzna pięknem nie grzeszy. Okładki są nijakie i robione na
odwal się. „Juto 6” mogę jeszcze zdzierżyć, ale „Jutro 7” już nie. No bo co to
ma być? Nastolatki na okładce nawet nie odpowiadają stanowi liczebnemu
bohaterów, a i wyglądają oni, jakby zobaczyli zdechłego szczura, a nie przeżyli
okropności wojny. Zdecydowanie jestem na nie!
„Jutro 6” i „Jutro 7” to godne zakończenie serii. Straciły nieco magii,
którą seria miała na początku, jednak czytało się je dobrze. Ostatnie strony
sprawiły, że pożałowałam, że to już koniec. Zdecydowanie nie lubię takich
zakończeń. Po kontynuację - „Kroniki Eliie” z pewnością sięgnę, choćby dlatego,
że strasznie zżyłam się z bohaterami. Całą historię od części 1 do 7
zdecydowanie Wam polecam! To jedna z lepszych jakie czytałam. Ja zapominam, że
dwie ostatnie książki mogłyby być nieco lepsze i dalej będę uwielbiać te serię.
„W życiu chodzi o coś
więcej niż tylko bycie szczęśliwym.
Chodzi o odczuwanie całej gamy emocji: szczęścia, smutku, złości,
żalu, miłości, nienawiści. Jeśli spróbujesz stłumić
jedną z nich, stłumisz je wszystkie.”
Świetna recenzja, a za ową serią muszę się rozejrzeć, bo mnie niezwykle ciekawi. Coś mi się z Bloggerem stało, po wejściu nie pojawiają mi się Twoje posty w ostatnio opublikowanych, nie wiem co się dzieje :< Może Ty wiesz? Z góry dzięki za ewentualną pomoc :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo podobno wina mojego szablonu. Musisz wkleić kod rss przy dodawaniu mnie do listy. Oto on: http://miedzystronami-agrey.blogspot.com/feeds/posts/default
UsuńChoć pewnie zmienię znowu szablon na stary i wszystko będzie ok:)
Czytałam pierwszą część (co ciekawe, nawet nie wiedziałam wtedy o czym dokładnie ona jest), jednak z kolejnych, przynajmniej na razie, zrezygnowałam. Może za jakiś czas zmienię zdanie ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tę serię i każda część naprawdę mi się podobała, najbardziej trzecia i siódma :) Kontynuacja również jest warta uwagi tak więc polecam c: U mnie nowa recenzja. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSeria bardzo mnie intryguje. Już zaczęłam starania o pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej części, ale ta seria intryguje mnie już od dawna, choć przeraża ilość książek...
OdpowiedzUsuńNie przerażaj się. Mimo ilości tomów naprawdę warto po nią sięgnąć:)
UsuńMam wielką ochotę na tę serię i chyba poszukam pierwszych części w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńDodaję do linków :)
OdpowiedzUsuńSkończyłam właśnie pierwszą część i nie było to co tygryski lubią najbardziej ale kolejne pewnie też przeczytam. Akcja się rozwija?
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://ksiazek-swiat.blogspot.com/
Żeby nie spojlerować powiem Ci, że w kolejnych częściach jest zdecydowanie więcej rozlewu krwi i akcji:)
Usuń