Z innej bajki - Jodi Picoult, Samantha van Leer

19.5.14



Autor: Jodi Picoult, Samantha van Leer
Tytuł: Z innej bajki
Tytuł oryginału: Between The Lines
Liczba stron: 308
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka






Jodi Picoult jest jedną z bardziej znanych pisarek. Ma na swoim koncie trzydzieści powieści, które wielokrotnie doczekały się ekranizacji. Ludzie kochają jej twórczość za ważne treści, które za sobą niesie, a także za bezpośredniość w ich przekazywaniu. Gdy więc ukazała się jej książka napisana wraz z córkę, naszło mnie (i myślę, że nie tylko mnie) pytanie, czy jest to naprawdę owoc ich wspólnej twórczości, czy próba wypromowania swej latorośli.

Już na samym początku Jodi Picoult wyjaśnia, w jaki sposób powstała książka. Była na promocji w Los Angeles, kiedy zadzwoniła do niej córka z pomysłem na książkę. Jodi bardzo się on spodobał i dlatego też zgodziła się napisać ją wspólnie z nią. Tak odtąd w wolnych chwilach poświęcały swój czas piętnastoletniej Delilah, która pewnego dnia znalazła niespotykaną książkę. Niespotykaną, bowiem jej główny bohater - książę Oliver - przemówił do niej. Czas mijał, a ta dwójka coraz bardziej zbliżała się do siebie. Dziewczyna odkryła, że bohaterowie bajki tylko ją odgrywają, kiedy czytelnik otworzy książkę, a po skończonej pracy wracają do swojego życia. Oliver jednak różni się od nich - nie chce wieść życia według scenariusza autorki, chce się wyrwać z bajki.

Od razu przyznam, że kiedy skończyłam drugą w swoim życiu książkę Jodi, śmiało stwierdziłam, że kocham jej twórczość i chcę więcej. Gdy zobaczyłam w bibliotece Z innej bajki porwałam więc książkę bez mrugnięcia okiem. Swego czasu było o niej naprawdę głośno, ale kiedy już szał opadł, jakoś stopniowo wypadło mi z głowy, o czym właściwie jest. Kiedy więc nieświadomie zaczęłam czytać, fabuła wydała mi się dość infantylna. Zawsze powtarzam, że lubię baśnie i powiem to też teraz. Mimo to oczekuję, że zostaną one ugryzione w nieco inny sposób niż dotychczas. Tutaj niby mamy zbuntowanego księcia i bajkę na pokaz dla czytelnika, ale niestety etap rozmawiania z bohaterami, traktowania ich, jak realnych ludzi i marzenia o wyciągnięciu ich z książki mam już za sobą od dobrych kilkunastu lat. Może to smutne, że nie potrafiłam na czas czytania tej książki wrócić do dzieciństwa, ale nic nie poradzę, że taka fabuła wydaje mi się naiwna, a kiedy nachodzi mnie ochota przypomnienia sobie młodocianych lat wolę włączyć Króla Lwa.

Nie czułam tu także charakterystycznego stylu pisania Jodi. Może został on stłumiony przez córkę, a może po prostu nie miał podłoża do objawienia się. Znalazłam co prawda kilka pięknych cytatów, ale prawdę mówiąc, gdyby nie Lubimy Czytać nawet bym teraz o nich nie pamiętała. Pewnie stało się tak dlatego, że bez odpowiedniej oprawki fabuły, nie osiągają one aż tak wielkiego znaczenia. Książka nie jest napisana źle, co to, to nie. Jeżeli byłby to jedynie twór Samanthy powiedziałabym, że całość jest naprawdę bardzo dobra. Jednak w połączeniu z Jodi rodzi się pewne rozczarowanie, że mogło to być coś zdecydowanie więcej.

Niestety nie polubiłam też bohaterów. Byli bezbarwni i irytujący, a to dla mnie dwie najgorsze rzeczy z możliwych. Niby wszystko było dobrze, a tak naprawdę nie było ani jednego momentu, który by sprawił, że obdarzyłabym kogoś sympatią. Piętnaście lat miałam nie tak znowu dawno, ale nie przypominam sobie (albo nie chcę pamiętać), żebym byłam tak naiwna/irytująca/niemądra życiowo, jak Delilah. Niektóre sytuacje z jej udziałem były po prostu śmieszne. W tych mało komplikowanych rozwiązaniach, widać było rękę Samanthy. Z naszym Księciem sprawa ma się nieco inaczej, bo posiada jakby podwójną osobowość - bajkową i realną. Ta bajkowa wydaje się nieco ciekawsza. Nie jest to bowiem książę, jakich znamy. Choć mądry i lojalny, to jednak brak mu odwagi. Kiedy więc przychodzi potrzeba uratowania księżniczki, Oliver musi sprostać zadaniu bez tej ważnej cechy. Wszystkie zagadki pozostaje mu rozwiązać za sprawą rozumu. Ten realny Oliver, podobnie jak Delilah, nie jest już tak ciekawy. Niby można go nazwać zbuntowanym i skorym do ucieczki, co jest nieco innowacyjnym rozwiązaniem, ale ogólny zarys osobowości jakoś mało mnie zaciekawił.

Na plus książki wpływa jej wspaniała oprawa. Okładka bardzo wpada w oko. Co więcej, w środku jest równie prześlicznie. Tekst z punktu widzenia Olivera został wydrukowany na niebiesko, a ten z punktu widzenia Delilah na zielono. Część baśni pozostaje czarna. Całość wzbogacają piękne, baśniowe obrazy na całą stronę oraz małe rysunki przy tekście. Moim zdaniem to naprawdę fajna sprawa. Taka oprawa graficzna dodaje książce baśniowego klimatu, którego niestety nie doświadczyłam za sprawą fabuły.

Z innej bajki niestety zawiodło moje oczekiwania. Myślałam, że z uwagi na współudział pani Picoult w procesie tworzenia, będzie to naprawdę genialna pozycja, która przeniesie mnie do bajkowego świata. Niestety tak się nie stało. Na chwilę obecną pozostanę przy innych książkach Jodi, a twórczości Samanthy dam jeszcze kilka lat, aby ewoluowała. Myślę, że pewnego dnia stanie się godną następczynią swej matki. Co do Z innej bajki, jeżeli lubicie takie historie i jesteście ciekawie tego duetu - polecam! W przeciwnym wypadku już niekoniecznie.

Moja ocena: 4/10, 2+/6


Książka bierze udział w wyzwaniu

7 komentarzy:

  1. Przykro mi niezmiernie, ale jakoś nie przekonuje mnie proza Jodi Picoult.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest książka dla młodszych czytelników, w końcu została napisana przez matkę i córkę. Masz rację, że to mniej charakterystyczna książka autorki, ale przyjemna w odbiorze. Potraktujmy ją jako jednorazowy eksperyment ;)
    Czytałaś już "Dziewiętnaście minut", "W naszym domu" i "Pół życia"? Gorąco polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może więc jestem na nią już nieco za stara. ;)
      Niestety jeszcze nie, ale z chęcią to kiedyś nadrobię.:)

      Usuń
  3. Jak wpadnie mi w łapki to dam jej szansę- dla ilustracji i z powodu niegasnącej miłości do baśni. :D A jeśli chodzi o książki Picoult to chciałam Ci polecić wspomniane już przez Lustro Rzeczywistości "Dziewiętnaście minut" i "W imię miłości"- jestem pewna, że po ich lekturze nie będziesz rozczarowana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W imię miłości" czeka już na półce, także na pewno niebawem sięgnę.:)

      Usuń
  4. W twórczości każdego autora znajdzie się chyba taka książka. Może, tak jak wspomniałaś, dominował tutaj wpływ córki i to dlatego powieść nie miała charakterystycznego stylu Judi.
    Niemniej jednak mam nadzieję, że jej wszystkie pozostałe książki przypadną Ci do gustu.

    Szczerze powiedziawszy sama nie wiem czy mam ochotę na tą pozycję. Może kiedyś, kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. uuuu, szkoda, że książka nie spełniła oczekiwań. Póki co nie wiem, czy ją przeczytam..

    OdpowiedzUsuń